Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Szare bloki - Rozdział 5 - Porachunki

Zaparkowali samochód sto metrów od bloku Marcina. Poszli tam na pieszo. Byli ubrani w tank topy i cały łup mieli w torbach sportowych, dlatego nie wyglądali podejrzanie. Ot chłopaki wracające z siłowni. Dotarli szybko. Weszli do środka małego mieszkania i po zamknięciu drzwi usiedli na kanapie w salonie.

- Ziomek, udało się! - uścisnęli się wzajemnie mocno.

- Kurwa, Marcin! Jesteśmy bogaci! - ucieszył się Oskar lekko przesadzają.

- Bogaci może nie, ale kilkanaście tysięcy zarobiliśmy. To znaczy zarobimy jak sprzedamy za kilka tygodni biżuterię.

- Pierdolisz wszystkie marzenia. - rzucił w niego poduszką - A na teraz ile mamy?

- Chwila...

Wysypali wszystko na stół. Pełno dwusetek w banknotach. Oczy omal im nie wypadły na ten widok. Oskar oddzielił wszystko na ich dwóch.

- Osiem tysięcy złotych. - ucieszył się chłopak.

- Ja pierdolę! Wreszcie opłacę czynsz! - zażartował Marcin - Przechowam tą biżuterię u siebie. Jak będę wystawiał na neta to zadzwonię.

- Kurwa, ziomek...

Radość przerwały cztery dzwonki do drzwi i mocne dobijanie się.

- Ja pierdolę, psy? - spanikował Marcin.

- Nie wiem kurwa, chowaj to!

Zaczęli pchać wszystko gdzie się da. Do szuflad, za kanapę, do lodówki.

- Dobra. W razie czego skaczemy z okna. - odetchnął Oskar i poszedł otworzyć. Na klatce stała dwójka mężczyzn. Ostrzyżeni na łyso, wysocy, umięśnieni. Oskar dobrze ich kojarzył, zresztą jak każdy. "Łysy" i "Pies", postrachy dzielnicy. Rozboje, wymuszenia i przede wszystkim nielegalne walki psów. To była ich specjalność. Zarabiali na jednej wygranej walce więcej niż po roku ciężkiej harówki w jakiejkolwiek firmie.

- Czego chcecie? - zapytał sucho Oskar.

- Jest Marcinek? - uśmiechnął się Łysy. Był niższy i grubszy. Wyszczerzył zęby, tak zęby... Właściwie prawie ich nie miał.

- Nie ma. Nara. - próbował zamknąć drzwi, ale Pies je zablokował. Weszli do mieszkania przewracając Oskara i poszli do salonu.

- Cześć, kurwa, dawaj nasz hajs! - Łysy złapał go za kołnierz i mocno pchnął na ścianę.

- O... siemasz... - zatkało go - Dzisiaj nie mam, ale...

- W chuja sobie lecisz?!? - Pies, który był silniejszy niż jego koleżka popchnął go w drugą stronę. Ten zaliczył stolik i upadł głową na dywan.

- Panowie, ale ja... - próbował się tłumaczyć, ale oni podnieśli go i przygnietli do kanapy.

- Gdzie nasz hajs? No mów! - krzyczał Łysy plując.

Marcin nawet nie próbował się bronić. Wiedział, że nawet gdyby ich powalił to wróciliby z wielkimi bokserami i bulldogami. Nie wspominając o ich kolegach.

- Zar...Za... Zaraz dam! - wyjąkał.

Chuligani puścili go.

- Masz kurwa pół minuty!

Chłopak pobiegł do sypialni. Musiał poświęcić ponad połowę swojej działki z napadu. W tym samym czasie Oskar utykając na nogę wszedł do salonu. Ci spojrzeli na niego.

- A ty kurwa co? - zapytał Łysy.

- Masz jakiś problem, łysy gnoju? Jestem praktycznie u siebie. - spojrzał na niego. Nie bał się go. Nie dawał z siebie robić frajera.

- Jak mnie nazwałeś? - bandyta podszedł do niego i odepchnął go. Jego przyjaciel poszedł pilnować tamtego.

- Zajmij się czymś pożytecznym, pierdolony Łysolu. - odwarknął Oskar i pchnął go z całej siły.

- Kpisz se kurwa?

Zaczęli się pchać i szarpać. Dwudziestolatek zamachnął się i z całej siły przywalił przeciwnikowi pięścią w nos. Kopnął w kolano i zaatakował w szczękę. Łysy z jękiem upadł na podłogę. Marcin i Pies wrócili do salonu. Ten drugi chował kopertę do kieszeni bluzy z żółtym psem.

- Co do kurwy? - Pies zacisnął pięści i chciał podbiec do Oskara. Upadł jednak z zamkniętymi oczami obok kolegi. Nad nim stał Marcin z wazonem, którego części leżały na dole.

- Co ja zrobiłem? - upuścił porcelanę - Nie mam teraz życia... Mogę kopać sobie grób. Zresztą ty też.

- Wyluzuj, ziomek! - starał się nie panikować jego kumpel - Jak wrócą z psami to uciekniemy...

- Łatwo ci mówić! Oni wiedzą gdzie mieszkam i żyję z nimi na jednym osiedlu! Stary!

- Dobra. Bierz ich!

Podnieśli ich i znieśli na dół. Niezauważenie porzucili ich kilka metrów dalej obok murów śmietnika.

Biegiem wrócili do bloku.

- Ziom, ja przechowam towar. Jeśli wrócą to nie zajumają przynajmniej towaru.

- Tak będzie lepiej!

Obładowali chłopaka w torby i reklamówki.

- Wracaj szybko. I jakby coś to dzwoń.

Pożegnali się. Oskar sprintem zmierzał ku domu.

 

Minęły dwa dni. Chłopak wracał po pracy do domu. Zadzwonił telefon. Wyjął go z kieszeni dresów. Nie znał tego numeru. Odebrał.

- Halo? - zapytał niepewnie.

- Pan Oskar W... - nie zdążył dokończyć starszy mężczyzna z słuchawki.

- Tak. Kto mówi?

- Ja się nazywam Michał Różdżka i dzwonię ze Szpitala Miejskiego w Katowicach.

Pierwsze co pomyślał - jego matka.

- C... Coś się stało?

- Jest u nas pan Marcin. Poprosił, abym skontaktował się z panem.

Serce mu niemal stanęło. Dostał zawrotów i bólu głowy.

- Ale... co mu jest?

- Został potrącony przez samochód. Jest w ciężkim stanie.

- Cholera! Ale... kto... co?

- Nie wiadomo. Jedyne co wiemy to, że chciał się z panem zobaczyć. Yyy... Muszę kończyć. Niech pan w szpitalu znajdzie Michała Różdżkę, powtarzam: Michała Różdżkę.

Rozłączył się i pobiegł do stojącej niedaleko taksówki. Chciał jak najszybciej być na miejscu...

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Adam T 23.11.2016
    Wreszcie sporo akcji i sporo jej zwrotów, dobre dialogi ( naturalne ), zawieszenie w ciekawym momencie ( oczywiście można się domyślać kto potrącił Marcina ). Są też minusy:

    - Jest Marcinek? - uśmiechnął się Łysy. Był niższy i grubszy. Wyszczerzył zęby, tak zęby... Właściwie prawie ich nie miał.
    - Nie ma. Nara. - próbował zamknąć drzwi, ale Pies je zablokował. Weszli do mieszkania przewracając Oskara i poszli do salonu.
    ( nie wiadomo kto próbował zamknąć drzwi, oczywiście ja wiem, że to Oskar ale nie wynika to bezpośrednio z tekstu a powinno )

    Weszli do mieszkania przewracając Oskara i poszli do salonu.
    - Cześć, kurwa, dawaj nasz hajs! - Łysy złapał go za kołnierz i mocno pchnął na ścianę.
    - O... siemasz... - zatkało go - Dzisiaj nie mam, ale...
    - W chuja sobie lecisz?!? - Pies, który był silniejszy niż jego koleżka popchnął go w drugą stronę. Ten zaliczył stolik i upadł głową na dywan.
    - Panowie, ale ja... - próbował się tłumaczyć, ale oni podnieśli go i przygnietli do kanapy.
    ( z tekstu wynika, że Łysy złapał za kołnierz Oskara a chodzi raczej o Marcina, prawda? Dalej już kompletnie nie wiadomo kto, co i do kogo mówi ani co, kto, komu robi. Oczywiście, można się domyślić ale wszystko powinno wynikać z tekstu )

    - A ty kurwa co? - zapytał Łysy.
    - Masz jakiś problem, łysy gnoju? Jestem praktycznie u siebie. - spojrzał na niego. Nie bał się go. Nie dawał z siebie robić frajera.
    ( czy drugą kwestię mówi jeszcze Łysy czy już Oskar? Myślę, że Oskar ale nie wynika to z tekstu )

    Zaczęli się pchać i szarpać ( lepiej będzie: ... popychać i szarpać ). Mogłeś bardziej rozbudować scenę walki.

    Biegiem wrócili do bloku.
    - Ziom, ja przechowam towar. Jeśli wrócą to nie zajumają przynajmniej towaru.
    - Tak będzie lepiej!
    Obładowali chłopaka w torby i reklamówki.
    - Wracaj szybko. I jakby coś to dzwoń.
    ( znowu nie wiadomo kto do kogo mówi ano kogo i kto obładował torbami )

    Wiem, sporo tego "wydłubałem" ale to dlatego, że podoba mi się temat opowiadania. Piszesz lekko i fajnie. Jeśli ma być to "akcja" ważne jest: kto, kiedy, kogo i dlaczego. Wiem, że chcesz, żeby było jak najdynamiczniej ale nawet największe zamieszanie musi być jasno opisane. To oczywiście tylko moje zdanie. Ktoś inny może mieć swoje :) A Ty się nie stresuj tylko pisz kolejne części.
    Za akcję, dialogi, pomysł i temat 4
  • DemonZła 23.11.2016
    Wiesz, nie jestem profesjonalnym pisarzem i nie dostrzegam tych błędów. Dzięki, dzisiaj dwa nowe rozdziały
  • DemonZła 23.11.2016
    Wiesz, nie jestem profesjonalnym pisarzem i nie dostrzegam tych błędów. Dzięki, dzisiaj dwa nowe rozdziały
  • DemonZła 23.11.2016
    Double kill
  • oldakowski2013 23.11.2016
    W przeciwieństwie do mojego przedmówcy, uważam, że dialogi napisałeś poprawnie, wynika to z tekstu, tego odcinka. Nie możesz zatem stawiać przy każdym pytaniu, przy każdej odpowiedzi nazwiska tego kto to mówi. Wynika to jasno z treści. Takie jest moje zdanie.
  • DemonZła 23.11.2016
    Dzięki
  • Adam T 23.11.2016
    DemonZła, wiem, że nie jesteś profesjonalnym pisarzem, ja też. Zwóciłem Ci uwagę na to co mi w tym tekście "zazgrzytało" i wyjaśniłem dlaczego. Niestety, nikt profesjonalnie Cię nie ocenił a podobno po to istnieje ten portal. Czekam więc na następne części.;)
  • DemonZła 23.11.2016
    Wiem, rozumiem
  • Adam T 23.11.2016
    Oldakowski, my się znowu nie rozumiemy. Jeżeli jedyne rozwiązanie widzisz we wstawiniu nazwisk po każdym pytaniu i odpowiedzi to winszuję inwencji.
  • oldakowski2013 23.11.2016
    A kogo mam wstawić? Przecież z tekstu wynika pomiędzy kim prowadzony jest dialog.Wiemy jakie osoby występują, więc co trzeba dodać?
    kwestionujesz zapis:
    " czego chcecie? - zapytał sucho Oskar.
    - Jest Marcinek? - uśmiechnął się Łysy itd..itd..
    - Nie ma nara - próbował zamknąć drzwi, ale Pies je zablokował. Weszli do mieszkania przewracając Oskara...."(nie wiadomo kto próbował zamknąć drzwi, oczywiście ja wiem, że to Oskar, ale nie wynika to bezpośrednio z tekstu, a powinno) - to twoje słowa. Ty wiesz, ja wiem, autor wie i wszyscy co czytają wiedza, więc o co chodzi?
  • Adam T 23.11.2016
    Widzisz, domyślić się można ale nie oto chodzi, żeby się domyślać. To nie jest poezja, gdzie będziemy analizować co i kogo autor miał na myśli. To akcja. Zresztą nie tylko akcji to dotyczy i sam powinieneś to wiedzieć najlepiej. Niczego nie dodasz, należałoby zmienić cały zapis w niektórych scenach, takie jest moje zdanie. Ja momentami kompletnie się gubiłem i musiałem zaczynać się domyślać. W filmie jest prościej, widzisz twarz bohatera i wszystko jest jasne. W tekście musisz już sporo pokombinować, żeby nie było powtórzeń imion, itd. Jest to akcja, tekst musi za nią podążać ale nie podążać na skróty. Uproszczenia nie pomagają a dezorientują, przynajmniej mnie. Ale, jak już pisałem, nie jestem pisarzem.
  • oldakowski2013 23.11.2016
    To, że tekst nie jest taki jaki powinien być to wiadomo, ale co do tych dialogów to sprawa jest oczywista. Inaczej nie mogą być i tak powinny zostać. Takie jest moje zdanie i nie chce się więcej wypowiadac na ten temat.
  • Grubas 28.11.2016
    Zauważyłem, że dużo plujesz się do innych. Ze mną było podobnie. Radzę z czystej uprzejmości - zluzuj ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania