Poprzednie częściDreszcz owiec

Dreszcz owiec 10 (koniec)

Michael nad wyraz szybko zlokalizował strych. Drzwi okazały się niezamknięte, a po wyjściu po kilku schodkach znaleźliśmy się w królestwie Feliksa.

Różne rzeczy sobie wyobrażałem po tym jak Lestrange roztaczał wizje okrutnych eksperymentów i swoich mitycznych kolegów. Natomiast jedno było pewne. Nie znaleźliśmy tam Aveline.

Pierwszą rzucającą się w oczy rzeczą był komputer stojący w centrum pomieszczenia. Na monitorze znajdował się obraz z kilku kamer rozmieszczonych na terenie rezydencji. Ktoś obserwował każdy nasz ruch i najwyraźniej czerpał z tego perwersyjną przyjemność. Nawet na strychu znajdowała się jedna z kamer. Były wyjątkowo dobrze ukryte.

Do monitora przyczepiono karteczkę z napisem: "O północy wszystkie karty zostaną odkryte".

Nie miałem pojęcia, która jest godzina. Zastanawiałem się jednak, o co chodzi. Wszystko zdawało się mocno pokomplikowane.

Strych wypełniały pudła pełne starych zabawek i czasopism wędkarskich. Prawie jakby czas się zatrzymał. Widoczek pobudził kilka wspomnień, ale odrzuciłem je szybko. Kolegów Feliksa nie było w pobliżu. Michael za to znalazł niewielki magnetofon. Po uruchomieniu usłyszeliśmy ryk bestii.

- Czyżby to był nasz niedźwiedź? - zdziwiłem się. Ktoś tu wyraźnie próbował nabić nas w butelkę.

- Wszystko było ukartowane - powiedział Michael. - Od początku do końca.

- Ale po co?

- Dla publiki. Stoisz w centrum reflektorów.

Nie rozumiałem, o co mu chodzi. Zresztą nie miałem czasu się zastanawiać. Ktoś zaszedł mnie od tyłu i przyłożył mokrą ścierkę do twarzy. Po chwili odpłynąłem w niebyt.

;;;;;;)

Ocknąłem się przywiązany do krzesła. Za wysokim kontuarem siedzieli mój wuj i Lestrange. Nie wiedziałem gdzie się znajduję, była to nieodwiedzana wcześniej część rezydencji. Wyglądała trochę jak plan zdjęciowy do horroru.

- Jeszcze chwilka, a wybije północ - powiedział wuj. - Możemy zaczynać.

Lestrange wstał. W rękach trzymał elektryczną piłę.

- Pewnie zastanawiasz się, po co ta szopka. Te wszystkie kamery i inne duperele. Otóż za chwilę poznasz odpowiedź, a jednocześnie twój koszmar się skończy. Wszystko sprowadza się do dwóch słów. Spadek i show. Twoje przerażenie napędza oglądalność.Tak, właśnie w tym momemcie oglądają cię tysiące, a moze nawet miliony. Widzą jak zlałeś się w majtki i trzęsiesz ze strachu.

- Wcale nie... Wcale się nie trzęsę.

- Mniejsza z tym. Myślałeś, że tak łatwo dostać spadek? Że pieniądze same spadną ci z nieba? Nie, trzeba się namęczyć, żeby zarobić. Brałeś nieświadomie udział w pewnej grze, wyreżyserowanej w prawie każdym punkcie. I zaraz się przekonamy, czy zasłużyłeś na nagrodę. Lestrange, utnij mu rękę.

- Co takiego? - wykrzyknąłem, gdy kamerdyner włączył piłę i zaczął się zbliżać w moją stronę. - Nie!

- Nie chcesz spadku?

- Nie chcę żadnego pieprzonego spadku!

- No dobrze mamy to. Cięcie!

Nagle tuż przy mnie pojawił się facet ubrany w szary prochowiec i rozciął więzy.

- Witam, jestem Alfred Novak, pseudonim Hitchcock. Brałeś udział w reality show o nazwie Dreszcz owiec, wyreżyserowanym przez najbardziej popieprzonego reżysera w historii, czyli przeze mnie.

- Co? Jakim prawem...? Nie zgadzam się. RODO. Żądam zamazania twarzy. W ogóle nie możecie tego wyemitować.

- Pierdol się, koleś. Wszystko jest w necie. Nie możesz nic zrobić, co najwyżej possać mi pałę.

- Co? Żądam adwokata.

- Dobra, koniec nagrywania. Publiczność już dostała orgazmu na widok tego obsranego faceta. Zarobiłem miliony i tylko to się liczy.

Obok mnie przebiegali jacyś obcy ludzie. Pudrowali nos Alfredowi Novakowi, śmiali się, rozmawiali. W pewnym momencie jeden z nich zapytał, wskazując na mnie palcem:

- Co z tym kolesiem zrobić?

- W dupie to mam. Wypieprzcie go gdzieś pod mostem.

Wywieźli mnie za las i zostawili. Spadku nie dostałem, a do tego stałem się lokalnym pośmiewiskiem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • wicus 04.08.2020
    Muszę przyznać, że nie spodziewałem się takiego zakończenia. Mówiąc całkiem szczerze, Autor tak mistrzowsko ułożył tę historię, że trudno było przewidzieć cokolwiek. Roztacza ona niesamowity klimat, pełen życia, napięcia i humoru Wielkie gratulacje i niskie ukłony dla Autora.
  • fanthomas 04.08.2020
    Dzięki wielkie za dotrwanie do końca tej historii :)
  • Clariosis 05.08.2020
    Zaprosiłeś mnie, więc jestem. :)
    Z jakiegoś powodu na początku tytuł przeczytałam jako "DESZCZ Owiec" i zastanawiałam się, o czym to może być... Dopiero potem zrozumiałam że chodzi o DRESZCZ ;) Uwielbiam gdy ktoś wyciągnie z jednego niepozornego słowa drugie znaczenie, ale nasz piękny język pełen jest takich heheszków.
    Co do samej historii, to muszę Ci przyznać, że naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyłeś. Sam sposób opisu historii wydaje się bardziej "dojrzalszy" niż w przypadku Kszyku gdzie absurd pokrywa absurd, a to wszystko jeszcze jest polane absurdem niczym piętrowe ciasto pokryte lukrem - mianowicie cała historia sprawia pozorne wrażenie iż jest pisana "zupełnie poważnie", a przeplata się w niej Twój styl i humor. I przyznaję zupełnie szczerze, że ten zabieg naprawdę, ale to naprawdę mi się podoba. Nie ma tu na siły ukrywania czegokolwiek, gdyż wiadomo, że całość jest absurdalna, a jednak opisałeś to w tak kapitalny sposób, że efekt tej pozornej powagi nadaje całości niesamowity wyraz. A to zakończenie, ha~ha, piękne po prostu. Tak można by w sumie podsumować każde reality show bądź paradokumenty. ;)
    Za wszystkie części pięć. Pozdrawiam i widzimy się, mam nadzieję, wkrótce!
  • fanthomas 05.08.2020
    Dzięki, no nawet nieźle mi się tę historię pisało

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania