Otwarte serca - część 3 "Papierowy chłopiec"

Gdybyście mogli przesłać uniwersalną wiadomość do wszystkich

przyszłych i teraźniejszych rodziców, co byście chcieli żeby zrozumieli?

 

Dla wszystkich rodziców z dedykacją dla ich dzieci

Powiedzcie mi, jakie to życie bez wartości etycznych, jak zakładka do książki, albo jak szczur prześlizgujący się przez najciaśniejsze marginesy książek? Jak ciasnym trzeba być by przemykać przez atomy. Czy to płytkie oceniać tych ludzi? Czy zrównoważone to jak na nich patrzymy? Gdyby to z innej strony podejść nie zobaczylibyśmy nic, ot kartkę papieru od cienkiego boku.

Tniemy brzegi rzeki ostrymi zakończeniami, dosadnymi formułami. Żałobą ze śmiercią się witamy. Starzejemy się, życie z nas ulatuje i coraz mniej się chcemy kochać. Dochodzi to nawet do momentu bycia młodym dorosłym. Dążąc do wszystkiego po trupach, nie zastanawiamy się nad swoim kodeksem etycznym, a tym bardziej czyimś.

Przemoc rodzi przemoc, ilekroć słyszałem krzyki wściekłych matek nad beznadziejnością swego dziecka. Każda teraz złapała by się za głowę- „Ja? Złą matką? Dałam Ci wszystko..”. Tak dałaś wszystko, swoje frustracje, swoje uprzedzenia i swoje poglądy. Czy każdy nasz płacz jest fałszywy? Jeśli tak to co nam da że udamy że nam przykro, nie spełniliśmy wymagań, zachcianek czy próśb. Czasami myślimy że musimy być samolubni by myśleć poza sferą gdzie panuje nierząd. Przypodobujemy się reszcie, mamy być cicho by nie robić sceny.

Dziecko, choć młodsze od was, to istota czująca tak samo jak każdy człowiek. Nie próbujcie zrobić z niego przedmiotu na własne ambicje, ani by nie wylewali na nim własnych frustracji. Dziecko to dar, a nie trofeum. Nie jesteście jego bogiem, nie stworzyliście go na swój wzór, tylko próbujecie go wymodelować w tą stronę, co jest oczywiście niemoralne. Akceptujcie dziecko, nie ważne jaką postawę reprezentuje sobą. Żeby nie musiało być modelowym dzieckiem, bez swojej duszy. Takiej postawy nie reprezentujecie sami, dobrze wiecie o swoich wadach ale chowacie je w strachu przed społeczeństwem. Odosobnienie i izolacja to jest najgorsze do czego można posunąć w miłości – te wstrętne zobojętnienie. Nie potrzebuje domu żeby czuć się bezpiecznie, żadnych drogich prezentów by być zachwyconym. Dobrobytu nie trzeba jeśli mamy siebie, ale jak siebie nie mamy to nie mamy nic.

Taka rana jaką jest samotność, może i z czasem się zagoi ale pogłębiana przez tak długi czas pozostawi bliznę. Blizna ta opowiada nam swoją historię – tak dostałam wszystko, ale co to zmienia skoro bez miłości nie umiem być szczęśliwa.

Prawda jest taka że każdy człowiek rozumie wartości moralne oprócz was – którzy mają najważniejszą rolę przekazania ich przyszłym pokoleniom. Jesteście pasożyty żywiące się chaosem, złością i nieczułością, bo tylko to dostaliście za młodu. Kiedy patrzę nawet na swoją rodzicielkę wiem że była jedną z wielu dzieci swojej mamy. Nie dostawała tyle miłości na którą każde dziecko zasługiwało. „Nie będę się nad tym użalać” – mówi, ale skoro jestem już przy niej to powiem – skoro to przechodzi na mnie, pamiętając że kiedyś podczas mojego dorastania mówiła mi o tym, to nadal siedzi głęboko w każdego z nas sercu.

Czujemy samotność, że zostaliśmy sami i nikt nas nie potrzebuje, jesteśmy małą kropką na ziemi z planem od rodziców w ręce z listą obowiązków czy zobowiązań. Im dłużej jesteśmy na ziemi tym dłużej jesteśmy z nią związani, trzymając nas w podatkowym piekle pełnym uprzedzeń i nienawiści. Kiedy brak nam rodziców, filaru, wsparcia, ich miłości czy zainteresowania – nas to boli. Jesteśmy bici, poniżani, wyśmiewani przez rówieśników i zastraszani - wytykano nam każdy nasz błąd i próbowano uciszyć, podporządkować.

Nie jesteśmy manekinami, papierową kartką którą wypełniacie odsyłacie do urzędu. Nie jesteśmy wypadkiem, spowodowanym waszą nieodpowiedzialnością. To nie nasza wina że nas urodziliście, to nie wasza zasługa że nas urodziliście. Rodzic to fałszywy Bóg. Żeby miłość była szczera nie może być bezwarunkowym posłuszeństwem. Jestem osobą która w rebelii dostrzega pierwiastek społeczeństwa i uruchomienia swojego umysłu. Dość bicia, poniżania, przemocy, manipulacji, nieciekawych rozmów przy rodzinnym stole. Akceptujcie nas jako takich jakimi jesteśmy jeśli oczekujecie tego samego od nas.

Pewien papierowy chłopiec, cały czas boi się że ktoś opluje go i wyrzuci do śmietnika. Czuje że dzień za dniem słabnie, nie może wstać na czas, znów dopełnić terminów, umyć naczyń i dlatego zaczął nienawidzić siebie. Nie mógł nic zacząć bez wypełnienia swoich obowiązków. Nie zacznie rysować, bo jak przyjdą rodzice będzie musiał rozpakować zakupy, przywitać ich, zrobić obiad i podać go. Chciał by jego pokój stał się jego kryjówką przed światem. Gdzie nikt nie wprasza się i nie prosi go o kolejną przysługę. Zamyka drzwi i jeśli ktoś je otworzy to czar znika, nic go nie uchroni. W zamkniętym pokoju czuję się bezpieczny, nikomu nie przeszkadza, siedzi cicho z klapkami na uszach. Nie słyszy jak się śmieją, nie słyszy jak się kłócą, jak płaczą. Nie chce by go to obchodziło, by do tego doszło. Z bardzo empatycznego dziecka, chętnego do pomocy, narodziła się ta niechęć do ludzi, do bycia ponownie dobrowolnie wykorzystanym. Rozpłynie się z deszczem, zwieje go wicher, spali słońce i zmiażdży piach.

Stosowanie przemocy wpływa na psychikę dziecka i zamiast go czegoś nauczyć tak naprawdę niszczy go i izoluje od rówieśników którzy tej przemocy nie doświadczają. Zastanówcie się więc czy wasze potomstwo was kocha, czy boi się odrzucenia i nieposłuszeństwa?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania