Our Silly Story - 1 - THEA

Stukot klawiatury komputera doprowadzał Josh'a do szału. Thea siedziała w kuchni, przerywając zawziętą konwersację z Eliot'em niekontrolowanymi wybuchami śmiechu. Podniosła głowę znad czarnego laptopa, spoglądając ukradkiem na brata. Wydawał się być taki samotny oglądając całymi dniami głupie programy telewizyjne.

 

- Josh ... - w odpowiedzi od zawsze chętnego do rozmów przystojnego brata usłyszała jedynie ciche mruknięcie. - Jedziemy z Eliot'em do kina, chcesz się z nami zabrać ?

 

- Nie. - Surowa odpowiedź oznaczała, że nie przepadał on zbyt za chłopakiem siostry. Według Josh'a był arogancki, brutalny i egoistyczny.

 

Thea wsunęła laptop do torby, zgarnęła kluczyki ze szklanego blatu i wyszła z domu. Wsiadając do Toyoty zapomniała o kinie, randce z Eliot'em, problemach na studiach czy bracie. Zrobiła by wszystko, żeby przez chwilkę pobyć sama. Wyrwana z zamyślenia zatrzymała samochód pod starą kamienicą. Ojciec założył tam biuro lata temu i nie znosił się przenosić, więc był to jej drugi dom. Weszła po skrzypiących schodach, wyciągnęła klucze i otworzyła ostatnie mieszkanie na końcu korytarza.

 

- Tato ? Tato... Jesteś ? - Panowała cisza. Zawiesiła kurtkę na rzeźbionym wieszaku. Otworzyła drzwi do sypialni, weszła do kuchni, a na podłodze zobaczyła kałużę krwi, a w niej ojca. Wyciągnęła telefon i zadzwoniła do Josh'a. Ręce się jej trzęsły, łkała. - Tata ... nie żyje.

 

***

 

Matka, brat, babcia, dziadek, jacyś znajomi ojca, pracownicy. Wszyscy na czarno z łzami w oczach żegnali go. Biała róża wypadła z jej ręki na ziemię zostawiając po sobie krwawy ślad.

 

- Thea ? Wszystko ... - dziewczyna natychmiast mu przerwała.

 

- Tak. - Wstała z krzesła i ruszyła do cmentarnej bramy mimo, że ceremonia jeszcze się nie skończyła.Przeszła obojętnie obok Samuel'a. Ten natychmiast ruszył za nią. Znali się praktycznie od zawsze, traktowali jak rodzeństwo. Złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. - Sammy... Zabierz mnie stąd.

 

- Dla Ciebie wszytko księżniczko. Chodź.

 

***

 

- Pączku ... Ja doskonale wiem, że Ty nie chcesz o tym ze mną rozmawiać, że nie chcesz o tym rozmawiać z kimkolwiek, ale wiedz, że robię to dla Twojego dobra.Przemyślałaś sprawę z terapią ?

 

- Tak Sammy, przemyślałam. - Obróciła się niezdarnie na druga stronę łóżka. - Pamiętam jak Matty był chory, a potem gdy umarł mama ... Ciocia Cię wysłała na taki obóz dla " osób z problemami " ... Też bym tam chciała pojechać...

 

- Thea ...

 

- Chcę uciec ... Na chwilkę.- Samuel przykrył ją kocem po samą szyję i usiadł na podłodze. Odgarnął z jej twarzy kosmyk brązowych, falowanych włosów i założył za ucho. Zaczął nucić jej ulubiona kołysankę z dzieciństwa, gładząc ją po głowie ucałował czoło, a gdy tylko zasnęła delikatnie wstał i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • mariolka 02.10.2014
    Tutaj również jakieś zaburzenia psychiczne zauwazyłam już po połowie pierwszego fragmentu, kobitka rozmawia z chłopakiem, śmieje się, chichocze, na randkę się umawia, nagle chce być sama, szuka zmarłego taty, niestety dalej czytać nie dam rady, chociaż troszkę mnie rozbawiłaś, ale rozumiesz, konkurencję masz tu ostrą

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania