Poprzednie częściŁowczyni- Rozdz.1

Łowczyni, Rozdz.6

Po telefonie w niedużym odstępie czasu, usłyszałam szelest ubrań i kroki ludzi. Słysząc za sobą odgłos stóp uderzajacych o ziemię pomyślałam że grupa ludzi musiała skoczyć z dachu tuż za mną, a ja zrozumiałam z trwogą że prócz paru noży nie mam ze sobą nic innego. Pięknie, po prostu pięknie. Znowu to zrobiłam.-pomyślałam. Zdarzały mi się już takie lekkomyślne sytuacje, a mimo to niczego się nie nauczyłam od pierwszego takiego zdarzenia. Railey mnie zabije za to że awaryjnie znowu do niego zadzwonię. Biegiem ruszyłam uliczką. Skręciłam kilka razy z nadzieją że są głupi i że się nabiorą na to i zgubią. Niestety odgłos ich kroków rozlegał się z każdym moim ruchem. Doskonale. Jesteś najgłupszą dziewczyną na świecie Miyu. I co ty teraz zrobisz? Masz wszystkiego sześć durnych noży które w dodatku nie są nawet dobrze naostrzone po ostatnim treningu i sądzisz że ci to wystarczy?- zganiłam siebie w myślach.

W końcu pozostałam bez wyboru i zadzwoniłam w biegu. Nie sądziłam jednak aby to odniosło skutek. Warto jednak było spróbować. Komórka jednak źle skończyła nim w ogóle doczekałam się pierwszego sygnału. Ktoś z ludzi którzy mnie ścigali wyrzucił mi go z ręki w kałużę na chodniku. Nie miałam zbyt wielu pomysłów. Uciekałam dalej. Odważyłam się rzucić pierwszym nożem, trafił w ciało ale nie usłyszałam odgłosu człowieka lądującego na chodniku. Zmarnowałam nóż i w końcu musiałam na trafić na ślepą uliczkę. Odwróciłam się. Miałam przed sobą około ośmiorga ludzi w czarnych ciuchach i maskach. Co do tego że należeli do jednego gangu nie było wątpliwości. Co do tego co ze mną zrobią nawet jeżeli będę się bronić również nie było wątpliwości. Zaparłam się nogami w ziemię,

i wyciągnęłam nóż kiedy tylko pierwszy z ludzi postanowił się na mnie rzucić. Ponieważ był pewny siebie i atakował w przekonaniu że jest najlepszy, nie zauważył noża który udało mi się wbić mu w pierś. Upadł na ziemię i choć wyciągnął nóż nie pomogło mu to zbyt wiele. Wykorzystał jednak to że leży i podłożył mi nogę. Padłam w jego pobliżu. Wyciągnęłam kolejny nóż i wbiłam go w nogę komuś kto stał najbliżej. Jęknął, sapnął i upadł. Wyciągnął jednak z wielkim bólem nóż i odrzucił go na bok, potem z trudem się podniósł i wyciągnął katanę z pochwy. Czwórka mnie okrążyła. W kole prócz mnie i trupa, stał z krwawiącą nogą mężczyzna z kataną. Pozostali trzej pilnowali tyłów. Znalazłam się w pułapce, ale nie przestawałam się bronić. Komuś podłożyłam nogę, dwojgu następnym wbiłam noże w piersi. Na ich miejsce przybyli ci, którzy dotychczas obstawiali tyły. Wiedziałam że nie mam zbyt dużej szansy na ucieczkę, ale dalej próbowałam. Facet z ranną nogą zamachnął się kataną, którą cudem odbiłam dwoma nożami, które natychmiast po tym manewrze wbiłam w pierś mężczyzny i ponownie wyciągnęłam zakrwawione z jego opadającego ciała. Kopnęłam je jak najdalej od miejsca w którym się znajdowałam. Nie miałam zbyt dużego pola manewru. Czworo pozostawało przy życiu, ja dalej byłam sama. Ktoś zblokował mój zamach nożem, inny wykorzystał to aby mnie złapać. Usłyszałam dźwięk butów na chodniku. Ktoś się zbliżał. Spróbowałam się wyrwać kopiąc i poruszając rękoma, jednego trafiłam nożem w rękę. Puścił mnie, drugiego spróbowałam znowu kopnąć, ucisk zelżał a ja się wyrwałam i wyciągając ręce do tyłu trafiłam jedną kogoś. Zaczęłam biec, ale wpadłam w czyjeś łapy. Tym razem ucisk był zdecydowanie mocniejszy. Wyciągnięto z moich rąk noże, i ktoś jedno z zakrwawionych ostrzy przyłożył mi ostrzegawczo do gardła.

-Nie ruszaj się.-do ucha warknęła mi kobieta, to ona trzymała nóż przy mojej krtani.-Szef chce z tobą mówić.

-Kaori Touya, nikt ci nie mówił że dzieciaki nie powinny się bawić ostrymi przedmiotami bo mogą się skaleczyć. –rzucił swobodnie z cienia mężczyzna. Następnie zaczął się ujawniać. Powoli ukazywała się masywna, męska sylwetka w garniturze.

-Zabiłaś mi troje ludzi, i jednego całkiem pozbawiłaś ruchu w nodze. Jaką cenę powinnaś za to zapłacić?- powiedział ze spokojem.

-Dan! Chodź tutaj w tej chwili. – dodał dalej całkowicie spokojnie. Z dachu zeskoczył młody mężczyzna, z tatuażami i blizną ciągnącą się od policzka przez lewe oko do czoła. Doskonale znałam tę bliznę, sama mu ją podarowałam kiedy ostatni raz się widzieliśmy.

-To ta smarkula podsłuchiwała cię wtedy prawda?- Dan posłał mi mroczne spojrzenie i potaknął swojemu nowemu szefowi.

-Pilnuj własnego nosa mała, a może nic ci się nie stanie-rzekł lodowatym głosem.

-Zasadniczo nie zabijam jeńców, i nie inaczej będzie z Tobą. Nie zginiesz tutaj, ani tam gdzie zaraz się znajdziesz. Nie wyrywaj się, i nawet nie piśnij słówka a jeszcze trochę pożyjesz .- dodał spokojnie.

-Czego chcesz?- zapytałam co przypłaciłam ostrym uderzeniem mnie w potylice, aż miałam ciemno przed oczami i upadłam.

-Nie odzywaj się, a nic ci się nie stanie.-powtórzył stanowczo.

Następne częściŁowczyni Rozdz.7

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania