Uniwersytet Magów (Rozdział 6 ,,GOŚCIE, GOŚCIE cz.1")

Minęło kilka dni, odkąd Ayla dowiedziała się o magii i swojej ojczyźnie, Aldarlanie. Z początku czuła się zagubiona w nowej rzeczywistości. Nieznane jej dotąd pojęcia, nazwy i określenia tworzyły wielki mętlik w głowie młodej Magini. Jednak dzięki codziennym lekcjom z Marią, zaczynała wszystko rozumieć.

Siedziały właśnie na skórzanej sofie i rozmawiały na temat typów magii, gdy przez drzwi frontowe wpadł Nick. Potykając się, wbiegł do salonu, energicznie wymachując rękoma.

- Co ty wyprawiasz?- zapytała zaskoczona Maria i wlepiła w męża szeroko otwarte oczy.

- Nie uwierzysz...To prawdziwy cud. Najprawdziwszy cud!- krzyczał podekscytowany, przechadzając się przed sofą. - Użyłem kuli klingeln, by skontaktować się z Borysem i...

Maria nabrała gwałtownie powietrza i wrzasnęła na tyle głośno, że siedząca obok Ayla podskoczyła.

- CO ZROBIŁEŚ?!- porwała się natychmiast z miejsca i mierząc palcem w tors męża zaczęła swoją tyradę- Czyś ty do reszty zgłupiał?! Przecież takie połączenie jest proste do wykrycia! Co jeżeli Robert lub Fies nadal nas poszukują?

Krzyczałaby zapewne jeszcze przez kilka dobrych minut, gdyby nie przerwał jej dzwonek do drzwi. Cała trójka jednocześnie odwróciła głowy.

- O matko.- rzuciła płaczliwie Maria. Jej twarz przybrała odcień kartki a ciało zaczęło się trząść, wyglądała jakby miała zaraz paść trupem.

Nick spojrzał z lękiem na żonę i już miał ruszyć do drzwi, jednak drogę zagrodziła mu córka. Pokręciła lekko głową, przykładając palec do ust.

- Ja otworzę. Jeżeli to magowie o których mówiła mama, nie rozpoznają mnie.- Nick tylko skinął głową i objął roztrzęsioną żonę.

Ayla podeszła do drzwi i przekręciła gałkę. Na progu stali dwaj wysocy mężczyźni w czarnych pelerynach, wiązanych pod szyją. Kaptury narzucili na głowy, przez co nie mogła dojrzeć twarzy. Ich wygląd nie odbiegał zbytnio od normy, skoro od rana padał deszcz, jednak był w jakiś sposób niepokojący. Serce Ayli przyśpieszyło a ręce zaczęły się pocić.

- Dzień dobry.- odezwała się niepewnie- Czy mogłabym w czymś panom pomóc?

Jedna z czarnych postaci odchrząknęła i przemówiła głębokim, lekko zachrypniętym głosem.

- Czy to ty jesteś córką Nicka Callière?- pytanie zszokowało dziewczynę do tego stopnia, że jedynym co potrafiła wymówić było przeciągłe: ,,YYYYYYY".

W tym czasie zza jej pleców, wyłonił się ojciec i z uśmiechem podszedł do mężczyzny z wyciągniętą dłonią. Pochwycił w uścisku rękę przybysza, potrząsając nią energicznie i raz za razem dziękował za rychłe pojawienie się obu panów. Ayla spoglądała na tą scenę z rozdziawionymi ustami. W jej głowie kłębiło się mnóstwo myśli i pytań. Zastanawiała się kim byli mężczyźni, stojący w progu jej domu i czego mogli chcieć od jej rodziny? Ostatecznie jednak skupiła się na najważniejszym z pytań. ,,Dlaczego do jasnej cholery mój ojciec zmienił nazwisko?"

CDN

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania