Uniwersytet Magów (Rozdział 2 ,,RODZINA?")

Do gabinetu weszła wysoka kobieta w płaszczu i berecie na głowie. Stukając obcasami, przemierzyła pokój i stanęła za oparciem krzesła, na którym siedziała Ayla. Smukłe dłonie położyła na ramionach dziewczyny i uniósłszy wysoko podbródek spojrzała na Ernsta Samuela. Ten momentalnie stracił rezon i tylko przypatrywał się piękności z nieskrywanym zachwytem.

- Jestem Maria Summers. - przedstawiła się aksamitnym głosem - Prosił Pan, abym się zjawiła i odebrała córkę ze szkoły.

Mężczyzna otrząsnął się z letargu i zamrugał parę razy, po czym skinął głową.

- Tak....tak zgadza się. - odpowiedział słabo. Przełknął ślinę i kontynuował - Pani córka wybiła dziś szybę na lekcji biologii. Oczywiście, jak twierdzi, to był zwykły wypadek, jednak za szkody trzeba będzie zapłacić.

,,Ty nędzna gnido!" pomyślała Ayla i otworzyła usta, by wytłumaczyć matce, co tak naprawdę się stało. Zaniemówiła jednak, gdy Maria podeszła bliżej biurka i uśmiechnęła się do dyrektora.

- Ależ proszę pana...- odezwała się słodko a Ayla wytrzeszczyła na nią oczy - córka jest taka drobniutka, to niemożliwe, aby mogła rozbić szybę. Zresztą to takie grzeczne dziecko. Jestem pewna, iż zaszła jakaś pomyłka.

Samuel nie mógł oderwać oczu od tego anioła, który zstąpił na ziemie i teraz hipnotyzował go spojrzeniem błękitnych oczu.

- Tak...możliwe, że się pomyliłem i i i...proszę mi wybaczyć.

- Oh, nic się nie stało. Pomyłki się zdarzają.

Maria odwróciła się do córki. Ayla gapiła się w szoku na matkę. To przecież niemożliwe, aby tak szybko załatwiła sprawę z tą kłótliwą świnią Samuelem.

- Choć kochanie. - objęła Ayle w pasie i poprowadziła do drzwi, jednocześnie żegnając się z osłupiałym dyrektorem.

Kiedy drzwi się za nimi zamknęły, Ayla popatrzyła w twarz matki. Spodziewała się, że będzie wściekła, w końcu musiała przejechać przez pół miasta, ponieważ jej córka ma pecha. Jednak w oczach Marii ujrzała...lęk. Czego mogła się obawiać? Wyrzucenia Ayli ze szkoły? ,, Nie, to nie to" - pomyślała.

Kiedy znalazły się w samochodzie, matka bez słowa przekręciła kluczyk i ruszyła w stronę bramy wyjazdowej. Gdyby nie muzyka płynąca z radia, panowałaby kompletna cisza. Po pokonaniu kilku kilometrów, Ayla wreszcie zdobyła się na odwagę, by odezwać się do mamy.

- Słuchaj... - zagadnęła niepewnie- co do tej szyby...

- Nie musisz mi się tłumaczyć. - przerwała Maria patrząc w dalszym ciągu na drogę.

Dziewczyna nie wiedziała, czy matka jest na nią zła, czy faktycznie wierzy, że to nie ona była sprawcą wypadku.

***

Samochód zatrzymał się na podjeździe, wyłożonym kostką brukową. Ayla zamknęła drzwi SUV'a i spojrzała w okna domu, tak jakby spoglądała w oczy, dawno niewidzianego przyjaciela. Czuła, że powoli uchodzi z niej całe napięcie, związane z incydentem w szkole. Ruszyła w stronę drzwi, nie przestając lustrować rezydencji.

Rodzinna Summers mieszkała na przedmieściach w ogromnym, dwupiętrowym budynku, który równie dobrze mógłby uchodzić za willę. Został wzniesiony w 1904 roku z czerwonej cegły i do tej pory oszałamiał widokiem. W środku znajdowały się trzy duże sypialnie i dwie mniejsze, dla gości, każda z osobną łazienką i garderobą. Kuchnia, czyli ulubione miejsce Marii, była na parterze a zaraz obok niej salon. W głębi domu znajdowały się drzwi do siłowni i gabinetu ojca Ayli. Oprócz tego, były również takie pomieszczenia jak jadalnia, garaż oraz mini biblioteka-chluba jej rodziny. Budynek okalał cudowny ogród a w nim mnóstwo kwiatów, krzewów, drzew i pnączy. Ayla mawiała czasami o nim ,,ogród botaniczny". To właśnie było jej miejsce na ziemi. Miała wielkie szczęście, że to właśnie jej sypialnia posiadał balkon, z którego mogła podziwiać ten kwiatowy raj.

Przekroczyła próg i poczuła zapach duszonej kaczki w żurawinie, ulubione danie jej ojca. Usłyszała stukot garnków oraz ciche: ,,Niech to szlag". Maria już mieszała w garnku ubrana w fartuch. Ayla usiadła na jednym z barowych krzeseł. Przypatrywała się, doprawiającej potrawę mamie i zastanawiała, co teraz sobie myśli. Nie chciała, aby Maria się na niej zawiodła. Pragnęła mieć stuprocentową pewność, że matka faktycznie uważa, że jest niewinna.

- Mamusiu... - zaczęła, jednak Maria szybko jej przerwała i wyszła w pośpiechu, w celu zwołania ojca na obiad.

Ayla siedziała jeszcze przez chwilę, po czym wybiegła z kuchni i wdrapała się po schodach. Kiedy tylko drzwi sypialni się za nią zamknęły, rzuciła się na łóżko i wtuliła głowę w poduszkę. Chciało się jej płakać. Dlaczego mama tak ją potraktowała? Przecież mówiła, że jest niewinna, a teraz....A teraz zachowuje się, jakby Ayla kogoś zamordowała. Łzy napłynęły jej do oczu, więc ugryzła się w nadgarstek, najmocniej jak potrafiła. To jedna z rzeczy, która pozwalała jej zachować spokój i opanować płacz. Nauczyła się tej sztuczki już jako przedszkolak. Kiedy oderwała usta, na jej ręce pojawił się zaczerwieniony odcisk. Popatrzyła na ślad zębów z obojętnością, po czym znów ukryła twarz w poduszce. Przypominała sobie raz po raz moment, w którym pękła szyba.

Ayla siedziała wtedy w ławce i czekała z niecierpliwością, aż nauczycielka odda jej sprawdzian. Wiedziała, że egzamin musiał wypaść bardzo dobrze, bo uczyła się na niego przez trzy dni. Kiedy zobaczyła, że profesorka kieruje się w jej stronę, wstrzymała oddech. Wzięła do ręki kartkę i...Obudziła się.

- Ayla, chodź na obiad.

Usłyszała niski głos taty. To właśnie ojciec był jej najlepszym przyjacielem. Od zawsze doskonale się dogadywali. Jako dziecko spędzała z Nickiem całe dnie, ponieważ pracował w domu. To właśnie tata czytał jej bajki na dobranoc, śpiewał i tańczył. Kiedy córka dorosła zabierał ją na przejażdżki autem.

Pan Summers stał na parterze i patrzył, jak Ayla schodzi po schodach. Od razu zauważył zaczerwienione oczy i ranę na nadgarstku. Nie pamiętał kiedy ostatni raz widział ten ślad, jednak nie odezwał się słowem, by nie irytować Ayli. Uśmiechnął się szeroko i mocno przytulił swój skarb. Później oboje skierowali się do jadalni, gdzie czekał obiad podany przez jego żonę.

Od chwili, kiedy zasiedli przy stole panowała kompletna cisza. Żadnych rozmów. ,,To nie jest normalny obiad w tym domu" - pomyślał Nick.

Maria opowiedziała mu o incydencie z szybą oraz rozmowie z dyrektorem. Bardzo ryzykowała, jednak dobro Ayli było najważniejsze. Wiedział, tak jak i jego małżonka, że wkrótce będą musieli wyznać dziewczynie całą prawdę. ,,Jednak jeszcze nie dziś. Wkrótce" - przyrzekł sobie w duchu i popatrzył na drobną brunetkę, która siedziała na przeciwko i raz za razem wycierała nosek chusteczką.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Roze_i_bratki 26.10.2017
    W pracy jest trochę błędów, ale żaden ze mnie polonista, aby cię za to jechać. Głównie dotyczą zapisu dialogów (brakujące spacje, niektóre wtrącenia narratora, które powinny zacząć się wielką literą, zaczynają się małą i tym podobne), w ostatnim akapicie nie ma jasnego zaznaczenia, że kończysz z mówieniem, co robi Marii i wracasz do opisywania, co robi Nick. Wystarczy dodać jego imię na początku trzeciego zdania w tym akapicie.

    Bohaterka jest bardzo emocjonalną dziewczyną, co jest dziwne przy jej zdolnościach. Czemu rodzice nie nauczyli jej panować nad nimi, skoro mogą być tak niebezpieczne? Chyba że uczyli ją, aby ich nie tłamsić, aby się nie zbierały. Wtedy spoko, nie mam nic przeciwko.

    Czytałem też następny rozdział, o którym jednak mam mało do powiedzenia. Może poza faktem, że powinnaś poprowadzić do końca bohaterkę, borykającą się z tym, że zabiła człowieka. I to brutalnie. Nikt, kto nie jest pozbawiony człowieczeństwa, nie przejdzie nad tym do porządku dziennego. Najwyżej nauczy się z tym żyć.

    Praca niczym specjalnym nie odrzuca, niczym też nie zachęca. Na pewno mogłoby być lepiej pod względem błędów... Może pokazuj komuś jak piszesz? Na razie dam pod oboma rozdziałami po trójce.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania