Poprzednie częściKto zabił Ethana Fella? - Prolog

Kto zabił Ethana Fella? 3 - Rozdział 3 - Złamany człowiek

[Żeby było jasne, seria jest kontynuacją 2 sezonu, więc zaleca się go przeczytaniem przed podejściem do tej serii!!!]

 

Gdzieś w tej zabitej dechami wiosce był George, mężczyzna w wieku pięćdziesięciu paru lat, którego jedynym celem na dzień dzisiejszy było picie. Było, ponieważ wydarzyło się coś, co pokrzyżowało mu plany beztroskiego dnia, ale o tym zaraz. George należał do szczęśliwego procenta ludzi, którym udało się ujść z życiem ze sztormu mającego miejsce wiele lat wstecz, w przeklętej miejscowości zwanej Mapletown. Jego dawna grupa "Ewangelistów Anarchii" w większości dokonała żywota w objęciach starego jak świat złomowiska, a pozostali...albo umarli, albo przepadli bez śladu. Jedno było pewne; Teraz był równie sam, co ten przysłowiowy palec, a w dodatku...

– Ach! To chyba nigdy nie przestanie boleć – powiedział, dotykając się w miejsce, gdzie kiedyś miał spory kawał prawej ręki. Teraz, wszystko poniżej łokcia stało się nicością.

Powodem braku kończyny była amputacja po jej zgnieceniu. Starając się uciec przed sztormem, mężczyzna znalazł się w potrzasku i tak się złożyło, że akurat jego prawa ręka utknęła pod zepsutą pralką. Choć adrenalina zniwelowała poczucie bólu, to wypływająca falami krew, wraz z pogruchotanymi kośćmi nie dawały mu powodu do radości. Dostał wybór: albo dokona tam żywota, albo coś z tym zrobi. Do tego dnia zastanawia się czy dobrze zrobił.

– Wino się skończyło... – zauważył, potrząsając zieloną butelką. Skończyła się właśnie jedyna rzecz trzymająca go na duchu. Wtem rozległo się pukanie. – Idę już, idę – powiedział leniwie, idąc w stronę dębowych drzwi domu.

– Wreszcie wstałeś – zawołał chłopak krótko po otwarciu drzwi – Lincoln i Terry właśnie wrócili z lasu i teraz jest nasza kolej, by pojechać na polowanie.

– Daj mi chwilę, muszę się spakować – odpowiedział, szukając wszędzie plecaka oraz koszuli – Jak pewnie widzisz, niełatwo jest nic znaleźć w takim bałaganie.

– Zwłaszcza jeśli samemu się go zrobiło – odciął się młody – Wyglądasz coś dzisiaj nieswojo, czy coś się stało?

– Nie, nic, Tommy...No, pomijając te wszystkie obowiązki i przymusy.

Przez chwilę słychać było tylko ogłuszającą ciszę, aż po minucie rozległy się delikatne śmiechy, które rozcięły gęstwinę smutku. Właśnie w tym momencie piwne oczy Georga zauważyły, iż na młodej twarzy Tommy'ego pokrywały śladowe ilości cięć oraz zżółkłych od czasu siniaków, natomiast pod oczami zaokrągliły się ciemne "wory". Dopiero gdy to zauważył, zdał sobie sprawę, że teraz młodzieniec stał się prawdziwym mężczyzną.

Załatwiwszy formalności w wiosce, obaj wsiedli na konie i pojechali po ubitej ścieżce wprost do lasu, skąd od zdobycia pokarmu dla wioski dzieliły ich tylko godziny wraz z dużymi pokładami nadziei. Jadąc tak nieopodal rozciągających się prerii, wyglądali niczym główni bohaterowie amerykańskich westernów, z tym wyjątkiem, że nie zależało im na rozbojach, czy plądrowaniu osad, lecz na dużych ilościach prostego pokarmu, którego, jak na ironię, wiecznie brakowało.

– Nie powinniśmy dalej jechać – przestrzegł starszy z nich – Konie coś niepewnie stąpają, a zapowiadali na dzisiaj deszcz.

– Nonsens, mamy przecież środek lato, a poza tym to od dobrych dwóch tygodni panuje susza.

– Niemniej jednak nie powinniśmy się zbytnio oddalać, wiesz przecież co Terry robi z łamiącymi zasady – po tych słowach po plecach Tommy'ego przeszły ciarki.

Jechali tak jeszcze przez kwadrans, aż zbliżyli się do chaty starego Browna.

– Kolejni na polowanie? – spytał Den Brown, kiedy obaj weszli do środka, by przed pracą wypić po szklance ciepłej herbaty. O wystroju tego miejsca nie było co mówić. mieszkanie takie samo jak tysiące innych; jeden pokój, mała kuchnia i parę pomniejszych mebli. Gdyby nie mały telewizor to chata byłaby niczym więcej jak punktem widokowym pośrodku ogromnego zadupia.

– Leci chociaż coś ciekawego? – spytał Tommy.

– Mam bodajże dziesięć kanałów – odpowiedział staruszek – Ale mi wystarcza ten jeden, o wiadomościach – wziął do dłoni pilota i wcisnął rozmazaną cyfrę.

– Parę dni temu zaginął młody Brad Fell, syn Finn'a i Anette Fell'ów. Postaramy-

Wtem George wypił resztki herbaty i zamiast udać się z towarzyszem na polowanie, zawrócił, i galopem wrócił do wioski.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania