Odnalezione szczęście. Rozdział 2
Wakacje minęły dość szybko. Gdy powiedziałam Isabeli , że nie mam gdzie mieszkać, zaproponowała, żebym przeprowadziła się do niej i jej brata. Dostałam duży pokój na pierwszym piętrze, gdzie wszystko było czarno-białe. Od razu go pokochałam. Miał osobną toaletę.
Rodzice nie kontaktowali się ze mną, podobnie jak Danielle. Brakowało mi jej, ale dzięki temu, że mnie zostawiła, znalazłam przyjaciół.
Jason, brat Izzie, szybko mnie polubił, ja go też. Był bardzo podobny do siostry. Identyczne zielone oczy, uśmiech. Miał 24 lata.
Poznałam także Simona, najlepszego przyjaciela Isabeli. Potrafił rozśmieszyć towarzystwo. To chyba najszczęśliwszy i najzabawniejszy człowiek na całym świecie.
Nasza czwórka dobrze się dogadywała, często wychodziliśmy na różne imprezy.
Właśnie miał się rozpocząć rok szkolny. Chodziłam z przyjaciółką po sklepach szukając jakichś normalnych ubrań do szkoły. Tylko ja byłam niezdecydowana. Znalazłam tylko zieloną koszulkę w białe poziome paski. Nie nadaję się do zakupów...
- Mówię ci, weź tą sukienkę! - mówiła Izzie wskazując na szarą sukienkę z białymi plamkami, która sięgała połowy uda. Była przepiękna, ale bardzo droga.
- Oszalałaś?! Nie mam tyle kasy - powiedziałam trochę głośno, kilka osób popatrzyło się na nas z uniesionymi brwiami, po czym wrócili do swoich spraw.
- Och, no weź! Ja zapłacę - odparła z szerokim uśmiechem. Wcisnęła mi w dłoń całą sumę pieniędzy potrzebnych na zakup tej sukienki.
- Naprawdę? - zapytałam z niedowierzaniem, a gdy pokiwała głową, kontynuowałam - Dziękuję! Oddam ci najszybciej jak się da.
- Nie żartuj. Nie musisz oddawać.
Jezu, cieszyłam się jak małe dziecko, które dostało zabawkę!
Rano byłyśmy gotowe na pierwszy dzień szkoły. Jason odwiózł nas do szkoły, ponieważ ja nie miałam prawa jazdy, a Izzie samochód był u mechanika.
Na parkingu przed szkołą pożegnałyśmy się z nim szybko i ruszyłyśmy do budynku. Na pierwszej lekcji wszyscy mieliśmy matematykę, na której usiadłam z Simonem.
- Widziałaś tego nowego? - zapytał, gdy lekcja się zaczęła.
- Serio? Przecież ja też jestem nowa. Nie znam tu nikogo. - szepnęłam.
- Tamten. W ostatniej ławce. Pod oknem - wskazał na chłopaka, który wydawał się znajomy. - Ciągle się na ciebie patrzy... Przystojny, co nie?
Któregoś dnia Isabela powiedziała mi, że Simon jest gejem. Myślałam, że kłamie, ale on to potwierdził. Trudno było się do tego przyzwyczaić.
Na ostatniej wspólnej lekcji, czyli na godzinie wychowawczej, nauczycielka zaproponowała, żeby nowi uczniowie, w tym ja, przedstawili się. Zaczęłam ja.
- Hej. Jestem Hope Davis, mieszkałam w Nowym Jorku. Moim hobby jest granie na gitarze.
Teraz przyszła kolej na chłopaka, który patrzył się na mnie na matematyce.
- Jestem Evan Brown. Przyjechałem z San Francisco, lubię rysować i trochę śpiewam - Jego głos był niski. Był wysoki, ubrany w niebieski t-shirt i zwykłe jeansy. Miał piękne niebieskie oczy i brązowe włosy, nie krótkie ale też nie długie, niedbale ułożone. Taki wygląd pasował do jego ostrych rysów twarzy.
Podsumowując, Simon mówił prawdę. Evan był przystojny.
Po skończonych lekcjach ja i Izzie wyszłyśmy ze szkoły. Pomyślałyśmy, że nie ma potrzeby dzwonić bo Jasona, więc poszłyśmy do domu pieszo.
Moje myśli krążyły wokół Evana. Próbowałam przypomnieć sobie skąd go kojarzę.
W wieku trzynastu lat prawie przejechał mnie samochód. Ktoś mnie odepchnął, a sam został potrącony.
To był on
To był Evan...
Komentarze (13)
Daję 5 i czekam na następne ^^
weź tą sukienkę - tę*
Próbowałam przypomnieć sobie (przecinek) skąd go kojarzę.
Osz kurna! :D noo, końcówką mocno mnie zaskoczyłaś. Bardzo podobają mi się imiona głównych bohaterów, no a wprowadzenie takiego newsa do akcji bardzo mi się spodobało :D lecę czytać dalej :D
(Będę komentować co dwa rozdziały)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania