Poprzednie częściStraszydło -Rozdział I

Straszydło -Rozdział VII

Obudziło mnie kapanie wody na głowę, powoli otworzyłam oczy i zauważyłam, że znajduję się w jaskini. Miałam związane ręce i nogi, w barku pulsował mi ból.

-Nieźle oberwałaś.

Odwróciłam się w stronę owego głosu, czyjeś oczy świeciły się w ciemności.

-Kim jesteś? -zapytałam lękliwie.

Doszedł mnie jego cichy śmiech.

-Jestem wilczkiem.

Tylko tego mi brakowało!

-A ty? -zapytał. -Jesteś straszydłem, Józefino.

-Skąd znasz moje imię?

-Ty mnie też znasz, jestem Rafał.

Kamień spadł mi z serca, ale co on tu robi?

-Dlaczego jesteś tutaj, a nie w stolicy?

-A ty? -zapytał kąśliwie. -Podejdź do mnie.

-Co? Dlaczego ja?

-Tobie jest łatwiej -stwierdził.

Starając się ignorować ból podsunęłam się w kierunku świecących oczu. Rafał zaczął szarpać moje więzy, po paru minutach odsunął się zadowolony z siebie.

-Gotowe! Kiedy ktoś tutaj wejdzie musisz ich powstrzymać.

-Jak? A ty?

-Będę zajęty -powiedział wymijająco.

-Czym? -prychnęłam. -Uciekaniem?

-Przemianą w wilka.

-Teraz?! -spanikowałam.

-A kiedy? Teraz ty mnie rozwiąż.

Nie było to proste zadanie do wykonania z trzęsącymi się dłoniami i krwią ściekającą po palcach. Rafał co chwila poganiał mnie zniecierpliwiony. Po jakimś czasie więzy odpuściły i wilkołak był wolny, odsunęłam się na bezpieczną odległość.

-Nie zjadaj mnie później, dobrze? poprosiłam lękliwie.

-Postaram się oprzeć pokusie -obiecał kpiąco.

Zaczął uważnie nasłuchiwać.

-Przygotuj się , idą.

Świetnie! Niby jak mam ich pokonać, jestem tylko jedna a ich co najmniej czterech. Kiedy pojawił się pierwszy z nich rzuciłam się na niego i zaczęłam szukać jego strachu. Mężczyzna wpatrywał się we mnie przerażonym spojrzeniem, dopóki nie zauważył zjawy za mną. Był to duch kobiety, około dwudziestoletniej, o czarnych włosach, pięknych dużych oczach i w białej sukience.

-Dlaczego mnie zostawiłeś? -zapytała mężczyznę. -Dlaczego?

Rzuciłam się do drzwi, widziałam jak Rafał zajął się pozostałymi mężczyznami.W jaskini znajdowało się kilka korytarzy , wybrałam ten, w którym było najjaśniej. Woda skapywała z sufitu, na dnie jaskini powstało błoto, kiedy doszliśmy do korytarza na końcu ukazała nam się ogromna krata odgradzająca nas od wolności.

-Pięknie -westchnęłam. -Umiem to otworzyć, umiem to otworzyć.

Zaczęło kręcić mi się w głowie, ból w barku wzmógł się i marzyłam tylko o tym by znaleźć się w bezpiecznym miejscu. Coś z brzękiem spadło na podłogę i krata ustąpiła. Świat wokół mnie coraz bardziej wirował, wyszłam na dwór, gdzie padał deszcz i wiał straszny wiatr. Wiedziałam, że muszę znaleźć bezpieczną kryjówkę , na oślep ruszyłam przez las potykając się o sterczące korzenie.

Suknia zahaczyła o coś i upadłabym, gdyby nie czyjeś silne ręce.

-Potrzebuje panienka pomocy? -szepnął głos tuż przy moim uchu.

Chwilę później zostałam otulona przez czyjeś ciepłe ramiona i zemdlałam.

Następne częściStraszydło -Rozdział VIII

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania