Poprzednie częściBez skrzydeł cz 1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Bez skrzydeł cz 19

Otworzone na oścież drzwi do garderoby i zapalone główne światło sprawiły, że podręczny zerwał się na równe nogi. Szybkie spojrzenie na budzik uświadomiło chłopakowi, że dochodziła siódma rano, a on sam przespał w pozycji na pół leżącej znaczną część nocy.

Od wczorajszego przyduszenia bolała go szyja i zesztywniały mięśnie karku. Trwało kilka sekund, zanim oczy przyzwyczaiły się do światła, by mógł rozpoznać przybyłego.

W progu stał sekretarz pana z pełnym wyższości uśmiechem na szczupłej twarzy.

- Jak mi się zdaje, twoja obecność w tym domu właśnie dobiega końca - rzucił zamiast powitania i ruszył w stronę szafy z gotowymi zestawami odzieży.

Uriel przyglądał mu się w milczeniu, gdy rozsuwał futerały, sprawdzał zawartość i dobierał dodatki z gablotek. Odpowiedni krawat, spinki do mankietów i pasek. Chciał zapytać Glubera, co miał na myśli i gdzie jest pan Atari, wiedział jednak, że nie otrzyma odpowiedzi. Sekretarz od samego początku nie mógł strawić jego obecności przy swoim szefie, czemu dawał wyraz za każdym razem, kiedy zostawał sam na sam z młodym sługą. Szczególną przyjemność sprawiało mu opowiadanie niewolnemu o miejscach, do których może trafić, kiedy już znudzi się jako zabawka Ruka; o tanich burdelach w kiepskich dzielnicach, gdzie często dochodziło do zajeżdżenia towaru na śmierć, a zwłoki były zwyczajnie wyrzucane do rzeki. Na samo wspomnienie tych historii, nieszczęsnego blondyna przechodził dreszcz, a żołądek zaczynał boleć.

- Co tak stoisz, nie masz nic do roboty? - zapytał okularnik, kiedy wszystko już przygotował i zaczął zbierać się do wyjścia.

Podręczny przemilczał nieuprzejmą odpowiedź, która cisnęła się na usta. Pyskowanie zaufanemu człowiekowi Atariego, nie wydawało się właściwe, faktem jednak było, że nie bardzo wiedział, co ze sobą zrobić.

Ciche burczenie w brzuchu uświadomiło mu, że nie jadł niczego od wczorajszego obiadu, a dodatkowo doszedł do wniosku, że kuchnia może być dobrym miejscem, aby uzyskać odpowiedzi na dręczące pytania.

Umył się i przebrał, a potem, starając bardziej niż zwykle, nie rzucać w oczy, zszedł na dół i stanął w progu, pustej jak na tę porę dnia kuchni. Zdziwiło go, że wokół ekspresu do kawy nie stoi nikt z ochrony pana, a pomoc kuchenna nie obiera jarzyn, nawet po Lizz nie było śladu. AnnaSu krzątała się po pomieszczeniu, ale jej wyraz twarzy nie przypominał tego radosnego, którym witała go na co dzień. Zmarszczone brwi i usta zaciśnięte w wąską linię nie wróżyły niczego dobrego i chłopak zaczynał rozumieć, dlaczego zazwyczaj tak gwarne miejsce dzisiaj świeciło pustkami.

- Siadaj, myślałam już, że nie zejdziesz. - Kucharka zdjęła z pieca parujący garnek i ustawiła go na podstawce. Napełniła miseczkę owsianką, a potem zaniosła ją do stołu na miejsce, gdzie zwykle jadał chłopak. - Pospiesz się.

Uriel ostrożnie przysiadł na krześle i nie spuszczał wzroku z kobiety. W miejsce zwykle płynnych i emanujących ciepłem ruchów wkradła się jakaś szorstkość, której dotąd nie miał okazji poznać.

- Czy coś się stało? - zapytał podręczny, chociaż wcale nie miał pewności, czy chciał poznać odpowiedź. Wydarzenia wczorajszego wieczora były wystarczająco nieprzyjemne i nie chciał dokładać do nich kolejnych dramatów.

- To ty mi powiedz. - Kobieta przysiadła naprzeciwko i wbiła w młodzika zaniepokojone spojrzenie. - Co się tu wczoraj stało i dlaczego panicz spędził noc na kanapie w salonie?

- W salonie? - Zaskoczony Uriel zapomniał o łyżce, którą właśnie napełnił po brzegi, a porcja owsianki na powrót wylądowała w misce.

- Dokładnie tak. Nie powiesz mi chyba, że umknęła ci nieobecność panicza Ruki? - AnnaSu niecierpliwie zabębniła palcami o blat stołu, a jej rozmówca nadal nie potrafił zrozumieć, dlaczego tak hołubiła tego człowieka.

- Zauważyłem, ale... - Niewolny wahał się przez chwilę, a później opowiedział kucharce o wszystkim, co zdarzyło się wczoraj wieczorem. Nie pominął żadnego szczegółu, a kiedy dotarł w swojej historii do fragmentu, w którym wykorzystał przeciw Atariemu opowieść Akiego i o reakcji właściciela, poczuł, że twarz mu płonie. - Przyszło mi do głowy, że postanowił spędzić noc w domku gościnnym i tam rozładować napięcie. - Smętnie zwiesił głowę na koniec.

Starsza kobieta westchnęła głęboko, uniosła się z krzesła i poprzez stół sięgnęła ku chłopakowi. Delikatnie odsunęła kołnierzyk szarej koszuli i przyjrzała się fioletowym śladom palców na szyi.

- Dam ci na to jakąś maść – westchnęła ponownie. Wyglądało na to, że po poznaniu faktów, stres ją opuścił.

- Dziękuję. – Podręczny starannie zapiął najwyższy guzik i wrócił do jedzenia wystygłego śniadania. Po rozmowie z kucharką poczuł się odrobinę lepiej, chociaż nadal targał nim niepokój i bał się ponownego, nieuniknionego spotkania z właścicielem. - Czy pan teraz...?

- Nic się nie bój – przerwała mu AnnaSu, rozumiejąc, z czym zmaga się wewnętrznie jasnowłosy sługa. - Ale co ja z wami mam... Jeden znowu kończy posiniaczony, a drugi śpi na kanapie w salonie jak mąż, za karę wyrzucony z sypialni. Przysięgam, jeśli wkrótce się nie dogadacie i jakoś nie ułożycie waszych stosunków, to oszaleję. Panicz będzie musiał mnie wtedy zastrzelić, bo becząc, zacznę gonić gości i obgryzać trawę na rabatce przed domem.

Wyobrażenie sobie nobliwej kucharki w charakterze kozy, sprawiło, że Uriel mimowolnie zaczął chichotać.

 

- Urielu... – Dziecięcy głos powoli przedarł się do świadomości zamyślonego chłopaka, a mała rączka niecierpliwie szarpnęła go za rękaw. - Urielu, czy ty w ogóle słyszysz, co do ciebie mówię?

Znowu tego przedpołudnia tak bardzo odpłynął myślami, że nie zauważył nawet, kiedy Liz wstała od swojego miniaturowego biurka i głośno stukając obcasikami podeszła z ukończonym rysunkiem. Nie mógł dzisiaj skupić się na nauczaniu małej, pozwolił jej więc na zajęcie się pracami plastycznymi, których rezultaty najpewniej przyszła mu pokazać.

- Oczywiście, że słyszę – skłamał.

Skruszony uklęknął obok podopiecznej i odebrał od niej rysunek. Starał się odgadnąć, co tym razem mogło przedstawiać dzieło, ale nic poza tym, że jest to zwierzę, nie przychodziło mu do głowy.

- Czy to miś? - zapytał, zasugerowany rozmiarami stworzenia i brązową kredką, którą zostało pomalowane, ale niezadowolona mina dziewczynki dobitnie świadczyła o tym, że jest w błędzie.

- Ty chyba jesteś głupi – Liz parsknęła niegrzecznie i z powrotem wyrwała nauczycielowi kartkę. - Przecież to piesek, szczeniaczek. Tutaj ma uszka, nosek, a to merdający ogonek – Wskazała palcem rozmyty kształt.

- Teraz widzę. – Uriel zrobił poważną minę, prawie jak profesor oceniający wybitne dzieło sztuki, czym natychmiast udobruchał małego diabełka. - Nie wiem, jak mogłem nie rozpoznać od razu, przecież to oczywiste.

Nieduża artystka skinęła łaskawie, a potem opuściła rudą główkę i kilka razy uderzyła noskiem lakierka o podłogę, jak gdyby nad czymś głęboko się zastanawiała.

- Jeśli chcesz, to zdradzę ci sekret – wyszeptała konspiracyjnie po chwili, a jej zielone oczy zalśniły ekscytacją.

- Chcę i obiecuję, że nikomu nic nie powiem. - Podręczny wykonał gest zamykania ust na kłódkę i wyrzucania klucza. Zaciekawiło go, jaką tajemnicę mogła mieć mała dziewczynka, żyjąca w tak odizolowanym od świata środowisku, ale czekał cierpliwie.

- Będę miała pieska – powiedziała Liz i dla większego efektu, na chwilkę zamilkła.

- Naprawdę? Ale jak to, pluszowego?

- Nie, całkiem prawdziwego. Jedna z suczek w psiarni niedawno urodziła dzieci i jak byłam je zobaczyć, pan powiedział, że mogę dostać jednego, jak tylko przestaną pić mleko.

- To naprawdę cudownie

Uriel miał nadzieję, że jego uśmiech wygląda prawdziwie, w myślach przeklinał właściciela. Wiedział, że szczeniaczek jeszcze bardziej przywiąże dziecko do tego miejsca i trudniej będzie je wykraść, bo przecież nie zostawi swojego czworonożnego przyjaciela. Atari na każdym kroku rozpieszczał małą, oferując wszystko, czego taka istotka mogłaby zapragnąć. Stroje, zabawki, edukacja, były jedynie niewielką częścią, otrzymywanych przez Liz łask. Pan poświęcał dziewczynce szczególną uwagę, co przy napiętości grafiku było nie lada wyczynem. Chłopak powoli zaczynał wątpić, że dziewczynkę naprawdę mogłoby spotkać coś złego, gdyby okazał nieposłuszeństwo. Nie zmieniało to wcale jego postanowienia o wykradnięciu dziecka. Mała nie mogła wychowywać się w tak zgniłym miejscu.

Liz podeszła do okna i wspięła na szeroki parapet. Wyjrzała na zewnątrz, a towarzysząca jej jeszcze chwilę temu ekscytacja nagle gdzieś się ulotniła.

- Czy myślisz, że mama piesków będzie smutna, kiedy zabiorę jednego? - zapytała cichutko. - Moja chyba nie była, ale to dobrze, bo nie lubiłam, kiedy płakała.

Młodemu podręcznemu na chwilę odebrało mowę. Czy pięcioletnie dziecko powinno myśleć o takich sprawach i ile musiało wcześniej przejść, że w jednej chwili potrafiło tak spoważnieć?

Na temat matki swojej uczennicy miał zdanie, którego absolutnie nie powinna była usłyszeć.

- Wydaje mi się... - Uriel starannie dobierał słowa - wydaje mi się, że jeśli obiecasz mamie szczeniaczka, że dobrze się nim zaopiekujesz, będziesz o niego dbać i bardzo kochać, wtedy nie będzie smutna. - Usiadł obok Liz i delikatnie pogładził rudą czuprynkę, a dziecka przytuliło się do niego z ufnością.

 

Znowu wszystko spieprzyłem – Ruka na niewielkim ekranie oglądał scenę z pokoju lekcyjnego i miał ochotę kląć we wszystkich czterech znanych mu językach. - To nie tak miało być.

Wczorajsza frustracja sytuacją na granicy popchnęła go ku szalonemu pomysłowi, przebudzenia w chłopaku jego seksualności i może nie byłoby to takie złe, gdyby nie sposób w jaki się za to zabrał. Mylnie wyobraził sobie, że młody sługa ulegnie ze względu na bezpieczeństwo kobiety.

Że się podda tak jak wszyscy do tej pory... Tak jak on sam przed piętnastu laty.

Dlaczego ten drobny dzieciak zawsze się upierał, żeby płynąć pod prąd, nawet, jeśli oznaczało to utonięcie? Dlaczego nie potrafił zaakceptować sytuacji, na którą nie miał wpływu? Po co się stawiał, ryzykował? Ale gdyby był jak inni, czy Atari chciałby go tak bardzo, niemal obsesyjnie czekając, aż sam do niego przyjdzie? Wziąłby tylko ciało i nie oczekiwał niczego więcej jak od przedmiotu codziennego użytku, tak jak było zawsze do tej pory?

Na całą masę kłębiących się w głowie pytań mężczyzna nie znał odpowiedzi, nie wiedział też, co począć z blondynkiem, kiedy wróci do domu.

Twarz obserwowanego Uriela wydawała się spokojna, kiedy rozmawiał z dziewczynką, tężała jednak i bledła w chwilach, kiedy co kilka minut odpływał gdzieś myślami i Ruka nie musiał zgadywać, żeby wiedzieć, czym się trapi. On również bał się powrotu pana, ich ponownego spotkania, kolejnego wybuchu gniewu.

Ponad starannie zapiętym kołnierzykiem chłopaka, Ruka dostrzegł niewielki siny ślad i miał pewność, że pod cienkim materiałem znajdowały się kolejne cztery. Dowód jego nieopanowania, ale musiał przyznać, że młody wiedział, jak uderzyć, w sposób, który naprawdę zaboli. Szybko dodawał dwa do dwóch i wyciągał wnioski, a on sam dał się łatwo sprowokować i zaskoczyć. To tylko nieznający życia szczeniak, a mimo to sprawiał, że krew w żyłach właściciela zaczynała wrzeć, odbierał opanowanie, z którego zawsze był tak dumny.

Serię rozmyślań Atariego przerwał niespodziewany dzwonek telefonu. Z niechęcią odwrócił wzrok od tabletu i pięknego chłopaka na ekranie.

- Słucham – rzucił poirytowany.

- Mam nowe i mogące pana zainteresować informacje – po drugiej stronie odezwał się aksamitny głos.

 

Uriel musiał przyznać, że AnnaSu miała rację i po powrocie pana nie wydarzyło się nic niepokojącego. Można powiedzieć, że wszystko było jak wcześniej, podręczny przynosił posiłki i służył przy stole, przygotowywał kąpiel oraz ścielił łóżko. Właściciel jednak prawie się nie odzywał. Ani razu nie nakazał też podać sobie alkoholu. Młody sługa powinien czuć wdzięczność, za taki właśnie stan rzeczy, jednak było całkowicie na odwrót. Niepokój, zamiast powoli wygasać, tylko się wzmógł, jak gdyby coś wisiało w powietrzu. Z niedokończonymi sprawami tak zwykle bywa, ciężarem kładą się człowiekowi na duszy, jednak Uriel doskonale zdawał sobie sprawę, że pewnych delikatnych tematów nie powinno się dotykać.

Trzeciego dnia Ruka zatrzymał chłopaka, kiedy ten miał już udać się do garderoby.

- Zaczekaj chwilę, szczurku.

Podręczny zesztywniał na chwilę, potem jednak zdjął rękę z klamki i obrócił się w stronę właściciela.

- Słucham, panie.

Nie odważył się podnieść głowy, dyskretnie jednak spojrzał w stronę biurka i siedzącego tam mężczyzny. Nie miał pojęcia, o co chodzi, ale twarz pana wyglądała na spokojną, wręcz zrelaksowaną.

- Od jutra, przez najbliższych kilka dni, nie będziesz prowadził z Liz żadnych lekcji. - Atari zamknął komputer i przyjrzał się twarzy chłopaka, na której ukazało się zaskoczenie tak niespodziewaną decyzją. - Nie zapytasz dlaczego?

- Dlaczego, panie? Czy zrobiłem coś nie tak? - Młodzik przeanalizował w pamięci kilka ostatnich zajęć z dziewczynką i nie doszukał się w nich niczego niewłaściwego. Prowadził tylko zwykłe ćwiczenia z czytania i pisania, starając się dopasować do poziomu bystrej pięciolatki.

- Nie, szczurku, z tego co wiem, nauczanie przebiega w sposób zadowalający i mały diabełek jest usatysfakcjonowany, ale mam teraz dla ciebie inne zadanie. Od jutra będziesz jeździł ze mną do biura. - Ruka z rozbawieniem obserwował, jak jego mały niewolnik stara się ukryć niezadowolenie z decyzji pana, ale nie było to łatwe, kiedy w niebieskich oczach pojawił się niemy sprzeciw. - Chcę, żebyś komuś się przyjrzał, a później powiedział mi, co myślisz. Nie chcesz?

Zaskoczony pytaniem Uriel wzdrygnął się lekko. Co niby miał odpowiedzieć i czy jego słowa w ogóle miały jakiekolwiek znaczenie?

- To nie jest chyba ważne, czy chcę, prawda? - Zdecydował się na szczerość. - Tylko ja się nie znam na ludziach, wcale. Czy jeśli ocena nie będzie trafna, zostanę ukarany? – zapytał, Nagle przyszło mu do głowy, że właściciel zaplanował jakiś nowy sposób, żeby mu dokuczyć.

- Nie. – Atari uśmiechnął się w dziwnie łagodny sposób, a sługa poczuł, jak potężna klucha więźnie mu w gardle. - Nie zostaniesz, jednak liczę, że się postarasz. Obiekt jest w zbliżonym do ciebie wieku, więc może dasz radę dostrzec coś, co mi umyka. Teraz możesz odejść.

Chłopak obrócił się w stronę drzwi, by jak najszybciej zniknąć właścicielowi z oczu, jednak myśl, która w tym momencie przyszła mu do głowy sprawiła, że po plecach przeszedł zimny dreszcz. Ręka Uriela uniesiona do klamki zatrzymała się w połowie drogi.

Podręczny nie miał prawa zadawać pytań, jednak liczył, że Atari i tym razem odpowie, nie będzie kłamał. Przełknął ślinę i odetchnął głęboko, chcąc dodać sobie odwagi.

- Czy tę osobę... ten obiekt..., to znaczy czy czeka go coś złego? - Zanim otrzymał odpowiedź, musiał zaczekać, aż Ruka przestanie się śmiać, w tym dźwięku nie było jednak nic złowieszczego.

- Nie, absolutnie nie, a teraz możesz już odejść.

Nadal z szerokim uśmiechem na ustach mężczyzna przyglądał się, jak drobna postać znika za drzwiami. Pomysł podszepnięty mu przez „dobrego duszka”, by na nowo spróbować oswoić chłopaka, wydawał się nie mieć żadnych wad. Wystarczyło jedynie spędzić z nim więcej czasu, niż zwykle spędzali wieczorami i pokazać, że ten konkretny diabeł nie ma zamiaru zrobić mu krzywdy. Atari miał tylko nadzieję, że wystarczy mu cierpliwości i znowu wszystkiego nie zepsuje.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • MartynaM 7 miesięcy temu
    Mam wrażenie jakbyś wygładziła ten tekst, tak, przeczytałam, nie ma już tak dużo wyuzdanych scen, może nie ma tutaj, ale nie ma i to na plus.

    Pozdrawiam
  • Angela 7 miesięcy temu
    Fajnie że dałaś radę :) Nie każdy fragment opowiadania musi ociekać seksem. Erotyka podawana w nadmiarze może być dla niektórych ciężkostrawna, ale w odpowiednich ilościach jest dobrą przyprawą.
    Dziękuję za przeczytanie :)
  • Grafomanka 7 miesięcy temu
    Angela, w sumie sam seks nie jest niczym złym, odpowiednio doprawiony... tyle że u mnie za literką idzie obraz, a nie wiem dlaczego ale męska miłość to nie jest coś, co chciałabym oglądać.
    I nie mam nic do gejów, w pracy mam kolegę geja, gadamy z nim jak z kobietą, bo w temacie zawsze jest, i jest naprawdę miły, sympatyczny...

    Prawda... dużo miłości, realizacji marzeń, i wszystkiego naj... 🎁🎂🌷
  • Angela 7 miesięcy temu
    Grafomanka kwestia upodobań 🙂
    Dziękuję za życzenia 🌷
  • Ciemna Strona Mocy pół roku temu
    Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaale nuda
    Sto razy ziew

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania