Poprzednie częściCzarna Błyskawica - Rozdział 1

Czarna Błyskawica - Rozdział 20

Powieki ciężkie niczym jej wina, obciążone dodatkowo wstydem oraz rozczarowaniem, nie chciała ich otwierać. Wiedziała, że znane twarze zostały zakopane, a ona nie podołała zadaniu. Pozwoliła, aby wszystkich ich zabił i to jej pistoletem. Smutek zastąpił gniew na siebie samą oraz wszystko inne. Gdzie było wsparcie? Dlaczego tak niebezpiecznego zbiega nie goniły o wiele większe siły i znacznie lepiej uzbrojone? Gdzie maszyny kroczące, gdzie flary, granaty? Tysiące pytań jawiło się w głowie, przyprawiając o silną migrenę.

— Obwiniasz siebie, jego, a może wszystkich? —Nieznany głos sprawił, że natychmiast wróciła do świata żywych. Obok szpitalnego łóżka siedział szczupły, ale dobrze zbudowany mężczyzna o włosach jasnych, dość rzadko spotykanych na terenie Imperium, mógł mieć trzydzieści, albo trzydzieści parę lat, odziany w czarny mundur znienawidzony przez wielu, ale również budzący strach u ludzi bez silnego wsparcia u wysoko urodzonych. Mieli różne nazwy, jedne cenzuralne, drugie mniej, jednak ona znała jedną: czarne błyskawice, wzięta od koloru uniformu oraz srebrnych dystynkcji na piersiach. Mało kto chciał używać koloru królewskiego w stosunku do tej frakcji.

— To przesłuchanie, czy już śledztwo? — Z trudem wypowiedziała słowa, gardło wołało o wodę, a głowa pulsowała wściekle.

— Raczej rozmowa o pracę. — Z głośnym hukiem zamknął, trzymaną w dłoniach książkę. — Mamy wszędzie swoje oczy i uszy. — Spojrzał na nią stalowymi oczyma, tak bardzo nieludzkimi i pozbawionymi emocji. — Uważamy, że zmarnujesz się, jako naczynie dla dziecka jakiegoś durnego podstarzałego szlachcica, a chyba rozumiesz, że po aktualnym występie raczej masz zamkniętą drogę w armii.

— Od kiedy Czarne Błyskawice rekrutują osobiście? — Zupełnie zapomniała, że używa potocznej formy.

— Śmiem powątpiewać, czy ktokolwiek rozwiał opary strachu, czy też paniki i spojrzał na naszych funkcjonariuszy rzeczywistym okiem, nieprzebarwionym bajkami, czy innymi przesadzonymi bzdurami, których tak wiele na nasz temat. — Złączył dłonie i rozsiadł się wygodnie. — Jesteśmy normalnym odłamem, wprawdzie nie podlegamy nikomu innemu niż Imperatorowi, jednakże wciąż pozostajemy ludźmi, bardziej skrytymi i posługującymi się dość wątpliwymi moralnie narzędziami, ale nadal ludźmi. Jednak nie mamy czasu na dywagacje o tajnej policji. — Palcami wskazał na odłożoną na stoliku księgę. — Dzień dopiero się zaczął, dlatego dam ci szansę do wieczora. Zapoznaj się z tą księgą i podejmij zadanie. Zostałaś sama, możesz albo wrócić do domu, wpuścić do swojego łoża, wybranego przez rodziców małżonka, albo stać się fundamentem naszej frakcji i eliminować takich, jak tamten szaleniec. — Założył ręce za siebie i powolnym krokiem, opuścił salę.

Emilia zamknęła oczy, lecz nie chciała usnąć, popaść w ten przyjemny niebyt. Niestety słowa nieznajomego upewniły ją o tym, o czym doskonale wiedziała. Nawet jej adiutant... W wyobraźni widziała twarze rodziców, którzy w głębi ducha jednak byli nią rozczarowani. Szybko jednak zacisnęła mocniej powieki, nie mogła sobie pozwolić na łzy. Płacz to oznaka słabości, a słabość prowadziła do śmierci, albo – co gorsza – do życia bez jakiekolwiek sensu, przepełnionego rutyną kury domowej, wiecznej dekoracji.

Jak bardzo chciałaby, aby ktoś wszedł i powiedział jej, co ma robić, bądź obudzić się w koszarach, a wszystko to okaże się tylko złym snem. Bzdurna nadzieja. Z ledwością dźwignęła ciało do pozycji siedzącej, skąd mogła dostrzec widok za najbliższym oknem. Słońce świeciło, w oddali krzyczały radośnie dzieci, ciężarówki oraz samochody głośno dawały o sobie znać. Ciężkie barki z racji na rozmiary nie miały wstępu do miasta, na ich wspomnienie na ustach Emilii wykwitł lekki uśmiech. Warzy się jej przyszłość, a ona myśli o jakiś pojazdach.

Spróbowała wstać, jedna bosa stopa, druga, chwyciła za ruchomy stojak od kroplówki i ruszyła w stronę szyby. Pobliski zielony park kusił przestrzenią i wyobcowaniem, jednocześnie kontrastował z żołnierzami maszerującymi do pojazdów. Błoga natura, kontra brutalna ludzka przemoc. Musiała jednak wrócić do łóżka, słabość powoli ogarniała ciało. Gdy usiadła z powrotem, dopiero wtedy wzrokiem pobłądziła po pokoju, aby ocenić otoczenie. Puste ściany ze schodzącą farbą, której barwa przestała być rozpoznawalna, dziwna aparatura, mająca swoje lata, aktualnie wyłączona, przycisk przy białych drzwiach, uruchamiający kryształ, odpowiadająca za oświetlenie oraz mały stolik, stojący przy mało wygodnym łóżku. Emilia mogła być zadowolona, dostała izolatkę.

Jej spojrzenie padło na pozostawioną księgę w kolorze szkarłatu ze złotymi literami: "Biuro Wewnętrzne", jak brzmiała niegroźna, oficjalna nazwa tajnej policji. Z lekkim oporem i strachem podniosła ją i otworzyła. Na licznych stronach widniały imiona, nazwiska wraz czarnobiałym zdjęciami, niektóre były przekreślone inne określone: "brak kontaktu?". Wraz z czytaniem zrozumiała, z czym ma do czynienia. Przedstawili tutaj poszukiwanych za liczne zbrodnie. Gwałty, rozboje, szpiegostwo, morderstwo. Wszystko to podzielone na trzy kategorie: brązową srebrną i złotą, gdzieniegdzie dostrzegła czarną pieczątkę, która nie wiadomo, co oznaczała.

Państwo musiało użerać się z wieloma wrogami i to ci wewnętrzni stanowili największy cierń w oku. Obróciła przedmiot, lecz prócz okładki nic na nim nie znalazła. Z chęcią dopisałaby wiele nazwisk, których normalna policja, czy też straż miejska mogła, co najwyżej poklepać po ogromnych plecach. Szumowiny na wysokich stołkach, krwawiący, jak każdy, z błękitną linią tylko w domyśle. Cisnęła ze złością tomem w ścianę, powodując hałas.

Nie zirytowały ją ani lista, ani nadęci arystokraci, lecz zupełnie inny fakt, który uświadomiła sobie, gdy w myślach rozważała plusy i minusy tajnej policji. Nieznajomy próbował jej wcisnąć bajeczkę o tym, jakie ona posiada umiejętności, jak szkoda, by było, gdyby wróciła do roli podtrzymywania ciągłości rodu... Bujdy wyssane z ust kłamcy... Prócz tego, że potrafiła zabić kogoś bezlitośnie, tylko dlatego, że potraktował ją jak lalkę, nie sławiła się niczym istotnym. Więc o co tu mogło chodzić?

Kiwnęła dłonią do pielęgniarki, że nic się nie stało. W zmęczonych oczach wyczytała wyczerpanie i strach, niestety nie wiedziała, czy zastąpiła je ulga, ognistowłosa zniknęła tak szybko, jak otworzyła niespodziewanie drzwi. Emilia oparła głowę na poduszce i w wygodnej pozycji, zaczęła rozmyślać. "Z jakiej frakcji mógł być ten nieznajomy? Czy wysłał go ojciec, abym nie musiała wracać? Nie, nie.", przykryła dłonią oczy. "Wątpię, aby wiadomości, aż tak szybko dotarłby do pałacu, zresztą matka na pewno usłyszałaby najszybciej... A to mogłoby skończyć się tylko w jeden sposób...". Twarz rodzicielki stanęła jak żywa w pamięci dziewczyny. Smutek połączony z rozczarowaniem oraz mina, mówiąca, że miała racje. Nie pozwoliłaby, aby takie niebezpieczeństwa spotkałoby jej córkę ponownie. "Czyżby więc opozycja? A może jeszcze ktoś inny? Chcą mnie, mojego ciała, a może kontroli? Cholera, to za dużo, jak na mój zmęczony umysł", pulsowanie w głowie stawało się coraz bardziej nieznośne.

— Widzę, że lektura nie przypadła do gustu... — Nieznajomy pojawił się, gdy tylko słońce powoli zanikało za horyzontem, z dłońmi schowanymi za plecami, w czarnym, długim płaszczu, twarzą jak maska, przypominał posłańca śmierci, albo jej całkowite uosobienie.

— Nie... To nie t.... — Przez gonitwę myśli zupełnie zapomniała o pozostawionym przedmiocie. — Posłużyła jako... wyładowanie frustracji. — Nie była zadowolona z odpowiedzi.

— Poleciłbym zupełnie inną lekture, no ale zawartość tej nie wymaga większego zaangażowania, aby móc o niej kontynuować rozmowę. — Emilia dałaby wiele, aby móc zakończyć ją w kilka sekund. Gość wzbudzał u niej gęsią skórkę. — Wnoszę jednak, że poukładałaś sobie pewne rzeczy w głowie.

— Być może, jednak za nim o tym, zagramy w otwarte karty.... — Spojrzała na niego spokojnym, chłodnym wzrokiem. — Każdy z obecnych tutaj wie, że prócz uporu oraz szczęścia nie mam żadnych nadzwyczajnych talentów. Pomińmy podchody, chce w miarę prawdziwego wytłumaczenia, w które mogłabym uwierzyć. — Poprawiła włosy, opadające na czoło. — Czystą prawdę trudno uzyskać, szczególnie z ust tajnego funkcjonariusza...

— Nie sposób odmówić ci pewnej dozy przenikliwości... — Uśmiechnął się, lecz próżno szukać było w tym uśmiechu czegoś pozytywnego. Wyrachowany, sadystyczny, a zwierciadła duszy skutecznie ukazywały jego prawdziwą naturę. — Nie ukrywam, że przybywając, miałem za całkowitą pewność znaleźć tutaj naiwną dziewczynę, która posmakowała prawdziwego, okrutnego świata, która będzie mi jadła z ręki. Jednak to żaden problem, gdzie zamykana jest jedna droga, otwiera się druga. Awansowałaś z mięsa armatniego na zwykłe narzędzie.

— A jaka to różnica?

— Nie zdajesz sobie sprawy, co daje ci najwyższa błękitna krew. — Ponownie ukrył swoje emocje, oparł się o ścianę. — Z perspektywy prawa jesteś nietykalna, póki ktoś, albo po prostu motłoch nie zrzuci waszej rodziny z tronu. A nie oszukujmy to niemożliwe. Aktualna opozycja to zbieranina patałachów, którzy nie ufają nawet własnym dzieciom. Nie są w stanie skutecznie połączyć siły, aby coś zdziałać. Nie mają nikogo w wojsku, a ilość zwolenników wśród urzędników, czy innych trochę mniej lub bardziej ważnych osobliwości można podać, używając jednej, albo obu rąk. Potrzebuje cię jako złotego klucza, aby otworzyć niektóre ciężkie drzwi i zdobyć przewagę nad Doktorem.

— Bijesz się z lekarzem o władzę? — Nie znała żadnego doktora, który mógłby posiadać wpływy w biurze.

— Nie musisz znać tego człowieka, Emilio, jednak radziłbym ci nie lekceważyć władzy, jaką posiada, a przede wszystkim jego chciwość, pragnienia są równe tym u demonów, a nawet one posiadają więcej współczucia niż on. Ta postać, jeśli go nikt nie powstrzyma, przyniesie zgubę naszemu państwu.

— I że niby ty jesteś lepszy? — Mógł wyolbrzymiać, ile chciał, jednak w jej oczach ten ktoś z opowiadania raczej nie odstawał od niego, jej rozmówcy.

— Nie, lecz moja ambicja potrafi być zaspokojona, w porównaniu do jego. — Otworzył drzwi, chwilę stanął. — Jutro o świcie przyjedzie po ciebie auto, a rozkazy o zmianie jednostki oraz dalsze instrukcje, znajdziesz w teczce na tylnym siedzeniu.

— Skąd pomysł, że się zgodziłam?

— Gdyby było inaczej, zakończyłabyś rozmowę już na początku, w końcu nawet szczury mogą być ciekawe dla księżniczki z podniebnego zamku. Nie wspominając o uporze oraz dumie, które nie pozwolą ci wrócić do rodziców. Posmakowałaś wolności, a to najgorszy narkotyk. — Nim otrzymał odpowiedź, już go nie było, pozostawiając lekko zszokowaną dziewczynę w sali. Pozostawiając sprawę własnego bezpieczeństwa, zamknęła oczy. Być może właśnie wpadła z deszczu pod rynnę.

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (49)

  • Akwadar dwa lata temu
    "...czarnym, długim płaszczu, ze stalowym, bez emocji..." - z czym stalowym?
    A tak se daję znak, że wciąż czytam.
  • krajew34 dwa lata temu
    Wzroku, ale chyba muszę pomyśleć jutro (jak oczywiście dziurawa pamieć pozwoli), inaczej rozpisać to zdanie. Dzięki za wizytę i znak zza winkla.
  • MKP dwa lata temu
    "Powieki ciężkie niczym ciężar jej winy, nie chciała ich otwierać. " - brzmi jak powtórzenie, choć nie jest - może "Powieki miala zamknięte i ciężkie od poczucia winy"

    "szczupły, ale dobrze zbudowany mężczyzna, mógł mieć trzydzieści, albo trzydzieści parę lat o włosach jasnych, dość rzadko spotykanych na terenie" - wychodzi na to, że to lata mają jasne włosy. Jakbyś dał "szczupły, ale dobrze zbudowany mężczyzna około trzydziestki o jasnych włosach, dość rzadko spotykanych na terenie..."

    "również budzący w strach" bez "w".

    "nieludzkimi i pozbawionymi emocjami." - emocji

    " Jak bardzo chciałaby, aby ktoś wszedł i powiedział jej, co ma robić, bądź zaraz się obudzi w koszarach, a wszystko to okaże się tylko złym snem" - coś tu nie gra może" badź obudzić się w koszarach, a wszytko to okazałoby się złym snem"

    "Przedstawili tutaj poszukiwanych za liczne zbrodnie. Gwałty, rozboje, szpiegostwo, morderstwo. Lista poszukiwanych" - powtórzenie może "Lista przestępców"?

    Siema, to udało mi się wyłapać. Jutro sobie doczytam.
  • krajew34 dwa lata temu
    Dzięki, wstyd mi, bo kurcze nawet dzisiaj do tego kilkukrotnie zagladałem... Głowa widzi, że dobrze, a tak nie jest. Jutro ponownie nad tym zasiądę Dzięki za wizytę.
  • MKP dwa lata temu
    krajew34
    Ale to jest normalne:)
    Sto razy sam przeczytasz i nie znajdziesz, a ktoś raz spojrzy i znajdzie. Ty masz te obrazy w głowie inni muszą dokładnie przeczytać, żeby wykreować obraz w wyobraźni, dlatego bardziej się skupiają na cudzym tekście.
  • Vespera dwa lata temu
    "Szumowiny na wysokich stołkach, krwawiący, jak każdy, z błękitną tylko w domyśle." - chyba urwało "krwią" - też daję znać, że czytam.
  • krajew34 dwa lata temu
    Tu akurat świadomy zabieg, ale musze tu dodać coś, aby powtórzenia nie było. Czasem mam wrażenie, że covid mi wyżarł część mózgu, bo czytam, czytam te moje wypociny, a wszystko wydaje się idealnie... dzięki za machanie zza winkla.
  • MKP dwa lata temu
    "Obróciła przedmiot, lecz prócz okładki nic na niej nie znalazła." - na nim.

    "Jakie ona posiada umiejetności, jak szkoda, by były, gdyby wróciła" - umiejętności i by było

    "Twarz rodzicielki stanęła jak żywa w pamięci dziewczyny. Smutek połączony z rozczarowaniem oraz mina, mówiąca, że miała racje. Nie pozwoliłaby, aby takie niebezpieczeństwa stanęło" jedno stanąć lepiej wymienić na coś.
  • krajew34 dwa lata temu
    Widzisz, co mi się ubzdurało, że końcówka ma dotyczyć okładki, a nie przedmiotu? W drugim to chyba uraz mózgu, zresztą to ostatnie też. No cóż dzięki, może jeszcze wieczorem ponowne zerknę na tekst, tym razem wyraz po wyrazie.
  • MKP dwa lata temu
    krajew34
    Nie biczuje się tak
    W moim też są takie kwiatki?
  • krajew34 dwa lata temu
    MKP to takie lekkie wkurzenie na siebie samego, bo się patrzy i patrzy i wydaje się jakbym patrzył w próżnie. Jakby mózg mówił, a może by takie pierdzielić to i pojechać w Bieszczady?
  • MKP dwa lata temu
    Ale, że w Bieszczadach się mniej błędów robi?
    A ch...j, to ja też jadę:)
  • krajew34 dwa lata temu
    Mnie się nie pytaj, czasem mam wrażenie, że zarówno mózg i serce mają swój własny rozum i świat... :)
  • MKP dwa lata temu
    krajew34
    Nikt nie mówił, że będzie lekko. Pisanie to trudne hobby.
  • krajew34 dwa lata temu
    MKP ale satysfakcjonujące, niezależnie od efektu.
  • MKP dwa lata temu
    krajew34
    No właśnie:) Gdyby nie cieszyło to by człowiek, w coś innego się bawił.
  • Darek Berodo dwa lata temu
    usunięto
  • krajew34 dwa lata temu
    Chyba kogoś zapiekła duma, bądź kolejny troll na portalu. :) Nie wkleiłem całego twojego tekstu, tylko przy wklejonym akapicie, nie tekście dla lepszego zrozumienia dałem opinie, polecałbym schować ego i przeczytać dokładnie. Więc nie wiem, gdzie ty widzisz podobieństwo do wklejenia całego kogoś tekstu.
  • MKP dwa lata temu
    krajew34
    Dlatego czasami nie warto pomagać:)
  • krajew34 dwa lata temu
    MKP no właśnie widzę... a spójrz pod mój komentarz pod jego pracą... Człowiek chce wpaść pod nowe nicki, a i tak dostaje rykoszetem.
  • MKP dwa lata temu
    krajew34 Wiem czytałem go i uważam, że byłeś bardzo delikatny?
  • krajew34 dwa lata temu
    MKP w końcu każdy ma prawo tworzyć, można nawet w pewien sposób docenić Marg, jej reakcja w porównaniu do innych jest o niebo lepsza.
  • krajew34 dwa lata temu
    MKP ciekawe, czy teraz do ciebie przyjdzie. :)
  • MKP dwa lata temu
    krajew34
    No cóż, jak coś publikujemy to zawsze się komuś nie spodoba. Już raz dostałem nalot jedynkowy za wyrażanie opinii??
  • MKP dwa lata temu
    krajew34
    Pewnie.
    Jak mnie coś nie ciekawi to nie czytam dalej.
    Jak widzę, że ktoś sobie nie życzy pomocy i wypunktowania błędów to nic na siłę.
    Korekta na zamówienie to koszt kilku tysięcy zł, dlatego ja zawsze doceniam, że ktoś zadał sobie trud i coś wyszukał u mnie w tekście.
  • krajew34 dwa lata temu
    MKP nawet pomijając ten aspekt finansowy, to przede wszystkim liczy się praca w to włożona. Nawet jeśli mi się nie spodoba, to ktoś zadał sobie trudu, aby napisać spory komentarz. Wychodzę z założenia takiego, że trzeba mieć szacunek dla czytelnika, chociażby odpowiedzieć krótkim dzięki za wizytę albo przeczytać po prostu. Dużo kosztuje pozbycie się dumy, która najchętniej roztrzaskałaby komentującego w drobny mak, z każdego komentarza da się coś wyciągnąć dla siebie i tego trzeba się trzymać.
  • MKP dwa lata temu
    krajew34
    No chyba, że ktoś napisze "Nie podoba mi się", z takiego nic nie wyciągniesz.
  • krajew34 dwa lata temu
    MKP no niby tak, jak zresztą przy gniocie, czy innych podobnych. Trochę wtedy irytuje, bo pytasz siebie, dlaczego? Choć przeważnie jest to na początku, a potem znika.
  • MKP dwa lata temu
    krajew34
    Myślę, że taki jest cel trola: żebyś się dołował i zastanawiał.
    Nie wolno karmić troli?
  • krajew34 dwa lata temu
    MKP pytanie kto jest trollem, a kto zbyt dumnym człowiekiem, tu jest pies pogrzebany.
  • Darek Berodo dwa lata temu
    krajew34 Troll na portalu? Też masz pomysł, u mnie wszystko szło dobrze do kiedy nie wszedłeś ty. Napotkałem u innej osoby podobny komentarz od ciebie tam same krytyki. Za krytykę się może weź nie za pisanie, ci lepiej idzie.
  • MKP dwa lata temu
    krajew34
    Ktoś może trolować, bo jego dumą została urażona. Trzeba dopuszczać istnienie hybryd.
  • krajew34 dwa lata temu
    Darek Berodo dobrze, bo nikt nie ocenił? Jak spytasz się kogokolwiek na opowi, powiedzą ci, że nie jestem osobą, która sroga krytykuje. Są osoby, które zjechały, by cię od góry do dołu. A ta osoba o której wspominasz ( Aleksandra30) widzę też podchodzi do krytyki jak ty. Ani ja ani ty nie jesteśmy wybitni, różnica jest taka, że ja o tym wiem, ale chyba ty nie... Oceniam obiektywnie, jak coś mi się spodoba to pisze, jak nie to też, jeśli liczyłeś na słowa wyłącznie pochwalne, polecam inny portal. Pomyśl sobie, że skoro ja, który raczej nie ma wielkich kryteriów oceniłem to tak, jak oceniłem, to jak to ocenią inni? Trzeba liczyć się z tym, że publikując, narażasz się na wszelkie opinie. Ja sobie nie mam nic od zarzucenia, dostałeś opinie, być może krytyczną, ale nie tragiczną
  • krajew34 dwa lata temu
    MKP też prawda, albo żyć w bańce z powodu braku komentarzy, bądź komentarzy samych pochwalnych, że pisze się wielkie dzieła.
  • MKP dwa lata temu
    krajew34
    Żyjąc w bańce nic nie usprawnisz, ale niektórzy tak lubią, i trzeba im na to pozwolić.
  • Darek Berodo dwa lata temu
    krajew34 " Ani ja ani ty nie jesteśmy wybitni, różnica jest taka, że ja o tym wiem, ale chyba ty nie..." Oczywiście że wiem a wszedłem na ten portal częściowo dla zabawy żeby zobaczyć jak to jest.
  • krajew34 dwa lata temu
    Darek Berodo gdyby to było dla zabawy i rzeczywiście miałbyś dystans do siebie, to inaczej byś zareagował.
  • Darek Berodo dwa lata temu
    krajew34 Przecież nie jestem pisarzem czy poetą a co do zareagowania już wspomniałem, jedna osoba może zepsuć wszystko.
  • krajew34 dwa lata temu
    Darek Berodo jesteś twórcą, a publikując musisz liczyć się z opinią inną od twojej. Przeczytaj na spokojnie jeszcze raz mój komentarz pod swoim tekstem, a zobaczysz że nie jest tak krytyczny, jak myślisz.
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Darek Berodo czytałem komentarz krajew'a. Merytoryczny i pomocny. A autor pisze dobrze, a przed tobą długa droga. Będzie krótsza jak docenisz krytyczne komentarze.
    Pozdr
  • Darek Berodo dwa lata temu
    Dobra, skończmy ten temat wyjdzie wszystkim na dobre. Pozdrawiam!
  • Atriskel dwa lata temu
    Czy naprawdę płacz to oznaka słabości? Sorki, ale nie przeczytałam tekstu, postaram się później, ale rzuciło mi się w oczy to zdanie o płaczu. ... przecież czasem nawet najsilniejsi płaczą- w tym nie ma nic złego - po to mamy łzy, by je czasem wylać, bo lepiej, by wyszły na wolność niż dusiły nas w środku
  • krajew34 dwa lata temu
    Płacz przynosi ulgę, płakać może ze szczęścia, jasne to prawda, ale w kontekście tekstu dla bohaterki jest ostateczną granicą bezsilności, łzy oznaczają, że już nie może nic zrobić. Należy też pamiętać, że jest świecie, gdzie kobiety mają określone rolę, to nie nasz współczesny. Taka klasa średnia, czy nawet niższa ma jednak tutaj trochę większe pole manewru, niż arystokratka i to na najwyższym szczeblu. Emilia nie ma tak naprawdę wyboru, jeśli wróci do rodziców. Dali jej szansę i możliwość, jednakże to nie będzie trwać wiecznie. Z jednej strony o tym wie, a z drugiej nie widzi siebie dalej. Jest między młotem, a kowadłem, nie może sobie pozwolić na łzy, gdy nie wie, gdzie się jest. Dlatego płacz jest oznaką słabości, oznacza, że nie chce już przeć pod prąd i da się porwać swojemu losowi, a wie, że jak tylko dotrze do rodziców wieść, że przebywa w szpitalu, na pewno zechcą wiedzieć, co dalej. Jeśli nie będzie wiedziała, co robić, każą jej wrócić, zakończyć zabawę chłopięcą i stać się zwykłą panienką, wyjść za mąż, urodzić dzieciaka i uśmiechać się szeroko. To będzie dla niej koniec. Płacz oznacza też, że przyznaje się do błędu, próbowania wyrwać się z określonego schematu. Jak widzisz płacz można określić w zależności od kontekstu i osoby.
  • Atriskel dwa lata temu
    krajew34 Przyznam się, że dopiero teraz przeczytałam cały tekst i muszę Ci powiedzieć, że szczęka mi opadła ... przypomniał mi o mnie samej i o rzeczach, których próbuję zapomnieć i .....rzeczywiście są takie chwile, w których płakać się nie da- choćby nawet się chciało to nawet łzy nie potrafią z oczu wyjść - to jakby autoblokada/ autoobrona wtedy, kiedy trzeba działać szybko i być twardym- wtedy kiedy nie ma się siły, by ustać- trzeba zacisnąć zęby..wtedy, kiedy nawet śliny przełknąć się nie da.... ..lecz kiedyś i tak te łzy wyjdą- może teraz zasnęły- zamarzły , bo musiały ... gdyby wypłynęły- zamgliłyby cały świat wokół...

    Bardzo intrygujący i inspirujący text. Przepięknie słowa dobrane. Film pewnie nie byłby tak piękny jak te słowa ciekawo dobrane i super pomysł oczywiście ;-))) pozdrawiam serdecznie
  • krajew34 dwa lata temu
    Atriskel niekiedy bywa, że łzy zostały wypalone, a serce stało się zimnym głazem. Niestety prowadzi to do różnych tragedii. Tekst to tylko moja pisanina, nic wielkiego, ale cieszę się, że spowodował jakiekolwiek emocje.
  • Atriskel dwa lata temu
    krajew34 o tak, gdy człowiek jeszcze potrafi uronić łzę to jeszcze nie jest tak źle ... gdy natomiast oko suche, bo łzy zamroziły serce to wtedy, granica wytrzymałości stoi na włosie.
  • krajew34 dwa lata temu
    Atriskel jednak trzeba jeszcze uważać na fałszywe łzy, w końcu nawet potwory się rodzą, jednak większość się nimi staje. Mam wrażenie, że człowiek przychodzi na świat z równym podziałem dobra i zła, gdyż jeszcze nie wie, co tak naprawdę nim jest. Późniejsze wydarzenia, ludzi sprawiają, że szale powoli przechylają się w jedną stronę. Chociaż powiadają, że nawet potwór może pokazać serce dla jednej osoby... Człowiek z pozoru wydaje się prostą istotą, przypominającą zwierzę, jednakże, gdy dochodzą do tego emocje oraz rozum, istota ludzka bardziej podobna jest do skomplikowanego komputera, niż bestii. Niestety dzisiejszy świat pragnie, byśmy byli niczym nieskrępowanymi zwierzętami, opartymi wyłącznie na prymitywnych (jednakże niezaprzeczalnie ważnymi, ale nie jedynymi) pragnieniami. W końcu takich najłatwiej kontrolować, pod pozorem wspaniałej wolności. Niestety świat nigdy nie będzie stał pośrodku, przechodząc ze skrajności w skrajność. Co to byłby za skandal dla osób najwyższych stołkach, gdyby okazało się, że zwykli ludzie nie muszą się żreć? Jesteśmy ulotnymi chwilami, momentami, a kłócimy się, jakbyśmy byli elfami z ponad tysiącletnimi bytami.
  • Atriskel dwa lata temu
    krajew34 Stawiam 5 :)
  • Atriskel dwa lata temu
    O tak diabeł potrafi być doskonałym aktorem, a łzy fałszywe to próba manipulacji nad naszą osobą.
    To jaki się człowiek rodzi...hmmm Czy dzieci mają w sobie nienawiść? Nie ...Są takie słodkie niewinne a czego najbardziej potrzebują to miłość. Myślę, żę w momencie poczęcia to dziecko jest czyste, niczym nieskażone takie jak było na początku świata- zaprogramowane na miłość, ale tak jak mówisz z bazą danych i mózgiem, kierującym nimi, a w momencie poznawania świata wybiera drogę, ktrórą chce podążać.
    Myślę, że dorosły człowiek to mieszanka ulepiona z przeżyć, lekcji, wyborów itd....możnaby pisać tu elaboraty, by tyle tematów poruszyłeś w jednym miejscu :-))
    Rządzący od wieków wymyślają różne sposoby, by kontrolować ludzkość a ograniczając naszą wolność robią sobie ku temu ścieżkę...Skłócone społeczeństwo to chaos, a błądzącego łątwiej przeciągnąć,na którąś stronę.
    Pięknie to napisałeś:"..jesteśmy .. elfami z ponad tysiącletnimi bytami..." a życie to nasza bajka jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna :-0)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania