Poprzednie częściWróg Republiki cz.1 - Star Wars

Wróg Republiki cz.23 - Star Wars

Behemot stał w ciszy na orbicie stolicy systemu Vatok. Pomoc humanitarna, ustawianie nowych garnizonów, sił i władz okupacyjnych zajmowało trochę czasu, ale populacja planety stawiała niewielki opór. Terram wiedział, że zarówno strach jak i wdzięczność, mieszał się nisko pod jego nogami w kotle chaotycznych myśli. Nie spał ostatniej nocy. Widok eksplozji której echo okrążyło cały glob, ścigało go w każdej chwili. Nie był osobą wierzącą, od dawna nie wypowiedział nawet jednej modlitwy do bogów, prosząc ich o wsparcie… dzisiaj się modlił. Próbując, nieskutecznie, uzyskać wybaczenie od czegoś, co nie musiało nawet istnieć. Przeklinał siebie, przeklinał Republikę i tę głupią wojnę, która sprawiła, że galaktyka płonie. W imię czego Konfederacja i Republika toczyły ten konflikt? Władzy? Wolności? Ucieczki przed podatkami i taryfami? I czym płacili za zwycięstwo którego pragnęli? Krwią cywilów, zniewolonych klonów i olejem niezliczonych droidów. Terram pokręcił głową, nie słysząc nawet szeptu z ciemności pokoju, który by wskazywał, że jakiś Bóg, czy duch, strzeże go w tej godzinie próby.

– Szaleństwo – wyszeptał kręcąc głową. – I w imię czego ja zabiłem tych ludzi? Niezależności? Czy w tej galaktyce, ktokolwiek może być „niezależny” w obliczu takiego konfliktu?

Naraz komunikator u jego pasa zapiszczał. Adam, zmęczony, podniósł się z klęczek i uniósł komunikator do ust.

– Admirał Terram. Słucham.

– Admirale – głos viceadmirał doszedł jego uszu. – Hrabia Dooku na linii.

Adam pokiwał głową. Spodziewał się tego. Wyprostował się, poprawił mundur i przetarł oczy, starając się przybrać wygląd mniej wstrząśniętego i zmęczonego niż był.

– Przełączcie go na hologram w moim gabinecie.

– Przełączam.

Hologram hrabiego Dooku rozświetlił pomieszczenie w którym dotąd nie paliło się żadne światło. Terram kiwnął głową na przywitanie, spoglądając kątem oka na holopad z danymi jakie niedawno przeglądał.

– Hrabio.

– Admirale Terram – mężczyzna odezwał się swoim dyplomatycznym głosem. – Gratuluje ostatniego zwycięstwa. Dane dotyczące mocy waszej broni są… imponujące.

Ciarki przeszły po ciele teriańczyka, kiedy obraz zniszczenia mignął mu przed oczami raz jeszcze.

„Taka broń nie ma prawa istnieć. Taka broń nie powinna istnieć” – pomyślał kryjąc swoje emocje.

Z trudem zachowując kamienną twarz przytaknął na słowa hrabiego.

– Delikatnie rzecz ujmując – przyznał i spojrzał w oczy hrabiego, był zbyt zmęczony by czekać na koniec jakiegokolwiek przemówienia, które zaplanował. – Proszę odpuścić sobie gierki i przejść do krytyki. Domyślam się, że nie popieracie mojej decyzji związanej z pozwoleniem odwrotu floty republiki.

Hrabia Dooku zmrużył brwi, po czym odpowiedział spokojnym głosem, kręcąc głową.

– Wręcz przeciwnie, admirale, wasza decyzja była poprawna.

Adam zamrugał, zbity z tropu i uniósł wzrok na lidera ruchu separatystycznego.

– Zgadzacie się z moją decyzją?

– Jak najbardziej – Dooku pokiwał głową. – Wiedza, nie tylko o waszej broni, ale i szybkiej decyzji mającej na celu zminimalizowanie strat cywilnych roznosi się po całej galaktyce. Kilka neutralnych systemów otworzyło kanały dyplomatyczne. Wasza decyzja o postawienia życia cywilów, ponad zniszczeniem floty Republiki, ukazała cały ruch Separatystyczny w bardzo dobrym świetle. Senat Konfederacji przesyła swoje własne gratulacje, waszego sukcesu. Systemy Republiki natomiast drżą. Broń która może zniszczyć całe kontynenty, jest bardzo dobrym argumentem do szybkiej kapitulacji, kiedy udowodniliście, że floty Republiki nie są w stanie ich skutecznie przed nią obronić.

Faktycznie. Adam wystrzelił z działa jeszcze zanim przebił się przez flotę wroga. Sama świadomość, że obecność floty nie chroni przed bombardowaniem, złamie ducha większości liderów. Działo Behemota stawiało siły obrony planetarnej, jako bezużyteczne, tak długo jak planeta nie miała pola siłowego. Adam, trochę niepewnie pokiwał głową. Pomasował skronie, westchnął i usiadł na swoim fotelu. Dooku przyglądał mu się uważnie. Terram chciałby wierzyć, że widzi w wyrazie twarzy sitha zmartwienie jego aktualnym stanem, ale nie był na tyle naiwny, by w to uwierzyć.

– Coś cię dręczy, admirale.

Adam prychnął, kwaśnym rozbawieniem.

– Tak… tak można powiedzieć, że coś mnie dręczy.

Dooku uniósł prawą brew i wyciągnął w stronę admirała dłoń, w przyjaznym geście.

– Proszę mi powiedzieć. Możliwe, że będę w stanie pomóc.

Adam podrapał się po brodzie.

– Tak. Jako były jedi, z pewnością masz hrabio sporo interesującej mnie wiedzy.

Dooku zmarszczył brwi, zaintrygowany jego stwierdzeniem. Aura wokół hrabiego zmieniła się. Z drapieżnika, przeszło w zaintrygowanego starca.

– Moja wiedza związana z jedi? Czyżby jedi Asaro dokonała raz jeszcze czegoś niespodziewanego?

– Delikatnie rzecz ujmując – Adam pokiwał głową. – Przed bitwą, skontaktowałem się z ich flotą, by porozmawiać z jej padawanem. Fadarem – zazgrzytał zębami. – Uświadomiłem gówniarza, że zabijał ludzi, nie droidy. Kiedy plułem na jego honor i decyzje… Asaro Erhetia… zaczęła mnie dusić.

Hrabia Dooku zamrugał oczami zbity z tropu.

– Dusić?

– Tak. Wyciągnęła dłoń i naraz poczułem jakby ktoś ściskał mi gardło. Nie byłem w stanie oddychać – Terram pokręcił głową. – Wiedziałem, że ta „moc” jest potężną bronią, kiedy zobaczyłem co zrobiła z kapsułą, ale żeby dusić ludzi…? I to przez hologram? – Adam nie krył swojego braku zrozumienia. – Gdyby chciała mogłaby mnie udusić w pierwszej bitwie. Szlag! Gdyby chcieli mogliby spróbować zobaczyć na hologramie spotkanie senatu konfederacji i zabić wszystkich w środku, nie będąc nawet w pobliżu! – Adam spojrzał w oczy hrabiego. – Byliście kiedyś jedi. Częścią ich zakonu. Powiedzcie mi, czemu nie zrobiła tego wcześniej?

Hrabia milczał przez dłuższą chwilę, po czym wyraz jego twarzy, diametralnie się zmienił. Uśmiechał się grymasem diabelnego zadowolenia. Adam nie był do końca pewny dlaczego.

– Imponujące Admirale – odezwał się ciężkim głosem. – Udało wam się pchnąć młoda Asaro w stronę mroku.

Adam uniósł brew krytycznie.

– W żaden sposób nie daje mi to odpowiedzi na zadane pytanie. Czy możesz być bardziej bezpośredni hrabio? Niewiele wiem o magii i zasadach zakonu jedi.

Hrabia zignorował aroganckie porównanie mocy do magii i odpowiedział.

– Technika jaką użyła młoda Asaro, nie jest akceptowalna przez jej zakon. Jedi używają tak zwanej „jasnej” strony mocy. Duszenie należy do „mrocznej” strony mocy.

Adam przypomniał sobie idiotyczne nazewnictwo i prychnął.

– Nie ma to jak standardowe dzielenia świata na czerń i biel – westchnął i spojrzał na Hrabiego. – Czyli jak rozumiem, czyn generał Erhetii, jest swoistego typu herezją?

Hrabia Dooku pokiwał głową.

– Zgadza się, admirale. Moc jakiej użyła, nie jest akceptowalna przez zakon jedi. Cokolwiek zrobiliście, pchnęliście ją w stronę mrocznej strony.

Adam pokiwał głową.

– Domyślam się, że nie jest jedyną jedi, która przez doświadczenia wojny, została pchnięta w tym kierunku.

Dooku zachichotał.

– Nie. Wielu innych przechodzi to samo. Co daje nam przewagę. Część z tych jedi może opuścić front, zostać wezwanych na Coruscant, by przejść reedukację, albo nawet… dołączyć do nas.

Adam zamrugał zaskoczony.

– Czemu mieliby dołączyć do wrogów? – Zapytał. – I czemu Republika pozwoliłaby takim jedi nie służyć w armii? Brzmią jakby lepiej sobie radzili w boju.

– Możliwe, ale Republika jest zależna od woli zakonu, a zakon nie pozwoli tym, którzy idą ich ideałem, na służenie w armii.

– Czyli… jest szansa, że Republika samowolnie odwoła miejscowego dowódcę, by go reedukować?

– Możliwe – Dooku przyznał. – Ale dość, o jedi. Jakie są wasze dalsze plany?

Adam uśmiechnął się, zadowolony odpowiedzią jaką usłyszał.

– Większość systemów w regionie poddaje się bez walki. Zabezpieczymy je i przygotujemy się do kolejnej ofensywy. Poinformuję was, kiedy będziemy gotowi.

 

Dooku pokiwał głową.

– Dobrze, dobrze. Możliwe, że będę miał dla was kolejny cel priorytetowy.

– Zrozumiałem. Będę czekał na wasze instrukcje.

 

Postać hrabiego kiwnęła głową i hologram zgasnął.

Adam usiadł w swoim fotelu i w końcu zamknął oczy. Było przed nim wiele pracy i mimo że czekał go niespokojny sen, potrzebował go.

Następne częściWróg Republiki cz.24 - Star Wars

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • TheRebelliousOne 03.12.2020
    No i jestem! :D
    Już na wstępie dostajemy mocny fragment, w którym Behemot stoi i patrzy na okrucieństwo wojny. Widać, że nie wie po co ona. Istoty walczą i umierają...i to w imię czego? Nic za to nie dostają. Znowu mam w głowie wojnę w Wietnamie przy czytaniu tej części. Fajnie, że pojawił się Dooku. Lubię, kiedy w u Ciebie i Pontaru przewijają się postaci z epizodów Star Wars ;) Czyli nawet hrabia widzi, że Asaro jest pchnięta w Ciemną Stronę Mocy niczym Anakin... jestem ciekaw jak dalej się to rozwinie. Czy uda jej się oprzeć pokusie? A może zacznie ciskać piorunami niczym Imperator? Zobaczymy... Błędów nie widzę, więc leci 5.

    Pozdrawiam ciepło :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania