Otwarte serca - część 6 "Na początek trochę światła…"

Neony dają nam światło, brzęczą wesoło iskrząc w nieustającym ruchu fotonów. W mroku jest to przynęta dla naszych oczu, figury w jakie układają się barwniki ciepłego migu, nęcąc nas nieustającymi myślami. Ptaki wszechświata zlatują się w nocy na nieboskłon, tworząc świetlne wstęgi, w które wszyscy jesteśmy wplątani. Nie tylko mienią się, one żyją swym ptasim życiem. Jest dla nich na ziemi jak w raju, udają kolorowe latawce. Ich natury nie spowija mrok, tylko malują się w naszych oczach, to my nadajemy im kształtu i racji bytu. Ubajecznijmy i malujmy je, naszym pustym tępym spojrzeniem obserwatora. Karmmy się nimi, zabierajmy by nigdy nie oddać, i puścić prosto w podświadomość.

Nakładają się wzajemnie na siebie oraz tłoczą o uwagę, o zaistnienie. Wystarczy spojrzeć za okno, betonowy jest ptak, i trawiasty, jest nawet w dymie miasta i w czystym oddechu. Trzeba go tylko zawołać, by zaśpiewał, tworząc chór w naszym umyśle. „Leć i zbieraj pokarm dla swych podopiecznych, swego potomstwa!” zawołałem. Ale one tylko odbiły oczyma lustrzanymi wprost na moją duszę. Ujrzałem ją, niekiedy zniekształconą, zgiętą w przeciwciałach, a gdy już spamiętałem jej obraz, ona obróciła się i spadła na papier.

Każdy widzi je inaczej, jedni jako piękne ciała w przewiewnych płachtach, coraz więcej i więcej odkryć, jakby nasza mapa była zupełnie nowa i szokująca. Jako blef i obrzydzenie mędrców nad stanem świata, i ich roznegliżowane ego, aż wprawiają w nostalgię. Jako światło, i różne jego odblaski, nawet rzeczy trywialne jak sen ludzki.

Kimże jestem by odmówić wizji sennej? Odmętami świadomości sklejonej w wieczny magazyn, wciąż napełniający się towarem? Ptaki pamiętają tamten świat, i nadal opisują jego dzieje. One nigdy nie umrą. Nie zagnie przez nie myśl o chlebie podczas głodu. Wprawiają w zachwyt i wywołują uśmiechy. Marzenia – oto czym są. Tylko małym ziarnkiem w sennym piasku. Ale są ważne, żeby je mieć, by się w nich umacniać i rzucać cały czas świat na kolana. Neony, ach neony one świecą w naszych sercach a potem nabierają skrzydeł i odlatują w niebo. Nie znikają, widać to po wstęgach fikuśnie poplątanych na nieboskłonie, w cienkim uczuciowym powietrzu. Wieje przyjemnym letnim chłodem, i porusza się w kłębach kosmosu, jako jedna manifestująca się istota. Patrzy jak światy kończą się i tworzą na bieżąco, ujmuje go sztuka tworzenia, wzrusza akt destrukcji. A ptaki – jego współtwórcy i przyjaciele cały czas szepczą Ci miłe słowa.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania