Poprzednie częściWróg Republiki cz.1 - Star Wars

Wróg Republiki cz.19 - Star Wars

Projekt współtworzony z użytkownikiem: Pontàrú

 

***

 

Kolejny spokojny dzień na stacji Orion 2. Metalowa konstrukcja obracała się powoli na wysokiej orbicie planety, działając jako stacja radarowa i pierwsza linia obrony. Żołnierze systemu chodzili tam i z powrotem, zajmując się swoimi obowiązkami, ale w większości leżąc i odpoczywając. System nie widział wrogiego ataku od ponad roku, a kiedy tamten nadszedł, siły Republiki skutecznie odepchnęły wroga. Władze systemu były więc dość mocno przekonane, że są na razie bezpieczne. Ta sama idea rozpowszechniła się w siłach militarnych systemu Reker, przez co załoga stacji była dość rozluźniona.

Nie wszyscy mieli jednak takie samo podejście. Niektórzy nadal nie mogli spokojnie spać w nocy. Mężczyzna z worami pod oczami otworzył drzwi do pomieszczenia stacji radarowej. Dwóch twi’lekanów grało w karty, rzucając co chwilą przekleństwem jeden na drugiego. Regy, spoglądał na nich krytycznie. Nie wiedział, jak dwójka jego kolegów, może być tak rozluźniona.

– Widzę, że nasza drużyna od radaru pracuje dzisiaj ciężko – odezwał się krytycznie, nalewając sobie kawy. – Z taką załogą nawet komar nie przemknie przez naszą linię obrony!

Obu graczy zerknęło na niego, nie przerywając gry.

– Zamknij się Regy – warknął pierwszy. – Co nam może tu zagrozić?

– Dokładnie – przytaknął drugi. – Weź zorganizuj sobie, jakieś tabletki, albo urlop na powierzchnie. Widocznie ciasne przestrzenie i sztuczna grawitacja wywołują u ciebie paranoję.

– Co wy nazywacie paranoją, ja nazywam ostrożnością – odpowiedział mężczyzna, wypijając zawartość kubka. – Zresztą, służyłem trzy razy dłuższe tury na stacji niż wy, więc nie macie się co wypowiadać. Zostawcie grę i wracajcie na swoje stanowiska.

– A co niby na tych radarach zobaczymy, co?

Mężczyzna westchnął.

– Flotę Separatystów, piratów, przemytników, może nawet Terianie – na myśl o wrogim królestwie, przełknął ślinę. – Widzieliście transmisje z egzekucji?

Pierwszy twi’lekanin westchnął poirytowany.

– Oczywiście, że widzieliśmy. Nagrania są już powszechnie dostępne na holonecie.

– I nie boicie się akcji ze strony królestwa?

– Nie martwimy się na zapas – odparł drugi. – Pomiędzy nami a królestwem leży kilka systemów, jesteśmy też dość oddaleni od linii frontu. Zresztą – poprawił chwyt na kartach. – Sam widziałeś, że Republika zdołała zniszczyć dwa Munificenty, nie? Podobno nadal są w regionie, więc mamy zapewnione wsparcie.

– Właśnie – przytaknął drugi. – Ponadto, nasz system ma bazy bojowe i flotę. Terianie pewnie skupią się na mniej zabezpieczonych systemach, jeśli odważą się na ofensywę. W co wątpię…

Po tych słowach alarm rozległ się przy konsoli. Pierwszy z graczy jęknął, odłożył karty, wstał i zbliżył się do ekranu poirytowany. Regy ruszył w jego stronę, chcąc dobitnie udowodnić im, że miał rację co do uważania na służbie. Twi’lekanin usiadł przed urządzeniem i kliknął kilka przycisków.

– Pewnie znowu przemytnicy – jęknął. – Parszywcy zbierają fortunę w czasie wojny…

Mężczyzna zamilkł. Zmrużył brwi. Zapukał w ekran konsoli. Stojący obok Regy skamieniał.

– Co do…? – Przetarł oczy. – Czy ja dobrze widzę?

– To musi być jakiś błąd – Twi’lekanin pochylił się nad konsolą. – System ewidentnie szwankuje.

Twi’lekanin, który nadal siedział przy kartach, wstał z miejsca zaintrygowany.

– Co jest?

Jego kolega wykrzywił twarz w bliżej nieokreślonym grymasie.

– Radar wykrywa ponad pięćdziesiąt obiektów wychodzących z nadprzestrzeni – stwierdził zdezorientowany. – Za duże na przemytników, o konwojach żadnych nie słyszałem…

Regy drgnął.

– Wroga flota! – Złapał się za głowę. – Niech mnie gwiazdy przeklną! Wykrakałem!

Twi’lekanin spojrzał na niego krytycznie.

– O czym ty pieprzysz? Kto wysłałby tak wielką flotę na nasz system?! Ponad pięćdziesiąt okrętów?!

Drugi twi’lekanin momentalnie podbiegł do drugiej konsoli. Widocznie spoważniał.

– Nie ma co ryzykować – kliknął kilka przycisków. – Tu drużyna radarowa do Centrum. Odbiór.

– Tu Centrum. O co chodzi?

– Wykrywamy ponad pięćdziesiąt obiektów wychodzących z nadprzestrzeni – zerknął na kolegę. – Jakie mają sygnatury?

Ten pokręcił głową, pukając w ekran.

– Nadal analizujemy. Za dużo ich. System nie ogarnia – odpowiedział. – Nadal sprawdzamy.

Regy podbiegł do komunikatora.

– Tutaj Regy. Proszę ogłosić alarm bojowy. Może być to wroga flota.

Z komunikatora dobiegł chichot.

– Nie przesadzaj Regy. To pewnie Wieloryby*. Kto by wysłała tak wielką flotę na nasz system?

– Nalegam, byście ogłosili czerwony alarm szefie – Regy naciskał. – Lepiej być bezpiecznym.

– Nie będę alarmował całego systemu na podstawie czyjejś paranoi.

Twi’lekanin siedzący przy konsoli spojrzał na Regiego. Jego twarz wyrażała strach.

– Potwierdzenie sygnatur okrętów Separatystów i królestwa Terian.

– Co? – Dowództwo stacji nie dowierzało. – Sprawdźcie jeszcze raz.

– Nie mamy czasu – odpowiedział twi’lekanin. – Pierwsze obiekty wychodzą z nadprzestrzeni.

Na te słowa, Regy podbiegł do okna i spojrzał w mrok.

Po chwili z ciemności wyłoniły się kształty eskadr myśliwców i bombowców w szyku bojowym. Momentalnie weszły w prędkość bojową i ruszyły prosto na stację.

– Potwierdzenie wzrokowe wrogich sił! – Krzyknął. – Ogłosić czerwony alarm!

Po tych słowach cała flota Terian i Separatystów wyszła z nadprzestrzeni. Reakcja była natychmiastowa. Stacja rozgrzmiała mechanicznym głosem.

– [Czerwony Alarm! Czerwony Alarm! Wroga flota w systemie! Ogłaszam pełną gotowość bojową. Wszystkie ręce na pokład! To nie są ćwiczenia! Czerwony Alarm!]

Po tych słowach stacją wstrząsnęło, kiedy pierwsza salwa rakiet i bomb trafiła w pole siłowe. Regy cofnął się od okna, całkowicie porażony. Przed jego oczami stała największa flota, jaką kiedykolwiek widział.

I cała moc tej floty była skierowana na jego rodzinną planetę.

Zazgrzytał zębami i podbiegł do konsoli, szykując się do wspierania pilotów w walce.

– Niech mnie gwiazdy przeklną – mruknął pod nosem, zakładając słuchawki na głowę. – Czym sobie na to zasłużyłem?

 

***

 

Potężny kształt „Behemota” sunął przez mrok kosmosu. Wokół niego stały dziesiątki okrętów, a chmary myśliwców wylatywały z licznych hangarów, dołączając do boju.

Admirał podszedł do okna i spoglądał na stację Orion 2, która teraz była otoczona chmarą myśliwców i bombowców.

Skanery pokazywały, że wrogie siły dopiero się reorganizowały. Z jakiegokolwiek powodu nie zostali momentalnie zauważeni i zdołali wziąć wroga z zaskoczenia. Nie zakładał, że coś takiego się uda, kiedy operował tak wielką flotą, ale było to miłe zaskoczenie.

Eksplozja rozerwała bok Oriona 2, skanery pokazały, że pole siłowe zaczęło padać. Adam kliknął kilka przycisków i odezwał się pewnym głosem.

– Tutaj „Behemot”. Wszystkie siły niech skupią się na ataku na Orion 1 i flocie wroga. Orion 2 został krytycznie uszkodzony i nie stanowi już realnego zagrożenia – tu przełączył się na inny kanał. – Kapitanie Farah, Kastelanie Cervor, słyszycie mnie?

– „Królewski Miecz” gotowy na rozkazy – odezwał się Farah.

– Czego potrzeba, admirale – odezwał się Cervor.

– Potrzebuję odpowiednich sił do przeprowadzenia abordażu i przejęcia Oriona 2. Niech „Królewski Miecz” zapewni osłonę, a wy kastelanie, wyślijcie odpowiednie siły, by przeprowadzić abordaż.

– Zrozumiałem – kastelan skłonił lekko głową. – Dwie barki bojowe i fregata dołączą do „Królewskiego Miecza” i przeprowadzą abordaż. Co z wrogą załogą?

– Zlikwidujcie wszelki realny opór. Przyjmijcie kapitulację, jeśli się poddadzą.

– Zrozumiałem, Admirale.

Po tych słowach cztery okręty oderwały się od głównej floty i ruszyły w stronę płonącej stacji kosmicznej.

Adam zwrócił wzrok na flotę wrogą, która zebrała się wokół znacznie większego Oriona 1, głównej stacji bojowej. Eskadry obu stron już były złączone w zaciętej walce, a okręty rozpoczęły ostrzał, powoli zbliżając się do siebie. Komunikator zapikał. Jeden przycisk i hologram generała separatystów, pojawił się przed Terramem.

– Generale Uto. O co chodzi?

– Atak postępuje zgodnie z planem – odezwał się droid. – Ale rząd systemu wysłał już komunikat do sił Republiki. Według moich obliczeń mają 68% szans przybycia na miejsce, zanim zlikwidujemy wszystkie wrogie siły.

– Dziękuję za ostrzeżenie generale Uto, ale proszę się nie martwić. Za chwilę wróg będzie w zasięgu wszystkich baterii floty. Nie zdołają nam się oprzeć.

– Mam nadzieję, że nie jesteście w błędzie.

 

***

 

Teodor Jav’calcata otarł pot z czoła. Był to pół-twilekanin, pół-człowiek**, o miksie ciemnej i zielonej karnacji. Aktualnie Najwyższy Gubernator i Pierwszy Sekretarz, systemu Reker, drżał, wiedząc jak wielka flota, znajduje się powyżej, gęstej kopuły z chmur, stojącej nad stolicą planetarną.

Stał przed stołem komunikacyjnym, czekając na kontakt z siłami Republiki w regionie. Informacja o ataku została już rozesłana, ale chciał osobiście upewnić się, że posiłki nadchodzą. Po chwili hologram zadrgał i przed oczami pojawiły się trzy postaci. Mężczyzna ubrany w mundur floty republiki oraz dwóch Jedi. Niska kobieta i młody chłopak. Teodor odetchnął z ulgą, odzyskują nadzieję.

– Mistrzyni Jedi! – Uniósł ręce ku niebu, w geście podzięki. – Jak się cieszę, że panią widzę.

– Dostaliśmy sygnał informujący, że zostaliście zaatakowani – odezwała się kobieta.

– Tak, tak! System Reker został zaatakowany. Wroga flota przebija się właśnie przez nasze linie obrony. Musicie nam pomóc!

Oficer marynarki zmrużył brwi.

– Nasza flota już zmierza wam z pomocą – odpowiedział. – Z czym się jednak mierzymy?

Gubernator drgnął. Jak ma im powiedzieć, że mierzą się z flotą ponad pięćdziesięciu okrętów? Co, jeśli ich teraz porzucą? Przełknął ślinę.

– Raporty, jakie dostaliśmy, mówią o ponad… – zająknął się. – Trzydziestu okrętach. Może być ich więcej, ale jak na razie jest chaos i nie mamy czasu ich policzyć.

Mężczyzna wykrzywił twarz niezadowolony. Spojrzał na Jedi.

– Pani generał. Proponuję wyjść z nadprzestrzeni i poczekać na posiłki Republiki.

Gubernator pobladł.

– Chcecie nas porzucić?!

– Wycofajcie swoją flotę i dołączcie do naszych sił – mężczyzna nie dał Jedi czasu na odpowiedź. – Poczekamy na posiłki z Republiki i dopiero wtedy pokonamy wrogą flotę.

– Ale! Co z moimi ludźmi!

– Macie milicję, prawda? – Mężczyzna nie wyglądał na wzruszonego. – Powinni wystarczyć do momentu, aż odpowiednie siły Republiki przybędą z pomocą.

Gubernator cofnął się o krok w szoku. Fakt, system Reker miał milicję, ale jej siła i skuteczność, była głównie propagandowym kłamstwem. Nie zawsze skutecznym, ale rozgłośnie i kilka pokazowych akcji odstraszyło większość piratów i przemytników. Zresztą, nie mieli oni właściwie żadnego ciężkiego sprzętu. Jak mają poradzić sobie z wrogimi czołgami?!

Na szczęście wiara, jaką miał w Jedi, go nie zawiodła.

– Nie – kobieta odezwała się ostro. – Admirale Tarkin, doceniam wasz pragmatyzm i ostrożność, ale nie możemy porzucić sojuszniczego systemu na pastwę wroga.

– Z całym szacunkiem, generał Erhetio – Tarkin spojrzał na nią ostro – ale nasza flota jest zbyt słaba, by zmierzyć się z takim przeciwnikiem. Ryzykujemy stracenie całej floty.

Ta informacja z pewnością go nie cieszyła.

– Nawet jeśli, jest to ryzyko, jakie musimy wziąć – odpowiedziała Asaro i spojrzała na Gubernatora. – Zmobilizujcie swoje siły – nakazała. – Wkrótce przybędziemy.

Gubernator pochylił głowę i uniósł dłonie ku niebu.

– Dziękuję wam, mistrzyni Jedi!

Hologram zgasnął. Gubernator oddychał ciężko. Obrócił się i spojrzał na jednego ze służących.

– Szykować mój statek i powiedzcie mojej rodzinie, by się pakowała – nakazał. – Wysłać też informacje do wszystkich sił na planecie. Mają przygotować się do walki – przetarł pot z czoła. – Nie mam zamiaru tutaj zginąć.

 

***

 

Salwa po salwie, uderzały w pole siłowe stacji. Wokół niej unosiły się wraki floty systemowej, całkowicie zdewastowanej zmasowanym ostrzałem potężnej floty. Kilka ocalałych okrętów uciekało z pola bitwy w popłochu. Pozostałości wrogich eskadr umykały wraz z nimi, lub zmierzały ku powierzchni, nie mając szans z przewagą liczebną wroga.

Mimo głośnych okrzyków i ciągłego ostrzału, ze strony Oriona 1, ostatnia linia obrony pękła.

Adam Terram uśmiechał się zadowolony, patrząc jak Orion 1, płonie, nie mogąc ani oprzeć się atakowi, ani skutecznie na niego odpowiedzieć.

W całym ataku połączone siły Separatystów i Królestwa poniosły minimalne siły. Kilka korwet i fregat stało się ofiarom celnych strzałów, a dwa lekkie krążowniki zostały na tyle uszkodzone, że teraz wycofywały się z walki. Sześć lanc ustawiło się w formacji koła wokół „Behemota”, systematycznie strzelając i rozrywając pancerz stacji. Przy kolejnym strzale, ostatnia bateria stacji zamilkła, rozerwana na strzępy pociskiem kinetycznym.

Terram kliknął kilka przycisków i odezwał się na cały głos.

– Tu „Behemot” przerwać ostrzał – Zarządził i momentalnie ostrzał ustał. – Pierwsza Faza Operacji zostaje uznana za zakończoną. Generał Uto przejmuje dowództwo nad siłami inwazyjnymi. Czy jesteście gotowi?

Hologram droida pojawił się tuż obok.

– Potwierdzam admirale. Wysyłam już eskadry, by zabezpieczyć przestrzeń powietrzną. Moje okręty zapewnią osłonę okrętom transportowym.

Adam pokiwał głową, usatysfakcjonowany odpowiedzią.

– Kastelanie Cervor. Orion 1 jest może w ciężkim stanie, ale może być nadal przydatny dla Królestwa i Separatystów – stwierdził, spoglądając na płonącą stację. – Tobie pozostawiam zadanie zabezpieczenia stacji. Wedle uznania wyznacz też odpowiednie siły do wsparcia inwazji lądowej.

– Zrozumiałem Admirale. Orion 2 za niedługo będzie pod naszą kontrolą, pozostało tylko kilka punktów oporu.

– Dziękuję, kastelanie – Adam westchnął. – Generale Yavoc. Jesteście gotowi?

– Potwierdzam Admirale – głos Yavoca rozbrzmiał przez hologram. – Siły inwazyjne nie poniosły żadnych strat w bitwie kosmicznej. Pod osłoną sił generała Uto, przechodzimy do pierwszej fazy inwazji planetarnej. Odezwę się, kiedy zabezpieczymy pierwsze lądowiska dla naszych sił.

– Dziękuję generale. Pozostałe siły, niech się przegrupują i szykują do…

Zagrzmiał alarm. Jeden z operatorów spojrzał mu prosto w oczy.

– Admirale! Flota Republiki wychodzi z nadprzestrzeni!

Admirał odetchnął z ulgą.

– I ani moment za wcześnie – odpowiedział, zmieniając ton. – Pozostałe siły. Ustawić się w piątym szyku bojowym. Pełna gotowość bojowa. Flota Republiki wchodzi do systemu!

Spojrzał przez okno i wkrótce dojrzał znane mu kształty republikańskich okrętów w oddali. Połowa floty, prawie trzydzieści okrętów, obróciła się w miejscu i tworząc nowy szyk, ruszyła prosto na flotę Republiki.

Miał przewagę liczebną, ale nie miał zamiaru nie docenić wroga. Asaro Erhetia i Wilhuff Tarkin już raz udowodnili mu, że są w stanie zadać bolesne straty, nawet kiedy są w tragicznej sytuacji.

Tym razem nie miał zamiaru dać im szansy, by te rany zadać.

– Szykować główne działo „Behemota” – rozkazał. – Eksperymentalny pocisk MRS-1.

Viceadmirał spojrzała na niego zaniepokojona.

– Czy to rozsądne, admirale? To eksperymentalny pocisk. Prototyp.

– I właśnie dlatego wypada go przetestować – odpowiedział. – Ładować pocisk… i połączcie mnie z generał Erhetią.

– Na rozkaz Admirale.

 

Kilka chwil później, przed jego oczami pojawiła się postać Jedi. Terram uśmiechnął się zadowolony, widząc złość i pogardę w zimnych oczach wrogiej liderki. Widocznie ostatnia porażka miała odpowiedni efekt.

– Witam w systemie Reker, Asaro Erhetia. Nie śpieszyło się Pani...

 

*W uniwersum Gwiezdnych Wojen istnieją istoty żyjące w próżni. Są to mega-organizmy, wielkości okrętów bojowych. Część z nich ma umiejętność wchodzenia w nadprzestrzeń.

**Miksy niektórych ras są możliwe w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Są one jednak nieliczne. Są one jednak CANONEM.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania