Spełnienie własnych marzeń cz. I

Mam na imię Nina. Pochodzę z małej miejscowości koło Lublina. Skończyłam liceum humanistyczne, nowy rozdział mojego życia zaczął się właśnie po zdanej maturze.

Rodzice bardzo chcieli, żebym poszła na prawo lub medycyne. Chcieli, to może za słabe słowo, naciskali na to abym złożyła papiery do najlepszych uczelni w Warszawie. Ich upór wynikał z tego gdyż sami byli dobrze wykształceni. Ojciec był chirurgiem plastycznym, matka architektem w dużej firmie. To, co oni mi narzucali, kompletnie mi się nie podobało. Miałam aspiracje, hobby, kompletnie inne niż moi rodzice. Moim całym życiem, o czym się dowiedziałam w gimnazjum jest śpiew. W szkole bardzo często brałam udział w konkursach śpiewackich, które prawie zawsze wygrywałam. Rodzice wiedzieli, że kocham to robić, widzieli mój talent, lecz stawiali na swoim.

Nie mam rodzeństwa, mogę się tylko wygadać swojemu chłopakowi i przyjaciółce, Adzie. Oni zawsze są ze mną w trudnych chwilach, mogę na nich liczyć.

W ciepły, lipcowy poranek siedziałam sobie w domu przed komputerem szukając szkół muzycznych, do których mogłabym złożyć papiery. Państwowych szkół jest niestety tylko dwie, zapewne ludzie pchają się tam drzwiami i oknami. Moje wyniki maturalne nie były tak zadawalające, żeby mnie tam przyjęli. Zostało tylko szukać szkół prywatnych, chociaż wiem z góry, że rodzicie nie zapłacą mi czesnego.

Nagle zaczął dzwonić mój telefon, na wyświetlaczu widzę, że dzwoni Michał.

- Hej kochanie, co tam?

- Dzwonie, żeby usłyszeć twój głos, ale coś chyba jesteś nie w humorze? - odrzekł

- Sam wiesz jak jest, szukam właśnie szkół muzycznych, ale są same prywatne. - powiedziałam cicho

- Misiek, znalazłem super szkołę muzyczną, małe czesne, dobre opinie, wyśle ci link. Jak ci się spodoba składamy tam papiery! - wykrzyknął z entuzjazmem

- Jak dobrze, że cię mam, czekam na link. Musze kończyć mama czegoś chce. Buziaki

Po rozmowie z Michałem, moim chłopakiem zeszłam na dół.

- I co Nina jak idzie poszukiwanie uczelni?

Pomyślałam, że matka chce doprowadzić do kłótni bo wie, że nie pójdę na żadną medycyne, czy głupie prawo.

- Znalazłam 2 szkoły państwowe na całą Polskę, więc tam się nie dostane, dużo jest szkół, ale prywatnych - powiedziałam prawdę

Nie ma sensu stawiać ich przed faktem jaki oni sobie wymyślili.

- Co ty Ninka mówisz, w stolicy jest pełno szkół państwowych gdzie od razu się idzie pracować w zawodzie. - odparła zmieszana

- Mamo, powiedziałam wam, że nie pójdę do żadnej szkoły, którą wy mi wskarzecie ani która mi się nie będzie podobała - wykrzyknęłam.

- Dlaczego jesteś taka uparta?! Rozmawialiśmy już o tym, nie zaprzepaścisz swojej szansy. - krzyknęła jeszcze głośniej ode mnie

- Chyba mojej szansy, to moje życie, moja droga, będę robić to na co sama będę miała ochotę!! - po tych słowach pobiegłam do siebie do pokoju.

- Nie skończyłam wracaj, Nina - krzyknęła matka

W pokoju przesiedziałam pół dnia, po telefonie do Ady trochę odetchnęłam. Postanowiłam wieczorem porozmawiać jeszcze raz z rodzicami i wyjaśnić całą tą sytuację.

Schodząc po schodach podsłuchałam rozmowę rodziców. Rozmawiali oczywiście o mnie, ostatnio w tym domu nie było innych tematów...

- Staraliśmy się ją wychować na porządną osobę, a ona co, robi co jej się tylko podoba - słyszałam głos matki.

- Danuta, uspokój się. Też chce jej dobra, ale jak chce śpiewać niech śpiewa... Nie zmusimy jej do tego czego nie chce. - powiedział spokojnie ojciec

- No pewnie, trzymaj jej stronę. Co po jej śpiewaniu, a jak jej nie wyjdzie potem będzie żałowała, a tak można jeszcze jej głupie myśli zatrzymać. To wszystko przez jej chłopaka tego no.. Michała. Ten ją zabierał na koncerty, pokazywał jak śpiewać... - mówiła- wtrącił się ojciec

- Przesadzasz, powinnaś się cieszyć, że Nina ma jakieś perspektywy. Wiesz ile jest nastolatków, którzy po liceum nie idą na studia tylko balangują i w głowie im tylko alkohol i używki.

Wiedziałam, że tata w końcu się przekona i da mi wolną rękę, gorzej jest z matką ta widzi we mnie prawnika a najlepiej architekta co przejmie po niej firmę. Wróciłam się do pokoju, położyłam się wcześnie spać, stwierdziłam, że nie chce się kłócić.

 

Następnego dnia, w sobotę umówiłam się z Michałem, że pójdziemy do kina. Nie mogłam wytrzymać ostatnich kłótni rodziców.

Razem z nim chcemy iść do tej samej szkoły muzycznej. Poznaliśmy się w liceum, chodzimy razem już prawie 3 lata. Cieszę się, że ma on takie same hobby jak ja, czyli śpiew. Po obejrzanej komedii poszliśmy do jego domu. Szukaliśmy szkół bo wkrótce trzeba składać papiery.

- Zobacz a ta, we Wrocławiu? Jest 100 miejsc na roku, czesne w miarę. - zapytał, patrząc w laptopa.

- O te czesne chyba nie mam co się martwić, ojciec zrozumiał, że chce sama wybrać własną drogę do kariery. - uśmiechnęłam się

Michał pocałował mnie w policzek z odwzajemnionym uśmiechem.

- No widzisz, mówiłem że będzie dobrze, a patrzyłaś ten link co podesłałem wczoraj, myślę, że to będzie dla nas najlepszy wybór- rzekł.

- Wyższa Szkoła Muzyczna zaprasza absolwentów na castingi, które odbędą się 20 lipca o godzinie 14, w siedzibie szkoły... Że co?! Przecież to już za tydzień!! - wykrzyknęłam zdziwiona

- No a co ty myślałaś, nie ma się nad czym zastanawiać tylko jedziemy do Warszawy i przechodzimy casting! - odpowiedział zadowolony patrząc na mnie

- Ale misiek, ja nie jestem przygotowana nie mam piosenki, nic nie mam... - odrzekłam cicho

- Kochanie ja też nie mam przygotowanej piosenki , mamy cały tydzień, razem coś wykombinujemy - po tym zdaniu przytulił mnie mocno

Całe 7 dni na przygotowanie piosenki... bardzo mało czasu. To nie konkurs szkolny co przygotowywałam się do niego miesiąc. To tylko tydzień! Cały czas chodziło mi to po głowie. Z jednej strony byłam zmartwiona, że to już, a z drugiej strony cieszyłam się, że ten dzień nadchodzi. Postanowiłam teraz na prawdę porozmawiać z rodzicami.

Wracając do domu rodzice siedzieli przy stole jedząc kolacje.

- Smacznego - odrzekłam.

- Chodź zjesz z nam - odparł ojciec.

- Jadłam u Michała, zaparze sobie herbatę.

- Co tam u niego, dawno go u nas nie było - zapytał ojciec patrząc w talerz

- Pomaga tacie w sklepie przy rozładunku - odparłam. Dzisiaj wybraliśmy wspólnie uczelnie, do której złożymy papiery.

Matka mało się nie udławiła po moich słowach.

- Dlaczego robisz wszystko po swojemu, czy nie możesz raz w życiu posłuchać swoich staruszków? - zapytała matka podnosząc głos

- Słuchałam się was całe życie mamo, dlaczego nie mogę teraz wybrać własnej drogi tylko stąpać po waszej? - odrzekłam lejąc wodę do kubka z fusami

- Będziesz tego żałowała, co ci po tym śpiewaniu. Myślisz, że zostaniesz jakąś diwą jak Edyta Górniak i zajmiesz 2 miejsce w Eurowizji?! Grubą się mylisz, na to trzeba pracować już od dzieciństwa! Ale dobrze rób co chcesz daję ci wolną ręke, tylko poźniej nie przychodź z płaczem! - wykrzyknęła otwierając gazetę

Te słowa wprawiły mnie w osłupienie. Moja własna matka tak powiedziała, zamiast mnie wspierać, mówi, że mi nie wyjdzie... Pobiegłam bez słowa, z płaczem na górę. Nie wychodziłam stamtąd, aż do kolejnego dnia.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania