Poprzednie częściSpełnienie własnych marzeń cz. I

Spełnienie własnych marzeń cz. VII

Otworzyłam wolno drzwi i zauważyłam… rodziców, tatę z mamą. Strasznie mnie zaskoczyli a z drugiej strony byłam niezmiernie zadowolona, że przyjechali tu do mnie, do Warszawy.

- Tata.., mama – przytuliłam ich od razu w wejściu

- Nie wpuścisz nas? – zapytała zadowolona mama

- Wchodźcie proszę, ale mnie zaskoczyliście, czemu nie zadzwoniliście bym coś przygotowała – zapytałam

- Chcieliśmy ci zrobić niespodziankę – rzekła matka dając mi jakieś torby. – Tutaj masz jedzenie, zrobiłam wam. Pomyślałam, że tamtą już na pewno zjedliście.

Zdziwiła mnie postawa mamy, przyjechała razem z tatą i zachowuję się jak moja dawna kochająca matka. Ale nie myślałam już o tym.

Tata oglądał mieszkanie, ja z mamą siedziałam razem w moim pokoju.

- Małe te mieszkanko, ale chyba wam starcza we dwójkę? – zapytał tata wchodząc do pokoju

- No pewnie, już się przyzwyczailiśmy razem z Michałem – odpowiedziałam śmiejąc się

- Właśnie, a gdzie Michał? – zapytała mama

- Poszedł z kumplami – odpowiedziałam robiąc tacie miejsce żeby usiadł

- Chyba cię nie zaniedbuje – zapytała matka wpatrując się w wiszące fotografie na ścianie

- Jest kochany, nawet chciałam żeby poszedł. Mamy chwilę dla siebie – odpowiedziałam

Byłam bardzo zadowolona, że przyjechali do mnie rodzice. Ich wizyta podniosła mnie na duchu, ponieważ cały czas myślałam, że w domu jestem głównym tematem ich kłótni. Opowiedziałam im o całym tygodniu wrażeń. Pokazałam piosenkę, która bardzo im się podobała. Po niespełna trzy godzinnej wizycie musieli się zbierać, tata nie lubił prowadzić samochodu nocą. Podziękowałam im za tak miłą wizytę i powiedziałam, że jak będę miała luźniejszy tydzień w szkole to przyjadę do domu na weekend.

 

Późniejszym wieczorem wrócił Michał

- Jak tam na męskim spotkaniu – zapytałam siedząc przed laptopem

- Fajnie, byliśmy tu i tam – mówił lejąc sobie napój do szklanki

- Z kim byłeś? – zapytałam z ciekawości

- Wiktor, Marcin, Kuba i jeszcze kilku chłopaków – odpowiedział. – A jak tam piosenka? – zapytał

- Napisałam całą. Nie zgadniesz kto dzisiaj mnie odwiedził. – zmieniłam temat

- Jak mówisz, że nie zgadnę to nie będę nawet próbował – zażartował

- Rodzice – odpowiedziałam

- A to niespodzianka, jakaś specjalna okazja, o której nie wiem – powiedział zaskoczony

- Żadna okazja, chcieli się ze mną zobaczyć i tyle. Przywieźli nam wałówkę. Jesteś głodny to coś odgrzeje? – zapytałam

- Nie, jedliśmy z chłopakami na mieście – odpowiedział

Weekend zleciał bardzo szybko. Byliśmy razem z Michałem w zoo, dawno się tak dobrze nie bawiłam.

W poniedziałek zaczęliśmy zajęcia od śpiewu. Każdy na dzisiaj miał mieć przygotowaną piosenkę. Po wejściu do sali wszyscy zajęliśmy soje miejsca.

- Dzisiaj zaprezentujecie piosenkę napisaną przez siebie – powiedziała patrząc na jakieś kartki leżące na jej biurku

Po sprawdzeniu listy obecności, zaczęła wywoływać wybrane przez siebie osoby. Pierwszą osobą była Lena, dziewczyna, za którą nie przepadałam. Jej utwór był nawet dobrze napisany, byłam ciekawa, co na to pani profesor.

- Mogło być lepiej, ale zaczynałaś pierwsza to ci ją zaliczam. – odpowiedziała kobieta

Następne występy nie podobały się nauczycielowi, narzekała, że przez tyle czasu nie potrafimy przygotować piosenki. Następny w kolejce był Michał.

Trzymałam za niego mocno kciuki. Po występnie kobieta zerknęła na niego przez swoje wielkie okulary.

- No panie Michale, postarał się pan – odpowiedziała kobieta. – Zaliczam.

Gdy wrócił do ławki pocałowałam go w policzek w ramach gratulacji.

Teraz przyszła kolej na Gosie. Była to ładna dziewczyna, średniego wzrostu. Szczupła o długich włosach najczęściej wiązanych w kitkę. Zdążyłam bardzo ją polubić. Najwięcej nią rozmawiałam, rozumiałyśmy się doskonale.

Zaczęła swój występ. Była to pierwsza angielska piosenka, którą dzisiaj usłyszeliśmy.

- Zatrzymaj się! – wtrąciła kobieta po dwóch zaśpiewanych wersach. – Czy ja mówiłam, że ma być to angielska piosenka? – powiedziała zdenerwowana

- Ale.. ale… nic pani profesor nie mówiła, że nie może być – broniła się

- Żyjesz w Polsce, mówisz po Polsku, a chcesz śpiewać po angielsku. Nie zaliczam, siadaj! – krzyknęła kobieta

Widziałam minę Gosi, była bardzo smutna, na pewno włożyła duży wysiłek w tę piosenkę. Zrobiło mi się źle na jej widok i na to, co powiedziała jej ta okrutna kobieta. Teraz przyszła kolej na mnie. Idąc w stronę biurka, położyłam na chwilę dłoń na ramieniu Gosi w pocieszającym geście. Dodało jej to otuchy. Zaczęłam śpiewać swoją piosenkę, którą tak długo układałam. Starałam się patrzeć na wszystkich, ale moją uwagę zwrócił pewnie chłopak siedzący w drugiej ławce. Cały czas mnie obserwował. Nie podobało mi się to, jego wzrok zżerał mnie od środka, nie mogłam skupić uwagi. Po dwóch minutach skończyłam utwór, spojrzałam w stronę biurka.

- Fałsz, fałsz i jeszcze raz fałsz! Nie zaliczam! – odpowiedziała i wywołała kolejną osobę

Zrobiło mi się przykro, dlaczego ten chłopak tak się wpatrywał, rozproszyło to całą moją uwagę na piosence. Jakby tego było mało, odprowadził mnie wzrokiem do ławki.

”Dobrze, że Michał tego nie widział” – pomyślałam

- Co się stało, przecież zaczęłaś dobrze – powiedział szeptem

Wzruszyłam ramionami i nie odzywałam się do końca zajęć.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania