Poprzednie częściTo tylko ja - prolog

To tylko ja - cz. 2

„Cierpienie jest surowym, ale uczonym mistrzem dla tego, kto umie przyjąć od niego niezawodne lekcje.”

Michel Quoist

 

ON

 

Zaparkowałem nieopodal zbiegowiska, które z każdą chwilą robiło się coraz większe. Ludzi przyciągała obecność policji, a ja nie wychodziłem z podziwu, z jaką determinacją wyciągali szyje, by dostrzec cokolwiek jak w jakimś pieprzonym show. Trzasnąłem drzwiami samochodu, zwracając na siebie uwagę kilku gapiów, ale najwidoczniej nie byłem wystarczająco interesujący, gdyż zaraz odwrócili wzrok, wracając do wcześniejszego zajęcia.

Z daleka, w porannym słońcu, lśniła łysina Campbella ubranego w wyliniałą marynarkę. Musiał być albo tak leniwy, żeby kupić nową albo bardzo przywiązany do obecnej. Zawsze uważałem go za kawał skurczybyka, mimo tego darzyłem szacunkiem. On dał mi szansę wybić się, gdy stawiałem pierwsze kroki jako glina i teraz, kiedy na to nie zasługiwałem. Podszedłem bliżej. Musiałem zaczekać, aż przełożony da sygnał pilnującym, aby mnie przepuścili. Zgodnie z przepisami nie miałem prawa przekroczyć wyznaczonej linii bez odznaki, to tak jakbym nie istniał dla ich świata. Cóż za paradoks jak niewiele trzeba, by wszystko stracić, a jednocześnie zachować życie, którego się nienawidziło. Campbell machnął ręką i przeszedłem pod taśmą.

- Spóźniłeś się – podsumował, zerkając na zegarek.

- Wiem – odpowiedziałem krótko, nie mając ochoty przenosić rozmowy na prywatny tor. – Możemy przejść do rzeczy, gdzie jest denat?

- Tam. – Wskazał wąskie przejście pomiędzy budynkami gospodarczymi.

Przy zwłokach stała Stefani, lekarz medycyny sądowej. Zawsze byłem pełny podziwu dla jej osoby. Ta drobna blondynka miała większe jaja niż niejeden z nas.

- Witaj, Josh – przywitała się, a ja kiwnąłem głową.

- Co tu mamy? – zapytałem, odsuwając z ciała czarną folię, pod którą kryła się twarz młodego mężczyzny.

- Postrzał w głowę, kaliber dziesiątka, kula przeszła na wylot. Wiek około dwudziestu-dwóch, dwudziestu-czterech lat. Sądząc po zasinieniu skóry, zakładam, że zgon nastąpił między godziną pierwszą a trzecią w nocy.

- Porachunki gangów – skwitował Campbell. – Sprawdziłem, Hanks wyszedł niedawno, a z tego co wiemy, jego szajka nadal działa.

Obróciłem ostrożnie twarz nieboszczyka w poszukiwaniu znajomego tatuażu. Mała meduza tuż za lewym uchem była swego rodzaju znakiem przynależności, aby dostąpić tego zaszczytu, młodziki musiały przejść tak zwany chrzest. Nie myliłem się.

- Wątpię, aby był to wyrok, a raczej, żeby wykonał go ktoś z nich – wtrąciła, Stefani. – Spójrzcie niżej.

Faktycznie, to, co zobaczyłem, nijak pasowało do typowych zachowań zorganizowanych grup przestępczych, a przynajmniej nie tej. Facet miał odstrzelone genitalia.

- I co o tym sądzisz, Josh? – dopytywał przełożony.

- Zgadzam się ze Steff, to nie ich robota. Myślę także, że ktoś właśnie tu oddał pierwszy strzał. Widzicie tę strużkę krwi? – Pokazałem na linię ciągnącą się od ciała wzdłuż muru. – Komuś bardzo zależało, żeby cierpiał.

Podniosłem się z kucek, zauważając coś, co mnie zaciekawiło. Na ceglanej ścianie widniał napis, „To tylko ja”. Zbliżyłem się i przejechałem po nim palcem, farba była jeszcze świeża.

 

Po całej procedurze związanej z oględzinami miejsca zbrodni doszedłem do wniosku, że nie będę już dłużej potrzebny. Wolałem wracać do domu i nawyków, które w ostatnim czasie były jedynymi przyjaciółmi, tym bardziej iż jutro czekała mnie kolejna, a zarazem ostatnia rozprawa rozwodowa. Rozumiałem decyzję Amber, nie chciała żyć z kimś, kto pozwolił na śmierć jej dziecka. Gdybym tamtego dnia nie wdał się w rozmowę ze sprzedawcą, po prostu zrobił zakupy i wyszedł, Lily nadal by żyła. Zapewniała mnie, że chce zostać w samochodzie, wolała grać na telefonie, a mnie nie było zaledwie pięć minut, pieprzonych pięć minut za długo! Nie potrafiłem się uporać z jej odejściem, zacząłem chlać na umór. Wtedy było mi wszystko jedno, tak jak teraz. Amber potrzebowała wsparcia, ale jak mogłem jej je dać, skoro brzydziłem się sam sobą. W końcu odeszła.

Będąc przy aucie, usłyszałem wołanie Campbella. Chciał, abym zaczekał. Zrobiłem to niechętnie.

- Dzięki – powiedział zdyszany.

- Nie ma za co, przynajmniej przeszedł mi kac. Pozwolisz, że będę już jechał. – Nie było to pytanie, raczej zgryźliwe oświadczenie.

- Jasne. – Wsiadłem do samochodu, salutując mu niedbale.

- Mitchell! – Wychyliłem głowę przez opuszczoną szybę. – Bym zapomniał, łap. – Chwyciłem swoją odznakę. – Po broń zgłosisz się jutro. Aha, jeszcze jedno. – Przewróciłem oczami. – Zrób coś ze sobą, wyglądasz gorzej niż nasz kibel na posterunku.

Mimowolnie się uśmiechnąłem i odjechałem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • NataliaO 06.08.2016
    Widzę, że temat jednak Twój. Dobrze się czytało, naturalny dialog;

    Podniosłem się z kucek, zauważając coś, co mnie zaciekawiło. Na ceglanej ścianie widniał napis, „To tylko ja”. Zbliżyłem się i przejechałem po nim palcem, farba była jeszcze świeża - TO TYLKO JA DOBRE! 5:)
  • Marzycielka29 06.08.2016
    Serdeczni Ci dziękuję!
  • Lotta 06.08.2016
    Historia chwyta za serce i bardzo wciąga. Czekam na kontynuację. 5 :)
  • Marzycielka29 06.08.2016
    Bardzo dziękuję zavtak ciepłe słowa!
  • Rasia 06.08.2016
    "Z daleka, w porannym słońcu lśniła łysina" - tutaj nie ma błędu, ale sugerowałabym jeszcze przecinek po "słońcu", wyszłoby ładne wtrącenie
    "to tak, jakbym nie istniał dla ich świata" - zbędny przecinek
    "Ta drobna blondynka, miała" - tu też
    "między godziną pierwszą, a trzecią w nocy." - bez przecinka
    "Mała meduza, tuż za lewym uchem była" - tutaj albo bez przecinka, albo dodatkowy przecinek po "uchem"
    "co zobaczyłem nijak pasowało" - przecinek po "zobaczyłem"
    "Widzicie tę stróżkę krwi?" - strużkę*
    "Po całej procedurze związanej z oględzinami miejsca zbrodni, doszedłem do wniosku" - zbędny przecinek
    "tym bardziej, iż jutro" - bez przecinka
    "nie wdał się w rozmowę ze sprzedawca" - sprzedawcą*
    Zakończenie skojarzyło mi się nawet z jednym z rozdziałów Salamandry ;) Hmm, ciekawie rozkręcasz akcję, już troszkę wyjaśniło się co do rodziny bohatera. Jestem ciekawa, w jakim kierunku teraz pójdziesz. Wybacz, jeśli nie wyłapałam wszystkich błędów, ale dzisiaj już zmęczona jestem. W każdym razie tutaj zostawiam 4,5 czyli 5 i czekam na dalsze części :)
  • Marzycielka29 06.08.2016
    Dziękuję :) Co do zakończenia, to jeżeli było coś podobnego to przepraszam. Nie miałam takiego zamysłu! Tekst poprawię, jak tylko jutro wrócę z pracy, bo dziś już padam :( Pozdrawiam cieplusio
  • Rasia 06.08.2016
    Spokojnie, wiem przecież, to żadną miarą nie miało być uszczypliwe (nadużywam dzisiaj tego wyrażenia, już kolejny raz mówię coś, co źle brzmi, a ma tak nie być), po prostu mi się skojarzyło, bo było utrzymane w podobnym tonie :) Ja dzisiaj też padam, ale sobie obiecałam, że trochę poczytam. Miłego wieczoru i nie martw się, przepraszam, jeśli wydałam się... groźna? :)
  • Marzycielka29 06.08.2016
    Rasia, absolutnie tego tak nie odebrałam! Luz i odpoczywaj :D
  • Alicja 25.08.2016
    Znakomita część, wciągnęłam się. 5 :)
  • Marzycielka29 25.08.2016
    Taki komentarz, to miód dla moich uszu, dziękuję!
  • Alicja 25.08.2016
    Cieszę się :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania