Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Szare bloki - Rozdział 7 - Gdzie oni są?
Czym prędzej pobiegł do bloku, w którym mieszkał Łysy i Pies. Popytał trochę na ulicy i znał już adres. Nacisnął klamkę, było otwarte. Z pistoletem w ręku wszedł powoli do środka. Panował tam bałagan. Na stoliku stały puste butelki po różnym alkoholu oraz kilka również pustych woreczków, w których były jeszcze pozostałości marihuany. Na kanapie spał jakiś koleś w zielonej bluzie z kapturem. Nie był to ani Łysy ani Pies, nie znał tego człowieka.
Złapał go z całej siły za szyję i podniósł z kanapy. Nim tem zdążył się obudzić był przybity do ściany i duszony.
- Gdzie oni są? - patrzył na niego uważnie. Mówił spokojnym tonem, ale w jego oczach było widać piekło - Gdzie te skurwysyny?
- N...n...n... Nie wiem! - wydusił nieznajomy - Zaszyli się gdzieś, wynajmują mi to mieszkanie za osiem stów!
- Nie pierdol farmazonów. - ścisnął go mocniej - Gdzie te kurwy?
- Ja naprawdę...
Zadzwonił telefon. Oskar puścił go, a ten upadł na podłogę. Wyciągnął z kieszeni urządzenie i odebrał.
- Halo? - zapytał jeszcze spokojniej.
- Mamy złe wieści, proszę pana. - powiedział doktor Michał Różdżka.
- Co się stało?
- Pański przyjaciel zmarł pół godziny temu na stole operacyjnym. Przykro nam, ale Marcin nie miał za wielu szans. Niech spoczywa w pokoju.
Oskar odłożył telefon. Coś w niego wstąpiło, nigdy nie był taki wściekły. Wyciągnął z szuflady w kuchni największy nóż i wbiegł z nim w obcego chłopaka wbijając mu go w brzuch. Ten cicho krzyknął i upadł.
- Jeszcze raz zapytam: gdzie te kurwy?!? - krzyknął.
- Są na obrzeszach! W czerwonym domu! Nie wiem nic więcej! - płakał młodzieniec.
- Zdychaj w pokoju. - odszedł i wyszedł z mieszkania. Zadzwonił po taksówkę. Cały czas ocierał łzy spowodowane śmiercią najlepszego przyjaciela. Kiedy taryfa dojechała, wsiadł i zasnął.
Jechali długo. W Katowicach były korki, ale miał nadzieję, że ten czas się opłaci. Oskar zapłacił i wyszedł. Kiedy samochód odjechał, przeskoczył bramę i wszedł na posesję czerwonego domu. Z bronią w dłoni zapukał do drzwi. Otworzył Pies.
- Ooo... Kogo my tu mamy? Spierdalaj stąd albo...
Wyjął zza pleców Glocka i wycelował w twarz jednemu z zabójców. Zanim ten zareagował rozległ się huk. Mężczyzna bardzo szybko znalazł się na ziemi. Z czoła ciekła mu litrami krew.
- Kurwa! Co tam się... - przybiegł Łysy. Na widok celującego w niego Oskara serce mu stanęło.
- Chodzi ci o Ma...
Ponownie wystrzelił. Kula przedziurawiła mu na wylot lewą nogę. Kość wyszła mu na zewnątrz. Osunął się w dół w bólu.
- To wy, skurwysyny. Wy zabiliście Marcina! - przystawił mu lufę do skroni - Tak!?!
- Stary, to nie tak... - dyszał Łysy - Owszem, byliśmy w tym pieprzonym samochodzie! Ale to nie my prowadziliśmy!
- Tak!?! A kurwa kto?
- Diler dragów... Chyba mówili na niego... "Patus"... - powiedział prawdę. Sprzedał właśnie kolegę i zapewnił mu szybką śmierć, ale wtedy o tym nie myślał.
- Dlaczego miałby go przejeżdżać? - nie uwierzył chłopak.
- Marcin wisiał mu dużo hajsu!
- Gówno prawda! Powiedziałby mi!
- Widać! Ćpał i grał w maszyny! Zadłużył się u Patusa, a nam też szło na rękę potrącenie go!
- Wiedziałbym o tym. Nie pierdol tylko mów prawdę!
- Mówię prawdę! Widać nie wszystko wiesz o tym twoim Marcinku!
- On nie żyje. Zabiliście mojego przyjaciela. Gdzie znajdę tego Patusa?
- Sprzedaje towar każdego wieczoru na Bogudzicach!
- Gdzie mieszka?
- Nie wiem!
- Zdychaj w spokoju.
Nacisnął spust i wyszedł z domu. Musiał jeszcze znaleźć jednego mężczyznę...
Patus...
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania