Uzumaki Naruto "Zmiany" - Rozdział 4 - Dziwna sąsiadka

Naruto natychmiast zatrzasnął dziewczynie wejście do środka. Nie mógł się jej przecież pokazać tak jak stał, czyli praktycznie nago!

 

- Ej! - usłyszał oburzony głos - To nie ładnie tak komuś zamykać drzwi przed nosem. Wiesz o tym?!

 

- Przepraszam, ale nie wybrałaś zbyt dobrego momentu na odwiedziny! Właśnie miałem brać prysznic! I jestem... jestem... - jąkał się a nogi miał jak z waty.

 

- Nagi! - krzyknęła. - Ojejku! Przepraszam! To ja... tego.. no - wyraźnie się zakłopotała - Miłej kąpieli! Wpadnę później! - chłopak myślał, że już sobie poszła i odetchnął z ulgą, jednak po chwili usłyszał ponownie jej głos - Będę mogła?

 

- Dobra! Możesz ! Przyjdź za pół godziny! Tylko proszę idź już sobie!

 

- No dobrze już idę. Rany... - mówiła coś jeszcze gdy odchodziła, ale nie słyszał dokładnie co.

 

Blondyn szybko zatrzasnął zamek w drzwiach i pobiegł do łazienki.

 

- Co za kobieta! Czego ona może chcieć? - zastanawiał się - Ledwo się wprowadziłem a ta już mnie nachodzi!

 

Wykąpał się i ubrał. Założył spodnie dżinsowe, koszulkę z logiem Blue Wells i czarną bluzę z kapturem. Chciał wyjść zanim dziewczyna znów się pojawi. Wziął swoją torbę wrzucił do niej telefon i rozejrzał się za słuchawkami. Znalazł je w swojej walizce jednak zauważył, że na jej dnie leży jakaś koperta, wyciągnął ją. Na froncie widniał napis "Mama". Otworzył list, rozwinął i zaczął czytać.

 

Nie mogłam doczekać się aż będę mogła do ciebie napisać więc robię to już teraz! Jesteś teraz pewnie w swoim mieszkaniu. Nie ma cię dopiero od kilku godzin a ja już tęsknie.

 

Nie wiedziałam jak ci to przekazać więc napisałam list. W środku powinieneś coś znaleźć. Twój ojciec zrobił to dla ciebie jeszcze przed twoimi narodzinami. Był bardzo przejęty tym, że urodzi mu się syn. Nie miałam serca dać ci go wcześniej więc robię to w tej chwili.

 

Całusy. Mama.

 

Na dnie koperty znalazł naszyjnik. Zawieszka na nim przedstawiała coś jakby czerwony wir.

 

- Naruto w japońskim alfabecie można czytać jako "wir"! - uśmiechnął się do siebie, założył naszyjnik i schował go pod koszulkę.

 

Musiał już wychodzić. Nie chciał się spóźnić. Ubrał swoje adidasy i otworzył drzwi.

 

- Wychodzisz? - w drzwiach stała ta sama dziewczyna co wcześniej.

 

Naruto przeklinał sam siebie. Gdyby tylko nie czytał tego listu pewnie nie wpadłby na nią.

 

- Coś się stało? Czemu płaczesz? - zapytała zdziwiona.

 

- Co? Płaczę? - zdziwił się blondyn, ale dotknął swojego policzka bo rzeczywiście w tej chwili poczuł, że coś po nim spływa. Musiał się rozkleić przy tym liście - To nic. Tak, wychodzę. Mam spotkanie w sprawie pracy dorywczej w restauracji i jeżeli chce być na czas muszę już wyjść. - zamknął drzwi na klucz.

 

- Rozumiem - zrobiła smutną minę.

 

Nie wiedział czemu, ale zrobiło mu się trochę głupio. Skłonił się lekko.

 

- Nazywam się Naruto Uzumaki - przedstawił się - Miło mi cię poznać, Sakuro Harano. Mam nadzieję, że będziemy dobrymi sąsiadami - i ruszył w stronę windy.

 

- Nazywam się Sakura HARUNO! - oburzyła się - Jejku! Najpierw zamykasz mi drzwi przed nosem a teraz, to?!

 

- Że co?! - oburzył się chłopak - Może miałem cię wpuścić do środka?! - ta rozmowa zmierzała w dziwnym kierunku.

 

- O co się tak wkurzasz? Chciałam się tylko przywitać. Jestem tu od tygodnia i jesteś pierwszą osobą, która się tu wprowadziła do tej pory.

 

Naruto zdziwił się.

 

- Jak to? - zapytał - To poza mną i tobą nikogo tu jeszcze nie ma?

 

- Z naszego rocznika nikogo. - odpowiedziała - Z tego co się dowiedziałam to mają przyjechać dopiero w ten weekend. Ja musiałam przyjechać tu już tydzień temu. Strasznie się nudziłam przez ten czas.

 

- Czyli poza nami...

 

- Na tym piętrze jesteśmy tylko my - weszli do windy a on wcisnął przycisk "parter" - na innych piętrach mieszkają pozostałe roczniki, ale nikogo nie widziałam. Są na wakacjach, a przyjadą pewnie dopiero w niedziele.

 

- Skąd to wiesz skoro nikogo nie spotkałaś? - zauważył słusznie chłopak.

 

- Od Pana Kakashi'ego. Pomagał mi gdy się wprowadzałam. Jest bardzo miły - dodała.

 

- I dziwny - rzucił blondas.

 

- To samo pomyślałam! - zaśmiała się.

 

- Taaaa. Podczas mojej rozmowy z nim - zaczął chłopak - dziwnie się zachowywał. Nie chciał mi za dużo powiedzieć. A na koniec po prostu zniknął.

 

Winda zatrzymała się. Wyszli z niej po czym opuścili budynek.

 

- U mnie było dokładnie tak samo. - powiedziała niezadowolona. - Puf! I go nie było - machnęła przy tym rękoma próbując pokazać co się stało.

 

Naruto zaśmiał się. Nie pamiętał kiedy ostatnio z kimś mu się tak normalnie rozmawiało, jednak była chyba trochę dziwna. Zerknął na dziewczynę.

 

Jego sąsiadka była o głowę niższa od niego. Jej różowe włosy sięgały jej pewnie do ramion, ale teraz były związane śliczną czerwoną kokardką w kucyk i nie było tego tak widać. Jej twarz miała owalny kształt, posiadała zgrabny mały nos i piękne, duże zielone oczy. Ubrana była w czarny top i szare alladynki a na stopach miała buty na obcasie. Na ramieniu miała małą czerwoną torebkę. Wyglądała bardzo ładnie.

 

Spuścił oczy.

 

- Ja muszę tu skręcić - wskazał ulicę na lewo, gdy doszli do pierwszego skrzyżowania - A ty gdzie się wybierasz?

 

- Właściwie to nigdzie - zakłopotała się trochę - Mogę iść z tobą? - wypaliła.

 

- Co?! Niby po co? - zaskoczyła go tym pytaniem.

 

- No zobaczyć gdzie będziesz pracować. A jak podają tam ten słodki deser, anmitsu, to chętnie go skosztuję - oczy jej się lekko zaszkliły na tę myśl.

 

- Dobra. Jak sobie chcesz. - zgodził się niechętnie.

 

Szli we dwójkę a ona opowiadała mu o okolicy.

 

- Tu jest sklep spożywczy, a tam pralnia, dobrze że jest tak blisko - opowiadała z przejęciem.

 

Starał się jej słuchać, ale dręczyły go dziwne myśli. - Czego ona chce? Czemu z nim rozmawia? Nikt nie chciał z nim gadać. Gdy tylko próbował, nawiązać z kimś nową znajomość, zaraz przerażały ich jego oczy. Później wkraczali jego "wspaniali" koledzy z klasy i zaraz znów nie miał przyjaciół. Nauczył się więc rozsiewać wokół siebie pewną aurę strachu, tak aby nikt go nie zaczepiał i do tej chwili jakoś to działało.

 

- Dlaczego ciągle poprawiasz te włosy? - zapytała.

 

Taki już miał nawyk, robił to bez zastanawiania się nad tym. Dziewczyna wyjęła ze swojej torebki małą szczotkę do włosów.

 

- Pokaż mi to. Poprawię je - oznajmiła ze zdeterminowaniem w oczach.

 

-Że co?! Daj spokój jest w porządku - próbował się ratować. Ona jednak zbliżyła się do niego i w tedy zamarła.

 

- Dobra teraz już wiesz - podniósł swoją grzywkę i wgapił się w nią - Proszę bardzo, masz patrz sobie do woli, a później możesz już sobie iść - milczała - Uprzedzając twoje pytania. Nie, nie jestem synem szatana, chociaż pewnie gdym nim był też bym tak powiedział, nie noszę soczewek dla szpanu i jestem zdrowy na ciele i umyślę. Taki się urodziłem i nic na to nie poradzę. Zadowolona?

 

- Przecież nic nie powiedziałam! - w jej głosie było słychać oburzenie - O co ci chodzi?! Pierwszy raz widzę taki kolor oczu. To coś strasznego, że się zdziwiłam? Może jednak masz coś z mózgiem. Myślisz, że jesteś taki wyjątkowy? Spójrz na to - ogarnęła swoje włosy.

 

- Co mam niby zobaczyć? - zdziwił się.

 

- Czoło głupku! - obruszyła się - Czoło! Widziałeś kiedyś tak wielkie?

 

- Jest normalne. Czoło jak czoło. O co ci chodzi? - nie mógł zrozumieć.

 

- Nieprawda. Jest wielkie tylko ty się nie znasz - tłumaczyła mu - W podstawówce mówili na mnie "Czołówka". Miałam kompleksy. To był koszmar, nie znosiłam tych bachorów z mojej szkoły. Teraz mi to nie przeszkadza.

 

Naruto zmieszał się.

 

- Taka jestem i tego nie zmienię. Zaakceptowałam to - mówiła z zapałem - Uświadomiła mi to dopiero moja przyjaciółka w gimnazjum. I ty też powinieneś siebie zaakceptować. Dlatego siadaj no teraz na tej ławce! - to był rozkaz, wykonał go a ona zaczęła go czesać. Po kilku minutach i jego paru stęknięć bólu, przestała. Stanęła przed nim by mu się przyjrzeć. Spuścił wzrok.

 

- Patrz na mnie! - zrobił to a w jej spojrzeniu było coś złowieszczego.

 

- No i co? - zapytał.

 

- Dobra. Jakoś ujdzie, ale jutro zabiorę cię do fryzjera, kudłaczu. Już ja zrobię z ciebie przystojniaka. - zaśmiała się złowieszczo - A teraz idziemy.

 

Naruto wstał i ruszył za nią. - Za kogo ona się ma?! - Postanowił, że żadnego salonu nie odwiedzi, ale nie miał zamiaru jej o tym teraz mówić. Nie za bardzo chciało mu się teraz gadać. Trochę zatkała go, jej pewność siebie. Czuł się dziwacznie bez swojej grzywki.

 

Po dziesięciu minutach dotarł na miejsce. Była prawie godzina trzynasta czyli zdążył na czas.

 

- Dzień dobry. - przywitał się wchodząc do środka.

 

- Witamy w restauracji " U Anko" - przywitała go jedna z kelnerek - prosimy usiąść a jak już państwo coś wybiorą z menu wystarczy zawołać.

 

- Ja w sprawie pracy. Naruto Uzumaki. Jest menadżerka? - przeszedł od razu do rzeczy. - Harano, ty usiądź i zamów coś sobie. To pewnie potrwa. - Nie była zadowolona jak się do niej odezwał, ale usłuchała i zajęła miejsce przy oknie.

 

- Ach tak. Mitarashi-san wspominała. Proszę za mną. - poszedł za pracownicą do tylnej części lokalu, weszli schodami na pierwsze piętro i zatrzymali się przy drzwiach z napisem "MENADŻER". Zapukała do drzwi. Usłyszał kobiecy głos mówiący "proszę wejść" a dziewczyna otworzyła drzwi.

 

- O co chodzi Aoi? - zapytała kobieta siedząca za biurkiem.

 

- Przyszedł chłopak, w sprawie pracy. - odpowiedziała.

 

- Rozumiem wpuść go i wracaj do swoich obowiązków.

 

- Tak jest Mitarashi-san. Proszę wejść - kelnerka przytrzymała mu drzwi a on wmaszerował do biura.

 

Pokój był bardzo mały i trochę przytłaczający. Na ścianach wisiało mnóstwo medali z konkursów kulinarnych. Biurko zajmowało prawie całe pomieszczenie, a w dodatku było zawalone papierami.

 

- Witaj Naruto, miło mi cię poznać. Jestem Anko Mitarashi a ten lokal należy do mnie. Usiądź proszę - wskazała na miejsce przed sobą - Mam bardzo dużo na głowie więc przejdźmy od razu do rzeczy.

 

- Mi również jest miło - powiedział z szacunkiem.

 

Po kwadransie rozmowa dobiegła końca. Dogadali wszystkie szczegóły łącznie z obowiązkami i godzinami pracy. Będzie głównie kelnerem, a z powodu wieczornych godzin pracy, będzie pomagał również przy sprzątaniu po wieczornych kolacjach. Pracę miał zacząć od czerwca, gdyż w tedy zaczynają się robić ogromne tłumy.

 

- Dobrze - kobieta wstała, więc on też - odprowadzę cię. Powiedz mi proszę. Co u twojej matki? Słyszałam, że ma z tobą same problemy.

 

- Ze mną? - zdziwił się - To ja mam problemy z nią. Strasznie przemęcza się w pracy. Źle się odżywia i nawet naczyń nie potrafi włożyć do zmywarki.

 

- Czyli w tym temacie bez zmian. - kobieta zaśmiała się - Mówiłam o twoich problemach w relacjach z innymi.

 

Naruto zjeżył się.

 

- Wszystko wypaplała. - obruszył się - to moja sprawa.

 

- Dobrze nie wnikam. To "twoja sprawa", ale wiesz młody chłopak, sam w wielkim mieście, - dziwnie na niego spojrzała - Na pewno znajdziesz parę przyjaciółek.

 

- Nie chcę - wypalił krótko.

 

- Jeszcze zechcesz - zachichotała.

 

Właśnie weszli do głównej sali restauracji.

 

Haruno, zauważyła go, zebrała swoje rzeczy i podbiegła do nich.

 

- Co tak długo wam to zajęło? - zapytała obrażona.

 

- Cicho bądź - warknął na nią chłopak.

 

- Kto to jest? - zapytała zdziwiona właścicielka. - Czyli już sobie kogoś znalazłeś? - trąciła go zawadiacko łokciem.

 

- Przybłęda. - wypalił - Muszę się już zbierać. Do widzenia. - i skierował się do wyjścia.

 

- Co? Jaka "przybłęda"?! - warknęła dziewczyna - Jestem jego sąsiadką. Nazywam się Sakura Haruno. - przedstawiła się - Lecę go dogonić. Do widzenia.

 

Zjawiła się przy nim po chwili.

 

- Czemu jesteś taki nie miły? - zapytała.

 

- Nie miły? Taki jestem. Zaakceptuj to. Pamiętasz?

 

- Rany, ale ty jesteś dziwny. - szła za nim i chyba się na niego gapiła - To gdzie teraz idziemy?

 

- Muszę kupić rzeczy do domu. Garnki, talerze, patelnie i takie tam. Później coś ugotuje. - ale sens jej słów dotarł do niego dopiero teraz - Czekaj jakie my? Znów chcesz iść tam gdzie ja?

 

Spojrzała na niego z błyskiem w oku.

 

- Chodź ze mną! - oznajmiła - Znam świetne miejsce na takie zakupy! - i wysunęła się przed niego.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania