Poprzednie częściZnalazłam swojego anioła #1

Znalazłam swojego anioła #4

Mia wraz z rodzicami, którzy pięknie wyglądali tak odstrojeni, siedziała właśnie w salonie państwa Marshallów. Rozmawiali między sobą, lecz brakowało Ala, który jeszcze nie zszedł do nich na dół.

Na szczęście, mama Alexa powiedziała, że spotkał się jeszcze z jakąś koleżanką i właśnie wrócił. Więc będzie na obiedzie. Rodzice weszli w temat, na który Mia nie miała zbyt wiele do powiedzenia, wiec za pozwoleniem zmierzała po schodach do pokoju przyjaciela. Zapukała, ale panowała cisza. Otworzyła cicho drzwi i niemal krzyknęła :

- Jej, przepraszam!

Zobaczyła Ala, który zapinał spodnie i stał bez koszuli. On tylko się zarumienił, zaś ona zrobiła się czerwona jak burak – ekspresowa, tymczasowa opalenizna. Szczerze tego nienawidziła.

- Już jesteście? Nie no nic się nie stało. Nie masz za co przepraszać.

- Wybacz, tak mi głupio…

Al ubrał się całkowicie. Dziewczyna pierwszy raz mogła zobaczyć umięśnione ciało chłopaka, które wyglądało pięknie i imponująco. Niemniej jednak w swojej kraciastej koszuli, też wyglądał oszałamiająco. Zastanawiała się czy to piłka nożna, w którą zapalenie gra, czy może ciężka praca zrobiły z niego takiego mięśniaka.

- Świetnie wyglądasz – powiedział, spoglądając na przyjaciółkę

- Dziękuję, ty teraz też. Yyymmm to znaczy… Omm….

Oboje parsknęli niepohamowanym śmiechem.

- Tak czy inaczej, dziękuję – powiedział i ponownie jego usta przybrały kształt banana

Mię ciekawiło o jakiej koleżance mówiła Pani Marshall, ale głupio było jej zapytać o to tak po prostu. Próbował więc na wszelkie możliwe sposoby poruszyć ten temat. Ale w zasadzie, dlaczego jej tak na tym zależało? Przecież Al to tylko przyjaciel, najlepszy kumpel, z którym znała się od zawsze.

- Co tam u ciebie? Spotkałeś może kogoś z naszej byłej klasy, przez czas wakacji? – postanowiła tak sprecyzować pytanie, mając nadzieję, że trafi i chodziło o koleżankę ze szkoły

- Yhhymm…

- Yhhymm? To znaczy?

- Głupio mi o tym mówić – wyznał

- Nie, no powiedz – poprosiła

- Zbiją mnie

- Kto?

- Nooo Wictoria, Holly , Kevin

- Jak to?

Po całym domu rozbrzmiewał wysoko osadzony głos Pani Marshall :

- Mia, Alex chodźcie do stołu!

-Yhh! Akurat teraz?! – pomyślała dziewczyna i kierowała się z przyjacielem do salonu, w duchu obiecując, że zapyta go o to później

Wszystko wyglądało przepięknie, a smakowało jeszcze lepiej.

- Naprawdę świetna pieczeń – zachwaliła Pani Nixon

- Dziękuję Alice, może chciałabyś przepis?

-Oh, z chęcią. Naprawdę dawno nie jadłam czegoś równie pysznego

- Daj spokój przecież twoje ravioli było cudowne – usłyszała słowa męża

- O tobie smakowała moja kuchnia? Hyyy?

- Jest strasznym smakoszem i trudno mu dogodzić – powiedziała mama Mii i wskazała na męża

Obiad przebiegał w bardzo miłej atmosferze. Było smacznie, serdecznie i niekiedy bardzo zabawnie. Aż do pewnego momentu.

- Alex, a jak tam było u tej Holly? Tak Holly? Dobrze zapamiętałam? – zapytała mama Ala posyłając mu serdeczny uśmiech, niczego nieświadoma

- Tak, mamo, dobrze zapamiętałaś

Mia podniosła wzrok na chłopaka, który spojrzenie miał wbite w swój talerz. Jego twarz nieco się spięła i zarumieniła. Rozmowa rodziców toczyła się tak jak wcześniej, tylko ich dzieci stali się dziwnie milczący. Mia odwróciła twarz w stronę Ala i w końcu ich wzroki się spotkały. W jego oczach było coś, coś, coś tak trudnego do odczytania. Może zdumienie, choć bardziej niepokój, a może tylko zdumienie, albo tylko niepokój, a może jedno i drugie. Dziewczyna odwróciła wzrok.

- O co w tym chodzi do cholery?! To jakaś tajemnica, że spotkał się z Holly? A może jest coś jeszcze? Może oni… Nie, raczej nie. Chyb, że… Zaraz nie wytrzymam! Dlaczego? Dlaczego mam przeczucie, że jest coś na rzeczy? I dlaczego to wychodzi na jaw na dwa dni przed moi wyjazdem?! Nie mogę! – myśli w głowie Nixon buzują

- Przepraszam, chyba pójdę się przewietrzyć – mówi wstając i poprawiając sukienkę

- Al, idziesz ze mną? – nie daje chłopakowi wyboru

Chwila ciszy. Znowu patrzą sobie w oczy. Wstaje od stołu, wkłada palce w ciemną grzywkę, przeczesuje ją delikatnie.

- Chodźmy – mówi tonem, którego również nie da się jednoznacznie określić

Puszcza ją przodem i obydwoje wychodzą. Dopiero na dworze zauważają, że niebo jest jakieś zachmurzone i wieje dość zimny i silny wiatr.

- Powiesz mi w końcu, o co chodzi?

- O nic, po prostu…

- Po prostu co?

- Po prostu Holly ostatnio przyszła na mój mecz. Bo tak, mieliśmy mecz, ja miałem, zapraszałem cię, ale chyba zapomniałaś.

Zaczęli iść wzdłuż małej dróżki obok sadu, którego zapach był nieziemski.

- Cholera co ja robiłam wtedy? – zastanawiała się Mia

- Przepraszam, ja wtedy…

- Byłaś u niego – kończy przyjaciel

- U kogo? – pyta, choć już wszystko pamięta i zna odpowiedź

- U Eana – spogląda na nią

Dziewczyna przygryza dolną wargę, przerzuca swoje loki do przodu, potem znowu do tyłu. Zatrzymuje się. Patrzy na niewzruszonego chłopaka, który pewnie kroczy przed siebie. Słychać stukot obcasów. Mia dogania go.

- I co z tego, że tam byłam? Ty byłeś u Holly! To znaczy… Ja… nie…

- Przestań! – przerywa jej

- Alex , nie wiem co powiedzieć. Ja po prostu… On chciał porozmawiać

- Chce do ciebie wrócić? Co, znowu będziecie parą, a ty znowu będziesz ryczeć w moje ramię, bo cię zranił?! – niemal krzyczy

Zatrzymują się na moście. Wiatr jest coraz silniejszy. Rozwiewa loki dziewczyny i targa grzywką Alexa. Wydaje się, że jest nieco ciemniej niż pół godziny temu, kiedy wychodzili z domu. Burza wisi w powietrzu, a między nimi już ma miejsce.

- Wiesz co, powiem ci, powiem ci to wszystko. Jesteś tak zajęta sobą i swoją wspaniałą uczelnią w Los Angeles, że nawet nie zorientowałaś się, że ja Holly , Kevin i Wictoria – nasza paczka gdybyś zapomniała, zrobiliśmy imprezę. Było to po moim meczu, na którym oczywiście cię nie było, bo siedziałaś z tym idiotą! – wykrzyczał prosto w twarz dziewczyny

- I to nie koniec! Każdy widzi, że zmieniłaś się jeszcze zanim wyjechałaś. Co więc będzie potem? Za dwa dni? Kiedy wyjedziesz i wrócisz dopiero na święta, albo i nie… Kevin i Holly zgodnie stwierdzili, że masz nas gdzieś i nie chcemy cię na tej imprezie. Wictoria trochę się wahała, ale… - przerwał bo po policzku dziewczyny spływały pierwsze łzy

Zapłakana dwudziestolatka patrzyła na Ala. Jednak dalej milczała.

- Myślisz, że twoje łzy robią na mnie wrażenie? Mam tego dość. Nie jesteś księżniczką. Świat nie kręci się wokół ciebie. Ale i tak należy ci się szczerość. Otóż ja i Holly… Zaczęliśmy coś tworzyć, coś w czym pokładam głęboką nadzieję. Rozumiesz? Ona jest inna… Kiedy wyznałem jej, że czuję do niej coś więcej niż do przyjaciółki zareagowała inaczej niż ty, kiedy na początku ostatniej klasy liceum powiedziałem ci w końcu, że cię… - załamał głos

- Od jak dawna to trawa? – pyta w końcu, ocierając łzy

- Dwa miesiące

- Wszyscy wiedzieli, oprócz mnie?!!

Kiwa głową.

- Zresztą masz Eana, perspektywę na wielką karierę na super uniwerku, po co ci my? Ja..?

- Nie prawda, przestań! Potrzebuję was. A ja i Ean… Nie byłam u niego po to, o czym myślisz.

Zaczyna padać deszcz.

- Tak, wiesz co ja myślę? Naprawdę? Chodziłaś z nim przez rok! I szkoda, że ja cię przez ten pieprzony rok kochałem!

Mia patrzy mu w twarz. Jest w niej coś, czego nigdy wcześniej u nikogo nie widziała. Nie umie powstrzymać emocji. Al patrzy jej głęboko w oczy i… odchodzi. Znika gdzieś w strugach silnego deszczu. Dziewczyna płacze na głos. Nie ma oporów, bo i tak deszcz zagłusza wszystko. Nie istnieje nic, tylko jej wewnętrzne rozdarcie i ból. Okropny ból.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Paradise 23.07.2017
    Noo w końcu jakaś akcja :D podobał mi się ten rozdział :D czekam na więcej :) oczywiście zostawiam 5
  • blaackangel 23.07.2017
    Haha Dziękuję :)
  • Pasja 26.07.2017
    Może i lepiej, że miłość rozpłynęła się w deszczu przed wyjazdem Mia. Alex okazał się tchórzem, bo przez dwa miesiące bał się powiedzieć prawdę. Jest akcja i czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam
  • blaackangel 26.07.2017
    Dziękuję i oczywiście zapraszam :)
  • Desideria 27.07.2017
    Tak czułam, że Alex coś do nie czuł i pewnie nadal czuje, bo nie jest łatwo zapomnieć o miłości do najlepszego przyjaciela. Jest ona czymś innym - bardziej wyjatkowym. Myślę, że bohaterka też może dażyć go tym uczuciem, choć nie zdaje sobie sprawy. Zostało mi czekać jak to dalej pociągniesz, bo robi się naprawdę ciekawie. 5 :)
  • blaackangel 27.07.2017
    Tak więc zapraszam na kolejne rozdziały i dziękuję serdecznie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania