Poprzednie częściKto zabił Ethana Fella? - Prolog

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Kto zabił Ethana Fella? - Rozdział 2

Tego dnia nie śpieszył się z powrotem do domu. Przynajmniej na razie nie chciał informować o niczym żony, toteż kilka następnych godzin spędził na długich przechadzkach po okolicznym parku. Spacerował powoli, nie by nacieszyć się wspaniałą panoramą drzew i zieleni, lecz aby nikt go nie zauważył ani rozpoznał. Towarzyszył mu odgłos ćwierkających ptaków oraz szelest liści, będący wynikiem zdradzieckiej siły wiatru. Przedtem nigdy nie miał okazji by tu przebywać, a swój czas wolny (o ile kiedykolwiek go miał) spędzał głównie na przesiadywaniu za hebanowym biurkiem, wypłacając pensję pracownikom. Jego przyjaciele natomiast skupiali się na sprowadzaniu towarów, choć niechętnie dzielili się z nim szczegółami na ich temat. Sam nigdy nie był osobą ciekawską, a więc rzadko się o cokolwiek dopytywał, lecz teraz zastanawiało go co by się stało gdyby to robił. Zaczął pluć sobie w brodę ze swojej niemocy i szybko sięgnął po swoją ukochaną przyjaciółkę - nikotynę. Zwykle palił jedynie gdy zdarzało się coś przełomowego bądź pomyślnego dla spółki: Wysoki przychód? Papierosek. Święto narodowe? Papierosek. Upadek działalności?...

- Papierosek - dokończył myśl, sięgając po zapalniczkę i nacisną z lekka zacięty przycisk. Pojawił się płomień. To nie była chwila przyjemna ani wiekopomna, wszak właśnie potrzebował czegoś, co oderwałoby go od tego natłoku myśli.

Ethan spędził następne naście minut na chodzeniu po nierównym żwirowym chodniku z papierosem w kąciku ust, powoli zatruwając swe płuca gęstym, srebrzystobłękitnym dymem. Gdzieś w odmętach swego umysłu nienawidził go, zdawało mu się, że ten dym zakłada mu na szyję pętlę, a następnie ją zaciska.

Tego wieczora noc zapowiadała się być pełna gwiazd, a wszystko za sprawą nieba niepokrytego przez choćby najmniejszą chmurkę, a wspaniałą mieszankę barwy pomarańczowej oraz krwistej czerwieni. Gdzieś w oddali zauważył białą smugę pozostawioną przez samolot, który - w przeciwieństwie do niego - pędził przed siebie. Wtem Fell spojrzał na kupiony za komicznie małą cenę zegarek kieszonkowy z pierścieniowym łańcuszkiem dla ozdoby. Godzina ósma się zbliżała i to wielkimi krokami. Jeśli spędzi więcej czasu na utrapianiu się nad własnym nieszczęściem, to Marge z pewnością zacznie coś podejrzewać na co pozwolić nie mógł. Tak bardzo mu zależało, by jego rodzina nie musiała się niczym przejmować.

Do domu dotarł dziesięć po ósmej, ale po wejściu do bloku mieszkalnego na bogatej kamienicy Mapleland postanowił pomóc pani Kish w wejściu po schodach, jak czynił niemalże codziennie. Dopiero teraz zauważył, że staruszka trzyma w dłoniach reklamówkę z piekarni u Hanka, co przypomniało mu o tym iż zapomniał o zabraniu z biura kupionych tego poranka wypieków. Cóż, teraz i tak już za późno.

- Dziękuję - powiedziała staruszka, gdy ten odprowadził ją pod same drzwi jej mieszkania - Moje stare kości już mi nie pozwalają na takie proste czynności.

- Da pani spokój, uważam to za swój obowiązek! - zawołał z uśmiechem, po czym skierował się do drzwi obok - swojego mieszkania.

- Myślałam, że miałeś skończyć wcześniej? - zawisła na jego szyi, dusząc go niczym boa dusiciel.

- Kilkoro pracowników nie mogło dziś przyjść, więc mi się zeszło - skłamał, dziwiąc się jak prosto mu to przyszło.

Wszedł do wnętrza mieszkania, a celem jego była kuchnia, gdzie chciał przygotować sobie coś prostego, jednak jego żona miała inne plany. Jego oczom ukazał się stół, na którym stało tyle potraw, że jego mózg ledwo zdołał zwrócić na wszystkie uwagę. Przy stole siedział jego syn, Finn, który najwyraźniej wcześniej przystąpił do wieczerzy.

- Cześć tato! - zawołał nastolatek, przeżuwając.

- Hej! - odpowiedział z udawanym uśmiechem, choć nie tyle zdenerwował go gest żony, co własna niezdolność wyznania prawdy. Postanowił więc milczeć.

- No siadaj, bo kaczka wystygnie - zachęciła go żona - Finn, ustąp miejsca ojcu!

- Robi się! - przyjął rozkaz, ale zabrał ze sobą kilka wcześniej przygotowanych kanapek.

- I nie siedź długo przed telewizorem! Nikt nie będzie cię budził o jedenastej!

- Mamo! - chłopak znikną z kuchni, a słyszeć się za nim dało dźwięk skrzypiących drzwi.

Ethan nie mógł zrobić wiele. Zdjął z siebie płaszcz, kapelusz i powiesił je na wolnym wieszaku, a następnie chwycił za udziec kaczki, i zatopił w nim zęby, wszystko będąc obserwowanym przez żonę.

- Wiesz... - zaczęła - Kiedyś zwykłam serwować coś podobnego w tym zajeździe, na długo zanim został zburzony... - I tak zaczęła się ich rozmowa, która miała się ciągnąć nieświadomie przez godzinę, a nawet dłużej. Kobieta mówiła i mówiła, a mężczyzna nie przestawał jeść. Tak naprawdę myślał wtedy o tym jak Marge się zmieniła odkąd ją poznał i dostrzegł, że ostatnio poświęcał jej mało czasu.

- Marge...

- Tak?

Zbliżył się do niej powoli i osunął dłonią jej miękkie w dotyku włosy. Ich usta spotkały się krótko potem.

- E-Ethan, K-kochanie! - zawołała, gdy ten zaczął całować jej szyję - Co jeśli Finn, aach! - nie mogła się powstrzymać.

Ethan Fell chciał powiedzieć jej prawdę, naprawdę tego chciał, jednak miał tę namiastkę nadziei, że wszystko powróci do normy, jednak nie wiedząc o tym, że się mylił posłał żonie kolejne pocałunki, a potem ruszył jeszcze dalej...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • DEMONul1234 09.04.2020
    Jeśli to czytasz to życzę wszystkiego najlepszego z okazji świąt ^^
  • Shogun 09.04.2020
    Właśnie przeczytałem. Dzięki za życzenia i również wszystkiego najlepszego życzę, oraz weny oczywiście ;)
    Kurcze, podoba mi się tempo serii i narracja. Spokojna, nastawiona bardziej na opisy otoczenia i myśli bohaterów. To pozwala budować klimat, napięcie. Zapowiada się coraz lepiej.
    Pozdrawiam ;)
  • Lincoln 21.04.2020
    Znikną - zniknął*

    Fajne to!
  • Kapelusznik 08.05.2020
    No dobra
    Nadal fajny klimat
    Nadal dziwny jak na kryminał, trochę więcej mroczku, ale nie tak wielki jak się spodziewałem
    Zostawiam 5
  • Domenico Perché 12.11.2021
    Tak mało mają miejsca w kuchni, że syn musi ustąpić miejsca?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania