Opowieści z mojego świata. Opowieść czwarta-cd.

Faktyczni władcy państwa Ooin ustalili jeszcze drobiazgi dotyczące wzmocnienia ilości wartowników na wschodniej granicy kraju i wymienili grzecznościowe uwagi. Jak zawsze, na zakończenie spotkania, bezgłośny Feat - Mocny Kronik - okazał pozostałym co zapisał, a oni postawili swoje znaki na karcie Kroniki i kłaniając się sobie nawazajem, opuścili salę zmierzając do swoich siedzib. Niedługo później, na parterze Budynku, Asmin, wychodząc jako ostatni, sprawdził czy troje drzwi prowadzących do korytarzy zewnętrznych, innych niż jego Gildii, zamknięto i ruszył w kierunku drzwi i korytarza Gildii Postanowień.

Kwadrans później, wszedł do podziemi siedziby Gildii Postanowień, a chwilę później do niewielkiej komnaty, będącej na co dzień jego miejscem przyjęć interesantów i wydawania poleceń. Na środku pomieszczenia królowało duże, pełne szuflad biurko i jedyne wygodne, wyściełane krzesło. Naprzeciw, ścianę komnaty zapełniały różnej wielkości drzwi rozdzielone na środku ściany ciemną, bogato rzeźbioną szafą. Przeciwległą ścianę zapełniały regały pełne ksiąg i zwojów z kolejną centralnie stającą szafą. Jedna z części regałów własnie wracała na swoją, stałą pozycję po wypuszczeniu do pomieszczenia Asmina. Wszystkie meble ciemne, woskowane, z butelkowanego drewna z bogatym słojem. Stanownik zasiadł przy biurku i otwarł jedną z wielu szuflad, aby ją zaraz zamknąć. Chwilę później, do komnaty, wszedł jeden z jego podwładnych mówiąc:

- Wezwałeś Panie.

- Co donoszą ze wschodu? - zapytał władca gildii.

- Wojska posuwają się ciągle w naszym kierunku. Gród Konia jest otoczony przez wrogą armię i lada moment zapewne dowiemy się, że padł. Mieszkający poza grodem nomadzi i ich stada uciekają. Pierwsze tabuny pojawiły się na ziemiach uznawanych za własność Królestwa Ergen…

 

W tym samym czasie, po powrocie z narady, siwiejący, szczupły i lekko przygarbiony Feat, w swojej komnacie, przebrał się w przybrudzone i obszarpane szaty. Przypiął do swoich włosów, identyczne w kolorze, znacznie dłuższe i brudniejsze. Stanął przed lustrem. Z szafy stojącej za stołem wyjął przepaskę na oko z kawałkiem skóry. Przywiązał ją do głowy, a skórę przykleił do czoła. Powoli i starannie skończył charakteryzację. Z lustra spoglądała na niego jednooka stara kobieta, bez oka, z potworną blizną przez czoło i oczodół. W miejscu oka miała maleńką, drewnianą klapkę, na której, namalowano zarys białka, źrenicę i tęczówkę. Władca kronik przywiązał do nogi kawałek grubego drążka z poprzeczką pod stopę. Zgarbił się jeszcze mocniej i ruszył, utykając do szafy. Przesunął ją bez wysiłku. Stojący obok kredens odsunął się od ściany jednym rogiem ukazując wąziutką, ciemną szczelinę w ścianie.

Niedługo póżniej z piwnicy gildii Kronik wyszła zgarbiona postać. Utykając powoli zmierzała przez miasto do najsmrodliwszej z dzielnic - garbarzy. Po trwającej kilka minut wędrówce kulawiec opuścił kwartał zamożnych, stojących oddzielnie w ogrodach domów i wszedł pomiędzy wąskie uliczki stolicy niezmordowanie zmierzając w kierunku murów miejskich.

- Fea! - zawołał ktoś.

Feat odwrócił się ku nadchodzącej korpulentnej kobiecie niosącej kosz.

- Nie spiesz się tak kochaniutka. Mam dla ciebie kawał porządnego koca. Wczoraj od moich państwa dostałam nowy i pomyślałam, że pewnie ci się przyda…

- Nie wezne. Nie mam jak zapłacić… - głos Feata miał brzmienie dokładnie takie, jak głos starej żebraczki za którą był przebrany.

- Ależ nie trzeba. To za te zioła co wyleczyły krosty u mojej córeczki.

- No, jak tak, to wezne te derke. Niech cie bogi majom w opiece.

- I ciebie też kochaniutka. Ciebie też.

Zgarbiona postać wędrowała powoli dalej zamieniając czasem po kilka słów z przechodniami. Widać, że nie była tu obcą. Stężenie fetoru osiąga szczyt, ale Skrybnik nie zmieniał kierunku. Dochodził powoli do tej części grodu, która składa się lepianek i byle jakich bud, a czasem zaledwie jednej pochyłej ściany ze szmatami, pełniących funkcje dachui ściany zarazem. Ulica, do niedawna wybrukowana i w miarę sucha, zamieniła się błotnistą cuchnącą ścieżkę. To wysypisko ludzkich wraków gnieżdżące się pod miejskimi murami. Feat-Fea krążył wśród ruder, przechodził przez niektóre, aby wreszcie w jednej z nich zniknąć. Po długiej chwili pojawił się znowu i mozolnie brnął z powrotem. Nie zmierzał jednak do gildii, a w kierunku zaułka farbiarzy. Z tamtąd, prawie nie cuchnąca, kuternoga wróciła wreszcie do miejsca skąd wyruszyła...

 

W tym czasie Stanownik skończył właśnie zapełniać pismem maleńkie karteczki. Obok na blacie czekają już ponumerowane, równie małe, tubki do których, sprawdzając treść, Asmin powkładał zwinięte w rulonik wiadomości. Ponownie wysunął i schował szufladę, odblokowując w ten sposób drzwi i sygnalizując wartownikowi, że ma natychmiast wejść. Drzwi otwarły się i wartownik wszedł do komnaty.

- Każdy z naszych, zmierzających w kierunku: Ajris, Ergen bądź Ippo, Qsht, Kin albo Emera, natychmiast ma się do mnie zgłosić. Trzeba dostarczyć dyspozycje. – polecił siedzący za stołem.

Człowiek wyszedł, a po chwili pojawił się inny. Postać stanęła wyczekująco przed Mocnym gildii.

- Gdzie ? – zapytał przyglądający się jej mężczyzna, lekko otyły,szpakowaty z twarzą dziwnie szczupłą przy jego figurze.

- Dostarczę do Ajris wiadomość - poinformowała.

- Kiedy ? – zapytał siedzący za stołem wybierając jedną z tubek i wręczając stojącej, bardzo zgrabnej, młodej, o lekko zielonkawej skórze i gęstych, długich słomiano-złotych włosach kobiecie.

- W ciągu trzech dni wiadomość będzie na miejscu – odpowiedziała zagadnięta, po czym ukłoniła się i wyszła.

- Gdyby nie kolor skóry to zapewne nikt nie domyśliłby się, że w jej żyłach płynie krew ludzi z wyspy węży – pomyślał Stanownik...

 

Grem, bepośrednio po powrocie z narady, wezwał swego zastępce.

- Chcę wiedzieć o każdym kroku człowieka wysłanego przez Błagalnika do Qsht i dalej na zachód. Niech nasi wszędzie zdwoją uwagę na jego ludzi i agentów Asmina. Właściwie to bardziej zależy mi na informacjach o poczynaniach Asmina niż Tama, ale pilnujcie ludzi ich obu jak oka w głowie. I ostatnia sprawa; wysłałem samego Ayena, aby dokonał rozrachunków z Bargo w Ergent. Prześlij mu wiadomość, że Gildia może zrezygnować z należności jakie ma względem nas w zamian za ciągłe i rzetelne informacje o przyczynach marszu armii wschodu oraz o jej postępach. To ostatnie jest najpilniejszą sprawą. – Zakończył z naciskiem.

Zastępca wyszedł pospiesznie, a Żędalnik sięgnął do sterty raportów i zaczął je studiować. Składane mu doniesienia były podstawą działania Gildii. Jego szpiedzy dniem i nocą szukali powodów dla których Gildia mogłaby wystąpić z żądaniem. Każda niesprawiedliwość była źródłem informacji, a informacja to potęga o jakiej maluczcy tego świata nie mają pojęcia. Grem bardzo pilnie poszukiwał informacji. Wiedział, że informacja im świeższa, tym cenniejsza, im bardziej rzetelna, tym droższa.

 

*Uwaga: butelkowane drewno - zarzucona, bardzo pracochłonna metoda wykończenia i konserwacji powierzchni z drewna (zwłaszcza twardego).

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Pasja 09.02.2017
    Piękny opis komnaty, meble woskowane butelkowe drewno i słoje. Ciężki los Feata. Jako zwiadowca zastanawia mnie czego szukał w garbaniach skór i farbiarniach. A w dodatku w przebraniu. Mocna 5 za mocne opisy. Miłego wieczoru
  • Karawan 10.02.2017
    Dziękuję dopiero dziś ale za to bardziej gorąco. ;))
  • Stern 09.02.2017
    Baardzo klimatycznie napisane, zdarzają się literówki ale są praktycznie niewidoczne przy tak wspaniałej treści. Naprawdę masz talent, ta seria jest po prostu boska. Czekam na kolejne części :D
  • Karawan 10.02.2017
    Dziękuję. Talent to ma ileś osób na opowi, ja, póki co, próbuję przypomnieć sobie com zapomniał i douczyć się reszty. ;)
  • katharina182 10.02.2017
    Znalazłam dwa drobiazgi:
    "Niedługo póżniej..." - później
    "- Kiedy (nie potrzebna spacja)? – zapytał..."
    Rozdział jak zwykle świetny. Bez większych problemów mogłam sobie wszystko wyobrazić.
    oczywiście 5
  • Karawan 11.02.2017
    Dziękuję za odwiedziny. Ze wstydem przyznam, że nie wiem o którą z dwu spacji biega - interpunkcja niestety jak zwykle ;( . Pozdrawiam mimo mrozu cieplutko.
  • katharina182 11.02.2017
    Karawan tu się nie ma czego wstydzić:)
    Chodziło mi o spację przed znakiem zapytania.
    "Kiedy? "
    "Kiedy ? "
  • Karawan 11.02.2017
    katharina182 Oczywiście masz rację. Dwa cielęta bycze przyplątały mi się. Dziękuję.;)
  • Truta 10.02.2017
    Stałem sie fanem Twoich opowiadań :D ale nadal nie mogę sie przyzwyczaić do nazw własnych :/ jedyne co mi sie tutaj nie podoba ;) oczywiście 5
  • Karawan 11.02.2017
    Proszę o wybaczenie ale nie zmienię nazw. historia jest na tyle długa (do napisania jeszcze), a nazw i imion nie tak znowu w niej wiele istotnych będzie. Bez tego byłoby trudno. Dzięki za odwiedziny. ;))
  • Truta 11.02.2017
    Karawan wybaczam i przepraszam :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania