Poprzednie częściKrople życia, Prolog

Krople życia, 19. Pomysł i śmierć.

Mogłam po prostu zostawić Lily i Nicka. Najpierw zabiliby ich, a ja miałabym czas na ucieczkę, ale nie byłam w stanie. Czasem trzeba podjąć taką decyzję, by później móc spojrzeć w lustro, nie wzdrygając się na swój widok. Rzuciłam, więc krótkie ,,Uciekajcie!", a sama powaliłam ich wyobraźnią i też zaczęłam uciekać. Lily i Nick, przerażeni, nic nie rozumiejący, biegli za mną. Dwaj mężczyźni wstali i zaczęli za nami podążać.

Skręciłam gwałtownie w uliczkę i znalazłam się na parkingu. Trudno mi się biegło w szpilkach, ale cóż poradzić. A później Lily się przewróciłam. Pomogłam jej się podnieść, a następnie stanęłam oko w oko z dwoma łowcami nagród. Zostałam mocno uderzona. Upadłam na asflat, uderzając w asfalt głową, Lily pisnęła, ale nie ruszyła się z miejsca. Przetoczyłam się na bok, nim zdążyli na mnie narzucić siatkę. Sprawnie podniosłam się na nogi, ignorując zawroty głowy. Jeden szybki obraz i obaj leżeli przygnieceni słupami telefonicznymi. Że też nie wpadłam na to wcześniej! Wiedziałam, że na długo ich to nie zatrzyma. Znów rzuciłam się do ucieczki, a Lily i Nick biegli za mną, ciężko dysząc. Wbiegliśmy do budynku w którym mieszkałam, a następnie zamknęłam drzwi od mojego apartmentu potężnym zaklęciem. Lily oparła dłonie na udach, ciężko oddychając.

- Co to było?- wydyszał Nick

- Zabójcy- odparłam, oddychając płytko.

Wiedziałam, że moje zaklęcie na długo nie zadziała. Dawało mi góra pół godziny nim się dostanął. Piętnaście minut jeśli pojawi się sam Kol. Chwyciłam świeczki i je zapaliłam. Wzięłam miskę i zdjęłam naszyjnik oraz pierścionek, wrzucając je do środka. Lily i Nick przyglądali mi się jak wariatce.

- Co ty robisz?- spytał chłopak

-Bądź cicho- rzuciłam i podpaliłam biżuterię

Wyobraziłam sobie coś na kształt białej mgły, przechodzącą z naszyjnika i pierścionka do mojego ciała. Po chwili poczułam jak przepełnia mnie nowa moc. Naszyjnik został z niej opróżniony. Moc krążyła teraz w moich żyłach. Ta z naszyjnika, jak i ta z pierścionka.

Biżuteria nie uległa zniszczeniu. Chwyciłam lekko osmolony naszyjnik i rzuciłam w stronę okna, ale nim rozbił szybę i wydostał się na zewnątrz, zniknął. Wysłałam je w miejsce, które pierwsze przyszło mi na myśl. Do pewnej wsi w Virgini. Więcej chyba nie muszę mówić. Pierścionek podałam Lily.

- Weż- powiedziałam- I pilnuj.

Pokiwała głową przerażona. Zerknęłam na zegarek. Mało czasu.

- Pewnie się już nie zobaczymy- uśmiechnęłam się smutno w ich stronę- Ale dziękuję.

Po tych słowach stworzyłam odpowiedni obraz i zniknęli. Jeśli wszystko dobrze poszło, to pojawią się w domu Lily.

Nie marnowałam więcej czasu, tylko dopadłam lodówkę i wyjęłam z niej krew. Miałam pomysł, niekoniecznie się on uda, ale jeśli tak, to jest szansa. Nad toreką wypowiedziałam: ,,Ad mori et resurgere", a następnie przelałam zawartość do kubka i wypiłam. Ostatni posiłek, pomyślałam z ironią.

Stanęłam przed drzwiami wejściowymi. Wiedziałam co się za chwile wydarzy. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech, a gdy je otworzyłam, moje zaklęcie pękło. Drzwi z głosnym hukie otworzyły się na oścież. W progu stał on.

Kol.

Jego oczy były odcieniu zimnego szmaragdu. Rozwiane i lekko wilgotne włosy w kolorze ciemnego blondu i lekki zarost. Jego usta były pełne. Miał ponad sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu. Był umięśniony. I przystojny. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się, a w jego oczach pojawił się jakiś tajemniczy blask. Miał na sobe ciemne jeansy, czarny podkoszulek i ciemną, skórzaną kurtkę oraz rzemykowe naszyjniki.

- Witaj, Lucette.

Uniosłam dumnie głowę.

- Lucy- poprawiłam go- Więc to ty jesteś Lukol.

- Po prostu Kol- powiedział z uśmiechem- Wejdę, nie obrazisz się?

Przestąpił próg mojego domu, a ja tylko wzruszyłam ramionami. Bałam się jak cholera, ale ostatnią rzeczą jaką chciałałam żeby zobaczył, to właśnie mój strach. Uniosłam dumnie głowę i wpatrywałam się w niego beznamiętnie.

- Wiesz, Lucy. Jestem zaskoczony. Owszem, wyglądasz dość żałośnie, cała przemoczona, ale spodziewałem się, że będziesz błagać o litość, tak jak Ester. I Rebecca.

- O nic nie będę cię błagać- odparłam sucho.

Kol zaśmiał się rozbawiony.

- Imponuje mi twoja twarda postawa, kochanie, ale ona nic nie wnosi. Nic ci nie da. Wybacz, ale i tak muszę cię zabić. Jeśli to poprawi ci humor, to powiem, że jesteś najładniejszą Powierniczką.

- Może to lepiej, że mnie zabijesz- powiedziałam- Widzisz, zniszczyłam zbyt wiele dobrych szpilek, uciekajac przed tobą.

Kol uśmiechnął się kpiąco i zrobił jeszcze jeden krok w moją stronę.

- Schowałaś go, prawda? Ale to nic. I tak go znajdę, kotku. Tyle, że ty wtedy będziesz wąchała kwiatki od spodu.

Uśmiechnęłam się w jego stronę w ironiczny sposób.

- Powodzenia w szukaniu- odparłam

Nagle znalazł się za mną. Drgnęłam niespokojnie, a ten się uśmiechnął.

- Uciekałaś przede mną pięćset trzydziesici osiem lat, a teraz tak spokojnie czekasz na śmierć? Nie uciekasz? Zawiodłem się.

Mój oddech z przerażenia był co raz szybszy. Miałam gęsią skórkę. I tyle jeśli chodzi o nieokazywanie strachu.

- Zdradzę ci sekret. Powiem, czemu klątwa na mnie nie zadziałała. Widzisz, piłem krew Pierwszej Powierniczki nim nas przeklęła. W ten sposób sam stałem się odporny i stworzyłem sposób na uśmiercenie jej. Rozumiesz? Jedynym sposóbem bym cię zabił jest wyssanie cię do końca.

Wzdrygnęłam się. Nie chciałam by mnie dotykał. Wzięłam głęboki oddech, kiedy zabrał włosy z mojej szyi. Poczułam jego oddech na mojej szyi.

- Dziękuje ci, kotku- szepnął

- Idż do diabła- odparłam nienawistnie

A później poczułam ból. Ale tylko małe ukłucie. Czułam jak mnie wypija, ogarnęła mnie senność i słabość. A później po prostu zasnęłam. Otoczyła mnie ciemność. Umarłam. Znowu.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • wolfie 23.10.2015
    Mam nadzieję, że to nie koniec Twojego opowiadania. Ten rozdział podobał mi się, bo było w nim sporo akcji. Przejrzyj tekst w poszukiwaniu literówek. Zostawiam 5 :)
  • Angela 23.10.2015
    Sporo dobrej akcji, ale też kilka powtórzeń. Ja też mam nadzieję że to nie koniec 5 : )

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania