Poprzednie częściZnalazłam swojego anioła #1

Znalazłam swojego anioła #5

- Kochanie, na pewno zabrałaś wszystko? – zapytała mama Mii

- Tak, wydaje mi się, że tak – odpowiedziała zmieszanym głosem

- No cóż, więc już pora – powiedział tata

- Tak… - potwierdza i z sentymentem, po raz ostatni rozgląda się po domu. Zamyka oczy, bierze głęboki oddech. – Chodźmy już

Rodzice wraz z córką wsiadają do niebieskiego pi capa. Ojciec dziewczyny rusza. Ona patrzy przez szybę i niewiele mówi. Jej głowę zadręczają myśli. Nie tego się spodziewała. Nie tego, że zamiast przejmować się nowym otoczeniem, ludźmi których zupełnie nie zna, to będzie przejmowała się ludźmi, których zna od zawsze, którzy teraz…

- Mia?

- Co? Słucham?

- Pytałam czy twoi przyjaciele będą, bo mogliśmy wyjechać wcześniej, żebyście się mogli spokojnie pożegnać.

- Nie, wyjechaliśmy w sam raz – i znów odwraca głowę do szyby wbijając wzrok w szybko znikający krajobraz

Pociąg będzie za pięć minut. Żadnej znajomej twarzy. Dziewczyna ściska mamę i tatę , którzy muszą już wracać. Jej oczy są lekko szkliste. Patrzy na odchodzących rodziców.

- Kocham was!

- My ciebie też! Uważaj na siebie córeczko! – krzyczą z oddali

Mia przez chwilę zastanawia się, czy nie usiąść. Stwierdziła jednak, że jeszcze nasiedzi się podczas podróży. Wyciągnęła telefon i sprawdziła godzinę.

- Pociąg powinien już być – pomyślała

Nagle jej uwagę przyciągnęło coś innego.

- A jednak! Jednak przysz… - nie dokończyła

Wictoria dyszała i zaczęła poprawiać kasztanowe włosy.

- Już myślałam, że nie zdążę. Wiem Mia, ja wiem i… - odchrząknęła

Zapadła głucha cisza. Mężczyzna z zarostem ubrany w żółty sweter czytający gazetę, spoglądał na nie co jakiś czas.

- Przepraszam, to nie tak miało wyjść. Oh, to takie trudne.

- To ja zawaliłam – przyznała Mia – wy tylko uświadomiliście mi to

- Jednak mimo wszystko...

Po tylu latach przyjaźni nie umiały sklecić porządnej rozmowy.

- Nie przyszli – zauważyła Mia

- Wiesz… oni potrzebują czasu

- Taa…

Z oddali wyłonił się pociąg.

- Przytulisz się ? – zapytała Wictoria

Wtuliła się w przyjaciółkę, szepcąc do ucha :

- Dziękuję, że przyszłaś

- Trzymaj się! I odzywaj!

Wictoria powoli odeszła, a Mia wsiadła do pociągu, rzucając spojrzenie na pusty już peron. Zajęła swoje miejsce, a naprzeciwko niej siedział gruby mężczyzna w średnim wieku, który niemal ciągle kichał i odchrząkiwał. W ostatniej chwili przed odjazdem pociągu, do przedziału dziewczyny wsiadła kobieta z dwójką dzieci. Jednym z nich było niemowlę, które cały czas płakało, aż matka nakarmiła go piersią. Starsza dziewczynka jadła chipsy, które rozsypywała po całym przedziale, a na uwagi kobiety, zanosiła się głośnym płaczem.

Mia wysiadła i cieszyła się, że po takiej podróży urozmaiconej dzięki wspaniałym współpasażerom, będzie mogła odetchnąć. Niedługo później stała już przed bramą akademika. Nie znała zupełnie nikogo, dlatego czuła się nieco niepewnie. Minęła ją grupa rozbawionych studentów, którzy szybko zniknęli za wejściowymi drzwiami. Mia podeszła bliżej, biorąc głęboki wdech nacisnęła klamkę. Miła kobieta z rudą kacapką chętnie udzieliła jej wszelkich informacji, dlatego dostała klucz do pokoju i weszła schodami na trzecie piętro. Odnalazła swój pokój pod numerem 63, który od tego dnia będzie jej własnym kątem w Los Angeles. Znów minęła ją grupa ludzi, mniej więcej w jej wieku, którzy podobnie jak poprzedni głośno się śmiali i rozmawiali. Jedna dziewczyna zaczepiła o jej rękę, ale wcale na to nie zareagowała.

Dziewczyna z ciekawością przekręciła klucz i zamknęła drzwi z drugiej strony. Objęła spojrzeniem cały pokój. Był jeszcze mniejszy niż sobie wyobrażała. Ściany były białe, choć nie brakowało też żółtych plam. Gdzieniegdzie odpadała farba. Przy ścianie stało łóżko, obok komoda i szafa, a naprzeciwko okna mały stolik i lampka. To wszystko, co musiało jej wystarczyć, przez najbliższy czas.

Mia usłyszała pukanie do drzwi. Odkładając torbę, otworzyła. Stała tam ta sama rudowłosa kobieta, która przypomniała, że jest pora obiadowa i powinna kierować się w stronę stołówki, gdyż ciężko o wolne miejsca. Do oficjalnego rozpoczęcia roku, zostały trzy dni, ale władze akademika zgodziły się, aby studenci przybyli wcześniej w celu lepszego poznania budynku, rozkładu auli i zajęć, oraz zasad panujących na terenie placówki.

- Wykupiłaś posiłki, prawda? – zapytała Susan, kobieta pilnująca porządku w akademiku

- Tak – odpowiedziała

- To bardzo dobrze. W ofercie jak pewnie wiesz mamy trzy posiłki – śniadanie, obiad i kolację. Godziny są ściśle ustalone, dlatego pamiętaj, aby nie przegapić żadnego z nich, bo potem nie masz na co liczyć, stołówka jest zamknięta. Zostaje ci jedynie mały sklepik z przekąskami, ale tym się raczej nie najesz. Co do toalety , to jak widzisz nic w tej klitce nie ma, więc musisz załatwiać swoje potrzeby i korzystać z prysznica w zbiorowej łaźni. Przypada jedna na poszczególne piętro. Z tym też musisz się śpieszyć, bo często są bardzo długie kolejki. No dobra, to na początek chyba tyle. Nowi nie mają łatwo, ale musisz się wdrążyć, a potem to już z górki. Teraz chodź, pokaże ci gdzie co jest. W razie jakichkolwiek pytań to już wiesz gdzie mnie szukać.

Susan oprowadziła świeżo upieczoną mieszkankę akademika po niemal całym budynku. Dotarły również do stołówki.

- No dobra, idź bo ci wszystko zjedzą.

- Dziękuję za poświęcony czas – odpowiedziała wdzięcznie

Rudowłosa w granatowym fartuchu zniknęła, a Mia z przerażeniem spojrzała na stołówkę z kilka dziesięcioma kwadratowymi stolikami. Panował ogromny harmider. Jedni siedzieli i jedli, drudzy czekali w kolejce po jedzenie, trzeci oddawali brudne naczynia i wyrzucali wszelkie papierki, plastikowe kubki i tak dalej, a jeszcze inni sprzątali z podłogi wylaną zupę. Dziewczyna rozglądała się za jakimkolwiek wolnym miejscem, jednak dojrzenie czegokolwiek graniczyło z cudem.

Niepewnie krążyła między stolikami. Przerażało ją wszystko, także to, że nie widziała jakiejkolwiek znajomej twarz, przez co czuła się obco. Każdy siedział w grupach przyjaciół, a tymczasem dziewczyna była samotna. Po oględzinach znalazła w końcu miejsce, w którym mogła zjeść obiad. Wyjęła więc wypolerowane sztućce, które stały na środku stolika w małym czerwonym koszyczku, ułożyła je pod bokiem, tym samy rezerwując sobie miejsce. Podeszła do kolejki, aby dostać posiłek. Niestety czas oczekiwania wypełniony był nieustannym wpychaniem się do przodu zniecierpliwionych głodomorów. Dwudziestolatka dostała swoje danie i kierowała się w stronę zarezerwowanego stolika. Ku jej zaskoczeniu siedział tam jakiś nieznajomy chłopak ze zmierzwioną czupryną.

- Yyy… - zaczęła, choć nie wiedziała konkretnie co chce powiedzieć

- Ach, przepraszam, ale… wiesz to nasz stolik.

Na twarzy dziewczyny malował się piekący rumieniec.

- Nie, to ja przepraszam, nie wiedziałam, jestem tu dopiero od dzisiaj

- Jasne, jasne, nic się nie dzieje. Mi to zupełnie nie przeszkadza tylko moja dziewczyna i jej przyjaciółki są strasznie przewrażliwione na tym punkcie

- No dobrze, to ja może… - zaczęła totalnie zbita z tropu dziewczyna

Dał się słyszeć stukot gromady obcasów, który z każdą sekundą był coraz głośniejszy. Przed Mią stanęła szczupła dziewczyna o miedzianych włosach sięgających prawie do pasa. Szybko trzepotała długimi, dość wyraźnie wytuszowanymi rzęsami i tupiąc butem na wysokim słupku, domagała się wyjaśnień.

- Nat, kto to jest? – zwróciła się do siedzącego chłopaka

- Jestem Mia, przyjechałam dzisiaj i właśnie próbuję coś zjeść – dodała półżartem

Miedzianowłosa przybliżyła nieco twarz w stronę dziewczyny, która dopiero teraz zauważyła, że porządnie przesadziła z bronzerem.

- Och, och witamy. Jeśli potrzebujesz pomocy i nie wiesz, że ten stolik – wskazała palcem wypełnionym pierścionkami – jest nasz, to chodzi tu taka w granatowym fartuchu. Pytaj się o wszystko jej, a nie mojego chłopaka!

Dopiero teraz zza pleców zazdrośnicy, ukazały się trzy dziewczęce sylwetki.

- Pewnie wspomniane przyjaciółki – pomyślała

- Tak, wiem, rozmawiałam z nią, dzięki za radę.

- Haha, no nie ma za co tylko zjeżdżaj już stąd! Jeśli nie to już dzisiaj poznasz wspaniałe: KRÓLOWE!! – krzyknęły gromko pozostałe trzy dziewczyny

- Tak, tak królowe, jasne – powiedziała ironicznie kierując spojrzenie w stronę nieznajomego chłopaka, którego wzrok był tępy, a usta ułożone w wąską linię

- Słuchaj, dobrze ci radzę, nie rób sobie wrogów, a przede wszystkim nie rób sobie wroga we mnie! – krzyknęła tworząc spore prawdopodobieństwo uszkodzenia bębenków

- Hej, hej co się tutaj dzieje – przerwał wysoki mężczyzna z teczką w ręce – Miley dlaczego tak krzyczysz?

- Yyyy… - zaczęła

- Dzień dobry, panie Buford – wtrącił się w końcu chłopak i zaczął desperacko tłumaczyć sytuację

- No, dobrze, ale cisza już. To jest stołówka, nie stadion. Mimo, że też na S – wybuchnął śmiechem, spojrzał na całe towarzystwo spod ciemnych oprawek okularów i odszedł. Mia postąpiła podobnie. Krążyła po pomieszczeniu desperacko szukając wolnego stolika.

- Ojej, przepraszam – powiedziała do dziewczyny, której właśnie nadepnęła na buta

- Nic się nie stało – odparła nieznajoma – jesteś tu nowa, prawda?

- Aż tak widać? Tak dzisiaj przyjechałam, jestem Mia

- Rashmi. Ja jestem tu już rok. Początki są najtrudniejsze, ale mam na to radę, siadaj – wskazała wolne krzesło – po pierwsze musisz zadawać się z tym z kim trzeba, a tamtej bandy raczej nie polecam.

- Chodzi ci o nich? – uchyliła ramię i wskazała na Miley i jej przyjaciółki oraz chłopaka

- Tak, o ile Nat jest w porządku, o tyle one uważają się za królowe uczelni. Strasznie mnie to denerwuje i z tego co wiem to nie tylko ja mam z tym problem. Ale co zrobisz, takie już są i każdy się do tego przyzwyczaił.

- Okej, ale jak dużo one mogą?

- Wiesz, tak naprawdę nikt nie wie. Zazwyczaj kończy się na obgadywaniu, wytykaniu palcami, a powiem ci, że była tutaj taka jedna dziewczyna, która nieźle zaszła im za skórę. – wytarła usta serwetką i napiła się coli

- Jak to?

- Nie wiem dokładnie, ale musiała zmienić uczelnię, bo nie dawały jej żyć. Ale spokojnie nie będzie tak źle. Nie startuj do Nata, nie zajmuj ich miejscówek i będzie w porządku.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Paradise 08.08.2017
    fajnie, że pojawił się nowy rozdział :D okropny początek w nowym mieście, ale powinno być już tylko lepiej :) dlaczego taki chłopak zadaje się z takimi tapeciarami? xD mam nadzieje, że coś w tym kierunku się rozwinie i królowe nie będą już królowymi :P zostawiam 5
  • blaackangel 08.08.2017
    O tak, królowe jeszcze dadzą o sobie znać. Dziękuję bardzo :)
  • Pasja 14.08.2017
    Zawsze pożegnania są smutne. Powitanie na nowym miejscu też niezbyt fajne. Zaczynają się schody. Ale myślę, że Mia da sobie radę i pewnie z Królowe nie będą jej w tym pomagać. Pozdrawiam 5
  • blaackangel 14.08.2017
    Dziękuję i także pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania