Poprzednie częściUkryte marzenie - prolog

Ukryte marzenie - rozdział 5 cz. 2

Ashley dotrzymała swojego postanowienia. Przez kilka najbliższych dni razem z Emily doprowadzała dom do porządku. Było wiele do zrobienia. Gospodyni początkowo nie chciała słyszeć o jej pomocy, ale w końcu się poddała widząc, że nie wyperswaduje dziewczynie tego co sobie postanowiła. Ashley miała zajętą głowę więc nie myślała o tym co w ostatnich miesiącach spotkało ją w Chicago. Powoli jej się to udawało, a wszystko dzięki pracy. Nie miała czasu rozpamiętywać przeszłości. Postanowiła, że weźmie się w garść. Musi być silna.

Zawinęła rękawy bluzki, żeby namoczyć ścierkę w wodzie z octem. Tego dnia zajęła się myciem okien. Było jeszcze tyle do zrobienia, ale ma na to czas, póki jeszcze nie została przyjęta na staż. Postanowiła skorzystać z pomocy Katherine, nie było w tym nic złego. Już nie mogła się doczekać przyjęcia. Może nie tyle przyjęcia, co spotkania Dave'a. Wiele razy zastanawiała się jak będzie wyglądać ich spotkanie po latach. Czy będą mieli jeszcze ze sobą o czym rozmawiać jak bywało kiedy byli jeszcze dziećmi? Nieraz potrafili przegadać ze sobą całą noc o wszystkim i o niczym. Czuła się w jego towarzystwie doskonale. Nigdy później nikogo takiego nie spotkała. Może poza Joeyem, ale to było co innego. Nikt nie znaczył dla niej tak dużo jak Dave. Posmutniała na krótką chwilkę, kiedy uzmysłowiła sobie, że on może jej już nie pamiętać. Minęło kilka lat, ludzie się zmieniają. Ona także się zmieniła, ale nie na tyle, żeby zapomnieć co kiedyś do niego czuła. Te wspomnienie zostanie na zawsze w jej sercu.

Kiedy skończyła myć okna i zeszła z krzesła do pokoju wszedł Joey. Zatrzymał się u niej. Nie mógł jej przecież zostawić samej w tym wielkim domu. Ona nawet nie chciała, żeby czegoś szukał. Chciała, żeby został z nią. Będzie tak jak w Chicago, znowu będą mieszkać razem. Lekko uśmiechnęła się do niego.

– I jak ci się podoba pokój, który dla ciebie wybrałam? Mam nadzieję, że nie jest za mały.

– Nie, skąd. Jest w sam raz.

– Możesz go przemeblować, jeśli chcesz. Zdaję, sobie sprawę, że po tylu latach może się wydać trochę staroświecki.

– Mi odpowiada tak jak jest – odrzekł Joey podchodząc do przyjaciółki. – Może byś na dzisiaj skończyła to całe sprzątanie. Nie jesteś zmęczona?

– Może odrobinkę – przyznała i chciała zasłonić rękawy, ale Joey jej nie pozwolił. Wziął ja za nadgarstki i spojrzał na miejsce, gdzie jeszcze kilka dni temu były siniaki. – Zbladły.

– Tak – odparła i uciekła wzrokiem w bok.

– Jesteś pewna, że podjęłaś słuszną decyzję, żeby tutaj przyjechać? Myślisz, że uciekniesz od tego co cię tam spotkało?

– Może jestem naiwna, ale tak. – Spojrzała mu prosto w oczy i usiadła na kanapie, jeszcze przykrytą folią. – Tutaj jestem bezpieczna. A poza tym ty tutaj jesteś. Jestem ci za wdzięczna, nie musiałeś ze mną przyjeżdżać.

– Ale chciałem... – przerwał jej. – Jesteśmy przyjaciółmi i nigdy cię nie zostawię w potrzebie. Obronię cię przed... – Nie mogło mu przejść przez gardło nazwisko mężczyzny, który sprawił, że Ashley z osoby pewnej siebie i radosnej, jaką była kiedy ją poznał dwa lata temu, stała się zagubiona i wystraszona. Postanowił, że dopilnuje, aby doszła do równowagi. Przełknął na chwilę ślinę. Musiał zadać, jej to pytanie. – Myślisz, że on cię tu nie znajdzie.

– Mam nadzieję – odrzekła. – W moich dokumentach jest mój adres w Chicago. Niby jest podane miejsce urodzenia, ale Phoenix jest dużym miastem. Nigdzie nie ma mojego starego adresu, zanim wyjechałam. Na pewno da mi już spokój, gdy zniknęłam mu z oczu. To było jedyne wyjście, żeby od niego uciec. Tylko ciocia Amelia wie, gdzie jestem. Na nią mogę liczyć, ona nikomu nie powie, gdzie jestem.

– Ten facet już ci nie zagraża. Wierzę w to. – Lekko objął ją ramieniem, żeby dodać jej otuchy i uspokoić ją trochę.

Tak ich zastała Tracy, która wparowała do pokoju, kiedy Emily powiedziała, jej gdzie jest Ashley. Rudowłosa na chwilę stanęła w progu podziwiając tak piękny widok.

– Wiedziałam!– krzyknęła radośnie. Ashley i Joey oderwali się od siebie przestraszeni jakimś piskiem. Odwrócili się w stronę drzwi gdzie stała Tracy z triumfalnym uśmiechem na ustach jakby trafiła szóstkę w Lotka. – Przyłapałam was. Teraz już się nie wykpicie. Jestem pewna, że jesteście parą. Tylko nie rozumiem, dlaczego ciągle się z tym kryjecie.

– Tracy, tyle razy ci tłumaczyłam, że … – Ashley kolejny raz próbowała jej wytłumaczyć, że się myli, ale czuła że na nic się to zda.

– Już ja znam te bajki, ale nie wierzę w nie. Już dawno z nich wyrosłam. – Spojrzała krytycznym wzrokiem na jej strój. Ashley miała na sobie starą koszulę i podarte dżinsy. – Co ty masz na sobie?

– Strój roboczy – odparła radośnie Ashley. – Myłam okna.

– To musisz to zostawić. Ktoś inny to za ciebie zrobi.

W tej chwili spojrzała na Joeya. W jej oczach pojawiły się diabelskie ogniki. Chłopak podchwycił jej spojrzenie.

– Niby ja? – zdziwił się.

– A co ci brakuje? Bozia dała ci dwie rączki. – Tracy podeszła do miski, gdzie moczyła się ścierka, którą Ashley myła okna. Wyjęła ją i włożyła w ręce Joeya. – Do roboty. Co robisz taką zdziwioną minę? Pora się nauczyć. Minęła epoka kiedy tylko kobiety prały, gotowały i sprzątały. – Spojrzała na przyjaciółkę, która powstrzymywała uśmiech. – A ty masz pięć minut, żeby się doprowadzić do porządku. Jedziemy na zakupy.

– Ale...

Ashley chciała zaprotestować, ale Joey jej przerwał:

– Tracy ma rację. Musisz sobie sprawić nową kreację na przyjęcie.

Dziewczyna myślała, że udusi przyjaciela własnymi rękoma. Musiał się wygadać!

– Jakie przyjęcie? Ja nic nie wiem.

– Opowiem ci po drodze – odparła Ashley. Chciała wyjść z pokoju, gdy nagle się zatrzymała. – A Chantelle?

– Zwiniemy ją po drodze.

Tracy jeszcze odwróciła się na chwilę patrząc, jak Joey bezmyślnie wpatruje się w ścierkę, którą mu podała nie bardzo wiedząc jak się zabrać za mycie okien.

– Żwawo, żwawo. I ma nie być smug. – Pogroziła mu palcem. – Jak przyjedziemy to sprawdzę.

Z tymi słowami wyszła zostawiając chłopaka samego.

– Jestem tego pewien – powiedział, a potem roześmiał się.

Nie żałował swojej decyzji, żeby wyjechać razem z Ashley. Dzięki jej żywiołowej przyjaciółce nigdy nie będzie nudno.

 

 

Amelia powoli piła kawę z porcelanowej filiżanki. Była już prawie zimna, ale nie zwracała na to uwagi. Jej myśli krążyły wokół siostrzenicy. Zastanawiała się co się takiego musiało stać się w jej życiu, że musiała uciec. Wiedziała, że to była ucieczka. Jeszcze ten mężczyzna którego spotkała dzisiaj wzbudził jej niepokój. Nie wiedziała skąd, ale intuicja jej podpowiadała, że to przez niego Ashley musiała tak nagle wyjechać. Jeszcze te jego pytania. Myślał, że trafił na głupią i poda mu adres jej pobytu. Coś jej w nim nie pasowało. Na początku był miły, sympatyczny, ale zmienił się kiedy nie chciała mu powiedzieć, gdzie jest Ashley. Ten człowiek był niebezpieczny.

Szybko wypiła resztę zimnej kawy. Skrzywiła się lekko i podeszła do okna. Zauważyła w oddali, po drugiej stronie ulicy, gdzie był park, pomarańczowy punkcik, który nagle zgasł, gdy tylko pojawiła się w oknie. Ktoś palił papierosa. Czuła się dziwnie, jakby ktoś ją obserwował. To głupie, pomyślała. Ale nic nie mogła na to poradzić, że czuła się obserwowana. Tak było od momentu spotkania tego człowieka. Czy naprawdę ją obserwował albo śledził? A może to jej tylko chora wyobraźnia?

Odeszła od okna i poszła do sypialni. Szybko przebrała się w pidżamę i położyła się do łóżka, ale nie mogła zasnąć. Nadal myślała o tym dziwnym zachowaniu mężczyzny. Może powinnam zawiadomić Ashley, że ktoś jej szukał, pomyślała. Szybko jednak doszła do wniosku, że to jest zły pomysł. Tylko by ją wystraszyła. Ale Joey. On na pewno wszystko wie, co się zdarzyło. Bo, że coś się stało to Amelia wiedziała. W przeciwnym wypadku Ashley nie zdecydowałaby się na tak szybki i nagły wyjazd. Spojrzała na zegarek stojący obok łóżka, dochodziła dziesiąta. Chłopak na pewno jeszcze nie spał. Młodzi ludzie chodzą później spać. Wzięła do ręki telefon. Wiedziała, że jego powinna zawiadomić o spotkaniu tego mężczyzny, on będzie wiedział co z tym zrobić.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Andromeda 31.05.2015
    Bardzo ciekawe ,podoba mi się daje 5
  • Willa 06.06.2015
    Dziękuję za zainteresowanie. Niedługo postram się dodać kolejną część. :)
  • Luna 30.06.2015
    Kiedy mogę spodziewać się kolejnej części? Bardzo ciekawe opowiadanie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania