Klątwa (list pierwszy)

Kair, 1 września 1920 roku

 

Najdroższa Natalie.

To doprawdy niezwykłe, że człowiek zdolny jest w tym samym momencie skakać z radości i jednocześnie pogrążać się w rozpaczy. Tak właśnie dzieje się obecnie w moim przypadku. Spieszę zatem z wyjaśnieniami.

Z jednej strony odczuwam niewysłowioną radość z powodu dotarcia na miejsce, w którym tak bardzo pragnąłem się znaleźć. Jak Ci wiadomo, odkąd dostałem się na studia archeologiczne, za cel obrałem sobie wyprawę do Egiptu. Rzecz jasna, nie było to tylko moje marzenie, lecz nie mam najmniejszych wątpliwości, że żaden z moich kolegów nie był nigdy w równym stopniu zdeterminowany, by wcielić je w życie. Przez ostatnie trzy lata uczyłem się pilnie i robiłem wszystko, co w mojej mocy, by zaimponować profesorowi Smithowi i tym sposobem wywalczyć sobie przepustkę na organizowaną przez niego rokrocznie ekspedycję do "Kraju Faraonów". I jak widać, moje starania ostatecznie przyniosły zamierzony skutek.

Odczuwam radość i ekscytację na myśl, że to właśnie w tym miejscu będę mógł rozpocząć swoją karierę poszukiwacza przygód. Jest tu tyle do odkrycia, że aż trudno to sobie wyobrazić. Co prawda, muszę jeszcze uzbroić się w cierpliwość, bowiem pierwszy tydzień przeznaczony jest na różnego rodzaju szkolenia, jednak pociesza mnie myśl, że w tym czasie będę mieć okazję do zwiedzenia Kairu, a następnie Gizy. Jak zatem widzisz, przede mną cały wachlarz atrakcji, nim przystąpię do pracy, która w nie mniejszym stopniu będzie stanowić dla mnie czystą przyjemność.

Z drugiej zaś strony me serce przepełnia głęboki żal z powodu faktu, że czeka nas blisko półroczna rozłąka. Wspominałem Ci już, że robiłem wszystko, co w mojej mocy, by przekonać profesora, abyśmy mogli zabrać Cię ze sobą. Poinformował mnie jednak, że uczelni nie stać na fundowanie podróży oraz pobytu osobom, które nie będą brały udziału w wykopaliskach. Nie ukrywam przed Tobą, że jest to sporych rozmiarów łyżka dziegciu, która w dużym stopniu mąci mają radość z powodu wyczekiwanego od dawna wyjazdu.

Nie mam jednak najmniejszych wątpliwości, że przetrwamy tę niełatwą próbę i już za kilka miesięcy wpadniemy sobie w ramiona, ciesząc się wspólnie z mojego powrotu. Będę do Ciebie pisać regularnie i liczę na to, że każdy mój list spotka się z Twoją odpowiedzią. Egipskie słońce nie sprawi, że moje uczucie względem Ciebie wyparuje niczym woda na środku pustyni, masz na to moje słowo. Ufam przy tym, że Twa miłość do mnie również nie ostygnie.

Przywiozę Ci jakąś ładną pamiątkę. Zrobię też kilka zdjęć, abyś mogła zobaczyć, w jakich warunkach obecnie bytuję.

Pozostajemy w kontakcie. Bądź zdrowa moja miła i pamiętaj, że pomimo dzielącej nas odległości, sercem i myślami jestem przy Tobie.

Twój oddany,

Walter

 

cdn

 

J. T.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Józef Kemilk dwa lata temu
    List ok
    5
  • Jordan Tomczyk dwa lata temu
    Dziękuję bardzo i pozdrawiam ?
  • EksperymentSpołeczny dwa lata temu
    Sztuka pisania listów zanika w naszych czasach. Szkoda.
  • Jordan Tomczyk dwa lata temu
    Niestety, to prawda. Oby w przyszłości przeżyła swój renesans. Dziękuję za komentarz?
  • Proszę o usunięcie kategorii: Praca konkursowa: Literkowa Bitwa na Prozę
    Ponieważ zakłóca nam wątek konkursowy!

    Literkowa
  • Jordan Tomczyk dwa lata temu
    W porządku, usunięte ?
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Jordan Tomczyk↔Elegancko tak. Trochę jak drzewiej bywało. Aż słychać na białej kartce listownej, muśnięcia stalówki, z której spływa atrament, wyczarowując literki, kreujące myśli)↔Pozdrawiam?:)
  • Jordan Tomczyk dwa lata temu
    Bardzo dziękuję za tak pozytywną i zarazem barwną opinię. Również pozdrawiam!?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania