Poprzednie częściNożownik. Prolog

Nożownik. Rozdział 2

Wpadłem do pokoju. Rzuciłem worek z rzeczami w kąt i upadłem na łóżko. Brązowy koc gryzł mnie w twarz. Tak dawno nie leżałem na łóżku. Przyzwyczaiłem się do wiecznie bujającego się hamaku. Właściwie, to nadal miałem wrażenie, że cały świat się kołysze na falach. Nie było to dla mnie dziwne. Zawsze po dłuższej obecności na statku miałem takie uczucie.

Byłem bardzo zmęczony. Leżałem na brzuchu, a koc nadal mnie gryzł. Jednak nie zamierzałem wstawać. Nie miałem nawet po co. Co prawda powinienem się umyć, ale nie... Było mi tu tak dobrze.

Nagle usłyszałem kroki na korytarzu. Brzmiały nienaturalnie, bo osoba do której należały poruszała się o kulach. Doskonale wiedziałem kto to. Dźwięk się zbliżał. Po chwili drzwi otworzyły się, cicho skrzypiąc. Jednym, lekko przymrużonym okiem ujrzałem brązową czuprynę i wielkie, szare oczy.

- Jack! – Krzyknęła uradowana dziewczynka.

- Zamknij się, bo twoja matka cię usłyszy. – Odparłem niewyraźnie.

Szarooka zaczęła kuśtykać w moją stronę. To była Maria. Córka kapitana, ocalona przez mojego ojca. Znaliśmy się od dawna. Właściwie, to traktowaliśmy się nawzajem jak rodzeństwo.

Dziewczynka usiadła koło mnie na łóżku.

- Fuj, śmierdzisz. – oznajmiła zdegustowanym głosem.

- Odezwała się jaśnie pani.

- Nie jestem żadną jaśnie panią! – krzyknęła, udając oburzenie.

Przekręciłem się, usiadłem, przetarłem dłonią oczy i ziewnąłem głośno.

- Zasłaniaj usta jak ziewasz! – powiedziała i dała mi kuksańca w bok.

- Nie denerwuj mnie. – odpowiedziałem.

- Jack, muszę ci coś pokazać. - wyszeptała konspiracyjnie i zaczęła wyciągać coś z kieszeni sukienki. Maria podała mi przedmiot do ręki tak powoli i delikatnie, jakby był jakąś relikwią zmarłego dawno świętego.

- To proca! – ucieszyłem się. Była wykonana z rozdwojonego patyka, dwóch kawałków sznurka i skórzanej łatki.

- Sama ją zrobiłaś? – spytałem, bawiąc się procą.

- Tak. – oznajmiła z dumą. – Gdy byłam z mamą w mieście, podpatrzyłam, jak dzieci służek je robią. Potem zrobiłam taką sama. Tylko... nie umiem z niej strzelać. Nauczysz mnie? – spytała z nadzieją w głosie.

- No nie wiem... – dziewczynka wlepiła we mnie błagalne spojrzenie swoich wielkich, szarych oczu. – No dobra. Ale to wcale nie jest proste.

- Dziękuję! – ucieszyła się i zaczęła wstawać z łóżka. – Chodźmy do ogrodu. – powiedziała, po czym dodała ciszej. – Tylko tak, aby mama nas nie usłyszała...

Wstałem i podałem Marii kule. Teraz, gdy stała wyprostowana, ze zdziwieniem zauważyłem, jak bardzo się zmieniła. Urosła, sięgała mi już do żeber. Co prawda, była niska jak na swój wiek, ale ja zaś należałem do osób wysokich. Zmieniła się też jej twarz, stała się mniej pulchna i dziecięca. Również jej talia zarysowała się wyraźniej. No tak, przecież nie była już dzieckiem. Niedługo miała skończyć trzynaście lat.

Wyszliśmy na zewnątrz i poszliśmy do sadu za domem. Zebrałem z ziemi kilka małych, szarych kamyczków i pokazałem dziewczynie jak strzelać. Na jej twarzy widziałem pełne skupienie, bardzo jej zależało na tym, aby się nauczyć celności.

- I jak mi idzie? – spytała i posłała kolejny kamień w powietrze.

- Jeszcze dużo treningów przed tobą. – uśmiechnąłem się i zacząłem zapalać skręta znalezionego w kieszeni.

- Ostatnio byłam w bibliotece miejskiej i znalazłam jakąś książkę o celtyckiej mitologii. Jak matka dowiedziała się co czytam, strasznie się na mnie zdenerwowała. – wyznała mi, niezadowolona. – Ona zawsze mówi mi, co mam robić. Chce abym była taka jak ona.

- Cóż, niewiele mogę ci w tej materii pomóc. – wzruszyłem ramionami.

- Jak byłam mała, nie marzyłam o tym, aby być piękną damą. Zawsze chciałam być piratem. Tak jak ty.

- Ja nie jestem piratem! – roześmiałem się.

- No ale troszkę wyglądasz jak pirat. Masz srebrny kolczyk w jednym uchu i zawsze nosisz na szyi tą czerwoną chustkę. Poza tym, robisz co chcesz i palisz skręty! – wykrzyknęła i uśmiechnęła się szeroko.

- To jeszcze nie czyni mnie piratem. – Oznajmiłem.

- To czym cię czyni? – spytała.

- Dziwakiem. – wzruszyłem ramionami i odwróciłem wzrok.

- Nie boisz się, że ludzie będą cię wytykać palcami? Że będą się śmiać?

- Wolę być złą wersją siebie, niż dobrą wersją kogoś innego.

- Moja mama nie pozwala mi być sobą. Mówi, że tak nie zachowuje się prawdziwa kobieta.

- Prawdziwa kobieta powinna mieć własne zdanie. Tak przecież twierdzi ta Hewing Dohm, czy jak jej tam.

- Hedwig! Ona jest Hedwig. Ale z ciebie ignorant. Męski szowinista. – powiedziała i uśmiechnęła się do mnie zadziornie.

- Jak jesteś taka mądra, to może zostaniesz sufrażystką*? Jeny, ja tu próbuję cię pocieszyć, a ty jeszcze mnie atakujesz. – oznajmiłem, udając oburzenie.

- Nie, ja nie będę żadną sufrażystką. Zostanę naukowcem!

- Ty naukowcem? Dobry żart.

- I dodatkowo zdobędę Nobla!

- Jeśli ty będziesz naukowcem, to ja zostanę seryjnym mordercą. – powiedziałem, wyrzucając wypalonego skręta na mokrą ziemię.

- Żebyś jeszcze się nie zdziwił. – odpowiada Maria, śmiejąc się.

Nawet nie wiecie, jak bardzo te wypowiedziane przez nas bez zastanowienia słowa były prawdziwe....

 

~~

*Sufrażystka – (od angielskiego słowa suffrage, czyli „prawo wyborcze”) tak w Anglii nazywano kobiety walczące o prawa wyborcze.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Fajne ale taka narracja na szybko. Ale jest ciekawie. Jack The Ripper to jeden z moich ulubionych seryjnych zabójców
  • KarolaKorman 11.02.2015
    A ja jestem ciekawa, kto zgubił w kieszeni Jacka te skręty, które ciągle tam znajduje. Bardzo mi się podoba pomysł na opowiadanie i czekam na kolejną część. Zostawiam 5 :D
  • Jack Ripper 11.02.2015
    Karola to bardzo dobre pytanie :D
  • PolkaPL 12.02.2015
    Bardzo dobre. Tylko jedna, mała uwaga: dźwięk nie może się zbliżąc, dźwięk może najwyżej narstać. Tak poza tym to bardzo ciekawe i czekam na więcej, pozdrawiam :)
  • katharina182 31.12.2016
    Czekam z niecierpliwością na rozwój akcji. Fajnie wprowadzasz czytelnika. Nie zanudzam... lecę dalej bo mnie wciąglo
  • Amy 01.01.2017
    Znowu mieszasz czasy. Do żeber? Maria sięgała mu do żeber? Człowieku, czy Ty wiesz, gdzie są żebra? Zrób, żeby ona była wyższa! :D
    Tu jest już więcej błędów interpunkcyjnych, a tam, gdzie piszesz o tym, że Maria wbija w Jacka spojrzenie, daruj sobie przypominanie czytelnikowi, że ma szare oczy. Wiem, pamiętam, nie dało się zapomnieć. :)
  • Jack Ripper 01.01.2017
    Dobrze urosnę ją! Ale jeszcze nie teraz. Oczy to coś, na co najbardziej zwracam uwagę patrząc na ludzką twarz, dlatego lubię wspominać i ich kolorze. Ale postaram się to robić w bardziej naturalny sposób skoro mówisz, że tak jest źle. Dzięki za krytykę i komentarz :)
  • Amy 01.01.2017
    Jack Ripper, nie mówię, że jest źle, tylko nienaturalnie
  • Jack Ripper 01.01.2017
    Amy okej, okej ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania