Niepowtarzalny Styl — Polemika z nocą — Przed końcem wszystkiego
Czuje dłoń na ramieniu — zdecydowany uścisk, odwraca się twarzą do osoby, którą kocha, a której kochać nie może. Nie, tylko nie on. Była pewna, że dzisiaj już do niej nie przyjdzie, że ma jej dosyć, przecież była w stosunku do niego taka okropna.
Widać emocje wygrały tym razem.
A mówiła mu setki razy, że ich związek nie powinien istnieć — to wszystko przez błąd, przez przypadek, nic innego ich nie łączyło. Los z nich zwyczajnie zakpił. Gdyby tamta rzecz nigdy się nie zdarzyła, nawet by się nie spotkali.
Ale jednak stoją przed sobą, w ten chłodny wieczór, na środku tarasu zapełnionego jego rodziną. Wszechświat się z nich śmieje.
Znowu.
— Zatańczysz? — pyta, wyciągając dłoń.
— Tak — zgadza się odruchowo. Nie chce z nim tańczyć.
Jednak już jest za późno, więc niechętnie podaje mu dłoń — nigdy nie należała do mistrzyń tańca, dlatego pozwala mu się prowadzić. Robiła to nazbyt często — najpierw ojciec, teraz on. I nic nie może na to poradzić — przecież nawet nimi kieruje splot wydarzeń i logiki świata.
Prawda?
A może to zwykła wymówka?
Ledwo zaczynają tańczyć, a już słyszy śmiech jego rodziny. Nocna polemika dudni jej w uszach, ma dość; wie, że nie jest dla niego kimś dobrym, więc dlaczego nie dadzą sobie spokoju? Przecież to oczywiste, że nigdy się nie zejdą. Chciałaby być jednak szczęśliwa tę jedną noc, dać się porwać w wir emocji, poczuć, że coś dla niego znaczy.
Więc niech dadzą jej spokój.
Chowa twarz w jego ramieniu. Chce zniszczyć logikę, by emocje znowu mogły wygrać. Stać się istotą nieumyślną, jedynie czującą — tak, tego pragnie.
Lecz wszechświat nie popełnia więcej tych samych błędów, a przynajmniej nie dla nich.
— Nie myśl o tym — szepcze jej do ucha. — Daj się ponieść chwili.
— Nie powinniśmy — odpowiada, cofając się nieznacznie. — Dobrze wiesz, że to może być nasze ostatnie spotkanie przed końcem wszystkiego.
— Nie będzie — zapewnia. — Może i logika świata nie stoi po naszej stronie, ale emocje już tak.
— Emocjami nie naprawisz błędu w sposób, w który zrobiłby to wszechświat.
— Ale możemy spróbować. Bez sensu się poddawać, zanim się spróbowało, moja droga. Wtedy jesteś z góry skazana na porażkę.
— Dziwnie to brzmi w ustach osoby, która ciągle podcina innym skrzydła — odbija piłeczkę. Nie znosi, gdy mówi do niej „moja droga”. Brzmi to zbyt oficjalnie jak na jej gust.
Chłopak mruży oczy.
— Masz rację.
— Sam widzisz, że nie ma sensu nawet próbować.
— Nawet jeśli wszechświat będzie przeciwko nam, nie poddam się tak łatwo. Są w życiu rzeczy, o które warto walczyć. Ty jesteś jedną z nich.
— Straciłeś szansę na wygraną, kiedy dołączyłeś do n i e g o. — Akcentuje ostatnie słowo.
— Tylko błąd może utrzymać błąd przy istnieniu.
— Więc utrzymuj go sam — odpowiada, odpychając go od siebie lekko, ale zdecydowanie. — Żegnaj, mój drogi. — Słowa są przepełnione jadem.
Odwraca się i odchodzi, nawet nie zerkając na skamieniałego kochanka.
Komentarze (8)
Shiroi!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania