Ciało bez ciała. Kontur bez malarza - IX - Prosta symfonia o...
Do świstu
Nad cienką pestką horyzontu
Gitarzyści dokładają nieśmiałe brzęczenie
Porwanych strun.
Grupa pięciu mężczyzn stale
Zasiada w tunelu w centrum miasta
I między niezliczoną ilością ludzkich zapachów
Bogactw, ubóstw, szczęść i zmartwień
Oni swoje maskują odgłosem
Niezwyciężenie głodnych emocji gitar
Które jedynie co parę godzin zostają
Nagrodzone pojedynczymi monetami
Bez daty wybicia, ale z datą przeterminowania
Bo w przeciwieństwie do uczuć
Ta waluta może się zestarzeć
I ostatecznie ugrząźć w przykrej szufladzie
Zamknięta na kłódkę i niezgrana z podziwem
Umieszczona gdzieś w połowie
Drogi na wzgórze stabilizacji
Gdzie zaprowadzić mogą tylko
Odważne kroki wrażliwości
Symfonii o małej dziurce
W wielkiej szarej ścianie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania