Potępiony - Prolog, Rozdział 1 (Rycerze i cień)

Prolog

 

Czy to już koniec? Nie mogę się ruszyć, z moich ust nie może wydobyć się żaden dźwięk, całe moje ciało jest ciężkie jak skała i lodowate. Nie czuję żadnego bólu po mimo kilkunastu ran kłutych w brzuch, poważnym oparzeniom, wybitych przednich zębach i złamanych kończynach. Nic nie czuję, jedynie przenikliwy lód przebiegający każdą moją żyłę, każdy mięsień i ścięgno z powodu utraty krwi. Czy ostatnie, co mam zobaczyć przed śmiercią to przerażającą twarz mojego oprawcy śliniącego się na widok kałuży krwi i mojego powyginanego poszarpanego ciała? Nigdy w życiu nie przypuszczałem, że Ci psychopaci naprawdę istnieją. Owszem są mordercy, a to po pijaku ktoś kogoś zabije, a to w kłótni w przypływie złości, a to w biednej rodzinie jakiś mężczyzna pobije na śmierć swoje dzieci... takie rzeczy się zdarzają. Ale żeby od tak, wieczorem wracając od kolegi dostać w tył głowy i stracić przytomność tylko po to by ocucić się w opuszczonym budynku z wielkim gościem trzymającym nóż? Niewątpliwie podnieca go moje cierpienie, jednak przestałem krzyczeć już jakiś czas temu. Kiedy przypalał moje plecy palnikiem gazowym zacząłem się śmiać sam nie wiem dlaczego. Czuję, że powoli zapadam się do tyłu, wciąż jestem przytomny i widzę tego skurwysyna jak czyści w kącie nóż, ale mam wrażenie jakbym się zapadał we własne ciało.

Czemu ja? Rok temu skończyłem studia, znalazłem pracę w osiedlowym sklepie jako ochroniarz, nikomu nie zalazłem za skórę, mam wielu znajomych i kilku zaufanych przyjaciół, nie mam konfliktów z rodziną, więc czemu padło na mnie? Na zwykłego szarego człowieczka?

Cholera, jest tyle rzeczy, które chciałem jeszcze w życiu zrobić. Wyprowadzić się do własnej kawalerki, wyjechać za granicę, poznać jakąś dziewczynę... czy prosiłem o zbyt wiele?

Nie wiem ile jeszcze będę żył, ale coraz trudniej skupić mi wzrok na plecach mojego oprawcy, to zupełnie tak jakbym na siłę starał się nie zasnąć, oczy same się zamykają a obraz rozmazuje.

Nie! To nie może się tak skończyć! Nie w ten sposób! Zarżnięty jak prosiak zostawiony w jakiejś ruderze, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Nie chcę umierać. Nie teraz, gdy mam przed sobą całe życie.

Mogę sobie tak myśleć ile chce, przeklinać ten pierdolony nieuczciwy świat i myślami odwiedzać po raz ostatni swoich znajomych, rodzinę i ulubione miejsca, wspominać i marzyć by to był zwykły sen. Sen... mój ostatni. Nie... ja nie mogę umrzeć... jeśli ja... to...!

 

Rozdział 1 - Rycerze i Cień

 

Wszystko jest już przygotowane, magiczny krąg na posadzce świątyni, czterech najpotężniejszych magów królewskiego dworu i ofiara ze szczerego złota dla czterech bogów. Zostało jedynie odmówić inkantacje i modlić się by czterej rycerze przybyli na wezwanie.

-Błagam was o cztery bóstwa rządzące tą pokorną krainą, ześlijcie nam bohaterów z innego świata by wypełniły nasz świat pokojem i balansem natury. Pozwólcie nam przetrwać, ześlij nam czterech rycerzy! - Kiedy tylko skończyłam mówić, wszyscy w pomieszczeniu poupadali na kolana wycieńczeni i wyssani z magicznych mocy zasilających magiczny krąg, który zaczął wibrować i świecić się kolorami, jakimi nigdy nie widziałam! Z namalowanych starożytnych run wydobywał się dym, a poszczególne warstwy kręgu wydobywały z siebie różne dźwięki. Nagle nastąpił ogromny wybuch dymu i dziwnego pisku, gdy tylko ponownie otworzyłam oczy widziałam nieznajomych mi ludzi. Dwie kobiety i dwóch mężczyzn w wieku od piętnastu do osiemnastu lat.

-Witajcie o wielcy bohaterowie, zostaliście wezwani z waszych światów poprzez magię tego kraju. Proszę pokornie o wysłuchanie. - Całe moje ciało drżało z zachwytu, w końcu przepowiednia się spełni! W końcu uratujemy wszystkich ludzi.

-Co tu się kurwa odpierdala?! Gdzie ja jestem?! - Jeden z mężczyzn zaczął krzyczeć w niezrozumiałym dla mnie języku i rozglądać się dookoła. Wszyscy wyglądali na zdezorientowanych i wystraszonych.

-Proszę wybaczyć wasza wysokość, ale ich jest pięciu. Jeden leży z tyłu za nimi nieprzytomny.

-Jak to pięciu? Miało ich być czterech, każdy od innego boga!

-Może to dodatkowa pomoc, albo...

-Posłaniec piątego boga. Tego, z którym walczymy... na razie trzeba ich uspokoić i wszystko wyjaśnić. Ostrożnie przenieście jego ciało do jednej z komnat i poczekajcie, aż się obudzi.

-Nie lepiej wytłumaczyć wszystko całej piątce, gdy się obudzi?

-Nie wiemy kim jest, nam wystarczy czterech bohaterów. - Gdy konsultowałam się z jednym z magów, przyzwani bohaterowie patrzyli się na mnie oczekując odpowiedzi.

-Nie wiem co tu się dzieje, nie podoba mi się to. To sen nie? - Nie rozumiejąc, co mówi jedna z dziewczyn, starałam się gestami zaprosić ich do pałacu, do komnaty króla, jako jedyny zna ich język. Nagle leżący mężczyzna za nimi usiadł, gdy tylko próbowali go podnieść, nigdy się tak nie zdarzyło by przybył ktoś jeszcze! Mam co do tego złe przeczucia.

-Gdzie ja jestem?

-O, obudziłeś się już gościu. Jesteśmy w jakimś średniowiecznym zamku, a ta dziewczynka co bawi się w cosplay mówi w obcym języku. Coś tu jest nie teges.

-Szedłem właśnie na uczelnię! Gdziekolwiek nie jesteśmy, muszę wracać! - Przyglądając im się, nie zauważyłam by byli obdarzeni jakąś szczególną siłą czy magią. Obecnie dwóch mężczyzn zwracało się do wstającego z podłogi “Piątego”, który swoją drogą ma ponad dwadzieścia ileś lat i jest ewidentnie starszy od nich.

-Ej, rozumiesz co mówię? - Nagle podszedł do mnie mówiąc w moim języku. Zaskoczyło mnie to, na tyle bym przez chwilę nie mogła dobrać słów.

-Tak mój Panie, rozumiem Cię. Jednak reszta nie, czy byłbyś tak uprzejmy powiedzieć reszcie bohaterów, by udali się za mną? W zamku jest osoba znająca wasz język.

-Mówi, że jesteśmy jakimiś bohaterami. Chce byśmy za nią poszli do osoby, co mówi po naszemu.

-A Pan skąd zna jej język?

-Ich język nie jest obcy, pochodzi z naszego świata, ale jest z innych stron niż my pochodzimy, studiowałem go na uniwerku. - Reszta szybko ruszyła za naszymi śladami, niepokoił mnie ten “Piąty”, zna nasz język, jest niespodziewanie spokojny jak na przeniesienie się do innego wymiaru, do tego jest w nim coś niepokojącego. Szliśmy w zupełnym milczeniu, bohaterowie uważnie rozglądali się po korytarzach podziwiając naszą sztukę i malunki, tylko “Piąty” szedł krok za mną patrząc przed siebie martwymi oczami.

-Słyszałem, co mówiłaś gdy próbowałem się podnieść. - Wyszeptując to tak bym tylko ja słyszała spojrzał na mnie wrogo, chyba przyzwaliśmy prawdziwego wilka w owczej skórze, lecz to oceni król, którego komnata jest już przed nami.

-Ojcze, z powodzeniem wezwałam bohaterów. Proszę ich oświecić o ich misji, są dość przestraszeni i zdezorientowani. - Mój ojciec i zarazem król wszystkich ludzi był od paru lat przykuty do łóżka, wiedza o bohaterach była przekazywana z pokolenia na pokolenie kolejnym dziedzicom. Jednak tym razem nie ma syna, który mógłby dziedziczyć tron, tym samym cała wiedza przepadnie. Ja natomiast według starych rytuałów nie jestem godna usłyszeć prawdy, a moje zaślubiny... są niemożliwe. Kto by chciał poślubić księżniczkę państwa, które niedługo zostanie zdmuchnięte z powierzchni ziemi i wymazane z map?

-Podejdźcie moi waleczni rycerze. Proszę o wyrozumiałość i cierpliwość, wszystko wytłumaczę. - Swoim drżącym i ochrypłym głosem zwrócił się do całej piątki, która już stała naprzeciwko jego łóżka. Ja natomiast wycofałam się za drzwi. Bałam się jednak zostawiać “Piątego” z moim chorym i umierającym tatą.

 

-Jak się domyśliliście, to jest inny świat, inny wymiar, do którego zostaliście siłą wciągnięci przez naszych magów i księżniczkę, która was tu przyprowadziła.

-Nie no bez jaj.

-To była księżniczka?!

-Skąd znasz nasz język staruszku?

-Ja chce wrócić. - Cała czwórka miała coś do powiedzenia, tylko piąta osoba stojąca na uboczu milczała. Mężczyzna około dwudziestu paru lat, starszy od reszty. Czyli tym razem coś poszło nie tak, och Lili znów nabroiłaś. Jednak nie dziwi mnie to, za pierwszym razem przybyło tylko troje, więc czemu nie miało być o jednego więcej?

-Jestem Król Azberth Dwunasty, władca królestwa ludzi. Spotkaliście już księżniczkę, moją córkę Lili. Zostaliście tu przeniesieni by nas uratować od zagrożenia.

-Se jaja robisz człowieku.

-Zaraz, chcesz nam wmówić, że to naprawdę inny świat? Ten tutaj gość zna wasz język, mówi, że istnieje w naszym świecie. Możliwe, że po prostu jesteśmy za granicą!

-Masz dowód?

-... - Tym razem tylko trójka miała coś do powiedzenia, jedna z dziewczyn milczała nerwowo stąpając z nogi na nogę i obejmując ramiona.

-Zaraz uwierzycie, pozwólcie mi dokończyć o wielcy bohaterowie. Nie wątpię, że nasz język jest z waszego świata, założyciel tego królestwa w końcu pochodził z waszego wymiaru, ale to może wyjaśnić wam ktoś inny. Obecnie jesteście w świecie gdzie trwa wielka wojna pomiędzy ludźmi a resztą.

-Jaką resztą? - Nagle odezwał się zaciekawiony mężczyzna stojący do tej pory na uboczu.

-Elfy, pół-bestie oraz demony.

-Mówiąc pół bestie masz na myśli centaury lub ludzi ze zwierzęcymi uszami i ogonami?

-Tak, jednak teraz są nieliczni, przegrali. Byli brani za cel, ponieważ przypominali ludzi.

-Elfy też wyglądają jak ludzie, mają tylko dłuższe uszy. - Podoba mi się ten mężczyzna, zadaje naprawdę trafne pytania, jest spokojniejszy niż reszta i opanowany. Może poprzez dyskusje z nim uda mi się nieco uspokoić pozostałych.

-Elfy to prastara rasa dorównująca prawie niektórym demonom, więc nie było żadnych wątpliwości, co do ich “czystości”, wojnę zapoczątkowały właśnie demony.

-Z jakiego powodu?

-Pożywiają się naszym strachem i nienawiścią, prawdę mówiąc wiele zostało przelanej krwi, ale jeszcze więcej zdołali porwać i uprowadzić do swoich ziem.

-Elfy nie odczuwają strachu?

-To szlachetna i dumna rasa, porażkę przyjmują z uniesioną głową, po za tym chętnie przyłączyli się do demonów. Pewnie kierują się swoją ideologią, że my ludzie niszczymy ich naturę. Tak, więc wezwaliśmy was, jako naszego ostatniego asa z rękawa.

-No dobra... Pokaż nam, chociaż jakiś dowód na istnienie tego całego bajzlu. - W końcu odezwała się jedna z dziewczyn wychodząc krok naprzód.

-W waszym świecie jesteście zwykłymi słabymi ludźmi, nawet tutaj jesteście słabsi niż nasi królewscy żołnierze. Jednak z jakiegoś powodu przy przenosinach tutaj zdobyliście niezwykłą moc, która pozwoli wam pokonać elfy i demony bez pomocy nawet najmniejszej armii. Wypowiedzcie w myślach słowo “System”, nie wiem co ono znaczy, ale wy zapewne tak.

Wkrótce w powietrzu zawisło pięć pół przeźroczystych prostokątów, dokładnie tak jak jest zapisane w księgach przez moich pra przodków. Niezwykłe zobaczyć to na własne oczy, jednak nie mogę dostrzec co jest w nich zapisane.

-Wow! Zajebiste.

-Zupełnie jak w grze RPG, to dzieje się naprawdę?

-Zobaczcie ile tu informacji, są nasze statystyki, ekwipunek, umiejętności, zupełnie jak powiedziałeś. Super!

-I wszystko jest opisane w naszym języku. - Wszyscy zdaje się rozumieją, o co w tym chodzi, zupełnie jakby gdzieś już to widzieli. Ich wymiar musi być niezwykły, ciekawe czy tam też są wojny i magia.

-Są jeszcze dwie rzeczy, które wiem i muszę wam powiedzieć. Po pierwsze możecie poznać nasz język dzięki temu systemowi, nie wiem jednak jak. Podobno są tam także języki innych ras. Po drugie prosiłbym, żebyście przeczytali swoje imiona i to co pisze obok nich.

-Roderyk, Bohater, Szermierz.

-Noma, Bohaterka, Łuczniczka.

-Elan, Bohater, Tarczownik.

-Nicola, Bohaterka, Uzdrowicielka.

-Dobrze, proszę was jeszcze raz o pomoc w obronie naszego królestwa. Jaka jest wasza odpowiedź? - Zapadła głucha cisza, każdy spojrzał po sobie. Jestem ciekaw czy w tamtym świecie znali się nawzajem, lecz to pozostawiam mojej córce.

-Zgadzamy się pomóc, ale co z naszymi rodzinami?

-Właśnie.

-Kiedy pokonacie zagrożenie zostaniecie odesłani z powrotem.

-Emm... nie zapomnieliśmy o czymś? Jaki Pan ma tytuł i klasę? - Jedna z dziewczyn zwróciła się do mężczyzny, który najwidoczniej już zdążył się zapoznać ze wszystkim w “systemie”.

-Nokumi, Zaklinacz. Pole tytułu jest puste, więc nie jestem bohaterem. Po za tym Wasza Wysokość Azberth zapomniał powiedzieć, że pierwotnie miało być tylko czterech wybrańców. Usłyszałem to od księżniczki, kiedy z kimś rozmawiała. Więc jestem tutaj przypadkiem i nie mam nic wspólnego w waszą przepowiednią. Po za tym nie chcę ryzykować życia dla innych, jeśli Wasza Wysokość pozwoli chciałbym być odesłany do swojego świata.

-Chwila człowieku! Zwolnij! Nawet, jeśli trafiłeś tu niechcący to masz jakieś zobowiązania wobec tego świata, nie na darmo dostałeś ten System wprost z gry RPG.

-Mylisz się, jeśli wrócę to stracę System. Po za tym jak mówiłem, będąc bohaterem nie znaczy, że nie możesz zginąć, mam rację Królu?

-...Tak, obecnie jesteście za słabi by mierzyć się choćby z najsłabszym pomiotem. Jednak z czasem zyskacie niesamowitą siłę, mamy do dyspozycji mistrzów fechtunku, łucznictwa i wielu wspaniałych magów, którzy służą wam pomocą. Za murami miasta jest wiele słabych stworzeń, polując na nie zyskacie doświadczenie, sławę i bogactwa! Proszę Cię Wielki Nokumi, nawet jeśli nie jesteś bohaterem wspomóż nas w walce. Oczywiście nie masz wobec nas żadnego obowiązku i nie zmusimy Cię, jednak błagam!

-Sam Król Cię prosi, nie bądź frajer! Pomyśl tylko, jesteśmy w najprawdziwszym świecie Fantasy.

-Królu, mam ostatnie trzy pytania jeśli można. Czy jeśli bym się nie zgodził pomóc, moglibyście mnie odesłać z powrotem? - Ciężko jest go przekonać, w ogóle nie słucha zachęt Tarczownika, nie interesuje go bogactwo ani sława jakie może uzyskać z naszą pomocą. Patrzył na mnie niewzruszony i stanowczo, najbardziej przebiegli szlachcice i dyplomaci mogliby się uczyć od niego jak zachować kamienną twarz. Niemniej jednak jego pytania stawały się coraz bardziej ciężkie, samo wspomnienie, że bohaterowie mogą umrzeć wywołało u dwóch dziewczyn niemałe zamieszanie i niepewność.

-Niestety nie mogę, zużyliśmy ogromne pokłady magicznej mocy zbierane przez kilka lat. Gdyby to było takie proste wezwalibyśmy was na samym początku konfliktu zapobiegając rzezi ponad jednej trzeciej ludności naszego kraju.

-To jakim cudem chcesz nasz odesłać kiedy pokonamy wroga?

-Król Demonów oraz Najstarszy Elf mają wystarczającą moc by was odesłać, zabijając ich i przynosząc serca jesteśmy w stanie wydobyć z nich magię.

-Moje drugie pytanie: Chcesz mnie mieć po swojej stronie jakbym okazał się wrogiem, prawda? Twoja córka wypaplała, że każdy z tutaj obecnej czwórki odpowiada jednemu waszemu bóstwu. Zaś wasz wróg, nie wiem który, jest pod patronem piątego boga i ja mogę być od niego. Wcale nie chcesz mojej pomocy. - Lili! Coś narobiła najdroższa! Ten mężczyzna nie dość, że sam w sobie jest tajemnicą i stanowi zagrożenie, to w tak krótkim czasie zanalizował całą sytuację i nie ukryła się przed nim żadna informacja. Co jeszcze wie? Do czego jeszcze doszedł? Mogłem odpowiedzieć mu tylko milczeniem, co wprawiło bohaterów w stan gotowości. Nie patrzyli już na niego jak na starszego kolegę, nie jak na mężczyznę, nie jak na przyszłego towarzysza broni, lecz jak na śmiertelnego wroga.

-A... a trzecie pytanie?

-Skąd wiesz o Systemie? Mówiłeś, że informacja ta jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, a założyciel waszego królestwa był z naszego świata. Też miał System? Wątpię. Po tym jak wiedziałeś, że ma być dokładnie czwórka bohaterów, zakładam, że w przeszłości również byli przyzywani. Nie udało im się wtedy pokonać wroga? Wrogiem był kto inny?

-To więcej niż jedno pytanie.

-Nie musisz odpowiadać, twoje zakłopotanie i mina twarzy wszystko mówią. Po za tym mogę się dowiedzieć z innych źródeł.

-Nie. Odpowiem. Jesteście trzecią generacją bohaterów, poprzedni zawiedli. Udało im się jedynie nawiązać sojusz z Elfami a Króla Demonów zapieczętować. Druga generacja walczyła z Pół-bestiami, wytępili wiele ich gatunków, ale ostatecznie jeszcze bardziej zaognili spór. Wojna się skończyła, ale do tej pory żywią do nas nienawiść, gdyby ich demony nie zaatakowały pewnie by do nich dołączyli w walce przeciwko nam.

-Więc skąd ta wiara, że tym razem się uda? Spójrz Królu na te cztery dzieciaki. W naszym świecie chodzą do szkoły, uczą się, nie są jeszcze nawet pełnoletni według naszego prawa. Nie wiedzą nawet jak żyć w społeczeństwie, a Król każe im umierać za naród, którego nie znają.

-Zamknij się! Damy sobie radę! Jeśli System działa jak w grach RPG to mamy większą wiedzę od Ciebie.

-Racja! Po za tym mamy swoją motywację by pokonać wroga, dzięki temu wrócimy do naszych światów!

-Spokojnie, pewnie rzeczywiście jest wrogiem i chce nas przekonać, że nie warto walczyć.

-Zaklinaczu Nokumi. Nawet jeśli nie mam pewności, oni są naszą jedyną i ostatnią nadzieją. Nie jesteśmy już w stanie przyzwać czwartej generacji. Jeśli Ci tutaj bohaterowie zawiodą... cała rasa ludzka zostanie zabita i uprowadzona do krainy demonów gdzie będą pożywieniem. Zapytam raz jeszcze, czy wesprzesz nas swoją siłą? - Jeśli się nie zgodzi, będę musiał podjąć środki ostrożności i uznać go za wroga. Chociaż jestem pewny, że nie jest szpiegiem, to może stanąć po stronie zła i w przyszłości walczyć z bohaterami. Nie zamknę go jednak w lochach, nie mam prawa, nie mam dowodów na to, że jest wrogiem. Co za ciężka sytuacja. Proszę zgódź się dla własnego dobra.

-Jednak podziękuję. Jeśli zatem pozwolisz, opuszczę twoje włości.

-Jesteś najgorszy! Obym Cię nigdy już więcej nie widziała!

-Co za kawał fiuta z Ciebie! Kiedy znów się spotkamy, będziemy wrogami, pamiętaj!

-Pewnie nawet Systemu nie potrafi obsługiwać, padnie martwy gdy tylko wyjdzie po za mury.

-Co za człowiek... najgorszy z możliwych.

Po stosownym “pożegnaniu” przez bohaterów, Zaklinacz odwrócił się i skierował do drzwi. Wybacz, ale będę musiał o tobie powiedzieć wszystkim w królestwie, wszędzie będziesz postrzegany, jako wróg, nigdzie nie zaznasz spokoju, nikt nie będzie chciał Ci pomóc czy udzielić schronienia na noc. Wybacz i powodzenia.

-Jeszcze jedno zanim wyjdę. - Nagle odwrócił się w naszą stronę trzymając już klamkę.

-Wcale nie mam pustego pola tytułu. - Powiedziawszy to zamknął drzwi za sobą, widziałem w przejściu korytarza przez sekundę Lili. Cóż, teraz wszystko co pozostało to nauczyć tych młodzieńców walki, magii i podstaw o naszym świecie.

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Jan Potfforny 03.08.2015
    (5)
    Pozdrawiam!
    JP

    Przy okazji proszę spojrzeć na mój tekst, tam jest pewna uwaga do Ciebie (tzn. prośba)!
  • NataliaO 03.08.2015
    Może zacznę od Witamy na opowi :)
    A teraz przejdę do opowiadania. Ja nie zwracam uwagi na błędy, brak znaków interpunkcyjnych, nie poprawnej budowie zdań, bo sama je popełniam. Nawet jeśli je widzę, tak jak u Ciebie, ze coś tam nie gra. To wolę skupiać się na treści.
    I tak, zacznę od dobrego prologu, który mi się bardzo spodobał. Lekko mnie oczarował i zachęcił do czytania pierwszego rozdziału. Jednak jak dla mnie opowiadanie jest ciężkie, trudne do przebrnięcia, wiele podanych informacji jest za szybko. Czasami miałam wrażenie, że miejscami zgubiłeś słowo, które miało łączyć całość. Opisy są dobre, dialogi czasem dla mnie były sztuczne.
    Bohaterzy są na razie różni.
    Całość jest dobra, ale jakoś opowiadanie mnie nie porwało choć lubię tą tematykę. 3 :)
  • KeiitsuoSensei 03.08.2015
    NataliaO, dziękuję za opinię. Cieszę się, że prolog przypadł do gustu. Co do pierwszego rozdziału to się zgodzę, niedługo pojawi się druga część. Mam nadzieję że będzie lepsza :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania