Straszydło -Rozdział III
Znajdowałam się w wąskim korytarzu, w białym kolorze, po prawej stronie był pokój ze stołem i krzesłami, naprzeciwko mały salonik w oliwkowym kolorze z małym kominkiem i długie schody prowadzące na piętro. Było tam pięć pomieszczeń, cztery z nich były ponumerowane, odnalazłam należący do mnie i pchnęłam drzwi.
Pokój był pomalowany na błękitno z wyżłobionymi różyczkami. znajdowało się tutaj duże biurko, skromne łóżko z kwiecistym baldachimem, stały tutaj dwa regały z książkami.
Otworzyłam torbę z nadzieją,że znajdę tutaj w miarę czyste ubrania, jednak wszystkie z nich były w błocie.
Świetnie, jęknęłam i ruszyłam na poszukiwania łazienki. Okazała się nią małe pomieszczenie z żelazną, dużą miską, stały tutaj wiadra z wodą zaczerpniętą ze studni. Z wdzięcznością wlałam ją do wanny i zmyłam z siebie błoto. Pół godziny później zadowolona zawinęłam się w stary znaleziony ręcznik. W swoim pokoju zadowolona położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy, kiedy próbowałam się przespać usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Ciekawa wyjrzałam przez balustradę i ujrzałam swoją nową współlokatorkę. Była piękna, miała złotą suknię i rude, ogniste włosy. Rozglądała się ciekawie po domku, wreszcie mnie zauważyła.
-W końcu -westchnęła. -Myślałam,że nigdy tu nie dojadę.
Szczęściara, tatuś pewnie ją tu przywiózł!
-Czekaj, jaki masz dar? -zainteresowała się.
Serce zabiło we mnie mocniej.
-Jestem straszydłem -powiedziałam.
Spojrzała na mnie przerażona i zaczęła wycofywać się z korytarza.
-Nie patrz na mnie!
-Ale...
-Zgiń, przepadnij!
Wywróciłam oczami i zeszłam po schodach na dół.
-Uspokój się!
- Nie mów do mnie! Nie mów!
Patrzyłam jak idzie przez korytarz z zamkniętymi oczami, rozbijając przy tym wazon.
Parsknęłam śmiechem.
-Pomogę ci -zaoferowałam się.
Dziewczyna zamachała wściekle rękami i uderzyła mnie w twarz.
-Jesteś dziwadłem, nie dotykaj mnie!
Rozmasowała bolący policzek i otarłam zbłąkaną łzę. Moja sąsiadka uciekła czym prędzej po schodach do swojego pokoju.
Żal zaczął przeradzać się w złość , pobiegłam w ślad za dziewczyną. Okazało się, że ma pokój tuż obok mnie.
Wpadłam do środka jak burza, moja sąsiadka mało co nie spadła z krzesła.
-Uważasz się za lepszą?! Pokażę ci twój strach!
W pokoju zaczął wiać silny wiatr, a moje oczy zaczęły wyglądać jak wzburzone morze. Wzburzone fale morskie obijały się o ich krawędzie.
-Spójrz mi w oczy -poleciłam zmienionym głosem.
-Nie... proszę...
-Boisz się? - parsknęłam śmiechem.
-Nie krzywdź mnie...
-Wciąż uważasz się za lepszą ode mnie?!
-Nie... -jęknęła.
-Dobrze -uśmiechnęłam się. -Dziś ci daruję, ale uważaj na mnie.
Wiatr ustał a moje oczy przybrały normalny wyraz twarzy. Wyszłam z jej pokoju trzaskając drzwiami.
Teraz zaczynałam żałować swojego wybuchu złości, ale dziewczyna sobie zasłużyła.
W swoim pokoju otworzyłam szafę w nadziei, że znajdę tam jakieś ubranie. Była tam jedna stara koszula nocna i sukienka z herbem szkoły. Świetnie, wyciągnęłam koszulę i pozapinałam jej guziki.
Drzwi na dole trzasnęły, zaciekawiona wyjrzałam przez balustradę. Stałą tam niska dziewczyna w krótkich włosach ściskając książki w ręce.
-Jestem Zuzanna -przedstawiła się.
-Jestem straszydłem -uprzedziłam.
-A masz jakieś imię?
-Józefina.
-To już coś -uśmiechnęła się promiennie. -Też jestem straszydłem. Jest ktoś jeszcze?
To było bardziej stwierdzenie niż pytanie, troszeczkę mnie to zdziwiło.
-Ona boi się straszydeł -uprzedziłam.
-Przywitam się - westchnęła.
Wbiegła po schodach na górę i zapukała do drzwi.
-Jestem Zuzanna, straszydło, powiedzieć ci czego się boisz?
Moich uszu dobiegł krzyk jakby ktoś był obdzierany ze skóry. Przerażona pobiegłam na górę i zobaczyłam schylającą się Zuzannę nad "sąsiadeczką". Uśmiechała się zadowolona z siebie.
-Chyba mnie nielubi, a ty?
Coś w jej spojrzeniu mnie przeraziło. Mord. Dziewczyna w ręku trzymała nóż.
-Będziesz grzeczna?
Wrzasnęłam dziko, a Zuzanna wywróciła oczami i rzuciła się na mnie.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania