Poprzednie częścihaibun _ U schyłku dnia

haibun _ W ciągłej bezsilności istnienia

Nigdy się nie przyznał do winy. Był niewinny. Dzisiaj stał na przystanku w przemoczonych butach i przez dziurawe zadaszenie deszcz spływał po plecach. Wszystko, co miał mieściło się w szarej torbie: Trochę bielizny, cztery książki i dwa spore pakiety zawiązanych listów do żony, których nigdy nie wysłał. Posiadał namiary swojego kuratora i ośrodka, w którym mógł się zatrzymać na jakiś czas i pieniądze które zarobił w więzieniu przy budowie drogi. I miał czterdzieści trzy lata na karku.

Sumienie jednak trapiło go od środka i nie dawało spokoju. W nieskończoności zamilczenia.

Wracał pamięcią wstecz do tamtych dziewczynek. Dlaczego on? Czy powinien się oczyścić? Zadawał pytanie. Dwa poziomy niedokończonej wewnętrznej walki ze sobą. Jeden, godzenie się na trwanie w tej osobistej klęsce, drugi to bezsilność wobec udowodnienia prawdy.

 

na brzegu ciszy

niekończąca się walka

trwa w nas niezmiennie

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • ZielonoMi 7 miesięcy temu
    Jestem. :)
  • Pasja 7 miesięcy temu
    Dziękuję za obecność::)
  • Dekaos Dondi 7 miesięcy temu
    Pasjo↔Te owe "rozdroża" są najtrudniejsze, co dopełnia końcowe→haicu. Można to zobrazować człowiekiem, stojącym w rozkroku, nad głęboką szczeliną w Ziemi, która coraz szersza. W pewnym momencie, już za późno, by wrócić na dobrą stronę mocy. A nawet na złą, bo jeszcze jest szansa, by siebie naprawić.
    A gdy człek spadnie, to→koniec gry!↔Pozdrawiam😀:)
  • Pasja 7 miesięcy temu
    Dlatego warto umieć się podnieść i zakląć siarczyście.

    Pozdrawiam serdecznie
  • Sufjen 7 miesięcy temu
    Hej, Pasja - napisz proszę do mnie w prywatnej wiadomości, czy to na FB czy na maila. Chciałbym porozmawiać o spektaklu i spotkaniu w tej sprawie. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania