Poprzednie częściStrażnicy Snów cz.1

Strażnicy Snów cz.8

Stali przy wielkim świetlistym filarze, stanowiącym wyjście do realnego świata.

-Jak masz na imię? - spytał Nat.

-Edward. Ed dla znajomych.

Nat bez ostrzeżenia złapał chłopaka za głowę i wbił palec w czoło. Gdy je puścił, przez chwilę jaśniało.

-Wiesz co robić tak?

-Tak, jak ty to?

-Nie ma czasu. - przerwał Nat. Pamiętaj, że twoje ciało będzie, co najmniej odrętwiałe. Ale musisz wstać od razu jak się obudzisz. Wychodzimy.

Gdy tylko dotknęli filaru, znaleźli się w pokoju.

-Co tak długo?! - wrzasnęła Ren. Wzywam was od minuty.

Nagle za jej plecami pojawiła się wysoka czarna postać. W tym samym momencie ściana, w której mieściło się okno eksplodowała.

-Uciekajcie! -krzyknął Nat. Zatrzymam go.

Edward wstał złapał Ren i wyciągnął przez dziurę. Na zewnątrz dalej panowała cisza. Nat wysłał barierę w kierunku istoty i zaczął ją odsuwać od drzwi. W tym samym momencie zaczął już stawiać nową. Chwilę potem był już na zewnątrz. Wyskakując czuł, że istota znajduje się w środku, ale jakimś cudem po chwili zagrodziła drogę Natowi. Ren i Ed siedzieli już w samochodzie. Edward, tak jak Nat wcześniej mu kazał, zajął miejsce kierowcy. Gdy Nat skinął na chłopaka, ten bez chwili wahania ruszył.

 

Został sam na sam z potworem. Istota miała co najmniej dwa i pół metra wzrostu. Była czarna jak noc, a kaptur skrywał jej twarz. O ile jakąś miała. Nat musiał zyskać czas. Narysował kilka znaków i wzleciał w górę. Przeciwstawianie się logice świata było nie lada wyzwaniem. "Grawitacja to, jednak suka" - pomyślał. Zanim zdążył odlecieć na przynajmniej dziesięć metrów, bezładne kończyny stwora, zmieniły się w wielkie, czarne skrzydła.

-Co do ...! - wrzasnął Nat.

Potwór leciał już, jednak w jego kierunku. Nie miał wyboru, musiał przyspieszyć i wymyślić jakiś plan. Uderzył w stwora tarczą by wytrącić go z równowagi. Gdy stwór na chwilę się odwrócił, Nat stworzył barierę zakrzywiającą światło. Dzięki temu stał się niewidzialny. Zmienił kształt bariery na kolisty, by zminimalizować powierzchnię i odleciał jak najdalej. Stwór zdawał się być lekko zdezorientowany. Zaczął latać i strzelać półokrągłymi pociskami, gdzie popadnie, parokrotnie prawie trafiając tarczę. Po chwili, jednak wylądował na ziemi. Nat był już wykończony. Jego bańka spadła na ziemię. Z ukrycia mógł tylko obserwować poczynania potwora. Nagle na końcu drogi pojawiła się postać, którą Nat uznał za człowieka. Też miała kaptur, ale spod czarnego płaszcza wystawały ludzkie dłonie. Czarny stwór, gdy tylko go zauważył, uklęknął na kolanie i pochylił głowę. Chyba rozmawiali, chociaż Nat słyszał tylko skrzeki stwora. Człowiek jeśli mówił, to za cicho, by cokolwiek usłyszeć.

Nagle nowo przybyły pojawił się koło bańki, a ta pękła i zniknęła.

 

Nat oglądał wszystko z dachu budynku, na który wcześniej udało mu się dostać porzucając bańkę w formie przynęty. Teraz cieszył się, że go w niej nie było.

-Wiem, że tu jesteś - krzyknęła postać. -Nie dasz rady tak przed nami uciekać. Niedługo cię złapiemy.

Po czym narysowała znak i wysłała go w powietrze. Następnie skinęła na stwora i razem zniknęli. Zaklęcie się rozpłynęło, a miasto wróciło do życia. Nat zobaczył z dachu jak straż pożarna, policja i pogotowie stoją przy budynku, którego ścianę wysadził, zabijając przy tym czterech niewinnych przechodniów. Nie przejmując się tym zbytnio, osunął się i zemdlał.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Agnieszka Gu 09.03.2018
    Witam,
    Na początek drobna uwaga - zjadło ci spacje po myślnikach.
    Lecim dalej:

    Mamy tak: "W tym samym momencie ściana, w której mieściło się okno eksplodowała." - a niedaleko poniżej: "W tym samym momencie zaczął już stawiać nową. " - od razu powtórzenie rzuciło mi się w oczy. Na pewno potrafisz je czymś zastąpić ;)

    "Grawitacja to, jednak suka" - nie rozumiem, po co ten przecinek w środku. Nie jestem ekspertem i sama stawiam ich za wiele, ale ten mi tu zupełnie nie pasuje.

    "Po chwili, jednak wylądował na ziemi. Nat był już wykończony. Jego bańka spadła na ziemię. " - ziemi, ziemię, znów te powtórzenia.

    "-Wiem, że tu jesteś - krzyknęła postać." - krzycząca postać - trochę to dziwne według mnie (?)

    Akcja się rozkręca. Nie można się nudzić ale... Opisy walki są trochę, hm... sztywne. Brak im polotu i jakiejś takiej, fantazyjności w opisie, która tutaj powinna jednak się znaleźć. Opisy walki to ciężki temat, z którym dotychczas nie było mi dane się zmierzyć samej, więc mogę tylko przyrównać do innych piszących. Dzisiaj trafiłam na jeden tekst, który miał ich kilka i były ładnie opisanych. Tematyka nieco inna od twojej ale walka to walka ;) Może coś ci to ułatwi. Tekst jest bardzo długi i przeczytałam tylko część, ale myślę, że jest oki. Nie znam tego autora, bo to jego pierwsza publikacja tutaj, ale może warto się przyjrzeć opisom walk. Tu podaje linka: http://www.opowi.pl/depozyt-artefaktow-z-kilgallon-a40466/

    Tymczasem pozdrawiam i czekam na cd :))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania