Poprzednie częściKsięga Żywiołów I

Księga Żywiołów VI

~Lily~

-Halo, ziemia do Lily - powiedział cicho Matt wyrywając mnie z zamyślenia

-Yyy co? - zapytałam zdezorientowana

-Mówiłem, żebyśmy się rozejrzeli, chyba że się boisz - nie odpowiedziałam, tylko ruszyłam przed siebie. Po chwili usłyszałam za sobą kroki chłopaka. Mój strach powoli znikał, ustępując miejsca pewności siebie. Pociągnęłam go za rękę, by oświetlić sobie drogę. Nagle zobaczyłam, że na ścianie przed nami widnieje napis "Biblioteka Hairona". Pamiętałam go z lekcji historii. To on stworzył mur, za którym się teraz znajdowałam. Tak daleko od mojego świata. Ale teraz to jest mój świat. Chciałam zetrzeć kurz, żeby zobaczyć, czy jest tu coś jeszcze. Potarłam ręką o literę "H" i wpadłam gdzieś. Upadając uderzyłam się w głowę i zemdlałam

***

Nie wiem ile czasu tak leżałam, ale chyba musiało to trwać bardzo długo. Obudziłam się cała zdyszana, bo znowu przyśnił mi się ten cholerny sen. Nade mną siedział Matt trzymając mnie za nadgarstki. Gdy tylko na niego spojrzałam zabrał ręce, czekając na moją reakcję. Nie wiedziałam czemu, ale go przytuliłam, tak po przyjacielsku. Także mnie przytulił kładąc ręce na moje plecy. Po chwili szepnął mi do ucha

-Już dobrze, uspokój się - momentalnie poczułam się lepiej, bezpieczniej. Gdy już się od niego oderwałam wstałam i zaczęłam sie rozglądać. Teraz znajdowaliśmy się w mniejszym pomieszczeniu z dużą ilością regałów , na których leżały stosy książek. Poprosiłam go, by znowu rozświetlił pokój. Po chwili zaczęliśmy przeglądać po kolei wszystkie książki. Matt poszedł po te z lewej, a ja z prawej. Czytając okładkę niebieskiego tomiku zauważyłam ruch po mojej prawej. Podeszłam bliżej i dotknęłam złotej cegły, coraz bardziej wystającej z półki. Nagle sama wpadła w moje ręce. "Wielka Księga Żywiołów". Chciałam ją otworzyć, ale sama zaczęła się kartkować. W końcu zatrzymała się na stronie z napisem "Strażnicy Klejnotu". Dobra, to było dziwne... Chyba nic już mnie dzisiaj nie zdziwi. Czytałam właśnie fragment o przeznaczeniu strażników, gdy nagle pojawił się przy mnie Matt

-Tam nic ciekawego nie ma, a u ciebie? - zajrzał do mojej książki, która po chwili się zamknęła - co to było?! - zapytał zdezorientowany

-Nie wiem, ona po prostu się przede mną otworzyła

-Yyy... aha, może weźmiemy ją ze sobą? - no tak przecież trzeba wrócić na górę

-To dobry pomysł, wracajmy. Dziwnie się tu czuję - wróciliśmy do sali po około dziesięciu minutach, bo nie mogliśmy znaleźć wyjścia, ale w końcu się udało. Ustałam Matt'owi na ramiona i zaczęłam wychodzić

-Z góry też wyglądasz niczego sobie - powiedział do mnie z uśmiechem, gdy byłam już na powietrzu

-Chcesz żebym ci pomogła czy nie? - zapytałam przewracając oczami

-Poradzę sobie - tak jak mówił dał sobie radę sam. Gdy wróciliśmy do domu dochodziła dwunasta. Luck akurat jadł pizze przed telewizorem. Gdy przekroczyliśmy próg drzwi powiedział mierząc nas wzrokiem

-Już chyba wiem gdzie byliście - chodziło mu o to by brzmiało to dwuznacznie, bo nie wyglądaliśmy jakbyśmy byli tylko na spacerze. Włosy sterczały nam na wszystkie strony, a ubrania były pogięte. Za to dostał od Matt'a kuksańca w bok, gdy położył się obok niego. Zwinęłam im dwa kawałki pizzy i poszłam na swoje łóżko. Cały dzień minął mi na przekomarzaniu się z chłopakami i wysłuchiwaniu ich gadek na temat dziewczyn i balu na koniec roku. Dowiedziałam się, że jest on organizowany co roku i ma się odbyć już za tydzień. Mało mnie obchodził ten temat, więc położyłam się spać o dziewiątej. Przecież jutro zaczynam szkołę, muszę się wyspać!

***

Rano chłopcy jeszcze spali, więc weszłam pod prysznic. Później ubrałam się w zwiewną, fioletową sukienkę i uczesałam się jak zwykle w "dobieranego". Gdy wyszłam Luck przeciągał się na lóżku. Kiedy mnie zobaczył posłał mi szelmowski uśmiech. Nie zwracając na niego większej uwagi spakowałam do małej torebeczki na ramię telefon, chusteczki i kilka innych niezbędnych rzeczy. Gdy Luck był w łazience trochę zgłodniałam i poszłam do kuchni. Zjadłam szybkie śniadanie złożone z jogurtu i płatków, gdy poczułam, że ktoś na mnie patrzy. Odwróciłam się w stronę drzwi do salonu i zobaczyłam Matt'a przecierającego oczy z niewyspania. Stał przede mną w samych bokserkach z włosami rozwianymi we wszystkie strony. Taki widok mogłabym mieć co rano

Co?! Dziewczyno, co ty mówisz?!

-Mam coś na twarzy? - zapytał, przez co domyśliłam się, że patrzę na niego za długo. Otrząsnęłam się z rozmyślań i powiedziałam

-Nie schlebiaj sobie, idę do szkoły - i skierowałam się w stronę drzwi

-Nawet nie wiesz gdzie ona jest - krzyknął do mnie gdy zakładałam buty. No faktycznie, nie wiem

-To może byś mi ją pokazał? - zapytałam najmilszym głosem na jaki było mnie stać

-Poczekaj, muszę się ubrać - po dziesięciu minutach szliśmy już przez wioskę. Nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem. Wszelkie próby nawiązania ze mną kontaktu kończyły się klęską Matt'a. Wreszcie doszliśmy przed wielki, żółto-pomarańczowy budynek. Był chyba trzy razy większy od mojej starej szkoły. Na dziedzińcu rosły brzozy i wierzby i stało także kilka ławek. Przed budynkiem stało sporo osób, mimo iż lekcje zaczynają się za siedem minut. Matt uparł się, że oprowadzi mnie po szkole, ale już po chwili poszedł do swoich kolegów. Poszłam przed siebie, mając nadzieję, że znajdę gdzieś gabinet dyrektora, w którym byłam wcześniej. Niestety nie zauważyłam go nigdzie, więc po prostu ustałam przy ścianie

-Witam panno White - usłyszałam znajomy głos. Spojrzałam w bok zobaczyłam dyrektora

-Dzień dobry, przepraszam, ale gdzie mam lekcje? - zapytałam z uśmiechem

-Najpierw masz historię w sali 31, a tak przy okazji jesteś w klasie 1b.

-Dziękuję, do widzenia - powiedziałam szybko, po akurat zadzwonił dzwonek. Oczywiście weszłam do klasy spóźniona. Nauczycielka była jednak miła i nic nie powiedziała, tylko kazała mi się przedstawić. Powiedziałam kilka zdań o sobie i zauważyłam Matt'a siedzącego w ostatniej ławce. Zastanawiałam się, czy z nim nie usiąść, ale ostatecznie wybrałam jakieś przypadkowe miejsce. Po chwili do moich uszu dobiegł dźwięk z prawej strony

-Hej, jestem Nick - odwróciłam się w jego stronę. Obok mnie siedział blondyn z brązowymi oczami i słodkim uśmiechem, który ukazywał jego dołeczki. Także się do niego uśmiechnęłam

-Lily, chociaż to już wiesz. Nie przeszkadza ci, że tu siedzę?

-Możesz ze mną siedzieć na każdej lekcji - czy on ze mną flirtuje? Jeśli tak to jestem w niebie. Ok, trzeba coś z tym zrobić. Przygryzłam lekko dolną wargę i zaczęłam mówić słodkim głosem. Całą lekcję rozmawialiśmy i śmialiśmy się z naszej wychowawczyni. Podobno mówią na nią Bunia, ale to mnie nie obchodzi. Ważniejsze jest to, że Nick obiecał oprowadzić mnie po wiosce gdy skończymy lekcje. Na przerwie nie dane mi było spokojnie usiąść. Gdy tylko zadzwonił dzwonek na przerwę przysiadł się do mnie Matt

-Rozmawiałaś z Nickiem?

-Tak i co z tego?

-To, że nie powinnaś z nim gadać

-Dlaczego niby? Będziesz mi wybierać przyjaciół?

-Uwierz mi on nie będzie chciał tylko przyjaźni

-A nawet jeśli, to co ci do tego? - co on niby ma do Nick'a? Przecież od razu widać, że nie skrzywdziłby muchy

-Pamiętasz co ci mówiłem zanim tu przyszłaś? Jemu chodzi tylko o to - już wiem o co mu chodzi. O nie, tak nie będzie panie. Oceniasz kogoś, a sam jesteś nie lepszy

-Tak jak tobie? - musiałam mu się odgryźć. Spojrzał na mnie pytająco unosząc brew - Luck mi powiedział - nagle jego twarz przybrała zakłopotany wyraz...

Przepraszam, ale nie umiem bez tego romansu ;D

Następne częściKsięga Żywiołów VII

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania