Rozdział 1 - Toujours Pur (Harry Potter Fanfiction)

Sami Wiecie Kto naprawdę wrócił! Choć trudno było w to uwierzyć, to jednak się stało. Serio? Wierzycie w te bzdety? Czemu miałaby nie wierzyć przyjacielowi? Potter jest niezrównoważony! A może po prostu na jego ramionach spoczywa za duży ciężar. Wybraniec chce tylko wrócić na języki! On nigdy nie chciał na nich być. Nie możemy wierzyć w takie pierdoły! Życie bez świadomości nie jest dobre, a już na pewno nie lepsze. To tylko jego wymysły!

- Czyli Cedrik sam się zabił, tak? – spytała blondwłosa dziewczyna. Patrzyła wyzywająco na osoby, które z taką zażartością obrażały jej przyjaciela. Nie mogła uwierzyć, że ludzie są tak ślepi na otaczający ich świat. Widzieli martwego chłopaka, ale nadal szukają dowodów.

- Potter to oszust. Cedrik umarł w czasie turnieju. Ostrzegali uczestników, że jest on niebezpieczny. Byli świadomi! – Seamus Finnigan jak prawdziwy Gryfon bronił swoich racji. Rzecz jasna nie wypowiadał tych wszystkich oszczerstw w pobliżu samego zainteresowanego.

- Wierzysz w to? Chłopak tak nagle zginął? On był silny. Czara nie wybrała go, byśmy teraz organizowali pogrzeb. – Cały pokój wspólny Gryffindoru milczał. Przyglądali się dwójce i szukali w ich kłótni odpowiedzi. Ciężko im było przyjąć jedną wersję, w szczególności, że sam dyrektor pozostawił sprawę bez słowa wyjaśnienia. Każdy dom został odesłany do swoich dormitoriów. Moody zabrał gdzieś Harry’ego. Kilka minut po tym szkolna kadra ruszyła jego krokami.

Hermiona i Ron siedzieli na kanapie, przysłuchując się trwającej kłótni. Z temperamentem Melody mogłaby ona trwać w nieskończoność, ale gdy miała odpowiadać na kolejną zaczepkę, do wierzy weszła Profesor McGonagall. Przez chwilę patrzyła na swoich podopiecznych ostrym wzrokiem, który sprawił, że nikt nie chciał stanąć jej na drodze.

- Wasza trójka – tu wskazała na Black, Granger i Weasleya – idzie ze mną. – I nie czekając na nich dłużej, ruszyła do wyjścia. Przyjaciele popatrzyli się na siebie i od razu poszli za profesorką. Melody ostatni raz obrzuciła spojrzeniem Finnigana i znalazła się na korytarzu. Bardzo martwiła się o Harry’ego i miała nadzieję, że to do niego właśnie idą. Kiedy widziała go jakiś czas temu był strasznie załamany. Trzymał ciało Puchona przy sobie, patrzył się na nie, tak jakby chłopak miał się zaraz obudzić. Na samo wspomnienie blondynce robiło się smutno. Może i nie znała Cedrika, ale on nie zasługiwał na taką śmierć. W ogóle na nią nie zasługiwał.

Szli za McGonagall w całkowitej ciszy. Żadne nie chciało się odezwać i choćby spytać co z Harry’m. Był w dobrych rękach z pewnością, a wszystkie rany, których się nabawił zostaną wyleczone, ale tu chodziło bardziej o stan psychiczny. Po kilku minutach wchodzili do skrzydła szpitalnego. Na najbliższym łóżku, które zostało odgrodzone zasłoną od reszty, znajdował się Harry. Obok niego siedział sporej wielkości czarny pies. Syriusz Black. Kiedy Melody widziała ojca ostatnio w takiej postaci to wyglądał o wiele gorzej. Jego animagiczna forma przedstawiała się lepiej. Gdy mężczyzna zauważył ich przybycie, prawie natychmiast zmienił się z powrotem w człowieka. Jego córka szybko podeszła do niego i przytuliła z całej siły. Nie widzieli się przez dobre kilka miesięcy. Pisanie listów to nie było to samo. Ich więź i tak mocno się pogłębiła. Mimo, że znała rodziciela osobiście dopiero od zeszłego roku, kiedy to udało jej się wraz z Harry’m i Hermioną go uwolnić, to z każdym dniem coraz bardziej się do niego przywiązywała. Kochała go całym sercem. Był jej jedyną rodziną.

- Dobrze cię widzieć, tato – powiedziała, odsuwając się trochę.

- Ciebie też, Mel. – Na jego ustach pojawił się mały uśmiech, choć widać było, że jest mocno zmęczony. Melody odwzajemniła gest i odwróciła się do przyjaciół, którzy już zdążyli usiąść dookoła, zasypując Harry’ego pytaniami. Potter opowiedział im, jak po raz kolejny stanął oko w oko z Tym, Którego Imienia Nie Można Wymawiać. Tym razem jednak sam Czarny Lord, w swojej pierwotnej postaci i z poplecznikami u boku, chciał pokonać Chłopca, Który Przeżył. Mówił o tym, że Glizdogon był tym, który podniósł różdżkę, aby zabić Cedrika. Po raz kolejny nastały mroczne czasy. Wielu Śmierciożerców, których uniewinniono 14 lat temu, teraz wróciło do swojego Pana. Nikt już nie był bezpieczny, bo gdy wszyscy mroczni słudzy przybędą i dołączą do Voldemorta to wtedy rozpocznie się zabawa. Przerażenie znów wtargnie do umysłów. Czarodzieje będą bać się wychodzić na ulicę.

- To Moody podłożył świstoklik? Ale czemu? – spytała przejęta Hermiona. Na jej twarzy malowało się zmartwienie. Ron siedział na krześle obok łóżka i skubał swoją bluzkę. Wszyscy byli bardzo zdezorientowani całą tą sytuacją.

- To nie był Moody – powiedział po chwili ciszy nastolatek. Wszystkie pary oczu natychmiast skierowały się na niego.

- Co masz na myśli mówiąc, że to nie był on? – Ron patrzył na Harry’ego z uniesioną brwią.

- Chodzi mi o to, że to była inna osoba. Pamiętacie jak na 2. roku zrobiliśmy eliksir wielosokowy? To właśnie tak działało. Osoba, która nas „uczyła” to Śmierciożerca. Syn Croucha. – Oczy Miony były szeroko otwarte.

- Ale jak Można było dopuścić do tego? Przecież to…

- Niesamowicie sprytne, prawda, panno Granger? – Nikt nie zauważył kiedy do pomieszczenia wszedł dyrektor. W tym momencie, nawet pomimo swojego wieku, wyglądał staro. Po jego dobrodusznym uśmiechu nie było śladu. Wyglądał na naprawdę zmęczonego. – Nie możemy przewidzieć wszystkiego co się stanie, a zakładam, że mnóstwo osób chciałoby mieć taki dar. A teraz moi drodzy wracajcie do swoich dormitoriów. Sen jest potrzebny nam wszystkim. – Dla czwartoklasistów zrozumiałe było, że odwiedziny są zakończone. Szybko zebrali się i pożegnali Harry’ego oraz dyrektora i ruszyli do wyjścia. Melody chciała porozmawiać jeszcze z ojcem, ale nie mogła go nigdzie znaleźć. Zagadali się tak, że nie zobaczyła kiedy wyszedł. Nie mogła złościć się o to. Wiedziała, że jeśli ktoś by go zobaczył, to od razu trafiłby w objęcia dementorów.

Trójka przyjaciół powoli wspinała się po schodach na siódme piętro. Chcieli spowolnić moment, w którym musieliby wejść do pokoju wspólnego. Można się domyślić dlaczego. Wszystkie spojrzenia skierowane na nich, pragnące dowiedzieć się każdego najmniejszego szczegółu.

***

Następnego dnia odbyło się pożegnanie Cedrika Diggory’ego. Był to jeden z tych dni, kiedy cała szkoła siedziała zjednoczona w Wielkiej Sali. Nawet Ślizgoni nie rzucali głupich komentarzy. Każda z osób pogrążona była w żałobie. Dumbledore wygłosił swoją mowę. Wszystko było w porządku, dopóki dyrektor nie wspomniał o sprawcy całego tego zebrania. Głowa Hogwartu nie bała się wypowiedzieć imienia samego Voldemorta, ale gdy tylko zostało ono wspomniane, na sali wybuchła fala szeptów. Nikt nie był przekonany do słów, które usłyszał. Zaprzeczali faktom. Dopóki nie zobaczą, nie uwierzą.

***

Tłok na peronie 9¾ był ogromny. Większy niż zazwyczaj. Tłumy zmartwionych rodziców przybyło, by znaleźć swoje pociechy. Melody Black opierała się o jeden ze słupków, czekając aż ludzie się rozejdą. Nie miała zamiaru pchać się przez nich wszystkich. W dłoniach trzymała list, który zostawił jej ojciec. Wpatrywała się w ostatnie zdanie, napisane ładnym, starannym pismem.

Pamiętaj, nikt nie jest już bezpieczny.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Alesta 01.07.2017
    uwielbiam filmy o Harrym dlatego tez lubię tę serie dobrze ze jest nowa postac
  • Vivaxia 26.07.2017
    Witaj ponownie!
    Widzę w tym obietnicę ciekawej przyszłej akcji. Na dodatek wpadł mi do głowy pewiwn pomysł: co by się stało, gdyby ktoś ożywił Cedrica? No bo on tyle razy jest martwy, że aż szkoda.
    A teraz do błędów:
    Napisałaś ,,do wierzy” zamiast ,,do wieży”. Wierzyć można komuś, ale wieża to wieża i z wiarą ma tyle wspólnego, co teleskop z dywanem, czyli nic.
    ,,Ale jak Można było dopuścić do tego?” Nie jestem pewna, czy to celowy zabieg, ale wolę powiedzieć, bo może nie i to wielkie ,,m” wiszące nad głową Ci przeszkadza. ;D
    ,,Nie możemy przewidzieć wszystkiego co się stanie, a zakładam, że mnóstwo osób chciałoby mieć taki dar. A teraz moi drodzy wracajcie do swoich dormitoriów.” Nie jestem Ekspertem Pierwszego Miejsca Przecinków, jednak przecinek przed słowem ,,co”, przed ,,moi drodzy”, oraz po ,,moi drodzy”, powinien się znaleźć. I nigdy już nie zgubić! ;p
  • Vivaxia 26.07.2017
    *pewien
    ah, ta klawiatura...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania