Poprzednie częściTilia Fuentes – Wstęp I

Tilia Fuentes – Rozdział ósmy

Rozdział ósmy, w którym czytelnik nie wie, co jest teraz, a co kiedyś, gubi się w retrospekcjach i różnych takich – ale ma nadzieję, że jeśli będzie wytrwale czytał, wszystko się wkrótce wyjaśni. I nawet ma sporo racji.

 

– Ej, Box – zagadał do Magena kapitan.

Magen siedział obok z głową wtuloną w ramiona i delikatnie wyciągniętymi z ust nozdrzami wdychał zapach pończochy. Udawał, że śpi - spodziewał się, czego kapitan mógł chcieć i zupełnie mu nie pasowało psuć sobie tej chwili.

Norman Orviksen z “tych” Orviksenów z Keplera 808 miewał momenty, w których nie do końca ogarniał rzeczywistość, dlatego w większości całe swoje kapitanowanie opierał na zwalaniu na Boxa całej niewdzięcznej roboty, samemu kombinując najróżniejsze fortele, którymi zamierzał, być może, zbić majątek i z którym później… Trudno wyczuć, co zrobić.

Orviksenowie mieli już swoje asteroidy wydobywcze, sondy, drony, wszystko… Dlaczego więc Norman Orviksen latał tym przedpotopowym trupem i zajmował się transportem i drobnym przemytem?

Box nie wiedział i siedział w tym biznesie między innymi z ciekawości.

– Box! – powtórzył nieco głośniej kapitan. Coś go uwierało w siedzeniu, przez co był nielicho poirytowany.

– Śpię – odpowiedział znużonym głosem pierwszy oficer, chowając nozdrza z powrotem do wewnątrz jamy gębowej. – Mam jeszcze kwadrans przerwy.

Chuja tam kwadrans, pomyślał Magen.

– Chuja tam kwadrans – powiedział Orviksen. – Musimy przeorientować trasę, w związku z faktem, że Asteroidy już nie ma… Żadnej Ameby już wieźć nie będziemy, nie? To odpada nam kurs z Dol Tanna i na Ka-Tel… Jakoś niebezpiecznie skraca się nam ta wyprawa, Box, jestem tym poważnie zaniepokojony.

Fotel zaskrzypiał, gdy kapitańskie pośladki mościły się na zielonej tapicerce.

Jesteś tym poważnie zesrany, pomyślał Magen, ale powiedział zupełnie co innego.

– Trzeba wywołać Drogosów, może nie dowieźli jeszcze i będzie można dokonać przeładunku gdzieś indziej… – Podniósł głowę, ziewnął. – Odebrać… Ale skąd?

Norman myślał przez chwilę, wydając dźwięki sugerujące, że rozważa opcje, ale boi się otworzyć usta, żeby - uchowaj Amebo - jakaś głupota z nich nie wyleciała. W końcu sięgnął do przycisku holoekranu, na którym wywołał komendą mapę kosmosu z pomiędzy nich a miejsca, gdzie do niedawna była Asteroida. Obecnie była tam wielka czerwona kula, wyglądająca na holoekranie jak kolczasty pomidor albo przedpotopowa mina morska.

– Po drodze jest… była stacja Krateronidów, Satelita Asteroidy, Obóz Babilon i Bombowiec Angra. – Odchylił się z powrotem. Zielony fotel kapitana skrzypnął przeciągle. – Co jest z tym cholernym meblem? Zupełnie, jakby ktoś go podmienił.

Zeskoczył z fotela i jął mu się przyglądać, naciskając tu i ówdzie siedzenie.

Stary już kompletnie zwariował, pomyślał Magen, patrząc badawczo na to, co z zielonym siedziskiem wyczyniał tamten. Na twarz zabłąkał mu się leciuteńki uśmieszek, gdy kapitan zaczął potrząsać, szarpać i kopać mebel. Jednak gdy po którymś kopniaku z brzękiem wypadł znany mu z widzenia gruszkopodobny kształt, przestało mu być do śmiechu.

– Co do chuja?! – wrzasnął Orviksen, rzucając urządzeniem. – Nie można być bezpiecznym na własnym statku? Aaargh…!

Usiadł na ziemi, łapiąc się za głowę. Przeszył go dotkliwy ból, wygiął się w łuk i stracił przytomność.

*

Przy stole stało tuzin postaci z kamiennymi minami i w mundurach z zamaskowanymi dystynkcjami. Wszyscy mieli odznaki przynależności do poszczególnych planet i krajów związkowych. Oprócz dwóch przedstawicieli obecnej wszędzie "Floty" czyli Związku Galaktyk, stanowiącego większość w Federacji, wysłannika Asteroidy i samego Bela z Konfederacji Bel, pojawili się również przedstawiciele stosunkowo nowych narodów, jak Zaix z Bombowca Angra czy Angebõrd z objętego embargiem Arcturusa – dawnych wrogów, obecnie aliantów.

Naprzeciwko nich stał szpakowaty trzydziestokilkulatek z naramiennikiem z logo Związku Keplera 808. Widać było, że jest zestresowany, ale nadrabiał miną.

Wysoki, ciemnoskóry mężczyzna w granatowym turbanie z logo Floty wystąpił przed szereg. Miał w ręce niewielką teczkę, którą otworzył na stole.

– Jako jednemu z nas przysługuje panu wiedza na temat tego, na czym pańska misja ma polegać. Zostanie panu przydzielona załoga, składająca się z...

*

Box pochylał się nad kapitanem. Jego stożkowate oczy łypały na wszelkie oznaki podświadomego stresu dowódcy: sperlony na czole pot, urywany, chrapliwy oddech… Wymierzył kapitanowi srogiego plaskacza, szarpnął za poły bluzy i z dwóch pozostałych rąk wymierzył jeszcze po dwa uderzenia. Jedno z zaciśniętych oczu otworzyło się.

*

– A temu co? – spytał strażnik faceta w fartuchu.

Obaj patrzyli na mężczyznę zamkniętego w przezroczystym pomieszczeniu, walającego się po podłodze. Brodacz leżąc zaciskał oczy, pięści i charczał.

– My to nazywamy sprzężeniem zwrotnym.

– Nie zaszkodzi mu to?

Lekarz podszedł do szyby i oparł o nią dłoń. Milczał przez dłuższą chwilę.

– Chuj wie… Oby nie. Nie wszystko jeszcze wiemy.

*

Norman z krzykiem otworzył drugie oko.

– BOX!

Magen trzymał kapitana za poły i ręce, co uchroniło go przed nieprzyjemnościami wynikającymi z otrzymania bomby w pysk z dwóch kapitańskich pięści na raz.

– Puszczę cię teraz, Norman, a ty posiedzisz na ziemi chwilę i nie będziesz się denerwował, dobra?

– Mmgbm? – spytał, rozglądając się, Orviksen. Magen uniósł brwi, więc kapitan skupił się na wymowie, nie na prędkości wypowiadanych słów. – Dlaczego... mój fotel jest rozwalony?

Box poświęcił kilka minut na objaśnienie, co się stało.

– ...zupełnie nie wiem, co w ciebie wstąpiło, człowieku – podsumował wywód pierwszy oficer. Orviksen siedział zagubiony na ziemi i nagle jakby coś skojarzył.

– Box, mamy niewiele czasu! Ancilla!

– Co Ancilla? Nie ma Ancilli, wybuchła razem z Asteroidą. Przecież wiesz, dlatego teraz mamy to całe zawirowanie z kursem...

– O, nie… – Wywrócił białkami oczu i zjechał ponownie na ziemię.

– Kapitanie…? – Magen pochylił się, by pomóc dowódcy.

Tamten spojrzał na niego z ziemi.

– Zostaw mnie, Box. Muszę coś przemyśleć.

*

W schowku, na drzwiach którego pierwotni konstruktorzy “Tilii Fuentes” wypisali “radtegrfit” stała ogromna bryła pożółkłego kryształu. Wewnątrz, na stojąco wierciła się blondynka w stroju Ewy.

– Gówno – szeptała, usiłując wyswobodzić ręce i nogi z wietrzejącej przez mini-otwory popękanej powłoki, z każdym ruchem krusząc, wycierając lub miażdżąc kolejne grudy kryształu. Gruba na niecały metr powłoka z każdą chwilą robiła się odrobinę cieńsza.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Canulas 30.07.2018
    "Zielony fotel kapitana skrzypnął przeciągle. – Co jest z tym fotelem? Zupełnie, jakby ktoś go podmienił.

    Zeskoczył z fotela i jął mu się przyglądać, naciskając tu i ówdzie siedzenie.

    Stary już kompletnie zwariował, pomyślał Magen, patrząc badawczo na to, co z fotelem wyczyniał tamten. "

    Fotel
    Fotelem
    Fotela
    Fotelem



    " – Nie zaszkodzi mu to?

    Lekarz podszedł do szyby i oparł o nią dłoń. Milczał przez dłuższą chwilę.

    – Chuj wie… Oby nie. Nie wszystko jeszcze wiemy." - haha, nieźle.



    " “radtegrfit” stała ogromna bryła pożółkłego kryształu. Wewnątrz stała blondynka w stroju Ewy." - 2x stała. Może w drugim" była", "znajdowała się" czy coś?

    Spoko jak zwykle, ale poprzednia lepsza.
  • Okropny 30.07.2018
    Pomroczność jasna tu była z tymi powtórzeniami, aż wstyd. Idę się biczować.
  • Ritha 30.07.2018
    Proszę, proszę, kto to się zalogował. W tej chwili na forum!
  • Okropny 30.07.2018
    Ritha jestem cały czas zalogowany...
  • Elorence 30.07.2018
    Okropny, co się z Tobą dzieje? Gdzie byłeś? Dlaczego Cię nie było?
  • Ritha 30.07.2018
    Bo sie wyobrażal Bog wie czemu aż na tako skale i on będzie teraz uroczyscie milczał, ooooo.
  • Okropny 30.07.2018
    Spierdalaj, Ritha :)

    Elo, mam dużo projektów: piszę TF, rzeźbię, spawam, odlewam... Usiłuję się rozwijać na wielu płaszczyznach. A to zajmuje czas.
  • Canulas 30.07.2018
    Okropny , jak Ci odlewanie zajmuje czas, to ić do lekarzu rudowłosy zaczątku na eunucha :)
  • Nożyczki 30.07.2018
    Canulas i poprawione.
  • Canulas 30.07.2018
    Nożyczki , znaczy, miło mi czy coś. Fajnie, bo we WYspach była gadka, ze na samym końcu korekta zbiorcza. No ale tam było nastrugane ze 100 części, to szło siezajebać. Tutaj na bieżąco i git.
  • Ritha 30.07.2018
    Okropny, phi! :p

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania