Poprzednie częściStraszydło -Rozdział I

Straszydło -Rozdział VI

-Jak to możliwe, że nic nie wiedziałyśmy o swoich mocach? -zapytała Barbara.

-Zawsze je miałyście, tylko nie zdawałyście sobie z nich sprawy -wytłumaczył Mateusz. -Józefina wymykała się z domu, choć rodzice zamykali drzwi, a ty Barbaro, zgubiłaś się kiedyś?

Patrzyłyśmy na niego w milczeniu, aż zerwałam się na równe nogi.

-Zwariowałeś?! Chcesz mi wmówić coś co jest niemożliwe! Myślisz, że jestem taką idiotką, by w to uwierzyć? Otóż nie, nie jestem, myślę, że masz urojenia, na twoim miejscu poszłabym do lekarza! Właśnie w tej chwili wychodzę i nie chcę cię nigdy więcej widzieć! Jesteś wariatem!

Właśnie tak wyglądał mój wybuch złości. Mateusz nie wydawał się tym zbytnio przejęty, kiedy ruszyłam do drzwi, chwycił mnie za rękę. Oczy mężczyzny przybrały złoty odcień i poczułam jak opuszczają mnie siły, upadłam na podłogę wciąż wpatrując się w ich piękny odcień.

 

Obudziłam się w obcym pokoju a obok mnie leżała Barbara i pochrapywała głośno. Poruszyłam się niespokojnie i usiadłam na łóżku, bolała mnie głowa. Wstałam niepewnie i przeszłam kilka kroków, ktoś dobijał mi się młotem do głowy. Do środka wszedł Mateusz i przyjrzał mi się sceptycznie.

-Uspokoiłaś się już? -zapytał.

Krew się we mnie zagotowała.

-A wyglądam na uspokojoną? -warknęłam.

Komicznie wywrócił oczami i podał mi kubek, cofnęłam się o krok.

-Co to jest?

Nie wiedziałam, że zabrzmiało to aż tak lękliwie, mężczyzna wybuchnął gromkim śmiechem.

-Jagniątko, myślisz, ze naprawdę chcę cię otruć?

-Nie wiem co byś chciał -oznajmiłam. -Wiem,że jest z tobą coś nie tak.

Patrzył na mnie z coraz większym rozbawieniem i wcisnął mi kubek w dłoń.

-To herbata -wytłumaczył. Pomyślałem, że może miałabyś ochotę.

Poczułam się jak skończona idiotka, musiałam mieć też taka minę, ponieważ Mateusz wybuchnął jeszcze większym śmiechem.

-Za godzinę wyjeżdżamy, obudź królewnę -polecił i wyszedł.

 

Mieliśmy jechać konno?!

Dobre sobie, nie utrzymać się prosto w siodle, a co dopiero jechać konno cały dzień. Kiedy udało mi się umieścić moje cztery litery na grzbiecie mogliśmy ruszyć w drogę. Wiodła głównie przez pola i rzadkie lasy, Mateusz jechał na przedzie i służył nam za przewodnika.

-W stolicy dołączy do nas Rafał -poinformował.

-Kim jest Rafał? -zapytała Barbara.

-Moim przyjacielem i wilkołakiem.

-Wilkołakiem? -wykrztusiłam. -One nienawidzą straszydeł, polują na nie.

Mateusz odwrócił się w siodle i spojrzał na mnie uważnie.

-Tego już znasz, ćwiczyłaś z nim wczoraj.

Proszę, nie, nie,NIE!

Skuliłam się w siodle i starałam się pozytywnie myśleć, przecież nie będzie tak źle.

Z zarośli dobiegł nas przeraźliwy krzyk, który spłoszył mojego konia. Zwierzę stanęło dęba, po czym ruszyło galopem w dół zbocza, rozrzucając przy tym moje bagaże. Przytuliłam się do szyi konia i modliłam się by stanął. Przebiegł przez strumyk i zrzucił mnie na ziemię,

Dyszałam ciężko leżąc na trawie, kiedy usłyszałam czyjeś kroki. Skryłam się za skałą i obserwowałam bieg wydarzeń. Była to pięcioosobowa grupa, przewodziła jej kobieta. Żarliwie o czymś dyskutowali, skupiona na nich nie zauważyłam, kiedy pochwyciły mnie czyjeś ręce. Wrzasnęłam przeraźliwie i zaczęłam się wyrywać.

-Proszę, proszę, jest nasza pierwsza zdobycz -uśmiechnęła się kobieta.

Zaczęłam wpatrywać się w jej oczy, zobaczyłam wielki strach, płomienie. Cały dom stał w płomieniach i mała płacząca dziewczynka. Ktoś zawiązał mi oczy, wizja minęła. Związali mi oczy i włożyli szmatę do ust.

-Widzisz, to ja będę królową a nie jakiś bachor -wysyczała mi do ucha. -To moje dziedzictwo.

To z pewnością nie skończy się dla mnie dobrze.

-Zabierzcie ją! Ktoś dźwignął mnie na nogi pociągnął za sobą. Uderzyłam go dłońmi w głowę i pobiegłam przed siebie. Zerwałam z oczu chustę i pobiegłam przed siebie.

W moim ramieniu rozszedł się ból i upadłam na ziemię. Ktoś kopnął mnie w brzuch, zwinęłam się w kłębek i jęknęłam, minutę później straciłam przytomność.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • detektyw prawdy 03.09.2016
    1
    duo bledow orto i malo tzw tajemniczosci pozdeo

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania