Poprzednie częściOcena Bitwy Alfo- MrJ

Ocena bitwy KaroliKorman — Shiroi Ōkami

Siksti Sekync Tu Daj: Odejście

 

Styl:

 

Jest kilka błędów interpunkcyjnych. Przykładowo:

 

„Z jej pulchnych policzków zniknął dawny urokliwy rumieniec; zmizerniałe lico zapomniało czym jest śmiech, odnajdując upragnioną ostoję w smutku i rozpaczy.” ~ Przecinek przed „urokliwym” i przed„czym”.

„Następnie wygrywał na nich melodie, niczym na strunach harfy” ~ „Niczym” ma znaczenie porównawcze, więc nie powinno być przed nim przecinka.

„Dziewczynka miała krótkie blond włosy, które jasnym splotem krwi i nieczystości losu, sięgały do odkrytych przez bawełnianą koszulinę łopatek.” ~ Opis wzięty z niczego najpierw piszesz o demonach, później wstawiasz ten niewiele wnoszący opis, a potem nagle opisujesz korytarz. Mogłaś opis jej wyglądu ładnie wpleść w zupełnie innym miejscu, by nie pojawiał się „bo tak”, a takie odniosłam wrażenie.

„Nie zapukała, tak jak ją uczono.” ~ Przecinek w złym miejscu, ze zdania wynika, że nie uczono jej pukać. Przecinek powinien być przed „jak”.

„zawinął w nieprzejrzysty kokon, tak, że nie zdolna była wychwycić dźwięków” ~ „Tak że” to konstrukcja złożona, której nie rozdziela się przecinkiem.

„nie największą raczej postać” ~ To sformułowanie nie brzmi w moim mniemaniu dobrze.

„Wertował w spokoju opasłe tomiszcze, trzymane na kolanach.” ~ Zbędny przecinek.

„Czytał, co jakiś czas pykając fajkę i przekładając kolejne, to pożółkłe ze starości, to splamione kawą, albo krwią stronice.” ~ Wydaje mi się, że przecinek przed pierwszym „to” jest zbędny.

„odłożył czytadło na zakurzoną półkę, pomiędzy inne, grube lub chudsze powieścidła” ~ Zbędny przecinek przed „pomiędzy”; grube — grubsze.

„Wracając do tematu artystów — Nie.” ~ „Nie” powinno być napisane małą literą.

„Tak, jak tamta wysoka latynoska.” ~ Tutaj bym akurat nie postawiała przecinka, choć błąd to też nie jest.

„Wydarto jej również wieniec niewinności, do tej pory spoczywający na głowie małej blondynki.” ~ Przecinek w tym miejscu wydaje mi się zbędny.

„Kwiaty płakały poranną rosą i zmieszanym kolorem płatków, niby krwią rozcieńczoną gorzkim połaciem łez.” ~ To samo co z „niczym”; zła odmiana słowa „połać”, powinno być zdaje się „gorzką połacią łez”.

„Ból zdawał się być dla niej tak równomierny, że w końcu przyzwyczaiła się” ~ „Być” zbędne.

„to jest, nieodpowiednią akcentację słów” ~ Wydaje mi się, że przecinek jest tutaj zbędny.

„W końcu nikt jej nie zakazywał, nie zabraniał, mogła robić z Klarą co tylko chciała, zabić, pokroić” ~ przecinek przed „co”.

„Nie śmiała już wykonać jakiegokolwiek, nawet najdrobniejszego gestu, bez wyraźnego przyzwolenia opiekunki.” ~ Zamiast „jakiegokolwiek” bardziej pasowałoby „żadnego”.

„Budowla wzniesiona została z cegły palonej, wraz ze smukłą wieżą” ~ Zbędny przecinek.

„choć poranione i z trudem upchane w niemowlęcych bucikach” ~ Wydaje mi się, że powinno być „z trudem upchane w niemowlęce buciki”.

„Sądzę, że powinniśmy porzucić na chwilę obecną te trywialne, całkowicie mym skromnym zdaniem zbędne rozterki i zająć się tym, po co tu tak naprawdę przyszliśmy” ~ Postawiłabym przecinki przed „mym” i przed „zbędne”, by wyszło wtrącenie.

„Cały czas obracając się do tyłu szła za rudym” ~ „Do tyłu” jest tutaj zbędne, takie masło maślane; przecinek przed „szła”.

„który wprowadził ją prosto do samego kościoła, tylnymi drzwiami.” ~ Zbędny przecinek.

„Szli po schodach, na górę, a potem skręcili w kierunku stanowiska organisty.” ~ Zbędny przecinek przed „na”.

„Spojrzał na nią wówczas swym jednym wyłupiastym okiem, pogłaskał kota.” ~ Coś mi nie gra w tym zdaniu, jednak dobrze, że postawiłaś tutaj ten przecinek, bo pomyślałabym, że głaszcze kota swym jednym, wyłupiastym okiem (może nie będzie to wyglądało profesjonalnie, ale miejsce to aż się prosi o wstawienie emotki, więc co mi tam) XD Zdaniu jednak przydałaby się, moim zdaniem, rekonstrukcja.

„Zaprowadził ją, wciąż milcząc, tak samo milcząc odszedł” ~ Przecinek przed „odszedł”.

 

Niektóre błędy się powtarzają, nie wymieniałam wszystkich, by zmusić Cię choć trochę do szukania ich w tekście, byś sama również mogła nauczyć się widzieć błędy w przecinkach. Polecam też poradniki na forum, Łobuzico ;D Czasami postawiasz przecinki w takich miejscach, że aż sama mam wątpliwości, czy powinny się tam znaleźć, czy nie, więc ich nie wypisywałam, coby głupoty nie walnąć. Liczę, że reszta Trybunału będzie miała większą pewnością na ten temat, a liczyć na nich można, zdecydowanie!

Rzuciło mi się w oczy, że używasz bardzo dużo przymiotników, że lubisz opisywać rzeczy, które nie mają większego wpływu na fabułę, przykładowo: biały domek z żółtymi drzwiami i czarnym dachem. Odnoszę przez to wrażenie, że zostawiasz mało miejsca na wyobraźnię czytelnika, jednak wszystko jest nadal malownicze, widzę oczami wyobraźni poszczególne sceny, co jest oczywiście plusem! Jednak ten nadmiar przymiotników mimo wszystko mnie nieco razi. Może spróbuj zrobić sobie taki mini Challange: zero przymiotników i zero metafor w jakimś krótkim tekście napisanym prozą?

Bardzo często używasz słowa „niby”, momentami za bardzo rzuca się to w oczy.

Całość przepełniona metaforami, co znacznie zwalnia tempo czytania, a to już plusem nie jest. Nawet kiedy oberwała od zakonnicy, to opisałaś to nazbyt dokładnie i szczegółowo, a przecież taka akcja powinna toczyć się szybko. Odniosłam wrażenie, że ma to bardziej na celu dobicia dolnego limitu znaków, a to mogłaś zrobić w lepszy sposób.

Opowiadanie mogłaś dłużej pociągnąć i rozwinąć, została Ci masa znaków do wykorzystania, ale z nich nie skorzystałaś, a szkoda, bo przez to całość czyta się bardzo skrótowo. Szczególnie fragment z organistą mogłaś ciekawie rozwinąć.

 

Ocena: 5/10

 

Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania:

 

Podoba mi się świat przedstawiony w świecie: wieczne okrucieństwo i ból, znęcanie, ostatnia iskierka nadziei gaśnie w bohaterce z każdym zdaniem, każdą literą, każdym słowem, choć walczy, by nadal gdzieś się tam tliła, w głębi jej niewinnego serduszka, ale ostatecznie i tak ginie wśród chłodu świata. Przeraża mnie to trochę, bo nie zdziwiłabym się, gdyby taki scenariusz rzeczywiście miał miejsce, w końcu świat z dnia na dzień staje się coraz bardziej okrutny. No i tylko jedna osoba chciała naprawdę jej pomóc, martwiła się o nią, chciała dać szansę na lepsze życie, ale zawiodła. Widać, że łatwego życia nie ma, a jest przecież taka młodziutka. Aż odzywa się we mnie wewnętrzny sprzeciw z zasadami rządzącymi tym światem. Chociaż tutaj rozpisuję się już nie na temat, bardziej pasuje to do fabuły.

Jest jednak jakieś ale, a przede wszystkim scena, gdy zakonnica okładała Klarę figurką Jezusa. To już jak dla mnie lekka przesada, jakbyś chciała w ten sposób pokazać, jaki to Bóg jest zły. Rozumiem Twoje poglądy i szanuję je, sama w Boga nie wierzę, jednak jakieś realia powinny być zachowane. Już nawet okładanie plastikową łyżeczką wydawałoby mi się bardziej prawdopodobne XD Nie sądzę, by to było normalne nawet u takiej zakonnicy.

„Zbyt czarno, by cokolwiek zobaczyć, a nawet usłyszeć.” ~ Zbyt czarno, by coś usłyszeć? To jest według mnie błąd logiczny, bo oświetlenie pokoju nie ma wpływu na ilość dźwięków, które można usłyszeć, a wręcz przeciwnie — zmysł słuchu wyostrza się.

Mam też wrażenie, że niektóre sceny są zdecydowanie przesadzone, choć to może być spowodowane zbyt kwiecistymi opisami.

 

Ocena: 2/5

 

Zbieżność z tematem:

 

Tutaj miałam największy problem z oceną, bo z jednej strony temat oczywiście jest, ale mamy tu też do czynienia z przerostem formy nad treścią — za bardzo skupiłaś się na ukazaniu katolików w złym świetle, a w konsekwencji musiałam napisać na grupie Trybunału, czy na pewno spełniłaś temat. Dla podkreślenia — wiem, że jest, ale wątki poboczne za bardzo przyciągają uwagę czytelnika; jakby prostytucja była jedynie tłem, a nawet pretekstem do skupienia się na zupełnie innych problemach. Przez to nie mogę dać wysokiej noty.

 

Ocena: 2/5

 

Dodatkowe zadania, wytyczne lub założenia, które Bitworej odgórnie narzucił:

 

Uwzględniony.

 

1/1

 

Kontekstowe ocenianie na tle z danym gatunkiem:

 

Myślę, że kategoria „O życiu” byłaby odpowiednia.

 

Estetyka tekstu:

 

Zero zastrzeżeń.

 

Ocena: 3/3

 

Spójność fabularna:

 

Jak już wspominałam — opowiadanie mnie do siebie przekonuje. Mam ochotę wejść do opowiadania i zabrać stamtąd Klarę do lepszego miejsca, by nie musiała już dłużej cierpieć i męczyć się w tym świecie. Poruszyłaś też ważny temat: gwałt na dzieciach. Przecież do takich sytuacji dochodzi codziennie, przykładowo cała ta Kambodża, albo nawet polskie rodziny, gdzie ojciec lub matka wykorzystują swoje dzieci.

Odniosłam jednak wrażenie, że przez poruszenie tylu tematów, temat główny został zepchnięty na dalszy plan i stał się jedynie tłem dla reszty wydarzeń, bo równie dobrze mogło się to wszystko dziać wokół dziewczyny, która wcale nie była zmuszona do prostytucji. No i to ukazanie ludzi wiary — to już nie do końca mnie przekonuje, ale wystarczy przypomnieć sobie sytuacje sprzed kilku lat podajże, gdzie zakonnica uderzyła dziecko, szarpała je, a potem broniono ją, że przecież tylko je za głowę trzymała. Albo taka sytuacja z księdzem — błogosławił dzieci w ciekawy sposób, bo w sumie uderzał i trzepał ich głowy, a jak jeden chłopiec mu umknął, to go zwyczajnie w świecie kopnął. Choć najbardziej przeraża mnie to, że nikt na to nie zareagował. I tu się zastanawiam: dlaczego? Bo to ksiądz?

Ale też widzę tu ten sam schemat, który nazbyt często pojawia się w Twoich tekstach — katolicy to istne zło! Mam nadzieję, że w końcu dotrze do Ciebie, nie wiem, kiedy to nastąpi, ale wierzę, że pewnego dnia poznasz miłego katolika i pomyślisz sobie: „Może rzeczywiście nie każdy katolik jest taki zły...” :D Zresztą widzę w Twoim opowiadaniu skryte pragnienie poznania takiego właśnie katolika — scena, kiedy mają omówić przyszłość Klary. Jeden z nich mówi, że przecież ona też jest człowiekiem. A to drobny krok w dobrą stronę! Nie zamykaj się tak na ludzi wiary, bo niektórzy z nich mogliby naprawdę wiele wnieść do Twojego życia, w dobrym znaczeniu rzecz jasna. Takie wmawianie sobie, że „skoro on wierzy w Boga, to musi być jakiś porąbany” nie prowadzi do niczego. No i to nudne wiecznie czuć nienawiść, nie uważasz? :D

 

Ocena: 3/5

 

Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami Bitwy:

 

Praca dodana w terminie, ilość znaków się zgadza; zero zastrzeżeń.

 

Ocena: 1/1

 

Suma: 17/30

 

******************************************************************************

 

ŚlepiecZMetra/Arysto

 

Styl:

 

Zauważyłam u Ciebie problem z przecinkiem przed „jak”. Pozwolę sobie tutaj wkleić fragment ze strony sjp.pwn.pl, bo uważam, że wszystko zostało tam wyjaśnione lepiej, niż ja bym to zrobiła.

 

„Przed członem porównawczym wprowadzonym przez wyrazy i wyrażenia jak, jakby, jako, niby, niby to, niczym, ni to, niż, podobnie jak, gdyby (konstrukcja dawniejsza) nie umieszczamy przecinka, np.

Był głuchy jak pień.

Znał się na tym lepiej niż ktokolwiek inny.

Była ubrana podobnie jak moja żona.

Swawolny chłopiec leci gdyby strzała.

 

Jednak aby podkreślić, że człon porównawczy jest dopowiedziany, wtrącony, powinniśmy oddzielić go przecinkiem, np.

Dziś, podobnie jak wczoraj, przyszedł z pracy bardzo późno.

Do ulubionych książek, jak do przyjaciół, często wracamy.

 

Jeśli człony porównawcze wchodzą w skład wypowiedzenia złożonego, powinniśmy je oddzielać przecinkiem, np.

Ubranie leży na nim, jak leżałoby na kołku.

Jest lepszy, niż myślałem.”

 

A teraz błędy:

 

„Siedziała na jego jedynym krzesełku, przy jego jedynym stoliku, którego używał bardziej jako biurka. Tego i korkowej tablicy, której użył może dwa-trzy razy, kiedy jeszcze był ambitnym egzorcystą, bawiącym się w detektywa. W pierwszej chwili spróbował wychwycić jakieś szczegóły, które pozwolą mu wydedukować z kim mniej-więcej ma do czynienia – biżuteria, ubiór, makijaż, to jak siedzi, to jak patrzy, jak ułożyła dłonie, czy śmieje się jak głupia pizda, to wszystko miało znaczenie. Na przeszkodzie stał tylko mózg, który wywiesił tabliczkę z napisem „otwieramy za godzinę, o ile w ogóle”, więc gapił się na nieznajomą, nie mogąc wysnuć żadnego wniosku i zdał się na instynkt.” ~ którego, której, które, który

„- Na dobry start – dodał, już bardziej do siebie.” ~ Wydaje mi się, że w tym miejscu przecinek jest zbędny.

„poczuł jak magiczny płyn działa niczym najwyższej jakości olej” ~ przecinek przed „jak”.

„Odetchnął z ulgą, czując jak senność powoli ustępuje.” ~ To samo, co wyżej.

„Więc – o co chodzi?” ~ Tutaj zrezygnowałabym jednak z myślnika.

„najwyraźniej obawiając się, że zdradzi zbyt wiele emocji, bądź co bądź, obcemu.” ~ Odnoszę wrażenie, że przecinki oddzielające „bądź co bądź” są zbędne, szczególnie ten drugi.

„- Bo to ja powiedziałem jej mężowi co robi. Po tym jak się z nim przespałam” ~ Przecinek przed „co” i przed „jak”, oba błędy są cykliczne; powiedziałem — powiedziałam.

„- I czemu nazywasz ją “dziwką”? „ ~ Źle postawiony cudzysłów, szczególnie rzuca się w oczy, bo wcześniej postawiałeś go poprawnie, inaczej mogłabym przymknąć oko. Błąd pojawia się w tekście kilka razy.

„Tym bardziej, że ona była” ~ „Tym bardziej że” to konstrukcja złożona i nie powinna być rozdzielana przecinkiem.

„Wszystkie hamulce nagle zwolniły, jakby zniesione niewidzialnym impulsem.” ~ Bez przecinka”.

„Poza tym, nie robiła nic.” ~ Zbędny przecinek.

„Martwa wskazała palcem Laylę, kulącą się za plecami Doriana.” ~ Zbędny przecinek.

„lepiąc co się da z tego, co zdążył wyczuć w trakcie tej krótkiej rozmowy.” ~ przecinek przed „co”.

„Nic tak miłego jak lojalny klient.” ~ Tu chcę jedynie zaznaczyć, że zdanie dziwnie się czyta. Wiem, że jest poprawne, ale z jakiegoś powodu, no, wydaje mi się dziwne, nie umiem sprecyzować

„Chłodna, wilgotna kostka brukowa wyścielająca całą długość ulicy powitała go gwałtownym ślizgiem” ~ Wydaje mi się, że warto by postawić przecinki przed „wyścielająca” i „powitała”, by wyszło wtrącenie.

„I chociaż z tej perspektywy wyglądał znacznie atrakcyjniej niż w oryginalne” ~ oryginale

„I on, egzorcysta, stojący w rozkroku pomiędzy dwoma światami” ~ Wydaje mi się, że przecinek przed „stojący” jest zbędny.

„gęstymi tłumaczeniami z podstawową edukację na tematy duchowe, paranormalne i egzorcystyczne włącznie.” ~ edukacją

„Ile razy zamiast ujrzeć przed sobą tarczę budzika ujrzała dwa czarne księżyce.” ~ Przecinki przed „zamiast” i „ujrzała”.

„Mimo wątpliwości, ujrzał u niej również ulgę.” ~ Zbędny przecinek.

„Sprawić, że zwiarujesz.” ~ zwariujesz

„Zadała pytanie dopiero, kiedy była gotowa usłyszeć odpowiedź od niego.” ~ Przecinek przed „dopiero”, nie przed „kiedy”.

„ale koniec końców, był głodny.” ~ Wydaje mi się, że przecinek jest tu zbędny.

„No chyba wiesz kim jest King i Woody?” ~ Przecinek przed „kim”; bardziej pasowałoby „są”, ale to wypowiedź bohatera, więc nie mogę tego uznać jako typowego błędu.

„Wydawał się być skupiony, może nawet zdenerwowany” ~ Myślę, że „być” jest tutaj zbędne.

„- Ile ty właściwie masz lat? - zapytała nim zdążyła się powstrzymać.” ~ Przecinek przed „nim”

„Jak, na przykład, sypianie z facetem najlepszej przyjaciółki.” ~ Tutaj nie stawiałabym żadnego przecinka.

„szukamy czegoś, co nosi na sobie - urwał na moment, dokończył niepewnie - esencji Jackie.” ~ esencję

„- I co, mam iść kurwa kupić kieckę w Zarze?”~ „Kurwa” powinno być oddzielone od reszty zdania przecinkami z obu stron.

„Cała reszta pozostąła głucha, jakby rzeczywistość zapadła się pod ciężarem śmierci” ~ pozostała

„Patrzyła na niego tak przez całę parę sekund nim ostatecznie zamknęła się” ~ całe

„Wiedział, że moment, kiedy dotknie krwi będzie być albo być nie być” ~ „kiedy dotknie krwi będzie być albo nie być”.

„Jackie przekrzywiła zakrwawioną, zmiażdżoną z jednej strony głowy.” ~ głowę

„Obok niej leżał zwitek banknotów.Na łóżku dwoje mężczyzn brało właśnie blondynkę” ~ Zgubiona spacja po kropce.

 

Co tu dużo pisać, skoro wszystko wiesz. Styl lekki i przyjemny, malowniczy. Uwielbiam Twoje poczucie humoru w tekstach, mogę do nich sięgać, gdy mam ochotę na jakąś dobrą komedię lub kiedy mam zły dzień. Dodatkowo jest w nim spora ilość powagi, co ciekawie ze sobą kontrastuje. Umiejętnie operujesz słowem, tworząc tym samym klimat, jaki chcesz, by czytelnik akurat odczuł.

Popracuj jednak nad przecinkami, bo momentami rażą po oczach, niektóre literówki zresztą również, choć wydaje mi się, że większość błędów wynika z pośpiechu i braku większego dopracowania niż braku wiedzy. Chodzi mi tu o interpunkcję, bo literówki z pewnością sam byś wyłapał. Niechętnie obniżam za nie ocenę.

 

Ocena: 7/10

 

Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania:

 

Tutaj zacznę od ale. Mianowicie: opisujesz, że na brzuchu Jackie został wycięty napis „dziwka”, zapewne jeszcze przed śmiercią. Udowadniasz to słowami, że przy pierwszych literach widać ślady walki, przy ostatniej już nie. Kiedy opisujesz scenę morderstwa, nie było żadnej wzmianki o wycinaniu tego słowa, a jedynie uderzania ciężarkiem w głowę. Gdzie słowo zniknęło, że się tak zapytam? ;D I w sumie to tyle, nic więcej takiego nie wyłapałam, poza tym, że w pewnym momencie Layla zmieniła płeć, ale zaliczyłam to do stylu, bo była to literówka.

Zdziwiło mnie też w sumie, że Layla nie zareagowała w McDonaldzie na to, że wypił, a potem miał prowadzić samochód. W jego mieszkaniu można było to wytłumaczyć stresem, ale w McDonaldzie przecież stres opadł. A kobiety są z reguły o wiele ostrożniejsze niż faceci, więc myślę, że mimo wszystko wyraziłaby chociaż swój sprzeciw, nawet jeśli by się na to zgodziła.

Świat ciekawie wykreowany, widzę nawet, że opowiadanie jest związane z Twoją pierwszą książką, wniosek snuję jej dwóch pierwszych rozdziałach, które pojawiły się na opowi. Już wtedy świat mnie zaciekawił, natomiast bitwa podoba mi się bardziej z tego względu, że ukazuje nieco więcej — przeciętne życie przeciętnego egzorcysty. Świat „duchowy”, jeśli mogę to tak nazwać, bardzo mnie zaintrygował i cieszę się, że napisałeś bitwę w tym właśnie uniwersum. Już się nie mogę doczekać papierowej wersji „Charyzmatyka”.

Co więcej... Wszystko ma jakiś powód, nawet pozornie nic nie znaczące rzeczy jak pistolet — bo w sumie uznałam to za dziwne, że bierze pistolet, skoro w ducha raczej nie można strzelić, wyjaśniłam to sobie jednak przyzwyczajeniem. Jednak widać, że nawet nieprzydatna spluwa może się przydać. Choć w tym przypadku raczej w sensie negatywnym, choć zależy przez pryzmat jakiej postaci na to patrzymy.

Tutaj też się rodzi kolejne ale — kiedy Dorian zabrał swój pistolet? Wrócił się po niego?

 

Ocena: 3/5

 

Zbieżność z tematem:

 

Temat jest zawarty w tekście, w końcu wszystko dzieje się wokół pruderyjnej dziwki... a raczej dziwek. I w sumie tu ciśnie się to samo pytanie, które zadał sobie Dorian: która z nich była tą pruderyjną? Zabawna puenta, ale równocześnie dająca do myślenia, zmuszająca mnie, bym na chwilę się zatrzymała i zastanowiła.

 

Ocena: 5/5

 

Dodatkowe zadania, wytyczne lub założenia, które Bitworej odgórnie narzucił:

 

Uwzględniony.

 

1/1

 

Kontekstowe ocenianie na tle z danym gatunkiem:

 

W sumie nie wiem, co tu napisać, nie znoszę tej kategorii oceniania, ale myślę, że gatunek można zaliczyć i do horroru, i fantastyki/fantasy (wybacz, ale nadal nie umiem tych dwóch rozróżniać), jak i komedii.

 

Estetyka tekstu:

 

Dywizy zamiast myślników.

 

2/3

 

Spójność fabularna:

 

Typowe opowiadanie ŚlepcaZMetra — dobrze napisane, z ciekawą fabułą, wciągające od samego początku do końca. I czego tu chcieć więcej?

Przede wszystkim podoba mi się kreacja Doriana — ironiczny facet, na swój pokręcony swój sposób inteligentny z poczuciem humoru, ale też nieco dupkowaty. Widać, że ma problem ze swoją przeszłością, ciągnie się za nim. Wydarzyło się coś, o czym nie może zapomnieć i czego żałuje. Dlatego zyskał sobie moją sympatię i współczucie, mimo że w rzeczywistości doprowadzałby mnie do szewskiej pasji.

Layla również wydała mi się postacią intrygującą. Jest dowodem na to, co ludzie są w stanie zrobić, by się zemścić, nawet na własnej siostrze. Nie dziwię się, że była zła na Jackie, bo to, co zrobiła, było okropne, ale żeby posuwać się do aż tak drastycznych kroków? Mam wrażenie, że już jako dzieci za sobą nie przepadały. Może ich rodzice faworyzowali Jackie, a Layla schodziła na dalszy plan, przez co ją znienawidziła? Choć to już raczej czyste spekulacje, ale próbuję zrozumieć, co Laylę skłoniło do takiego czynu, bo znikąd się to przecież nie wzięło. Cóż, jeśli jest z tego wniosek, to taki: umysły morderców są niezwykle ciekawe. Tak samo jak relacje między rodziną.

Podobał mi się nagły zwrot akcji — myślałam, że Dorian jakoś wypędzi tego upiora, a tu się okazuje, że Jackie wszczepiła się jak kleszcz w duszę Layli. Nie spodziewałam się Happy Endu, bo taki nieczęsto ma miejsce, ale nieco ruszyło mnie samobójstwo. Mam wrażenie, że już w prawdziwym świecie zbyt wiele osób decyduje się na tak drastyczny krok, w opowiadaniach jeszcze częściej. Wiem, że Layla nie miała wyjścia i rozumiem jej decyzję, ale i tak rodzi się we mnie wewnętrzny sprzeciw. Choć nie wiem, co bym sama zrobiła, gdybym była na jej miejscu. Chyba miałabym nadzieje, że jest jakieś lepsze wyjście z całej tej sytuacji.

Innymi słowy opowiadanie dobrze prowadzone, ciekawe, aż chce się więcej.

 

Ocena: 4/5

 

Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami Bitwy:

 

Praca dodana w terminie, ilość znaków się zgadza.

 

Ocena: 1/1

 

Suma: 23/30

 

***********

PS. Dziękuję wam, uczestnikom, za wzięcie udziału i do zobaczenia (mam nadzieję) w kolejnej bitwie!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • 60secondsToDie 15.08.2016
    Tak na początek, nie zamykam się na ludzi wiary. Chciałam po prostu ukazać w tym tekście występujący często paradoks, fakt, że rzeczy czasem nie są takie, na jakie wyglądają. To nic osobistego, ale Kościół nadawał mi się najlepiej, chociaż mogłam użyć innych przykładów.
    A teraz przystępuję do odniesienia się do wszystkich zdań, które wypisałaś (właściwie, to tylko tych, co do których sama mam pewne wątpliwości):


    „Dziewczynka miała krótkie blond włosy, które jasnym splotem krwi i nieczystości losu, sięgały do odkrytych przez bawełnianą koszulinę łopatek.” ~ Opis wzięty z niczego najpierw piszesz o demonach, później wstawiasz ten niewiele wnoszący opis, a potem nagle opisujesz korytarz. Mogłaś opis jej wyglądu ładnie wpleść w zupełnie innym miejscu, by nie pojawiał się „bo tak”, a takie odniosłam wrażenie. - W trakcie pisania też zastanawiałam się, czy aby rozsądniejszym rozwiązaniem nie będzie wyrzucenie tego opisu, albo wplecenie go właśnie w inne miejsce tekstu, gdzie wyglądałby nieco bardziej estetycznie i naturalnie, a nie "na siłę".

    „Czytał, co jakiś czas pykając fajkę i przekładając kolejne, to pożółkłe ze starości, to splamione kawą, albo krwią stronice.” ~ Wydaje mi się, że przecinek przed pierwszym „to” jest zbędny. - Bez tego przecinka właśnie, zdanie wydaje mi się jakby mówione na jednym tchu, a przynajmniej do tego momentu... Nie wiem, mi jakoś pasowało tam go wstawić. Ogółem przecinków nie stawiam jakoś konsekwentnie, tylko "na czuja".

    „Wydarto jej również wieniec niewinności, do tej pory spoczywający na głowie małej blondynki.” ~ Przecinek w tym miejscu wydaje mi się zbędny. - Tutaj tak samo. Bez tego przecinka zdanie wygląda, moim zdaniem, dziwacznie.

    „Kwiaty płakały poranną rosą i zmieszanym kolorem płatków, niby krwią rozcieńczoną gorzkim połaciem łez.” ~ To samo co z „niczym”; zła odmiana słowa „połać”, powinno być zdaje się „gorzką połacią łez”. - O Boże, jaki wstyd. Dopiero teraz zauważyłam ten czerwony szlaczek pod tym "połaciem".


    „choć poranione i z trudem upchane w niemowlęcych bucikach” ~ Wydaje mi się, że powinno być „z trudem upchane w niemowlęce buciki”. - Tutaj kompletnie nie mam pojęcia, chociaż obie wersje wydają mi się teraz poprawne. "Ziemniaki upchane w workach, ziemniaki upchane w worki". Nie wiem.


    „Spojrzał na nią wówczas swym jednym wyłupiastym okiem, pogłaskał kota.” ~ Coś mi nie gra w tym zdaniu, jednak dobrze, że postawiłaś tutaj ten przecinek, bo pomyślałabym, że głaszcze kota swym jednym, wyłupiastym okiem (może nie będzie to wyglądało profesjonalnie, ale miejsce to aż się prosi o wstawienie emotki, więc co mi tam) XD Zdaniu jednak przydałaby się, moim zdaniem, rekonstrukcja. - Czasem mam tendencje do robienia takiego: "Zrobił to, zrobił tamto, miał białe włosy, zjadł chleb", więc rozumiem konsternację :'D

    „Zaprowadził ją, wciąż milcząc, tak samo milcząc odszedł” ~ Przecinek przed „odszedł” - W tym miejscu także mam wątpliwość, bo on odszedł milcząc, hmm, nie wiem ;A;

    Dziękuję za poświęcony czas, Sziroj.
  • Nie ma sprawy, Łobuzico! :D
    Alfonsyna z pewnością wypisze Ci również przecinki, będziesz mogła porównać i stwierdzić, co faktycznie trzeba poprawić, a co nie XD Cieszę się, że wzięłaś udział w bitwie, liczę na spotkanie w następnej!
  • Nie to konto ;-;
    ____________
    Shiroi

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania