Poprzednie częściLBnD 0 - Z wileniaka

LBnD -2 - Rzeczywiście, drink, nie?

Wigilia w gronie znajomych zaczęła się niewinnie: barszcz, uszka i śmieszny napój, który miał smakować jak dzieciństwo, a pachniał jak błąd systemu. Po trzecim łyku choinka zaczęła oddychać, a karp poprosił o papierosa.

Halucynacje wjechały punktualnie. Anioł Stróż miał oczy jak płyty CD i tłumaczył, że to normalne, tylko święta w wersji reżyserskiej. Na pasterkę poszliśmy jak w Trainspottingu: szybkim krokiem, w slow motion, przez klatkę schodową pełną reniferów z Glasgow. Organista grał techno, ksiądz wrzeszczał "ręce w górę!", a Jezus kiwnął porozumiewawczo.

Pobudka 27-ego. Sucho w ustach. W telefonie zdjęcie: ja, opłatek, różowy drink i napis „Wesołych halucynacji skurwysyny".

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • il cuore 3 godz. temu
    /wjechaly punktualnie./ – taki krótki tekst, no do chuja, trudno sprawdzić?
    Fabuła wporzo, znaczy anglikański?
  • JagVetInte 3 godz. temu
    Taki krótki komentarz, i bez wulgaryzmów się nie obyło? Ja naprawdę mało błędów robię, trzeba z ryjem lecieć od razu? Poprawiam.

    Wesołych kurwa.
  • JagVetInte 3 godz. temu
    Tak, tak chciałem, ze wspominką o traispotting w duchu poszło.
  • ireneo
    Debilne, a i błąd systemu odezwał się obscenicznie. Dobrze przy kolejnej systemowej wigilii pamiętać, że kto do dna butelki zagląda robi z siebie głąba. No i potem takie kwiatki, synu krzywej...
    Z Glezgoł to pewnie - kursywy, czyż nie, mother-fucking...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania