Poprzednie częściStrażnicy Snów cz.1

Strażnicy Snów cz.6

Ren wyrwały ze snu jakieś odgłosy. Powoli wstała z łóżka i wyjrzała przez okno. Zobaczyła plac budowy. Koparki, ciężarówki wyładowane po brzegi materiałami, dodatkowo stała tam z setka robotników. "Dziwny sen" - pomyślała i postanowiła znowu położyć się w łóżku. Nie minęło nawet pięć minut, gdy usłyszała pukanie do drzwi.

- Przepraszam panią najmocniej - powiedział robotnik. - Zaraz zaczynamy rozbiórkę i mieliśmy pomóc zabrać pani rzeczy.

- Co?! Zaraz co tu się dzieje?

Z za robotnika wyłonił się Will.

- Mistrz Nat uznał, że nie można żyć w takich warunkach, więc przeprowadza tu generalny remont. Oczywiście niektóre części budynku pozostaną nietknięte. Niech pani się ubierze, bo zaraz zaczynają.

Ren bez słowa się przebrała. Pokazała robotnikom co trzeba zabrać i poszła szukać Nata. Była wściekła.

 

Wczoraj po tym jak Will wyznaczył go na nowego mistrza, Nat zaczął wypytywać się o członków zakonu. Gdy usłyszał, że pozostała dwójka jest w pracy, a jedna osoba odeszła postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Jeszcze tego samego dnia wyznaczył położenie czwórki ludzi ze zdolnościami i kazał reszcie ich poszukać, po czym gdzieś zniknął na całą noc. Ren go nie znosiła. Nic o nim nie wiedziała. Każde jej pytanie zbywał jakąś głupią odzywką, albo udawał, że w ogóle jej nie słyszy. Rozmawiał tylko z Willem, który od wczoraj zmienił się nie do poznania. Nagle stał się młodszy o co najmniej dwadzieścia lat. Zdawało się też, że w jeden dzień stał się dużo bardziej umięśniony. Reszta w milczeniu przyjmowała polecenia Nata. Przez chwilę szukali w niej oparcia, ale Ren nie miała siły się z nim kłócić.

 

Znalazła go na zewnątrz. Rozmawiał z jednym z robotników, chyba z ich szefem.

- Musimy porozmawiać - powiedziała do niego, po czym złapała go za rękaw i pociągnęła za sobą. Szli tak jakiś czas w ciszy, aż odeszli dostatecznie daleko, by nikt ich nie usłyszał.

- Słucham cię - powiedział Nat. Był spokojny. Dlaczego?! Wkurzało ją to. Widział, że ona jest wściekła. Znał na pewno przyczynę.

- Dlaczego nic nam nie powiedziałeś? Jesteś aroganckim, zadufanym w sobie dupkiem, wiesz to? Ratujemy cię przed tym co cię goniło. Dajemy ci schronienie, a ty w ogóle się z nami nie liczysz. Mogłeś nam powiedzieć, razem byśmy zdecydowali. W dodatku jak chcesz za to wszystko zapłacić? To będzie kosztować majątek. A my ledwo wiążemy koniec z końcem. - krzyczała. Wszystko było jej jedno, czy to co mówiła ma jakikolwiek sens. Darła się na niego chyba z dziesięć minut. Za każdym razem jak miała kończyć, widziała jego spokojną twarz bez widocznych emocji. Tak ją to denerwowało, że znowu zaczynała krzyczeć. W końcu zachrypła. Patrzyła na niego z wściekłością. A on nagle podszedł i ją przytulił. Była tak zaskoczona, że nie zareagowała. Całe napięcie spowodowane śmiercią mistrza i rozpadającym się zakonem, nagle zaczęło z niej schodzić. Zaczęła płakać.

- Ten budynek się rozpadał - zaczął mówić jak już trochę się uspokoiła. - Nie było na co czekać. W dodatku nie było tu miejsca na większą liczbę członków. Od teraz jestem mistrzem zakonu. Jeśli mamy spełnić nasz obowiązek, potrzebujemy więcej ludzi. Mój mistrz też zniknął za wcześnie. Nie mam pełnej wiedzy o tym, co nam zagraża, ale wiem, że musimy być gotowi. Co do pieniędzy nie musisz się martwić. Mam trochę oszczędności. Musimy już wracać. Niedługo wszystko wam wyjaśnię? Zgoda?

- Trzymam cię za słowo - powiedziała po czym ruszyła w stronę robotników.

Ren nie przestała go nienawidzić, ale jej uczucia względem Nata trochę się ociepliły. Może nie był taki zły? Wrócili na budowę. Ich siedziba była już rozebrana w połowie. Setka ludzi pracowała na prawdę szybko. Zobaczyła, że pokój, w którym znajdowało się urządzenie pozwalające wykrywać ludzi ze zdolnościami było nie tknięte. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że zostało ono zrobione zupełnie z innego drewna niż reszta budynku. Czas zdawał się omijać ten pokój szerokim łukiem.

- Zostawiam cię z tym - powiedział Nat do Will'a. - Ren idziemy?

- Zaraz, gdzie?

- Mówiłaś wczoraj, że jakiś chłopak utknął w świecie snów. Chyba go tak nie zostawimy, prawda? - Po czym nie czekając na jej odpowiedź, wsiadł do samochodu, którego jeszcze wczoraj na pewno tu nie było. Jej życie, które dotychczas stało w miejscu nagle wrzuciło piąty bieg. Ren zaczynało to się podobać.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Nex 18.02.2018
    Nastąpiło spowolnienie akcji. Nie wiem w sumie dlaczego :). Jak mam wenę to piszę. Historia sama się buduje. Na szczęście mam sam zarys historii, ale o dziwo trochę nie ode mnie zależy co piszę. Po prostu mam taki styl. Pewnie wkradło się tu dużo błędów, bo jest późno. Jak macie jakieś uwagi to walcie. Lubię konstruktywną krytykę. Piszę tu tylko po to by się rozwijać.
  • Agnieszka Gu 18.02.2018
    Sugestia: Między cz. 3 a cz. 4 był prawie miesiąc odstępu. Przez to niewiele pamiętam z poprzednich części (i tak jest u innych czytających, wierz mi). Natomiast teraz lecisz i wstawiasz jedną część po drugiej... Też tak kiedyś robiłam do czasu, aż ktoś mądrzejszy mi wytłumaczył, że wstawianie tekstów powinno następować w regularnych (np. co tydzień, dwa - maksymalnie) odstępach czasu. Chodzi po pierwsze o pamięć, (pamięta się co było w poprzedniej części), a po drugie o ilość... wstawiając regularnie np co tydzień, każdy sobie po trochu będzie czytał. A tak jak teraz, mało komu się będzie chciało lecieć od początku, czy przelatywać po kolei wstawiane jedna część za drugą...

    "Wszystko było jej jedno, czy to co mówiła ma jakikolwiek sens." - "Wszystko jedno jej było, czy ...." - raczej tak brzmi składniej

    Fajna część, nawet bardzo fajna. Podobała mi się i zupełnie nie przeszkadzało mi "pozorne" zwolnienie akcji. Czasami inne rzeczy są ważniejsze :) Problem z przebiciem się ze swoimi tekstami ma każdy, przynajmniej na początku. Ja również. Twoje są w porządku. Warto pomyśleć o tym co pisałam w Sugestii, może wtedy zyskasz większe grono czytelników. Pozdrawiam i powodzenia :))
  • Nex 18.02.2018
    Teraz jestem na wyjeździe i mam czas. Dużo działo się w moim życiu. Wiem o tym, że dawno temu wrzuciłem ostatnią część. Dziękuję za pozytywny komentarz
  • Agnieszka Gu 18.02.2018
    Sugestia: Między cz. 3 a cz. 4 był prawie miesiąc odstępu. Przez to niewiele pamiętam z poprzednich części (i tak jest u innych czytających, wierz mi). Natomiast teraz lecisz i wstawiasz jedną część po drugiej... Też tak kiedyś robiłam do czasu, aż ktoś mądrzejszy mi wytłumaczył, że wstawianie tekstów powinno następować w regularnych (np. co tydzień, dwa - maksymalnie) odstępach czasu. Chodzi po pierwsze o pamięć, (pamięta się co było w poprzedniej części), a po drugie o ilość... wstawiając regularnie np co tydzień, każdy sobie po trochu będzie czytał. A tak jak teraz, mało komu się będzie chciało lecieć od początku, czy przelatywać po kolei wstawiane jedna część za drugą...

    "Wszystko było jej jedno, czy to co mówiła ma jakikolwiek sens." - "Wszystko jedno jej było, czy ...." - raczej tak brzmi składniej

    Fajna część, nawet bardzo fajna. Podobała mi się i zupełnie nie przeszkadzało mi "pozorne" zwolnienie akcji. Czasami inne rzeczy są ważniejsze :) Problem z przebiciem się ze swoimi tekstami ma każdy, przynajmniej na początku. Ja również. Twoje są w porządku. Warto pomyśleć o tym co pisałam w Sugestii, może wtedy zyskasz większe grono czytelników. Pozdrawiam i powodzenia :))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania