Krople życia, 23. Wyjaśnienia
Samochód zatrzymał się przed barem leżącym poza miastem. Kol wyszedł z BMW, trzaskając drzwiczkami. Wzięłam głęboki oddech, próbując uspokoić szybko bijące serce. Wyszłam za nim, delikatnie zamykając drzwi. Mężczyzna nawet się nie obejrzał, tylko wszedł do budynku. Miałam szansę na ucieczkę... O ile by mnie wcześniej nie zahipnotyzował. Westchnęłam i weszłam do budynku za nim.
W środku panował pół mrok. Widziałam stoliki i krzesła przy nich. Bar, który wycierała jakaś kobieta grubo po czterdziestce. Była Afroamerykanką z czarnymi warkoczykami. Kol usiadł przy barze, a kobieta się do niego uśmiechnęła i postawiła szklankę burbona.
- Podejdź, Lucy. Melanie nie gryzie- westchnął Kol
W ciągu paru godzin jego nastawienie bardzo się zmieniło. Teraz nie był wściekły. Wyglądał na zmęczonego i zrozpaczonego. Co więcej był miły dla mnie... Nie. To za dużo powiedziane. Był znośny. Podeszłam i usiadłam przy barze obok niego. Kobieta nic nie powiedziała, ale przede mną też postawiła szklankę burbona. Mruknęłam podziękowanie i wypiłam wszystko na raz. Ja też już byłam zmęczona i przede wszystkim przerażona.
- Co się dzieje, Kol?- spytała Melanie- Tak przybity byłeś dwa lata temu, kiedy nie udało ci się złamać tego paskudztwa. I kto jest twoją piękną towarzyszką?
- Melanie, poznaj Lucy Marin. Trzecią Powierniczkę- powiedział
Twarz kobiety wyrażała zdumienie, a ja się zastanawiałam jak daleko jest wtajemniczona. Dzięki jej aurze wiem, że jest czarownicą, ale na tym moje dane o niej się kończą.
- A czy Powierniczka nie powinna być... martwa?-spytała
- Jest martwa- powiedział i wziął łyk burbona- Przynajmniej teoretycznie, bo praktycznie siedzi obok mnie.
Moja twarz nie wyrażała emocji. Strach mnie opuścił, czułam już tylko ciekawość.
- Lucy, kotku, powiedz naszej drogiej Melanie jakim cudem żyjesz- powiedział
- Od hipnotyzuj mnie- poprosiłam
Spojrzał na mnie beznamiętnie, a następnie znów wbił wzrok w szklankę, którą trzymał. Wiedząc, że nic nie wskóram, zaczęłam swoją historię, poczynając od momentu w którym pojaiwił się łowcy głów, aż do mojego zmartwychwstania.
- Wysłałeś za nią łowców nagród?
Akurat to ją zainteresowało. Kiedy Kol pokiwał głową Melanie zaczęła się śmiać.
- Musiałeś być bardzo zdesperowany- skomentowała
- Lepiej powiedz, jak to teraz naprawić, wiedźmo!- warknął Kol
Oho, kogoś poniosły nerwy.
- Uspokój się- powiedziała swobodnie, najwyraźniej tylko ja się go boję- Moc płynie w niej, a z ciała ciężko w cholerę ją uwolnić. Niemożliwe to jest. Zauważ, że ma w sobie moc. Potężną moc, Kol.
Mężczyzna słuchał jej z zainteresowaniem, a kiedy wspomniała o mocy, uśmiechnął się. Bardzo nie spodobał mi się ten uśmiech. Był zbyt zadowolony, a ja czuła, że nie wróży to nic dobrego.
- Melanie, odprawisz rytuał złamania klątwy. Wiem jak ich obudzić- powiedział zadowolony i spojrzał na mnie
Teraz to dopiero byłam przerażona.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania