Poprzednie częściUkryte marzenie - prolog

Ukryte marzenie - rozdział 7 cz.2

Czuła czyjś wzrok na sobie. Właśnie Katherine odeszła gdzieś do innych gości, więc odwróciła głowę w kierunku schodów na piętro. Stał tam Dave. Mimo kilku lat rozłąki, rozpoznała go. Serce jej podpowiadało, że to on. Zmienił się, tak samo jak ona. Kiedy wyjeżdżała był młodym, osiemnastoletnim chłopakiem, a teraz stał się przystojnym mężczyzną, który niejednej kobiecie mógłby zawrócić w głowie. Jego czarne, trochę przydługie włosy opadały na czoło. Musiała przyznać, że pasowała mu ta fryzura, tworzyła taki artystyczny nieład.

Dave szybko zszedł i znalazł się naprzeciw niej. Uśmiechnął się tak czarująco, jak tylko on potrafił. Poczuła przyspieszone bicie swego serca, tak samo jak przed laty, kiedy uzmysłowiła sobie, że się w nim zakochała.

– Dave – wyjąkała.

– Ashley – rzekł i pod wpływem impulsu przytulił ją do siebie. – Miło cię widzieć.

– Ciebie też – odrzekła, kiedy odsunął ją od siebie.

– Co u ciebie? – spytali niemal jednocześnie i wybuchnęli śmiechem.

Wokół panował głośny gwar, więc nie można było spokojnie porozmawiać. Chłopak postanowił zabrać ją na zewnątrz, gdzie będzie cisza. Wziął ją za rękę.

– Chodź ze mną. Tutaj nie będzie szansy normalnie porozmawiać.

To powiedziawszy wyszli przez główne drzwi. Dave zaprowadził ją na drewnianą huśtawkę, którą kilka lat temu jego ojciec kazał zbudować. To było dobre miejsce na wieczór. Zawsze lubił tu przesiadywać, to była taka jego oaza spokoju, gdzie mógł w spokoju pomyśleć o wielu sprawach. Ashley rozejrzała się uważnie z lekkim uśmiechem na twarzy. Pamiętała jak w dzieciństwie chętnie tu razem spędzali czas, ale od tamtej pory wiele się zmieniło. Nie było huśtawki na której teraz siedzieli, nie było wielu ozdobnych krzewów, które teraz wydzielały przyjemny aromat. Musiała przyznać, że ten ogród podobał jej się o wiele bardziej niż kiedyś.

– Wiele się tu zmieniło – rzekła. – Ale bardzo mi się tu podoba.

– Mi też. – Dave lekko się uśmiechnął patrząc na rozpromienioną twarz przyjaciółki. Pamiętał, że potrafiła się cieszyć z każdej, nawet najdrobniejszej przyjemności, tak też było tym razem. Zawsze lubiła przebywać na łonie natury i jak zauważył to się zmieniło. Miał nadzieję, że w środku pozostała tą samą dziewczyną, z którą świetnie się rozumiał. – Lubię tutaj posiedzieć i pomyśleć, albo po prostu się zrelaksować.

– Też bym tak robiła gdybym miała takie miejsce u siebie. – Zamilkła gdy spostrzegła, że Dave jej się przygląda. – Czemu tak na mnie patrzysz?

– Bo wydaje mi się, że jesteś zjawą i zaraz znikniesz. Zastanawia mnie skąd się tu wzięłaś?

– Twoja mama nic ci nie mówiła?

– Nie, nawet nie wiedziałem, że tu będziesz.

– Spotkałyśmy się przypadkiem, na grobie rodziców. – W tej chwili posmutniała. Zawsze się tak działo, gdy o nich myślała. Ta rana jeszcze siedziała głęboko w jej sercu i jeszcze do końca się nie zabliźniła. Dave widząc jej smutny wzrok wziął ją za rękę. Ten gest sprawił, że poczuła się lepiej. Tylko on wiedział jak ją pocieszyć. Nie mówił nic, wystarczyło, że był obok i trzymał ją za rękę. Nic więcej się nie liczyło. – Zaprosiła mnie na urodziny twojego ojca, a ja po prostu przyjęłam zaproszenie.

– Cieszę się. Nawet nie wiesz, jak chciałem cię zobaczyć, ale przeprowadziłaś się i nie znałem twojego nowego adresu.

– Nie masz pretensji, że się nie kontaktowałam? – spytała.

– Nie, bo ja też nie jestem bez winy. Teraz jest to nieważne. Najważniejsze, że jesteś znowu w Phoenix. Na długo przyjechałaś?

– Na zawsze – odparła, a widząc pytające spojrzenie przyjaciela dodała. – Wróciłam na stałe.

– Nie żartuj sobie ze mnie.

– Mówię jak najbardziej poważnie. Już nigdzie się stąd nie ruszę. To jest moje miejsce na ziemi.

Na ustach Dave'a wykwitł uśmiech. Już teraz wiedział, co się działo wokół domu Ashley. Nikt go nie kupił. Ona tak po prostu wróciła i dlatego były robione porządki. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Znowu będzie miał przyjaciółkę obok siebie.

– Cieszę się. Wiesz, że przez te lata tęskniłem za tobą – wyznał. – Za naszymi rozmowami do późnej nocy, naszymi wygłupami i za tym... – To powiedziawszy połaskotał ją w brzuch. Pamiętał, że zawsze śmiała się do rozpuku, nie mogąc tego wytrzymać. Tak też było tym razem.

– Przestań. – Śmiała się próbując odsunąć się od niego, bo nie mogła wytrzymać jego łaskotek. Ale Dave nie pozwolił jej na to. – Wiesz, jak zawsze na to reaguje. To się nie zmieniło.

Chłopak przybrał poważny wyraz twarzy i spojrzał na nią z podziwem. Ashley serce zabiło na widok jego szarych oczu. On nigdy tak na nią nie patrzył.

– To nie, ale zewnętrznie bardzo się zmieniłaś. Omal cię nie poznałem.

– Postanowiłam o siebie zadbać. Już miałam dość oglądania w lustrze brzyduli w okularach – stwierdziła.

– Nie mów tak o sobie. Dla mnie zawsze byłaś i pozostaniesz piękna. Nic tego nie zmieni.

Ashley zobaczyła w jego oczach jakiś błysk. Tak patrzy mężczyzna na kobietę, którą jest oczarowany. Czy to możliwe, że ona mu się podoba? Kiedyś tak nie było, ale teraz. Teraz jest inną kobietą. Dość ładną, wiedziała o tym patrząc każdego dnia w lustro. Wielu mężczyzn oglądało się za nią na ulicach, ale ona nie zwracała na to uwagi. Jedyne czego chciała to podobać się Dave'owi, jedynemu chłopakowi, którego kiedyś kochała. Teraz czując jego wzrok na sobie i czując wirujące w jej brzuch motyle, gdy siedziała tak blisko siebie zrozumiała jedno: ona nadal go kocha i nigdy nie przestała.

Następne częściUkryte marzenie - rozdział 8 cz.1

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania