Uzumaki Naruto "Zmiany" - Rozdział 8 - Szukając odpowiedzi

Stolik przy oknie, wydawał się, dla Naruto, dobrym miejscem do obserwacji ludzi wchodzących i wychodzących z kawiarni. Jednak, gdy przyszedł tu dziesięć minut temu, usiadł daleko z tyłu, w ciemnym kącie. Widział stąd wejście, a w dodatku nie rzucał się w oczy. Za każdym razem, gdy drzwi się otwierały, zerkał spod swojej bejsbolówki na osoby pojawiające się w lokalu. Mężczyzna, z którym był umówiony, spóźniał się już pięć minut, a to on przecież wybrał czas i miejsce spotkania. Chłopak zastanawiał się, czy to może Hokama-sensei, źle przekazał mu informacje na ten temat. Wyjął więc swój telefon i sprawdził ponownie ostatnią wiadomość od swojego nauczyciela. "Przyjdzie o siedemnastej. Daj znać, gdy skończycie." mówił ostatni email. W tym momencie, podeszła do niego kelnerka i poprosiła o zamówienie. Musiał coś wybrać, bo głupio mu było czekać i zajmować miejsce, nic przy tym nie spożywając. Po kolejnych pięciu minutach w drzwiach kawiarenki stanął on.

 

Starszy mężczyzna musiał mieć coś około siedemdziesiąt lat. Jego włosy, krótko przystrzyżone, były już kompletnie siwe, a twarz, cała pokryta zmarszczkami, była bardzo wyczerpana. Na długim sępim nosie miał okulary w cienkich oprawkach. Tylko jego oczy pozostawały bystre, omiótł nimi całe pomieszczenie. Naruto, podniósł rękę, by ten, mógł go zauważyć. Staruszek wyraźnie się ożywił, zdjął swój płaszcz i powiesił go, razem ze swoim parasolem, na wieszaku razem z innymi.

 

- Dobry wieczór Panie Kimura. Proszę siadać. - powiedział uprzejmie, a starszy jegomość usiadł z ulgą i westchnął zmęczony - Miło mi Pana poznać nazywam się Uzumaki Naruto. - Na dźwięk tego nazwiska mężczyzna wyraźnie się ożywił.

 

- Uzumaki? - w jego niskim ochrypniętym głosie usłyszał zaskoczenie - To wasz klan jeszcze istnieje?

 

- Znam tylko dwie osoby o tym nazwisku, - odpowiedział - a jedna siedzi przed panem, więc nie nazwałbym tego "klanem" - odrzekł, uśmiechając się.

 

- Nie dziwię się, że zostało was tak mało. Od końca siedemnastego wieku wasze rodowe nazwisko straciło na znaczeniu. Chodź na pewno ma Pan krewnych w innych rodach. Noszą oni inne nazwiska z racji tego, że linia przedłużana była przez kobiety, które po akcie małżeńskim przyjmują nazwisko swojego męża. - mówił z przejęciem.

 

- Nie miałem o tym pojęcia - odparł szczerze chłopak - To tym zajmuje się Pan na uniwersytecie? Genealogią starych japońskich rodów?

 

- Nie, nie, to tylko hobby - tłumaczył się. - To bardzo interesujący temat.

 

- Co Pan wie o klanie Hyuga? - zapytał - Tak się składa, że jestem na jednym roku w liceum z następcą tronu - dodał.

 

- On nie jest prawowitym następcą. Nasz niedawno zmarły władca ma dwie córki i to one są dziedziczkami. Ten chłopak został nim, tylko dlatego, że cesarz, nie zostawił testamentu, w którym powinien określić starszą córkę jako następczynie. Tylko w ten sposób mógł jej to zapewnić, bo zwykle, to najstarszy męski potomek dziedziczy tron. Zdarzały się jednak przypadki dziedziczenia przez kobiety, jednak, jak już mówiłem, władca musi to określić przed śmiercią. Dziwne, że nasz tego nie zrobił - zakończył.

 

- Więc to tak - rozmyślał chłopak - Nie dosyć, że książę wychodek, nie jest dziedzicem w prostej linii to na dodatek został nim tylko dlatego, że jego wuj, nie spisał jednego, głupiego kawałka papieru. Przypadek? Być może tak.

 

- Więc czym się pan konkretnie zajmuje? - zapytał - Hokama-sensei powiedział, że może mi pan pomóc czegoś się dowiedzieć.

 

- Moją specjalnością, są badania nad relacjami duchów i ludzi - mężczyzna wyjął z poły swojej marynarki paczkę papierosów. Pstryknął ją od spodu palcami, złapał zręcznie sztukę, która opuściła w ten sposób opakowanie, zapalił, zaciągnął się mocno i mówił dalej. - Nie każdy wie, że one ciągle istnieją. Jedynym śladem jaki pozostał po ich najlepszych czasach to właśnie magia. Żyją wśród nas chociaż nie potrafimy ich dostrzec.

 

- Można odczuwać ich obecność? - wtrącił się.

 

- Tylko jeżeli same tego zechcą. Można je nawet zobaczyć. Z reguły nie ufają ludziom. Mają do tego pełne prawo biorąc pod uwagę to, co człowiek, uczynił im w przeszłości. Nie mam na myśli tego, że ludzie zaczęli na nie polować i je zabijać - dodał widząc minę chłopca - Gdy duch przestaje istnieć jego energia duchowa również znika, a raczej wyparowuje. Nie da się jej wykorzystać. Natomiast, duch zniewolony, to już całkiem inna sprawa. Jego potężną moc można w tedy używać do własnych celów, a są one wielokrotnie potężniejsze od ludzi.

 

- W jaki sposób zniewala się ducha?

 

- Za pomocą specjalnych zaklęć. Zamyka się go w specjalnym do tego zrobionym naczyniu, z którego można pobierać jego moc.

 

- Czy takim naczyniem może być człowiek? - pytał dalej.

 

- Zadaje Pan bardzo ciekawe pytania Panie Uzumaki. - ton jego głosu zmienił się, teraz był skupiony na nim a nie na temacie duchów. Naruto milczał.

 

- Nigdy o tym nie słyszałem, ale wydaje się to możliwe. - kontynuował starzec - Jednak, musiałoby to być bardzo niebezpieczne. Takie połączenie ze sobą dwóch źródeł mocy, a później ich rozdzielenie, celowe bądź nie, skończy się śmiercią dla obydwu istot. Śmierć jednej oznacza śmierć drugiej. Na dodatek przy złączeniu, poziom ich mocy, musi być bardzo zbliżony. Inaczej taka więź rozerwie się sama zaraz po jej powstaniu, uśmiercając obie strony. Także teoretycznie jest to możliwe, ale w praktyce jest niewykonalne. Zdarzały się przypadki opętania, ale...

 

- Opętania? - Naruto przeraził się - Takiego jak w filmach? Człowiek traci kontrolę nad ciałem, mówi w językach, których nigdy nie słyszał i...

 

- Nie, nie, nie - staruszek przerwał jego potok słów - To tylko bujdy dla fanów horrorów. Opętanie przez ducha trwa, z reguły, tylko chwilę. Mają one zdolność ukrywania się w ludzkich ciałach, ale robią to tylko z tymi bez talentu, bo w przeciwnym razie, umarłyby.

 

- Rozumiem - serce waliło mu jak opętane bo teraz przyszła kolej na najważniejsze pytanie - Czy słyszał pan kiedyś wyrażenie "Znajdź mnie. Po drugiej stronie"?

 

Mężczyzna zbladł. Chłopak musiał trafić w dziesiątkę.

 

- Jest taka legenda - zaczął starzec przełykając głośno ślinę, a po jego czole spłynęła strużka potu. - Bardzo stara. Opowiada historię biednego, kalekiego chłopca, który żył na ulicy. Bez rodziny, przyjaciół, bez szans na awans społeczny czy w ogóle przeżycie. Miał on jednak rękę do zwierząt, jakiej nie miał nikt inny. Opiekował się nimi, leczył ich rany, a nawet zamieszkał w lesie, by móc częściej z nimi przebywać. Ufały mu nie tylko jelenie, łanie, lisy czy pandy, ale nawet ptaki, węże i jaszczurki. Nie bały się go i same przychodziły do niego po pomoc. Pewnego dnia, ludzie z pobliskiego miasteczka, rozpoczęli polowanie na pewnego ducha, który pojawił się w okolicy. Zraniona istota, uciekła do lasu, gdzie pod drzewem wiśni, znalazł ją właśnie nasz chłopiec. Ukrył go przed złymi ludźmi i zaopiekował się nim. Zostali dobrymi przyjaciółmi, a dzięki magii, którą opanował z pomocą ducha, mógł on pomagać zwierzętom jeszcze bardziej. Pewno razu dziewczynka, która zawędrowała do lasu, widziała, jak chłopak, bawi się ze swoim duchowym przyjacielem i podopiecznymi. Przeraziła się okropnie i poinformowała o tym ludzi z wioski. Mieszkańcy, wraz z wynajętym zabójcą duchów wyruszyli na poszukiwania. Gdy znaleźli się na miejscu, chłopak, stanął w obronie swoich najbliższych. Został ranny, co rozwścieczyło ducha na tyle, że wziął sprawy w swoje ręce i zabił wszystkich przybyłych. Rana chłopca była śmiertelna. Chcąc spłacić swój dług wdzięczności wobec niego, duch, połączył się z nim, aby przyspieszyć jego proces samo uzdrawiania. Już nigdy więcej się nie spotkali, a ostatnimi słowami, jakie ów duch wypowiedział, były właśnie "Znajdź mnie. Po drugiej stronie." - starzec zakończył swoją opowieść, a w jego oczach dało się zauważyć łzy.

 

- Ale co te słowa znaczą? Czym jest druga strona? - chłopak nie rozumiał dalej o co chodzi.

 

- Oba zdania są ważne. "Znajdź mnie" musisz wiedzieć gdzie znajduje się obiekt, którego szukasz. Kolejne mówi "Po drugiej stronie". Jeżeli weźmiemy pod uwagę, hipotetyczną sytuacje, że jesteś umierający, to znajdujesz się na krańcu życia, zdanie "Po drugiej stronie" może oznaczać, że czeka on w krainie umarłych, czyli po drugiej stronie właśnie. To znaczy, że znalazłeś go, ale jeszcze musisz do niego dotrzeć.

 

- A jeżeli obiekt znajduje się w żywym człowieku? Czym w tedy ona będzie? - dopytywał się Naruto.

 

- Hmm - mruknął mężczyzna - Pewnie chodzi o podświadomość. Ludzki umysł skrywa wiele nieodkrytych tajemnic. Najczęściej odczuwamy ją podczas głębokiego snu, zwanego fazą rem. W tedy je słyszysz?

 

Teraz to Naruto zbladł. Poczuł suchość w ustach. Był bardzo przerażony.

 

- Jak pan się domyślił, że mówię o sobie? - zapytał.

 

- Nie wiedziałem, tylko się domyślałem, a ty, - uśmiechnął się do chłopca - właśnie to potwierdziłeś. - zaśmiał się. - Spokojnie nikomu nie powiem. Kazuki by mi tego nie darował. Mój siostrzeniec, nie skierowałby cię do mnie, gdybym nie potrafił dotrzymać tajemnicy, a o to mnie poprosił przed naszym spotkaniem. Dość owijania w bawełnę. Powiedz mi proszę, o co ci konkretnie chodzi? Czego szukasz?

 

- Odpowiedzi - powiedział po chwili chłopiec. - Od ponad dwóch lat mam pewne sny. Ktoś lub coś mnie wzywa. Nie brzmi jak człowiek tylko jak dzika bestia. Do niedawna myślałem, że to tylko jakieś koszmary, ale ostatnio jestem przemęczony i słabo sypiam. Zacząłem mieć pewne objawy. Nagłe bóle głowy, gorączka i utrata świadomości, ale tylko chwilowe. Przy pierwszym razie byłem przerażony. Później stało się to normą. Skojarzyłem również fakt, że głos, który w tedy słyszę jest tym samym co w moich koszmarach. Bałem się, że gdy ktoś to odkryje, wyrzucą mnie ze szkoły. Moja przyjaciółka, uświadomiła mi, że może to być bardzo niebezpieczne, jednak, nie wydała mnie. Widziałem, że ta tajemnica bardzo jej ciąży na sercu. Zacząłem się też bać, że może mógłbym jej coś zrobić, gdym stracił kontrolę nad sobą. Dlatego, zdecydowałem się powiedzieć o tym mojemu wychowawcy, to dobry człowiek, a on, skierował mnie, nie do lekarza, czy psychologa tylko do pana.

 

- Ma nosa, no nie? - zachichotał profesor - Tak, dobry z niego facet. Posłuchaj mnie. Musisz się skontaktować z tym czymś co w tobie jest. Mówisz, że masz te sny od dwóch lat - Naruto kiwnął głową. - To w tedy twoje oczy zrobiły się czerwone?

 

- Nie - zdziwił się chłopak - są takie od urodzenia, a przynajmniej od kiedy tylko sięgam pamięcią. Moja mama mówiła, że zawsze takie były. Co to ma z tym wspólnego?

 

- Nie mam pojęcia - odpowiedział szczerze starzec - ale to nie jest normalne. Jeżeli to coś jest w tobie od urodzenia... To nie wiem co o tym sądzić. To bardzo dziwne. Nigdy o czymś takim nie słyszałem. Musisz zapytać to coś. Czym jest? Czego chce? Jaki ma cel w tym, że nie chce opuścić twojego ciała?

 

- Jak mam to zrobić? Nie panuje nad tym - odpowiedział Naruto spuszczając głowę ze zrezygnowaniem.

 

- Świadomy sen. - odpowiedział krótko starzec - Podczas tego doświadczenia, człowiek, jest w pełni świadomy tego o czym śni i potrafi w pewnym stopniu wpływać na świat, który wytwarza jego podświadomość. Jest to rzadka przypadłość, ale paradoksalnie zdarza się bardzo często. Praktycznie każdy doświadcza go w życiu kilka razy. Można go wywołać przy odpowiednim nastawieniu i przygotowaniu. - Mężczyzna sięgnął do swojej torby. Wyciągnął mały notes i długopis. Zaczął szybko coś pisać. Gdy skończył, wyrwał kartkę i podał ją chłopakowi. - Zrób wszystko jak napisałem. Nie poddawaj się, gdy nie uda się za pierwszym razem. To się zdarza.

 

- Naprawdę? To mi pomoże? - zapytał uradowany.

 

- Nie. To, ułatwi ci wywołanie tego zjawiska. Reszta będzie zależeć od ciebie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania