Przeklęta (7)
Czy tylko ja nie lubię czytać swoich opowiadań jak je skończę? Wydają mi się wtedy takie bezsensowne.. no trudno. Po dwumiesięcznej walce z wiarą w siebie, wróciłam. Jednak czuję, że to opowiadanie jednak nie jest tak fajne jak mi się wydawało.. Powoli docieramy do końca, powiem nawet więcej jest to przed ostatnia część. PROSZĘ O KOMENTARZE I UWAGI CO MOGĘ POPRAWIĆ ;))
7.
W nocy źle się poczułam i wylądowałam w szpitalu. Bolało mnie wszystko, ale najbardziej brzuch, była pewna, że coś jest nie tak. Miałam rację. Ciąża była zagrożona. Musiałam zacząć się oszczędzać i mniej się denerwować, bo innaczej i ze mną i z dzieckiem nie będzie dobrze. Zaczęłam się też przyzwyczajać do tego, że Mateusz odszedł na dobre. Nie pojawiał się. Nie pisał, nie dzwonił. Całe szczęście nie miałam czasu na zbytnie rozmyślanie o tym. Próby z zespołem, nauka spotkania z rodziną nie pozwalały mi na to. W końcu po miesiącu udało mi się o nim zapomnieć. Siedziałam wtedy nad jeziorem z Maczem i czytałam książkę. Książka tak mnie wciągnęła, że nawet nie zauważyłam, że ktoś stoi koło mnie. Dopiero, gdy pies zaczął warczeć rozejrzałam się. Zamarłam, kilka metrów dalej stał Mateusz. Ten sam, o którym chciałam zapomnieć. Wściekłam się, jaką ma czelność teraz wracać. Spakowałam książkę do torby i skierowałam się na drogę.
- Emilly.. proszę, zaczekaj. - złapał mnie za rękę.
- Na co znów mam czekać? - powiedziałam cicho - na ciebie, już nie mam siły.
- Wiem.. wiem też, że zwykłe przepraszam tu nie wystarczy, ale chciałem załatwić wszystkie sprawy na górze, by móc na dobre zostać na ziemi.
- Nie wierze ci. - obróciłam się przodem do niego - Już ci nie wierzę..
- Emi, błagam cię.. musisz mi uwierzyć, inaczej nie mam po co już tu wracać.. Pan dał mi drugie życie. Drugą szansę. Prosze nie chcę jej zmarnować..
- Jak to drugą szansę? Żyłeś.. byłeś tu już wcześniej..? - spojrzałam wprost w jego błękitne oczy.
- Tak.. byłem i żyłem wcześniej. Niestety jeden dzień zmienił wszystko.
Usiadł pod drzewem, a ja nie wiedziałam co mam robić. Pojawił się wtedy tak nagle.. potem znikł i teraz znów jest. Powinnam zaufać mu na nowo? Co się stało w tamtym życiu..
- Zaufaj mi.. - spojrzał na mnie. Cholera! Zapomniałam, że słyszy co myślę..
- Chcesz wiedzieć co się stało? - skinęłam głową i usiadłam - to dość długa historia..
- Nie szkodzi.. mam czas. - położyłam moją rękę na jego dłoni.
- To posłuchaj.. Zaczęło się za raz po moich narodzinach..
Miałem tylko matkę. Ojca znałem tylko z opowiadań mamy. Mama opowiadała mi, że był to tyran i damski bokser, wtedy go znienawidziłem. Jak można bić i krzywdzić kobietę, którą się kocha? - spojrzał na mnie i mówił dalej - pewnego dnia w dniu moich 15 urodzin przyszedł do domu jakiś facet. Mama poznała go od razu. Był to mój ojciec. Z wargi leciała mu krew, wszędzie siniaki i jakieś tatuaże. Okropny typek.. Krzyczał na mamę, że nigdy nie pozwoliła mu mnie poznać. Stałem po stronie mamy. Miała rację, że nie pozwalała mu na kontakt ze mną. Sposób w jaki mówił był dziwny. Słowa się nie kleiły, mówił nie wyraźnie. Po powiedzeniu wszystkich swoich żali wyszedł. Tak po prostu. Wtedy mama powiedziała mi prawdę do końca. Był demonem. Tym samym, który cię zgwałcił kochanie - przytuliłam się do niego - wybiegłem z domu. Byłem zły na cały świat. Na mojego ojca. Musiałem się zastanowić i przemyśleć to wszystko. Gdy wróciłem do domu, w mieszkaniu było całkiem ciemno. Zapaliłem światło w kuchni i zamarłem.. Głowa mojej mamy wisiała na sznurze, który zwisał z sufitu. Reszta ciała ''siedziała'' na krześle. Wszędzie była krew.. wiedziałem kto to zrobił. Mój ojciec. Tamtego dnia załamałem się. Każdego dnia prosiłem Boga, by mnie stąd zabrał do mamy. Jednak nie chciałem popełnić samobójstwa. Zrobił to ojciec. Przyszedł, ze dwa miesiące po śmierci mamy zapity jak świnia. Przyznał się, że to on ją zabił. Powiedział, że to samo zrobi ze mną, tylko o wiele gorzej. Całe szczęście byliśmy w kuchni. Wyjąłem z szuflady nóż kuchenny i chciałem by zapłacił za wszystkie krzywdy. Był szybszy. Wyrwał go i wbił. Wbił go prosto w serce. Po czym zaśmiał się zwycięsko i rozpłynął się we mgle. Tego dnia zostałem twoim aniołem stróżem. Gdy ty się urodziłaś ja zmarłem.. Ktoś musi umrzeć, by ktoś mógł żyć. Powiem szczerze, że na początku cię za to nienawidziłem. Uświadomiłem sobie jednak, że to nie była twoja wina i musze cię chronić przed wszelkim złem. Wybacz mi proszę, że wtedy cię przed nim nie obroniłem. Nie wiedziałem co robić i wszystko potoczyło się inaczej niż powinno. Nie nie jestem bratem dziecka, które urodzisz - odpowiedział na moją myśl - wydaję się, że tak jest, ale nie. Czternaście lat temu Rafał był trochę innym demonem i miał całkowicie inną krew niż teraz. Pomimo, że był, czy może jest moim ojcem nie jestem taki jak on. Jestem jego przeciwieństwem i mam nadzieję, że tak zostanie.
Skończył mówić. Moje oczy były pełne łez, w okrutny sposób stracił matkę, w okrutny sposób zmarł, gdy ja się urodziłam. To bolało najbardziej. Ja przyszłam na świat, a on z niego odszedł. Życie jest jednak brutalne. Jego ojcem był Rafał nadal to do mnie nie docierało, ale otrząsnęłam się, bo przecież mógł słyszeć każdą moją myśl. Przytuliłam go mocno i nie chciałam wypuścić. Nigdy juz nie dopuszczę, by cierpiał przez tego demona.. Jeszcze nie wiem co zrobię, ale na pewno coś wymyślę.. Nie poddam się tak łatwo.
Chyba nie słyszał co mówiłam, bo podniósł mnie z trawy i złapał za rękę. Ruszyliśmy w stronę mojego domu. W między czasie zadzwoniła tata i powiedział, że trochę się spóźni. Trudno i tak wiele dla mnie poświęcił. Mama nie odezwała się ani razu, od kłótni z tatą. Widać jaka była. Pokazała się z najgorszej strony, ale szczerze mówiąc już mnie nie obchodziła. Mogła robić co chciała. Miałam to za przeproszeniem w dupie. Weszliśmy po schodach i wyjęłam z kieszeni klucz.
- Kochanie.. - odezwał się mój anioł - ja idę do siebie. Dasz sobie radę?
- Tak oczywiście. - pocałował mnie w czoło.
- Pamiętaj o tym, że cię kocham. - pomachał do mnie.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam, a on jakby rozpłynął się we mgle. Co on kombinuje? Weszłam do domu i zamknęłam drzwi. Mateusz coś wymyślił tylko nie mam pojęcia, co. Nalałam sobie wody i usiadłam na krześle w kuchni. Od razu przybiegł do mnie Maksiu. Odstawiłam szklankę i postanowiłam go wykąpać.
- To co pieseczku? Wymyję cię i będziesz błyszczał.
Poszedł za mną bez protestu co było dziwne, bo nienawidził kąpieli. Wsadziłam go do wanny i odkręciłam wodę. Ładnie oblałam go wodą i wyjęłam jego szampon. Nalałam go na dłoń i zaczęłam myć jego sierść i resztę. Bardzo dokładnie. Spłukałam i wzięłam odżywkę do włosów i przeciw pchłom. Wmasowałam ją i tym razem spłukałam wszystko, bardzo delikatnie, by nie narazić jego oczek. Zakręciłam wodę i się odsunęłam. Pies jak to pies wytrzepał się i dopiero wtedy mogłam osuszyć go ręcznikiem. Potem wzięłam nożyczki i poodcinałam mu zbędne włosy. Później umyłam łazienkę i poszłam do kuchni. Powiem szczerze miło było spojrzeć na czystego i pachnącego pupila. Wzięłam witaminy i poszłam do biblioteki. Chciałam znaleźć jakąś książkę na temat demonów. Wątpiłam w rezultat mych poszukiwań, ale jednak coś znalazłam.
"Demony,
istnienie i obyczaje,
prawdziwa historia.''
Tytuł zaintrygował mnie tak bardzo, że od razu wzięłam się za czytanie. Usiadłam wygodnie w wielkim bujanym fotelu i chciałam zacząć czytać. Tak, chciałam. Otwarłam książkę na pierwszej stronie. Kartka była pusta. Przewróciłam na kolejne. To samo.
- Coś jest nie tak.. dlaczego jest niby pusta? - powiedziałam sama do siebie.
W końcu natrafiłam na stronę. Były na niej trzy wyrazy.
''TO JUŻ KONIEC.'' - przeczytałam i spojrzałam w okno. Z nieba padał rzęsisty deszcz.
- Koniec, koniec.. ale czego koniec..?
Zagrzmiało wystraszyłam się i spojrzałam za okno. Nagle usłyszałam ironiczny śmiech.
- Pytasz czego koniec tak..?- odwróciłam głowę i ujrzałam Rafała, w swoim prawdziwym wcieleniu. Nie odpowiedziałam, tylko mimo woli kiwnęłam głową, odpowiedział.
- To ja ci powiem kochaniutka czego koniec.. koniec jest twój i to niebawem. Myślałaś, że zostawię cię w spokoju? - popatrzył na mnie - to się grubo myliłaś. Moich ofiar nie zostawiam w spokoju, a ponieważ ty jesteś jedną z nich..
Nadal nic nie mówiłam byłam jak w transie. Patrzyłam na niego i nie rozumiałam słów, które wypowiadał. Miałam zaćmienie umysłu.. ale miałam też plan, bo jakbym.. zrobiła coś czego się nie spodziewał.. STOP Em, stop przecież on jest demon też cię może słyszeć.
- Kurwa.. - zaklęłam. Popatrzył na mnie trochę zdezorientowany.
- Co mówisz? - jego oczy zrobiły się mega czerwone.
- Ja? A nic tak sobie, patrzę i myślę.. co tobą kieruje przez te wszystkie stulecia.. oprócz szatana.
Chyba trafiłam w dziesiątkę zły dotąd, opryskliwy demon usiadł na krześle i patrzył w okno. Coś musiało być nie tak. Bo chyba nie był taki tylko z powodu piekła.. szatana? Emily, stop. Ciebie to nie powinno interesować, już zapomniałaś co ci zrobił? Chciał to powtórzyć. Skarciłam się w myślach. Mój plan musiał się powieść.. chociaż miałby to być mój i jego koniec. Inne dziewczyny muszą być bezpieczne. Zerknęłam na demona. Nadal siedział i patrzył na mnie nie obecnym wzrokiem. Trochę zaczęłam się bać, bo kto wie co mu może strzelić do głowy.. Wzięłam Maksa na kolana i zaczęłam go głaskać zerkając w okno. Nagle on zniknął pojawił się po 5-10 minutach, chciałam spytać gdzie był, ale nie zrobiłam tego. Wziął jakąś książkę z półki i zaczął żarliwie czytać. Nie mogłam zobaczyć tytuły do końca widziałam tylko ''Ludzie i...'', właśnie i co? Zrobiło się już ciemno. Nadal go obserwowałam. Jak tu siedział teraz był taki.. Hm? Spokojny..? Cierpliwy.. zamyślony? Wstałam i chciałam wyjść z biblioteki. Zauważył. Wstał i z prędkością światła znalazł się koło mnie. Złapał za ręce i przygwoździł do ściany. Popatrzył w moje oczy ''obwąchał'' mnie całą. Czułam jak jego pazury zaczęły mi przebijać skórę.. Bałam się go.. myślałam, że znowu mi to zrobi.
- Kocham twój zapach.. - powiedziała cicho, a ja zdębiałam. Fajnie mówił to demon, który mnie zgwałcił. Ja już nic nie rozumiem.
- Puść mnie! - krzyknęłam. Dotknął ręką moje już widocznego brzucha i zaraz ją zabrał chyba się wystraszył..
- Co ty robisz!? Puszczaj mnie! - krzyknęłam jeszcze raz. Uderzył mnie ręką w policzek i puścił. Zjechałam po ścianie na ziemię trzymając ręką piekący policzek. Spojrzałam na niego.
- Jeszcze tu wrócę, a wtedy już nie będzie tak miło.
I zniknął, tak samo jak się pojawił. Nie chciałam, by wracał, ale mój plan był już w pełni gotowy.. Jak wróci kolejny raz.. Nie, nie mogę o tym myśleć, bo będzie wiedział i wymyśli coś, by temu zapobiec.. a mój plan musi się udać, po prostu musi.. Wstałam i poszłam po lód do kuchni. Policzek bardzo mnie piekł.. Uderzył mnie po raz kolejny. Tylko on bije kobiety.. tylko demon, może być taki..

Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania