TW – Dzień Nuncjusza! – "Któreś tam – 2"
Postać: Pełen wiary introwertyk
Miejsce: Kolejka w banku
Zdarzenie: Gra w kręgle
Emocje: Ból/Podejrzliwość
Pomykając chyżo Drogą Mleczną, gdzie gwiazdy jak krowy pasały się dostojnie, zasilając swym mlekiem dojną Galaktykę, zmierzałem nieubłaganie poza jej rewiry, by w końcu dotrzeć do ukochanej Andromedy. Niestety, pewna okoliczność przydrożna przyhamowała mój kosmiczny pęd, dostałem bowiem pilną notę bankową o moim, rzekomym, debecie.
Jako żywo, kont żadnych nigdzie nie posiadałem — zakończyłem z kretesem wszelkie ziemskie sprawy, więc jako intergalaktyczny pielgrzym, byłem tym anonsem mocno zdziwiony. Zbadałem źródło tych niewydarzonych wieści i okazał się nim mały, krowi placek, taki wysryw niespokojnie pasącej się astralnej krowy, który jawił się w moich binokularowych teleskopach wyschniętą i pomarszczoną planetką bez polotu i wzięcia.
Zakręciłem korabiem, zszedłszy z obranego kursu, by zlądować na tej grudce niebiańskiego kału. Już lądując z wizgiem atmosferycznych tarć, zoczyłem lewym okiem wielki baner reklamowy tubylczego banku: postanowiłem tam właśnie zapukać i zażądać wyjaśnień.
Obciągnąłem poły skafandra, poprawiłem krzywą muchę na nosie, rzuciłem ostatnie spojrzenie na mój pojazd fruwający — Połykacz Parseków — zacumowany pode wierzejami i wstąpiłem dostojnie w progi wielkiego gmachu — Banku Multikulti.
Całą, ogromną aulę, pełną szkieł i luster, wypełniała zawinięta w ślimak długa kolejka petentów. Co ciekawe, nie kończyła się ona przy jakimkolwiek okienku, nie było żadnych zgoła stanowisk do obsługi, tylko same lustra po sam sufit, przeszklone ściany i przepierzenia, oraz kryształowe kandelabry jarzące się kalejdoskopowym światłem.
Nie miałem czasu na stanie w kolejce donikąd, Andromeda wzywa! Naparłem na zawiniętą ciżbę ludzką — ani drgnęła. Zauważyłem jednak dziwny ruch pośrodku, w samym centrum tej niby galaktyki ludzkiej, tam, gdzie tradycyjnie powinna, znajdować się Czarna Dziura — motor napędowy jej karuzelowego wiru — stał wianuszek osobników bez głów. Trzymali się zwartym kręgiem poprzez splecione ręce i gdyby nie brak oczu, miałoby się wrażenie, że patrzą w jeden punkt, umiejscowiony w samym centrum kolejkowego wiru. Działy się tam niespotykane rzeczy: otóż głowy tych nieszczęśników służyły do gry w kręgle. Rozbawieni i rozchichotani gracze, wtykali swe palce w oczodoły, brali pełen gracji klasyczny zamach i drobiąc pośpiesznym kroczkiem, rzucali głowami w zgrabne stosiki dokumentów bankowych, te wzbijając się w powietrze, nabierały ruchu postępowo-urzędowego — nabierały mocy sprawczej i dokonanej. Przeleciała mi przez głowę (na szczęście miałem ją jeszcze na karku) myśl, że w takich procedurach nie ma miejsca na odwołanie się: ani do sumienia, ani do przepisu. Musiałem stanąć w tej nieskończonej kolejce i czekać na łaskawy los, co też mi on przyniesie.
Stałem tydzień, następnie miesiąc i już myślałem, że będę tak czekał do sądnego dnia, gdy nagle moja sprawa została rozpatrzona pozytywnie i odesłana ad acta. A stało się to za sprawą pewnej łysiejącej głowy, która przemówiła, że nie jestem godzien.
Odetchnąłem z ulgą, chwyciłem za stery mojego galaktykolotu i pospiesznie opuściłem ten nieprzychylny petentom krowi placek.
________________________________________
Linki:
– oryginał – http://www.opowi.pl/tw-ktores-tam-2-a43185/
– idea TW 3.0 – http://www.opowi.pl/tw-30-a-czy-ty-posiadasz-wyobraznie-a44044/
– wątek na forum TW 3.0 – http://www.opowi.pl/forum/tw-30-w1079/
– najlepsze teksty TW – http://www.opowi.pl/trening-wyobrazni-najlepsze-teksty-a44045/
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania