Poprzednie częściOur Silly Story - 1 - THEA

Our Silly Story - 12 - First Time

NOBODY'S POV

 

Poranek był dla wszystkich ciężki po krótkiej nocy. Ognisko można było uznać za udane, a teraz trzeba było wstać i zmierzyć się z pierwszym spotkaniem grupy. Dziewczyny przygotowały śniadanie w małej kuchni, a chłopcy przygotowali stół. Małe kanapeczki, kawa, kakao, musli z mlekiem, wszytko było po to, aby poczuć się jak w domu. Podczas jedzenia panowała bezwzględna cisza. Noel wstał od stołu i zaczął zbierać talerze, a Thea wkładała je do małego zlewu. Chłopak trącił ją łokciem, ale ona nie zareagowała w żaden sposób.

 

- Uśmiechnij się piękna. - Posłał jej zadziorny uśmiech, a ona sfrustrowana wrzuciła do zlewu plastikowe talerze i wyszła z impetem z domku.

 

- Coś Ty jej zrobił? - Spytał Dominic.

 

- Chciałem, aby zrzuciła tą pochmurna minkę. Tyle. - Wszyscy wstali od stołu i wyszli powoli z domku kierując się ku ogromnej altanie na środku obozu. To miał być ich pierwszy raz. Thea siedział oparta o jeden z filarów, a obok niej Ludovica zawzięcie rozmawiająca z jedna z terapeutek w fioletowej koszulce z napisem " Valley Of HOPE ". Cała grupa usiadła na drewnianych ławeczka i wpatrywała się w to w Ludovicę, to w terapeutkę.

 

- Lora. - Vica trąciła niską, pulchną, ruda kobietę. - Zaczynaj.

 

- Cz-Cześć... Ja jestem Lora. - Kobieta jąkała się niemiłosiernie. - Bę-Będę waszą te-te-terapeutką. - Vica schowała twarz w dłoniach, aby ukryć zażenowanie. Szepnęła coś do ucha Rudej Lory, a ta opuściła na chwilę altankę. Wróciła po 5 minutach bez ogromnych wypieków na twarzy. - Przepraszam... To mój pierwszy dzień. Przedstawcie się... Proszę? Imię... Wiek... Ulubione słodycze... - Pierwszy odezwał się Dominic siedzący najbliżej V.

 

- Dominic... Mam 18 lat. Nie jem słodyczy... - Usiadł, a po nim wstała Ruby.

 

- Ruby. 19. Nie wiem czy to konieczne...

 

- Mia. Mam 18 lat. Nie jem... Słodyczy.

 

- Alexander. 18. Czekolada.

 

- Noel. Mam 19 lat. Uważam, że to idiotyczne... Po co Ci wiedzieć, co lubimy jeść? - Popatrzył na Lorę. Stała zmieszana z ogromnym rumieńcem na twarzy.

 

- Możemy kontynuować? Proszę....

 

- Nicolas. Mam 19 lat.

 

- Sebastian Mam 19 lat. Tez uważam to za głupi pomysł.

 

- Thea... 18... - Nawet nie wstała tylko wtuliła się jeszcze mocniej w gruba bluzę Noela. Zapadła niezręczna cisza. Lora usiadła na drewnianej ławce chowają twarz w dłoniach. Ludovica poklepała ją dłonią po ramieniu, a grupie pokazała niezbyt dyskretnym gestem żeby udali się do domku. Wszyscy szli w całkowitej ciszy. Noel pociągną szczuplutka brunetkę za sobą i poszli jedną ze ścieżek w kierunku jeziora.

 

 

NOEL'S POV

 

 

Thea szła zaledwie kilka centymetrów od niego, delikatnie ocierając się o jego ramię. Swoje włosy schowała pod kapturem jego bluzy. Twarz miała bladą, a nos czerwony od chłodu poranka. Przyglądał się jej cały czas, wczoraj zaraz po przyjeździe, potem na ognisku, gdy rozmawiali, w nocy, gdy spała i teraz. Nie mógł oderwać od nie wzroku.

 

- A Ty? - Chłopak spytał nieśmiało chcąc dokończyć wczorajszą rozmowę.

 

- Widziałam coś, czego nie powinnam była widzieć. - Westchnęła. - To musi Ci wystarczyć. - Noel przycisnął ją do drzewa blokując jej skutecznie ucieczkę. Spojrzała w jego oczy szukając odpowiedzi.

 

- Co Ty mi zrobiłaś? - Przysunął ją do siebie, kładąc rękę na jej tali, jej wzrok powędrował ku zielonej trawie, na której stała a potem ku niebu.

 

- Uważaj... Bo ja potrafię zabijać.. - Te słowa były ledwo słyszalne. Spojrzała mu głęboko w oczy i stanęła na palcach przysuwając swój policzek do jego twarzy. - Uważaj... Bo zniknę nim się obejrzysz. - Thea wysunęła się z jego ramion, a Noel nawet nie drgnął. Stanęła do niego plecami jakby na coś czekała. - Zaryzykuj. - Chłopak podszedł do niej złapał ją za bluzę i obrócił tak, aby stała twarzą skierowaną ku niemu. Zatrzymał się na chwile patrząc w jej głębokie, niebieskie oczy. Można by powiedzieć, że ta chwila trwała wieki, chodź tak naprawdę minęła zaledwie minuta. Przycisnął swoje usta do jej warg z lekkim zawahaniem, czekał aż odda pocałunek. Thea wplotła dłonie w jego gęste włosy otwierając lekko usta. Pozwoliła mu działać. Odsunął ja od siebie spoglądając na jej twarz. Była dokładnie taka sama jak zawsze, spokojna, blada, bez żadnym emocji.

 

- Zaryzykowałem...

 

 

NOBODY'S POV

 

 

Na schodach chatki siedzieli prawie wszyscy, gdy Vica oznajmiła im, że czas iść na terapię, przestrzegając ich przed nowym terapeutą. Wszyscy skierowali się w stronę altanki, w której i tak już ktoś siedział. Noel i Thea siedzieli koło siebie na drewnianej ławeczce wraz z jakimś obcym mężczyzną. Miał on około 20 lat, a mimo swojego młodego wieku na jego głowie można było zauważyć pierwsze siwe włosy, plakietka na jego koszulce wskazywał, że nazywa się Dennis. Jako pierwsza głos zabrała Vica. Widać było, że nie podobała jej się to, co zaszło na pierwszej terapii z Lorą.

 

- Poznajcie się. To jest Dennis, wasz nowy główny terapeuta. Jeden z najlepszych tutaj. - Blondyn uśmiechnął się szczerze do Ludovici i objął ją ramieniem.

 

- Dzięki siostra... Już sobie poradzę. - Dennis usiadł na stole i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. - No to jedziemy. Ujawnijcie się.

 

- Wyjaśnij im. - Ludovica spojrzał na niego srogo.

 

- Ok. Imię, dlaczego się tu znaleźliście oraz jedna ważna dla was osoba. To, co powiecie tutaj nie wychodzi poza tą altankę. Ok? - Przejechał wzrokiem po każdym z osobna i skierował swój palec na szczuplutką blondynkę. - Ty pierwsza księżniczko.

 

- Mam na imię Mia. Moja matka się mną nigdy nie interesowała, więc popadłam w bulimię.. Potem w anoreksję, aby mnie zauważyła. Nie mam nikogo bliskiego... Poza moim kierowcą. - Ruby chwyciła zimną rękę dziewczyny i uśmiechnęła się do niej szczerze. Palec Dennisa skierował sie teraz ku jednemu z chłopców.

 

- Alexander. Trafiłem tutaj po próbie samobójczej... - Zawiesił głos. - Moja dziewczyna manipulowała mną, zawsze chciała abym przy niej był, a gdy mnie nie było robiła mi okropne wyrzuty sumienia. Byłem jej marionetką i robiłem wszystko, czego ode mnie zapragnęła. - Zapanowała cisza. - Najbliżej jestem z mamą, mam tylko ją. - Dennis uśmiechnął się pokrzepiająco do Alex'a, po czym skierował twarz ku Ruby.

 

- Jestem Ruby. Mój były wyrzucił mnie z wspólnego mieszkania, gdy się dowiedział, że jako szesnastolatka pracowałam w nocnym klubie, jako striptizerka, aby moja młodsza siostra miała pieniądze na leki. Mam cudownego przyjaciela... Thomas zawsze był przy mnie. - Sebastian trącił ją delikatnie ramieniem, co wywołało na jej twarzy delikatny uśmiech. Dennis kiwnął głową w jego kierunku.

 

- Sebastian. Okłamałem moja dziewczynę, że jadę do mojej matki, a tak naprawdę... Tydzień temu dowiedziałem się, że jestem poważnie chory i nie wiem jak mam jej to powiedzieć. Emily, moja dziewczyna jest osobą, dla której zrobiłbym wszystko.

 

- Jestem Noel. Odkąd skończyłem 15 lat rozprowadzam narkotyki na mała skalę. Jestem tu, bo dowiedziałem się, że mój brat bierze... To znaczy raz wziął, ale to i tak sprawiło, że chce się zmienić, bo bardzo mi zależy na nim.

 

- Mam na imię Dominic. Ponad pół roku temu miałem poważny wypadek samochodowy. Nie pamiętam nic... Wszystko przed tym wydarzeniem odleciało. Jestem tu, aby w jakiś sposób odnaleźć siebie. Robię to tez dla mojej siostry, która jest największą jędzą, jaką kiedykolwiek poznałem. - Wszyscy wybuchnęli śmiechem.

 

- Nicolas. Miałem załamanie nerwowe po śmierci mojej dziewczyny i jednocześnie najlepszej przyjaciółki. Przychodziłem na jej grób codziennie... Gdy poznałem inną dziewczyna poczułem się winny, że zdradzam Brook. Szukam zrozumienia. Nie mam nikogo bliskiego. - Mia uśmiechnęło się ze zrozumieniem do Nicolasa.

 

- Moją siostrę już znacie. - Głos zabrał Dennis.- Ma na imię Ludovica i jest najsłodszą młodszą siostrą, jaką kiedykolwiek miałem. Wylądowała tu, ponieważ została przyłapana w szkole ze swoim chłopakiem w niedwuznacznej sytuacji. Jej najbliższa osobą jestem oczywiście ja. - Poczuł, że jej wzrok mógłby wypalić dziurę w jego głowie. - I jej chłopak Oliver. Dobra. Na koniec śliczna pani po mojej prawicy.

 

- Thea. Mój ojciec został zamordowany, a ja widziałam jak leży w kałuży krwi i nic nie zrobiłam, żeby mu pomóc. Nie mogłam... Już nie mam nikogo bliskiego. Przepraszam. - Thea wstała i wyszła z altanki kierując się w stronę jeziora, a Noel niemal kilka sekund później wybiegł za nią. Dziewczyna siedziała na pomoście, a po jej policzkach spływały ogromne łzy. Noel stał za nią i starał się jej nie wystraszyć delikatnie siadając obok niej.

 

- Boisz się...

 

- Nie.

 

- To nie było pytanie.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania