Opowieści z mojego świata Snaik 2

Zapach dymu nasilał się, aż wreszcie niewidzialny mógł zobaczyć obozowisko obcego klanu. Przed pieczarą, przy dogasającym ognisku, na jednej nodze stał wsparty na włóczni wartownik. Odrobinę wyższy od Kyna ale i szczuplejszy.

Wydawało się, że śpi mimo niewygodnej pozycji. Opuszczona, nieruchoma głowa, nieruchome ciało. Wrażenie przerwała jednak opadająca noga wartownika. Pilnujący wyprostował się i rozejrzał dookoła, a potem nie dostrzegając Kyna, zmienił nogę na której stał. W niedalekiej od niego odległości widać było grubą, jak pień drzewa, pionowo sterczącą olbrzymią kość jakiegoś wielkiego zwierzęcia. Wyrzeźbiono na niej wzory, a ukośnie przerąbana góra, zwieńczona była promieniście nabitymi, ogromnymi żebrami na których wisiały czaszki zwierząt i pióra ptaków. Za kościaną palmą stał, pokryty skórami, malowany w czerwono czarne wzory, stożkowy namiot. To było to czego szukał - namiot szamana obcych. Kyn sięgnął do przepaski biodrowej po amulet otrzymany w dniu pożegnalnego obrządku. Uspokoił oddech i tuż za plecami wartownika podszedł do namiotu szamana. Przekroczył rozciągniętą niziutko nad ziemią lianę i ominął rozstawione w wejściu naczynia.

Wewnątrz było mroczno i duszno. Na wpół przykryta kobieta, a obok pokryty tatuażami i bliznami chudy mężczyzna, spali wśród skór. Łowca zrzucił niewidzialność i podszedł do śpiących. Opuścił zwisający na rzemieniu amulet nad głowę mężczyzny. Ten moment później otwarł oczy, wpatrując się to w stojącego nad nim, to w amulet. Powoli wyciągnął dłoń chwytając za rzeźbioną w kości figurkę. Kyn otwarł dłoń trzymającą rzemień i stał bez ruchu z wyciągniętą, teraz już pustą, dłonią. Mężczyzna bezszelestnie wstał i wskazując na siebie powiedział półszeptem;

— Myre — po czym, dotykając Kyna zapytał: — yy?.

Kyn pojął i odpowiedział:

— Kyn

 

Język obcych różnił się niewiele, od używanego w klanie z którego przybył. W ciągu czasu, gdy twarz księżyca znikała, a potem znowu przybierała, Kyn na tyle go opanował, że dowiedział się iż los sąsiadów jest podobny do losów jego klanu. Tu również Sssmeg zabierał dzieci i tu również, część klanu próbowała bez powodzenia uciec. Klan Jaguara mieszkał poprzednio w olbrzymich lasach. Któregoś dnia został otoczony przez Sssmega i jemu podobnych. Potem Myre i jego ludzie zasnęli. Obudzili się w pobliżu rzeki, ale nie próbowali przeprawy, bo poza szamanem – nikt pływać nie umiał.

Kyn zaczął przygotowywać się do powrotu, gdy twarz księżyca, po zniknięciu, ponownie zaczęła przybierać. Myre przygotował kawałek skóry zapełnionej rysunkami i znakami dla Sheo.

 

Droga powrotna okazała się łatwiejsza i gdy z okrągłego księżyca zostały jedynie rogi Kyn powitał klan Węża i jego szamana – Sheo. Po kolejnych dwu księżycach Sheo i Kyn wyruszyli na wyprawę. Szli w dół rzeki, aż doszli do skarpy naprzeciw której, na przeciwległym brzegu stało bezlistne wielkie drzewo. Szaman, a za nim Kyn przepłynęli na drugą stronę. Szaman podszedł do drzewa. Obszedł je dookoła, a potem idąc po cieniu rzucanym przez pełną twarz księżyca usiadł plecami do pnia. Przed sobą wbił w ziemię patyk, a za nim, na przedłużeniu cienia, drugi. Po długiej chwili przesiadł się na kolejną krawędź cienia i ponownie wbił kolejne patyki. Potem powtórzył to jeszcze dwa razy i za czwartym wrócił do poprzednich patyków i pokazał Kynowi aby szedł za nim. Dochodzili do gęstwiny leśnej gdy wynurzył się z niej Sheo i jego kobieta. Rozmowa szamanów nie trwała długo. Oba klany miały szukać ucieczki z doliny Sssmega. Klan Węża w razie znalezienia drogi wyśle Kyna. Klan Jaguara rozpali pod bezlistnym drzewem ogień.

 

Mimo upływu roku żaden z Klanów nie znalazł drogi ucieczki. Dzięki spokojowi i dostatkowi rodziło się więcej dzieci w obu klanach, ale przybywało ich znacznie mniej niż się rodziło – były zabierane przez Sssmega lub podobnych do niego.

Z zabranych dzieci wróciło kilka maluchów. Były całkowicie odmienione; niewrażliwe na ból, agresywne i okrutne. Ani czułość matek, ani starania szamana i jego ucznia - Kyna niczego nie zmieniały. Dzieci rosły, a wraz z nimi rosła ich obcość. Po pół roku odmienione dzieci odeszły z klanu za granicę wyznaczoną przez ciągle płonące ognie i nikt nie wiedział co działo się z nimi później, bo żadne nie wróciło. To samo działo się w sąsiednim klanie Jaguara.

 

W kolejnym roku Smok zabrał klanom dwukrotnie więcej dzieci niż poprzednio. Wśród nich były te które nie zostały wybrane poprzednio - rok starsze.

W tej grupie była także trzy i półletnia córka Szamana – Ka, która, po pół roku, wróciła z trójką innych odmienionych dzieci. Sheo ze swoją kobietą i córką zniknęli na miesiąc i nawet Kyn nie potrafił ich znaleźć. Potem pojawili się znowu z odmienioną Ka, która jako jedyna – nie była agresywna i okrutna.

Dziewczynka na pozór nie różniła się od innych dzieci. Potrafiła jednak niespodziewanie znikać, a bawiące się z nią maluchy mówiły, że nie płakała, ani nie krzyczała, gdy się uderzyła. Szaman, od powrotu córki, zmienił się całkowicie, zamknął się w sobie, stał się ponury i bardziej surowy. Miesięczna nieobecność sprawiła, że zaczął nagle widzieć wszystko to, czego nie widział wcześniej. Wszystkie skrytki, wszystkie schowane przed innymi przedmioty, skryte działania, tajemne spotkania - były mu doskonale znane. Urósł więc w oczach członków klanu nie tylko dlatego, że Ka była inna od pozostałych odmienionych, ale przede wszystkim dlatego, że wiedział o każdym członku klanu wszystko, i nic przed Szamanem nie mogło się ukryć.

 

Zbliżał się koniec świata, ale tego nikt w klanach nie wiedział. Członkowie klanów żyli dniem powszednim, polując, płodząc dzieci i przeżywając w porze trybutu ból, którego wielkość może ocenić tylko rodzic pozbawiany potomka.

Jak poprzednio po kolejnych sześciu miesiącach trójka odmienionych maluchów odeszła. Ka jednak pozostała w klanie. Tylko jej rodzice, po wielu nieprzespanych nocach i godzinach rozmów wiedzieli, że czterolatka stała się starsza od siedmiolatków. Gdy przyszedł czas kolejnego trybutu - Ka zniknęła. Wróciła po miesiącu trochę wychudzona, po czym wraz z ojcem i Kynem odeszli gdzieś z klanu na kolejny miesiąc. Po ich powrocie uczeń szamana powędrował do klanu Jaguara aby spotkać się z Myre, a jego rodzimy klan Węża rozpoczął przygotowania do wędrówki. Wszystkie przedmioty, które miały być zabrane zgromadzono w jednym miejscu. W rurach, wyciętych z rosnących pod skałami roślin, przygotowano wodę, a w innych suszone mięso.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Pasja 31.05.2017
    Strasznie zazdroszczę ludziom pisania Fantasy. Nigdy nie próbowałam i jakoś nie ciągnie mnie do takich opowieści. Opowieść twoja to świat tajemniczy, a zarazem zły. Zabieranie dzieci rodzicom i sterowanie nimi, pozbawienie uczuć i zmysłów to szaleńcze eksperymenty na małych istotach. Zainteresowała mnie mała Ka. Pozdrawiam 5
  • Karawan 31.05.2017
    Dla mnie Fantasy to trochę bardziej dorosła bajka. Czary, zło i dobro wyraźne i czytelne, a nie takie jak w rzeczywistości, zakamuflowane. To opowieści o nas samych choć złagodzone przez baśniowy charakter. Jeśli to co opisuję to świat zły to jakiż jest ten rzeczywisty? Odnośnie zaś do eksperymentów - wiesz, że i Niemcy i Rosjanie robili takie rzeczy idąc w ślady poprzedników - Turków. Teraz poszliśmy o krok dalej - mamy Józia od Goebbelsów i jego spuściznę - propagandę, "bo każde kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą". Dziękuję za wizytę ;)
  • Pasja 31.05.2017
    Karawan nie miałam na myśli, że to co piszesz jest złe, tylko, że pewnie sytuacje są złe. Właśnie Fantasy to takie czasy dawne i dzisiejsze, bo przecież kiedyś były też diabły, strzygi i krasnoludki, dzisiaj mamy roboty maszyny, ale też i ludzi złych i dobrych. Każda epoka miała białe i czarne karty. :-)
  • Karawan 31.05.2017
    pasja To co piszę jest złe literacko, słabe. To co przedstawiam to ileś historii, które, w zamyśle, powinny dać Czytelnikowi obraz tego co się wydarzyło. Opisuję wzorując się na rzeczywistości i oczywiście nie odebrałem, że szerzę zło swoim pisaniem. ;))
  • Enchanteuse 31.05.2017
    Karawanie, chyba Cię uduszę :)
    Literacko słabe ! Piszesz dobrze i to nie tylko moje zdanie . Poza tym, jeśli czujesz, że jesteś zły , znaczy musisz byc dobry - paradoksalnie :)
  • Pasja 31.05.2017
    Enchanteuse on tak tylko mówi, żeby łechtać swoje podniebienie pochwałmi.:-)
  • Enchanteuse 31.05.2017
    Poczekajmy, niech Karawan się odniesie :). Lepiej dla niego, jeśli jest jak mówisz :)
  • Karawan 31.05.2017
    Patrzę na to jak pisze Naz, patrzę (choć to nie moja bajka) jak pisze Akwus, patrzę na Karolę i Jej ciepło... Za każdym razem myślę sobie "cholera, jak oni to robią?". Pomijam interpunkcję, ale reszta - cieniutka. To ciągle jest dalekie od tego co czuję, co widzę. Jak napisał Okropny - znak rozpoznawczy Karawana to nie obraz spójny i czytelny ale seria fotek. Oczywiście seria fotek też może poruszyć, ale to wybrane z tysięcy zdjęć mistrzowskie ujęcia, a u mnie ani tysięcy, ani mistrzostwa. Ale skorom po części góral tom uparty. Nie wytrwały a uparty. Będę próbował nadal, a pochwały... fajne, ale i zawstydzające. Dziękuję Paniom za postój przy Karawanie ;),
  • Enchanteuse 31.05.2017
    Ech, Ty uparciuchu :)
    Ja tam lubię Twoje fotografie. Slajdy nieraz są lepsze od filmu.
  • Karawan 31.05.2017
    Enchanteuse To zachęta, żebym robił lepsze - dziękuję;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania