Poprzednie częściZakręty losu cz. 1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Zakręty losu cz.10

– Chodź – Amy wzięła Davida pod rękę, poprowadziła do marketu i posadziła na krześle.

Chłopak dopiero teraz poczuł bolące miejsce z tyłu głowy. Dotknął ręką, spojrzał – na dłoni ukazała się niewielka ilość czerwonej cieczy.

– Pokaż to – rozkazała dziewczyna i zaczęła rozchylać mu włosy.

Ukazała jej się niewielka ilość krwi. Poszła za bar, wzięła mokrą, czystą szmatkę i przyłożyła mu do głowy. David spojrzał na zegarek.

– Muszę jechać po Lilly. – Przycisnął gałganek.

– Pojadę z tobą. Musisz iść do lekarza z tą głową. Rana to tylko zadrapanie, ale się uderzyłeś. To nie żarty – stwierdziła Amy.

– Chcesz, to chodź, ale do lekarza pójdę, jak pojadę do LEviego. Obudził się, muszę wiedzieć, jak się czuje.

– Kiedy się obudził?

– W nocy. Jedźmy już.

– Cindy, zadzwoń po szklarza! – krzyknęła Amy i wyszli z lokalu.

Już chciała wsiadać do Bmw, ale David oznajmił:

– Jedźmy moim, mam pełny bak. Potem cię odwiozę. Prowadź, boli mnie głowa. – Dał dziewczynie kluczyki.

Nie sprzeciwiała się, tylko usiadła za kółko. Po kilku chwilach jazdy chłopak powiedział:

– Przepraszam cię za tą szybę, jutro za nią zapłacę.

Amy nie odpowiedziała. Nastąpiła chwila ciszy i nagle David wyskoczył:

– Kurde, wiedzieliśmy, kiedy się sczepić, nie było ani jednego klienta! Mogliby zejść na zawał, widząc dwóch typów, wskakujących przez okno! – Zarechotał wesoło.

Brunetka się uśmiechnęła, ale nie był to uśmiech, który chłopak dobrze znał.

– Nadal jesteś zła za naszą wczorajszą rozmowę, tak? Dlaczego więc ze mną pojechałaś? – zapytał skonsternowany.

– Nie jestem zła. Pojechałam, bo się martwię, mocno się rąbnąłeś. A jakbyś zasłabł za kółkiem?

– Księżniczko, już drugi raz próbujesz nabić mnie w butelkę? Przecież widzę, jak się zachowujesz. Nie okłamuj mnie, dobrze? – rzucił poirytowany chłopak.

– Powiedziałam, że nie jestem, to nie jestem. I skończmy temat wczorajszego wieczoru, ok? – odparła sucho Amy.

David już się nie odzywał, ale swoje wiedział. Krew przestała się sączyć, ale z minuty na minutę głowa bolała coraz bardziej. W końcu poprosił:

– Zatrzymaj się przy najbliższej aptece.

W drodze do szkoły nie było już żadnej, więc musiał się jeszcze pomęczyć. Gdy dziewczyna zatrzymała się pod budynkiem, dochodziła za dziesięć szesnasta.

David siedział i gapił się na nią wymownie. Nie odrywał wzroku ani na moment. W końcu ta zapytała:

– O co chodzi?

Chłopak chyba rozbawił sympatie tym długo trwającym bezruchem, bo lekki uśmieszek zagościł na jej twarzy.

– O nic. Jesteś ładna, muszę się pogapić – Wziął dziewczynę za rękę.

Zadzwoniła komórka. Wyświetliło się: „Mama”. Odebrał.

– Czego? – syknął.

– Odbierzesz Lilly?

– Tak, żegnam – warknął i się rozłączył.

Znów nastąpiło chwilowe milczenie.

– Dobrze, przyjdę, tylko się w końcu uśmiechnij – odezwał się chłopak.

Cisza.

– Amy, zaczynasz mnie wkurzać. Robisz to specjalnie, tak?

Dziewczyna się uśmiechnęła, ale nie patrzyła na pasażera.

– To moja zemsta – powiedziała po chwili.

– Zemsta? Nie chciałabyś poznać mojej.

Dzieciaki wyszły ze szkoły i chłopak zaraz wypatrzył siostrę, którą od razu zawołał. Wsiadła do auta.

– Cześć! – Brunetka się rozweseliła, widząc Lilly.

– Cześć.

Dziewczyna ruszyła i na początku centrum zatrzymała się pod apteką.

– Mała, poczekaj z Amy. Zaraz wracam – rzekł David i udał się do środka.

Kupił prochy przeciwbólowe i od razu na miejscu popił dwie. Po powrocie zapytał Lilly:

– Jesteś głodna?

– Trochę.

– Księżniczko, zatrzymasz się na chwilę koło mnie, ok? Wezmę kasę.

– Zastanowię się – odparła wesoło Amy.

Gdy wszedł do domu, Sophie od razu do niego przyszła.

– Gdzie byłeś całą noc? Martwiłam się. Mogłeś chociaż napisać – wyskoczyła z pretensją, aczkolwiek spokojnym głosem.

Chłopak kompletnie ją zignorował, wziął ze skrytki tysiąc dolarów i wyszedł z pokoju.

– David, gdzie Lilly?! – krzyknęła Sophie.

– W samochodzie – odparł David, sięgając w stronę klamki, ale kobieta go szarpnęła, tym razem bardzo agresywnie.

– W samochodzie?! Z kim?!

– Z odpowiednią osobą. – Chłopak się wyrwał, ale znów go chwyciła i ścisnęła bardzo mocno.

– David, kurwa, przestań mnie ignorować!

– Puść mnie, bo ci przyjebię! – ryknął blondyn, zamachnąwszy się.

Od razu go uwolniła, więc szybko wyszedł z domu.

– Jedziemy do Amy na obiad, może być? – zapytał siostrę po zajęciu miejsca w aucie.

– Chcę hamburgera – oznajmiła Lilly i Amy się roześmiała.

– No i co się śmiejesz? Gówniara zawsze stawia mi warunki, ale to niedługo się skończy.

– Jasne... – Dziewczyna śmiała się na całego.

Gdy podjechali pod lokal, dwóch facetów było w trakcie wstawiania szyby.

– Dobrze trafiłem – oznajmił David i podszedł do mężczyzn. – Ile to będzie kosztować?

– Sześćset dolarów.

Młody facet od razu ruszył w stronę swojego sklepu. Stanął w drzwiach.

– Dawaj trzysta dolców, połowę za szybę. Nie będę za ciebie płacił, dla mnie teraz każdy grosz się liczy! – huknął do Paula.

Widoczne już były zaczerwienienia na jego twarzy. Chłopak wyszedł zza lady.

– Wyjdź z mojego sklepu! – huknął, mocno popchnąwszy Davida do tyłu.

Ten zaczepił się o próg i przewrócił na plecy. Drugi raz trzepnął głową o chodnik, ale tym razem już się nie podniósł. Paul zdębiał!

Stał tak krótką chwilę, ale zaraz się otrząsnął i przykucnął przy chłopaku.

– David. – Poklepał go po policzku, ale ten nadal leżał bez ruchu.

– David, do cholery! – Poruszał jego twarzą w obie strony.

Amy zauważyła nieobecność ukochanego i zaraz przybiegła.

– Co tu się stało? – spytała, kucając przy chłopaku. – Co mu zrobiłeś?! – wydarła się na Paula.

– Nic. Przewrócił się – wydusił Paul.

– Sam się przewrócił?! – zagrzmiała dziewczyna. – David. – Zaczęła go poklepywać. – David! – krzyknęła, ale to nic nie dało. – No i co stoisz?! Dzwoń po karetkę! – wrzasnęła do Paula.

Ten nie zdążył się nawet ruszyć, bo młodszy chłopak za chwilę otworzył oczy. Leżał nieświadomy przez moment, po czym wolno się podniósł, trzymając za głowę.

– Nic ci nie jest? – zapytała wystraszona brunetka.

– Nic. Chodźmy stąd – rzekła David i powoli ruszył w stronę jej sklepu.

Doszli na miejsce i chłopak usiadł przy stoliku, obok siostry. Ta była tak zajęta kanapką, że chyba nie zauważyła, że brat zniknął na kilka minut.

– Daj mi wody – poprosił ukochaną.

Zaraz ją dostał.

– David, musisz jechać do lekarza. Dwa razy się uderzyłeś – stwierdziła Amy, patrząc na chłopaka wnikliwie.

– Nic mi nie jest, muszę kupić jej buty – oświadczył David, choć głowa pękała w szwach.

Spojrzał na Lilly – kończyła posiłek.

– Mogę jechać z wami? – spytała brunetka.

– Co to za pytanie?

Dziewczyna zniknęła na zapleczu i po minucie była z powrotem. Małolatka skończyła kanapkę, dopiła napój i chłopak ruszył się z miejsca. Gdy wstał, poczuł jeszcze boleśniejsze ukłucie, ale nie dawał nic po sobie poznać. Podszedł do lady i podał Cindy sześćset dolarów.

– Zapłać za szybę – poprosił.

– David, nie trzeba, to był wypadek – zaprotestowała Amy.

– Trzeba. Sześćset dolców to dużo kasy, nie będziesz za nas płaciła! – Oburzył się chłopak i dziewczyna przestała się stawiać. – Cześć – pożegnał jej koleżankę, chwycił siostrę za rękę i wyszli ze sklepu. Udali się w stronę wozu.

– Może pojedziemy moim? – zaproponowała Amy. – Lepiej mi się prowadzi swój, nie jestem przyzwyczajona do tej Mazdy.

– Dobrze, jak uważasz

Wsiedli do kabrioletu i chłopak powiedział:

– Jedź w lewo, niedaleko jest dobry sklep.

Dojechali tam w kilka minut i skierowali się na dział, gdzie były mniejsze rozmiary obuwia. Sklep był bardzo duży, a wybór ogromny.

– Wybieraj – zwrócił się do siostry, po czym skierował się w stronę koszulek.

Od razu rzuciła mu się w oczy zwykła, ciemnogranatowa, z trzema białymi paskami na rękawach. Chwycił wieszak w rękę.

– Dobry kolor? – spytał ukochaną.

– Tak.

Spojrzał na cenę – niecałe dwadzieścia dolarów.

– Lubisz Adidasa? Masz sporo ich ciuchów – spytała Amy.

– Są fajne i wygodne.

Wziął t-shirt i wrócili do małolatki, która nadal stała niezdecydowana.

– Lilly, no co jest?

– Nie wiem, które. Jest ich bardzo dużo.

– Nie musi być Adidas, możemy podjechać gdzieś indziej. – Te były wygodne? – zapytał, wskazując na białe Nike dziewczynki.

– Tak.

– To jedźmy do nich.

Mała nie protestowała. David zapłacił za koszulkę i pięć minut później byli w Nike. Tu mieli jeszcze większy wybór.

– No... to teraz będzie stać godzinę – Chłopak uśmiechnął się do Amy.

Doszedł już do siebie, ale głowa dokuczała nadal. Teraz brunetka poszła do wieszaków. Przypatrywał się jej, ale przez ból nie mógł się skupić. Wygrzebała jakąś jasnoniebieską, damską koszulkę polo z białymi akcentami przy rękawkach i kołnierzu. Pokazała dla chłopaka z pytającym wyrazem twarzy.

– Bardzo ładna – oznajmił.

– A kolor?

– Też ok.

Wrócili do Lilly.

– Te są fajne. – Dziewczynka pokazała bratu jasnofioletowego adidasa z ciemnofioletowymi sznurówkami.

Chłopak zdjął go z półki i dał małolatce, która zaraz je przymierzyła. Były o numer za małe.

– Są dwa numery większe? – zapytał chłopak sprzedawczynię.

– Powinny być, zaraz sprawdzę.

Po chwili przyniosła pudełko. Lilly przymierzyła i stwierdziła:

– Trochę za duże.

David sprawdził jej stopę.

– Mała, tylko o numer, dłużej ponosisz. Noga szybko ci rośnie, za chwilę będą w sam raz – powiedział i zawiązał porządnie. – Przejdź się – nakazał.

Lilly zrobiła kilka kroków.

– I jak?

– Jak są zawiązane, to dobrze.

Schował do pudła, udali się do kasy i kasjerka wbiła na nią obuwie. David zabrał koszulkę Amy.

– To też – zwrócił się do sprzedawczyni, kładąc ją obok butów.

– David... – wzburzyła się brunetka, ale w zamian otrzymała tylko uśmiech. – Niech pani tego nie liczy – wyskoczyła do kasjerki, która już trochę zgłupiała.

– Proszę liczyć! – rzucił stanowczo chłopak i sprzedawczyni w ostateczności podliczyła oba produkty.

Gdy już wszystko spakowała, David chwycił obie torby i opuścili sklep. Po wyjściu David dał wkurzonej Amy jej koszulkę i oświadczył:

– Na urodziny. Nie miałbym pojęcia, co ci kupić, a tak będziesz miała coś, co ci się podoba. Jestem facetem, nie idzie mi kupowanie prezentów.

Dopiero teraz się rozchmurzyła.

– Dziękuję. – Uściskała go i złożyła całusa na jego ustach.

Gdy wrócili do marketu, Amy od razu się rozkrzyczała:

– Cindy, zamykamy!

Wrzasnęła tak, że David odczuł to w całej bolącej głowie. Zacisnął powieki, przykładając dłonie do twarzy. Kumpela Amy zaraz wyszła z zaplecza.

– Jeszcze dziesięć minut.

– Zamykamy, już nikt nie przyjdzie – oznajmiła właścicielka, biorąc klucze z lady.

– Ok szefowo, ty tu rządzisz. – Cindy zachichotała.

Amy zamknęła lokal i zapytała Davida.

– Jedziesz do Leviego? Też chcę pojechać.

– Nie ma problemu, tylko muszę odwieźć małą i trochę się odświeżyć – powiedział David, który cały się już spocił przez ten ból. – Zajedź do mnie za godzinę i pojedziemy.

– Może zostaw samochód, podwiozę was – zaproponowała dziewczyna, zauważywszy jego mocno szkliste oczy.

– Nie, potem nie będzie mi się chciało po niego wracać. Do domu mam niedaleko, dojadę. Zjem coś i wezmę jeszcze jedną tabletkę. Powinna pomóc.

– Na pewno? Jesteś blady.

– Tak. Nie ma się czym przejmować. Mała, jedziemy – zarządził chłopak.

– No dobra, jak chcesz. Też wezmę prysznic i przyjadę. – Amy pocałowała go i wsiadła do wozu.

O osiemnastej dwanaście był już z Lilly pod drzwiami. Gdy weszli do środka, chłopak od razu poszedł do matki, oglądającej jakieś śpiewy w telewizji.

– Przepraszam, że podniosłem na ciebie rękę. To się nie powtórzy – oznajmił. – Idę się wykąpać – mruknął i poszedł do siebie.

Wziął czystą bieliznę, tabletki i zniknął w łazience. Od razu popił następne dwie wodą z kranu i po chwili siedział w wannie.

Czuł bijące pod czaszką serce, głowa pulsowała boleśnie z każdej strony. Targał nim odruch zwrotny, spowodowany tą dolegliwością. Jak położył na czoło ciepły mokry ręcznik, przez chwilę zrobiło mu się lżej, ale gdy materiał stygł, znów było to samo.

Wykąpał się szybko, ubrał i ruszył do kuchni. Zajrzał go garnka – było w nim trochę jakiejś warzywnej zupy. Podgrzał i zawisł nad miską. Tabletka pomogła tylko odrobinę. Kołatanie we łbie nieco zmalało, ale ból nic a nic się nie zmienił. Zjadł połowę, poszedł do siebie i klapnął na łóżku. Zaraz zjawiła się małolatka, która wtargnęła na łóżko.

– Czy Amy do ciebie przyjedzie? – zapytała.

– Przyjedzie potem. Idź do mamy, muszę się zdrzemnąć – wydusił chłopk i odwrócił się do ściany.

– Czemu śpisz w dzień? – Lilly zaczęła poruszać jego barkiem.

– Mała! Chyba coś powiedziałem!

Dziewczynka opuściła pokój. David schował głowę w dłoniach, usilnie próbując się przespać, ale ból mu na to nie pozwalał. Matka weszła do pokoju.

– David, co ci jest? – Usiadła za jego plecami.

– Nic, głowa mnie boli.

– Chcesz tabletkę?

– Już brałem. Czy wy musicie łazić jedna przez drugą? Dajcie mi poleżeć w spokoju – wkurzył się chłopak.

– Dobrze, prześpij się – oznajmiła kobieta i wyszła.

Po dwudziestu minutach w końcu udało mu się zasnąć.

Przebudziły go niezrozumiałe słowa. Po chwili Sophie powtórzyła: „David, ktoś do ciebie”. Wstał zaspany i podszedł do słuchawki domofonu.

– Tak?

– To ja – Usłyszał głos ukochanej.

– Właź. – Chłopak nacisnął przycisk otwierający drzwi.

Głowa bolała nadal. Jak zerknął na zegarek, stwierdził, że spał niecałe czterdzieści pięć minut. Otworzył drzwi, gdy dziewczyna była kilka kroków przed nimi i wpuścił ją do środka. Od razu dostał całusa i zaprowadził sympatię do swojego pokoju.

– Chcesz coś do picia? – zapytał.

– Jak masz coś zimnego.

Zniknął w kuchni i wrócił z dwiema szklankami pomarańczowego soku z lodem. Nie zdążył nawet otworzyć ust do dziewczyny, bo małolatka wtargnęła do pomieszczenia.

– Mała, nie umiesz pukać?! – syknął blondyn.

Lilly spuściła nieco głowę, ale nie na długo, zaraz zaatakowała starszą dziewczynę.

– Cześć. Czemu tak późno przyjechałaś? Chciałam ci pokazać moje puzzle, ale już spakowałam. Nie dam rady ich ułożyć – poskarżyła się.

– Pokażesz innym razem. – Amy się rozweseliła.

– Nie, dzisiaj! – zarządziła Lilly zniknęła z pokoju.

– Sorry, polubiła cię, teraz nie da ci spokoju. – David uśmiechnął się niemrawo.

Znów chwycił tabletki i chciał wziąć dwie, ale Amy zapytała:

– David! Ile już wziąłeś tych prochów? Nadal boli cię głowa? Musimy jechać do lekarza.

– Dobrze, pojedziemy, za chwilę – odparł chłopak i mimo sprzeciwu chłopak łyknął pigułki.

Lilly powróciła z pudełkiem w dłoniach i dała je dziewczynie. Na obrazku Amy zobaczyła dwa małe dalmatyńczyki, leżące na kilku fioletowych poduszkach. Układanka posiadała tysiąc elementów.

– Pieski mają tylko dwa kolory, poduszki także są jednolite, dlatego masz trudności z ułożeniem. Ale uda ci się. Nie składaj ich, tylko układaj na jakiejś podkładce, nie ma sensu codziennie zaczynać od nowa – Brunetka uśmiechnęła się do małolatki i spojrzała na chłopaka.

– Mówiłem jej, żeby układała na stole w salonie, ale ona się uparła, że w swoim pokoju. Nie mam nic takiego, na czym mogłaby to robić.

– Ja mam w sklepie dużą drewnianą sklejkę. Stoi w magazynie już kilka miesięcy. Jest równiutka, nadawałaby się. Przyjedź jutro, to ją zabierzesz. I tak zawala mi miejsce.

– Ty myślisz, że ona długo pobawi się tymi puzzlami? Dwa dni góra, potem będą leżeć i się kurzyć, niezłożone.

– Nieprawda! – Uniosła się młodziutka dziewczyna. – Ułożę całe, Amy mi pomoże.

– O nie, moja droga, Amy ci nic nie pomoże. Ona nie ma czasu na zabawę, od tego masz koleżanki.

– Nie, pomoże! – Lilly się wzburzyła i sympatia Davida znowu uderzyła śmiechem.

– Jak będę miała trochę czasu, to ci pomogę – powiedziała, zerknąwszy na chłopaka z przekąsem.

– Kiedy? – Lilly się podekscytowała.

– Nie wiem, może po niedzieli. Teraz nie mam za bardzo czasu – odparła ciepło brunetka.

– Dobra, mała, dość już tego dobrego. Rozumiem, że w pokoju jest porządek, skoro przyszłaś tu rozmawiać z Amy – wyjechał David.

Dziewczynka znów spuściła głowę. Milczała.

– To śmigaj sprzątać. Jak przyjdę za dziesięć minut i będzie bałagan, zapomnij o puzzlach z Amy – oświadczył dosadnie chłopak.

Lilly zniknęła z pokoju.

– David, odpuść trochę, przecież to dziecko. – Dziewczyna spojrzała pretensjonalnie na ukochanego.

– Jakie dziecko? Ma osiem lat, chyba czas, żeby sprzątała u siebie?

– Czy te puzzle nie są dla niej za trudne? Tysiąc elementów to sporo.

David się roześmiał.

– Za trudne? Ona układa dwa tysiące – oświadczył. – Ułożyła już trzy sztuki. Fakt, trochę jej pomogłem, ale większość zrobiła sama.

– To nieźle. – Amy się zaśmiała.

Chłopak nie był zbyt rozmowny. Nie miał ochoty także jechać dziś do szpitala, chciałby znowu się położyć i marzył o tym, żeby już było jutro i żeby łeb przestał pękać. Z drugiej strony koniecznie chciał wiedzieć, jak się czuje jego przyjaciel.

– David. – Dziewczyna pogłaskała go po twarzy. – Chodź, już po ósmej. Lekarz cię obejrzy i coś na to poradzi. – Pociągnęła go za rękę.

Gdy wstał, poczuł, jakby ktoś gniótł mu mózg imadłem. Przez chwilę zamigotały przed oczyma srebrno-czarne plamki i chłopak przystanął w miejscu, chowając twarz w dłoniach.

– Źle się czujesz? – zareagowała natychmiast zaniepokojona dziewczyna, chwytając go za ramiona.

– Głowa mi pęka, mam dość.

– Jedźmy już.

Wyszli z pokoju i natknęli się na Sophie.

– Dobry wieczór – powiedziała Amy.

– Cześć.

– Amy. – Brunetka wyciągnęła rękę do matki chłopaka.

– Sophie – odparła kobieta, uścisnąwszy dłoń dziewczyny. – Wychodzisz? – spytała syna.

– Jadę do szpitala – mruknął byle jak David.

– Gdzie idziecie?! – Lilly wyskoczyła do korytarza. – Mogę z wami?!

– Lilly, jest po ósmej, szykuj się do spania – nakazała jej matka.

Małolatka posmutniała.

– Mała, jadę do szpitala, tam nie wpuszczają dzieci. Poza tym jest późno. Za godzinę wrócę i widzę cię w łóżku. – Chłopak ucałował siostrę i wyszedł z Amy z domu.

– Dobranoc! – Zdążyła jeszcze krzyknąć dziewczyna i zaraz byli na zewnątrz.

Poprowadziła chłopaka za rękę do swojego wozu. Nie dyskutował, nie miał chęci ani sił prowadzić. Kwadrans później byli w szpitalu i David skierował się do pokoju kumpla.

– Może najpierw zobacz się z lekarzem? – zaproponowała Amy.

– Nie, najpierw Levi.

Znowu nie trafił, bo przyjaciel spał. Amy przywitała się z matką chłopaka i znów zaczęła naciskać.

– David, Levi śpi. Chodź, zobaczymy, co z tą głową.

– Dobrze, chodźmy.

Znaleźli pierwszego lepszego typa w białym fartuchu i chłopak powiedział, o co chodzi.

Facet kazał im poczekać i po kilku minutach przyszła jakaś kobieta, która kazała mu iść ze sobą. Amy poszła z nimi i usiadła przed drzwiami sali, do której wszedł David z pielęgniarką. Tomografia trwała kilka minut, po których chłopak wyszedł do ukochanej.

– Muszę poczekać na lekarza – poinformował, kładąc rękę na jej nodze.

Ten przyszedł po paru minutach.

– Zapraszam – powiedział do chłopaka, otwierając drzwi gabinetu.

Wizyta nie trwała długo. Gdy David opuścił pomieszczenie, oznajmił dziewczynie:

– Niewielkie wstrząśnienie mózgu, domyślałem się tego. Powiedział, że ból jutro lub pojutrze ustąpi. Mówiłem, że nic mi nie jest. – Uśmiechnął się.

– Dobrze, że się przebadałeś. – Amy się rozchmurzyła.

– Idziemy do Leviego.

 

Chłopak się nie budził, więc nie siedzieli w szpitalu długo.

– Chodź, jeszcze wcześnie – powiedział do Amy, wysiadając pod swoją kamienicą.

– Nie, prześpij się, niech ta głowa da ci już spokój.

– Chodź... na chwilę – nalegał chłopak.

Amy wysiadła i poszła z młodym facetem. Po chwili byli już w jego pokoju. David przyniósł dwa soki i rzekł:

– Poczekaj chwilę, zajrzę do małej.

Matka spała. Zajrzał za łóżko i jakież było jego zdziwienie, gdy nie ujrzał tam pustej butelki. „Schowała” – pomyślał i wsadził głowę do pokoju siostry. Rozkopała kołdrę, więc ją przykrył.

– Zostaw – mruknęła – Gorąco. Amy przyjechała?

– Nie. Śpij. Chcesz czerwony koc? Będzie chłodniej?

– Tak.

Chłopak sięgnął do szafki na górze i wydobył cienkie, jasnoczerwone nakrycie. Przykrył małolatkę, kołdrę rzucił na fotel w rogu pokoju i chciał wyjść.

– Kłamiesz. Wiem, że jest, słyszałam jej głos. – Małolatka nie dawała za wygraną.

– Lilly, śpij, już późno. Jutro z nią pogadasz.

– Nie, dziś, tylko chwilę.

– Nie! – Chłopak się zdenerwował. – Więcej jej nie zaproszę, jak będziesz się tak zachowywać. Dobranoc. – Pocałował ją w czoło i wyszedł.

Zamknął za sobą drzwi i usiadł obok Amy.

– Księżniczko, obstawiamy. Czy Lilly nie wytrzyma i zaraz tu przyjdzie, czy jednak trochę ją nastraszyłem? – Zaśmiał się. – Ma dobry słuch. Już wyczaiła, że jesteś i nie daje mi żyć.

Dziewczyna się rozradowała.

– To zależy, czym ją nastraszyłeś?

– Powiedziałem, że cię więcej nie zaproszę.

– Myślę, że nie przyjdzie.

Dziewczyna się pomyliła, za chwilę rozległo się ciche pukanie. Para równocześnie się roześmiała.

– No właź! – krzyknął David, uśmiechnięty od ucha do ucha. – Słucham? – Spojrzał z zabawną surowością, gdy Lilly bojaźliwie weszła do pokoju.

– Chciałam powiedzieć „dobranoc” – Niepewnie popatrzyła na brata.

– Dobranoc. – Amy mocno ją uściskała i dała całusa w policzek.

– Już? Pożegnałaś się? To zmykaj do łóżka – rozkazał chłopak i małolatka wyszła. –Widzisz, jak kombinuje? – Zerknął na ukochaną. – Ja tak nie kombinowałem, jak byłem mały.

– Jest świetna – podsumowała Amy.

– Jest późno, ale może chcesz coś zjeść? Sam bym coś przekąsił. Prochy pewnie nie działają, bo mało dziś jadłem. Zamówię pizzę, za dziesięć minut będzie – zaproponował chłopak.

– Dobrze.

– Jaką?

– Pepperoni.

– No... widzę, że się dogadaliśmy. Też lubię pikantną – David się uśmiechnął i zamówił posiłek.

Pizza przyjechała po czternastu minutach i zaraz do niej dopadli. David mimo bólu był głody jak wilk. Nie patyczkował się, tylko przyniósł z kuchni cały karton z sokiem, który był jeszcze w połowie pełny. Zjedli dość szybko i Amy spojrzała na zegarek.

– David, piętnaście po jedenastej, powinnam jechać.

– Nie chcesz zostać? Jest dużo miejsca. – David wskazał łóżko brata.

Amy spojrzała na niego, zdziwiona.

– Chcesz, żebym została?

– Tylko jest jeden problem...

– Jaki?

– Wstaję o szóstej, nie wyśpisz się.

Dziewczyna się zaśmiała.

– Jeśli chcesz, żebym przenocowała, w porządku. Dośpię w sklepie, mam tam duże łóżko.

– A może... – bąknął chłopak, ale znów urwał w pół zdania.

Amy patrzyła na niego z oczekiwaniem.

– No co? – Uśmiechnęła się.

– Dobra, nic, nieważne.

– David...

– Nic, najwyżej w sobotę. I tak pracujesz krócej, ja pewnie też.

– Wkurzasz mnie, zaczynasz i nie kończysz. – Dziewczyna go szturchnęła.

– Myślałem, żebyś zrobiła sobie jutro wolne i pojechała ze mną do mojej znajomej. To starsza babcia, ale bardzo fajna. Ja tkwię na tej drabinie, a ona się nudzi. Posiedziałybyście przy kawie, świetnie się z nią gada. Kiedy ostatnio miałaś wolne? – wyjaśnił w końcu chłopak.

– W ubiegłą niedzielę. – Amy zachichotała.

– Amy, ja pytam poważnie, a ty robisz sobie jaja. – David też się rozweselił.

– Nie wiem, nie pamiętam... dawno.

– No to jak? Jeden dzień to nie katastrofa. Prześpisz się u niej i wstaniesz o dziewiątej czy dziesiątej, akurat będę pił drugą kawę.

– Chyba żartujesz! Zajadę do obcej kobiety i będę spać! – oburzyła się brunetka.

– Ona zrozumie, to świetna babka.

– Nie, tak nie wypada.

– Aj tam, nie wypada. Znam ją lepiej i wiem, co wypada. To dobrze, zrobimy inaczej. Pojedziemy do niej o dziewiątej, jak się wyśpisz, ok? – David brnął uparcie.

– Nie, David, tak nieładnie. Jak chcesz, to najwyżej w sobotę.

– Dobra, ale na pewno. Powiem jej, że przyjadę na dziewiątą.

– Dobrze, na pewno.

– Chcesz się odświeżyć? – zapytał.

– Nie, brałam prysznic.

– Wpół do dwunastej, idziemy spać?

– Jasne, musisz się wyspać.

Chłopak przez rozmowę zapomniał o głowie i stwierdził, że ból nieco zmalał, choć nie zniknął. Rozebrał się do bokserek i zgasił światło.

– Wyskakuj z ciuchów, nie wyśpisz się ubrana. Nie będę podglądał. – Zaśmiał się. – Dać ci jakąś koszulkę?

– Nie trzeba.

– Łóżko jest duże, powinno być ci wygodnie – stwierdził gospodarz, leżąc już w swoim.

Amy rozebrała się do bielizny, ale nie poszła na łóżko Marka, tylko położyła się koło chłopaka.

– To też jest duże, prawda? – zażartowała.

– Takie samo, akurat na dwie osoby.

– Może chcesz spać sam, głowa ci dokucza?

– Jakim byłbym frajerem, gdybym wygonił laskę z wyra. – Zarechotał David. – Zwłaszcza że sama do niego wskoczyła.

Dostał ostrego kuksańca w bok i oboje się zaśmiali. Leżeli na plecach i cieszyli się jak dzieci.

– Kur... zapomniałem! – Chłopak wstał i przekręcił klucz. – Teraz jest, jak należy. Mała ma tendencje do przychodzenia w nocy. Nie chcę, żebyś dostała zawału – oznajmił.

Amy się odwróciła, objęła ukochanego w pasie i położyła zgiętą nogę na jego brzuchu.

– Tak, Lilly to dobra wymówka. – Zachichotała.

– Myśl, co chcesz, ale taka jest prawda – tłumaczył się David. – Poza tym to ty zakładasz na mnie nogi, nie ja na ciebie, więc o czym mówisz, śliczna? – dodał zadowolony.

Dziewczyna chwilowo zamilkła, ale zaraz odparła:

– Tak mi wygodnie.

David odpuścił i zapadła cisza.

– Boli jeszcze? – spytała po chwili brunetka, głaszcząc go po głowie.

– Trochę mniej, ale boli.

Leżał z zamkniętymi oczami. Czuł przyjemne gładzenie po policzku i było mu z tym dobrze. Dziewczyna miała ciepłą i delikatną dłoń. Po chwili poczuł usta sympatii przy swoich. Odwzajemnił pocałunek. Noga Amy się poruszyła i chłopaka przeszedł dreszczyk, gdyż jej piszczel leżał dokładnie na dolnej części jego ciała. Amy się zaśmiała, ale zaraz znów przykleiła do jego warg. Całowali się coraz namiętniej. Położyła się na niego, nie przerywając działań. Po kilku chwilach chłopak rozpiął jej stanik, którego zaraz nie było.

Zaczął głaskać ją od karku aż po pośladki, przytulając dziewczynę mocniej do siebie. Trwali tak jakiś czas, po czym David przekręcił sympatię i zawisł obok niej, ponownie wpijając się w jej usta. Ręka w moment znalazła się na piersi i zaczęła pieścić ją z pożądaniem. Po kilkunastu sekundach miejsce ręki zajęły usta i Amy lekko zadrżała. Jej dłonie cały czas leżały na jego głowie. Gdy powrócił ustami do jej warg, położyła go na plecy i wsunęła rękę w jego bokserki. Westchnął cicho. Głaskała go nieco agresywnie, przez co chłopak oddychał coraz głośniej. Nie pobawiła się długo, zaraz znowu leżała pod nim. Zaczął całować ją po klatce piersiowej, z każdą sekundą schodząc coraz niżej. Po drodze zdjął dziewczynie dolną część bielizny. Jak już usta znalazły się tam, gdzie powinny, Amy zadygotała jeszcze mocniej. David się nie śpieszył, pobudzał ukochaną długo i sumiennie, czując, jak robi się coraz cieplejsza. W końcu wyłonił się spod kołdry i wrócił do piersi. Ciało Amy zrobiło się wilgotne, a oddech bardzo szybki. Po kilku chwilach opuścił to miejsce i znów pocałował ukochaną. Wślizgnął się w nią, nie przerywając pocałunku. Wydała cichy, przyjemny odgłos. Niebawem chłopakowi zabrakło tchu, więc przeniósł swoje usta na szyję dziewczyny. Wsuwał się w nią do samego końca, robiąc to z wielką czułością. Amy oddychała już bardzo głośno, wydając z siebie rozkoszne pomruki. Cały czas wodziła rękoma włosach i szyi chłopaka. Łóżko nie było najnowsze i delikatnie trzeszczało pod ich ciałami.

– Twoja matka nas usłyszy – powiedziała nagle, zdyszana.

– Martwi cię to? Bo mnie wcale – mruknął David.

Trwali w uniesieniu dość długo, starając się tłumić coraz to donośniejsze dźwięki. Byli już calutcy mokrzy. Amy, kończąc, starała się zachowywać cicho, lecz niezbyt jej to wyszło. Głośne odgłosy przeszły po całym pokoju.

Gdy było po wszystkim, David legł obok sympatii, obejmując ją w pasie. Odpoczął chwilę, po czym się podniósł, nalał soku i dał dziewczynie. Wypiła całą szklankę i wstała w celu poszukiwania bielizny. Nałożyła tylko dolną część i wróciła do łóżka, przytulając się do młodego faceta.

– Gorąca z ciebie dziewczyna – rzekł chłopak.

Amy milczała, uśmiechnęła się tylko.

– Mamy cienką kołdrę. Jakby było ci zimno, to mnie zbudź, ok? Choć raczej nie powinno – dodał.

– Dobrze.

– Miłych snów. – David pocałował dziewczynę i zamknął oczy.

– Dobranoc.

Spali pięć minut później.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Joan Tiger tydzień temu
    Zauważyłam, że większość twoich bohaterów omija lekarzy szerokim łukiem. Nie ważne, czy połamani, czy poobijani… akcja szpital nie wchodzi w rachubę.
    – Jedziesz do Chrisa? Też chcę pojechać. – Zmień imię.
    Też układam puzzle, więc możesz podrzucić małą do mnie. 😊
    Nocowanko… można było przewidzieć finał.
  • ZielonoMi tydzień temu
    Kurde no🥶 Tak to jest, jak się zmienia imiona. Mogłam Chrisa zostawić. Dzięki, jutro poprawię (A niby sprawdzałam).😘
  • ZielonoMi tydzień temu
    Ps. Zapraszam do Białegostoku na obiad, kompana do puzzli,okrągłe, 70 cm. Co lubisz? Ugotuję.🥳
  • Joan Tiger tydzień temu
    Dzięki za zaproszenie. Zależy jakie puzzle masz, bo ja układam tylko dzikie koty i wieszam na ścianie (minimum 2000 sztuk). Zielonka, zieleninę lubię jak królik. :)
  • ZielonoMi tydzień temu
    Joan Tiger Takie jakieś akwarium. I rybki.🤣

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania