Odnalezione szczęście. Rozdział 9
- Oznajmiam wszystkim tu zgromadzonym, że w nocy ruszamy do nawiedzonego domu!
Że co?!
- Naprawdę?! Super! - krzyknęła Isabela.
No super… Teraz już muszę z nimi iść.
Po szkole wróciliśmy wszyscy do domu. Evan razem z nami, Simon mu zaproponował. Długo oglądaliśmy filmy, po czym poszliśmy po koce i inne rzeczy, które będą nam potrzebne na noc. Było już po dwudziestej drugiej, więc ruszyliśmy do samochodów. Było nas za dużo, żeby pomieścić się w jednym, więc ja, Evan i Izzie skierowaliśmy się do jej samochodu, a reszta do auta Simona. Wszyscy byli podekscytowani, a ja się trochę bałam. Bo, kurczę, to nawiedzony dom. Nie bez powodu tak go nazywają. Chłopak zauważył moje zdenerwowanie, więc złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego pytająco.
- Nie denerwuj się tak - powiedział z uśmiechem.
Przyjaciółka usiadła za kierownicą. Evan prosił, żebym usiadła z nim na tylnym siedzeniu, więc się zgodziłam. Przez całą drogę nie puszczał mojej ręki. Stary budynek znajdował się na samym końcu małego miasteczka. Był bardzo zniszczony. Okna były powybijane, drzwi wyglądały na nowe, co trochę mnie zaniepokoiło. Ogólnie dom wyglądał jak z horroru. Wysiadając jeszcze mocniej ścisnęłam rękę chłopaka. Gdy weszliśmy, Simon podał każdemu latarkę i powiedział, żebyśmy się rozdzielili. Mike i Simon poszli na górę, Isabela i Jason ruszyli korytarzem w lewo, a ja i Evan w prawo. Nikt nie chciał zejść do piwnicy. Po oględzinach bydynku, które trwały godzinę, wszyscy zebraliśmy się w największym pokoju i rozłożyliśmy koce. Pomieszczenie wyglądało jak jadalnia. Wielki stół stał na środku, a wokół niego ustawione były krzesła. Na białych ścianach wisiały portrety osób.
Gdy już rozpakowaliśmy nasze rzeczy, na korytarzu coś się poruszyło.
- Co to było? - zapytała Izzie.
- Idę sprawdzić - zaproponował Jason.
- W takim razie wszyscy idziemy - powiedział Simon wstając z podłogi. Wszyscy poszliśmy w jego ślady i zaraz znajdowaliśmy się w przedpokoju. Wszystko wyglądało tak samo, jak przed wejściem do pomieszczenia, w którym przed chwilą byliśmy. Poza jednym. Na końcu korytarza stał wózek inwalidzki, którego nie było.
- Ej, może powinniśmy się zbierać? - odezwał się Evan widząc strach malujący się na mojej twarzy. Simon kiwnął głową i wróciliśmy do pokoju. Szybko spakowaliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy do wyjścia. Jason pchnął drzwi, ale one nie otworzyły się. Spróbował mocniej, ale nic się nie stało.
- Co jest, kurwa?! - krzyknął chłopak szarpiąc klamkę - Znajdźmy inne wyjście.
Całą grupą ruszyliśmy wzdłuż korytarza. Po dziesięciu minutach zauważyliśmy coś dziwnego. Za tymi samymi drzwiami, którymi weszliśmy, był mur.
- To są chyba jakieś żarty! Może oknem? - zaproponował Mike.
- Wszystkie mają kraty... - powiedziała bezradnie Isabela.
Wiedziałam, że to nie był najlepszy pomysł. Nagle usłyszeliśmy krzyk dziecka na górze. Evan mocno mnie przytulił. Nikt nie odważył się wejść po schodach. Utknęliśmy w nawiedzonym domu...
Wszyscy usiedliśmy na podłodze w jadalni i próbowaliśmy zasnąć. Izzie siedziała oparta o brata, Simon wtulił się w Mike’a, a Evan przyciągnął mnie do siebie, tak, że teraz leżałam z głową na jego ramieniu. Chłopak jedną ręką obejmował mnie, a drugą trzymał za rękę.
Kilka razy w ciągu godziny słyszeliśmy wrzaski, większość dziecka. Raz spadł jakiś obraz. Chcieliśmy gdzieś zadzwonić, ale nie zdziwiłam się, gdy zauważyliśmy, że mamy rozładowane telefony.
Po godzinie zasnęłam wtulona w Evana. Gdy się obudziłam, siedziałam w samochodzie oparta o chłopaka.
- O, obudziłaś się - szepnął, gdy zobaczył, że mam otwarte oczy - Już nie musisz się bać. Jedziemy do domu.
* * * * * * * * * *
Chciałabym bardzo podziękować wam, że czytacie to opowiadanie i przepraszam za to, że nie dodałam tego rozdziału wczoraj. Było małe zamieszanie, ale już wszystko okej. Następny rozdział pojawi się prawdopodobnie w piątek. Jeszcze raz wam dziękuję.
Komentarze (8)
Nieźle, szkoda, że wątek w nawiedzonym domu był taki krótki. Nie ukrywam, że trzymał w napięciu. Ciekawe jak udało im się wydostać. No, No Idę czytać dalej. 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania